PIES W TWÓRCZOŚCI EWY SZELBURG-ZAREM BINY
Większość utworów Ewy Szelburg-Za- rembiny przeznaczonych dla małego czy
telnika można traktować jako lekcję wraż
liwości na otaczający świat, kształtującą nie tylko więzi z n a tu rą lecz będącą źró
dłem wiedzy przyrodniczej. Sposób kre
owania przyrody a szczególnie przedsta
wiania zwierząt, zdradza niezwykle emo
cjonalny stosunek pisarki do animalistycz- nego świata. Nic zresztą dziwnego, skoro świat ten zawsze przywoływał wspomnie
nie „wiejskiego” dzieciństwa, upływające
go w bliskości z ro zm a itym i g a tu n ka m i zwierząt, ptaków i ow adów 1. Bez wątpie
nia „pierwszym zwierzęciem dzieciństwa”2 autorki N a jm ils z y c h był pies, którem u w swojej twórczości poświęciła kilka nie
zwykle wyrazistych literackich portretów.
Należy podkreślić, że w pisarstwie Za
rembiny adresowanym zarówno do dziecię
cego, jak i dorosłego czytelnika trudno do
strzec różnicę w literackim sposobie przed
stawiania „psiego bohatera”. W obu przy
padkach pies je s t nie tyle tow arzyszem dziecka we wszystkich okolicznościach, lecz powiernikiem najgłębiej skrywanych sekre
tów, a nawet zastępcą rówieśników w za
bawie i rozmowach. W znakomity sposób zilustrowała to autorka na kartach popular
nego zbioru opowiadań z elementami au
tobiograficznymi pt. Najm ilsi, gdzie pies (jamnik Komar) nigdy nie odstępuje małej Reni. Podobnie jam nik Kundysek zawsze i wszędzie biegnie przy nodze jedynaczki Salusi Gozdawianki - bohaterki pięcioksię
gu Rzeka kłamstwa3, wypełniając przede
wszystkim dotkliwą pustkę w sercu dziew
czynki, spow odow aną brakiem przyjaciół i rodzeństwa. Obydwa psy w oczach Salu- si-Reni zyskują swego rodzaju status peł
noprawnego członka rodziny. Zjawisko to zdaje się potwierdzać prawidłowość, na jaką wskazuje Gertruda Skotnicka, iż dziecięce - altruistyczne postrzeganie świata powo
duje z a ta rc ie g ra n ic y po m ię d zy ludźm i i zwierzętami. Mówiąc najprościej, dziecko obydwa gatunki traktuje jako równe sobie4.
Warto zwrócić uwagę także na fakt, iż psi bohaterowie opowiadań Szelburg-Zarembi- ny nie podlegają zabiegom antropomorfi- zacji. Jednak pomimo tego, że Komar i Kun
dysek nie potrafią rozmawiać, odczuwać i myśleć jak ludzie, Salusia i Renia z łatwo
ścią odnajdują sposób na łatwe porozumie
wanie się z ulubieńcami.
Psy w utworach Ewy Szelburg-Zarem- biny to w w ię kszo ści ku n d e lki, bow iem nawet Kom ar i Kundysek nie s ą czystej
rasy jamnikam i. Noszą nie tylko pospolite (Burek, Bryś, Kruczek), lecz również wyszu
kane imiona: Śliwowica, Czen, Ugryź, Musz
ka, Kundysek, Komar. W ten sposób au
torka być może pragnęła podkreślić, że te właśnie najzwyklejsze, kudłate wielorasow- ce s ą mądrymi, wiernymi i dzielnymi zwie
rzętami. Zwłaszcza, iż jedynym psem, któ
rego literacki opis nie ujawnia emocjonal
nego stosunku narratora, jest pudel Amor, który je s t brzydki. Prawda, że umie służyć i przez kij skacze, ale ma takie brzydkie, brudne kudły i ciągle się drapie! Nie można go też często głaskać, bo potem rękę dłu
go czuć wiatrem5. Tutaj odzywa się autorka również z nieśmiałą prośbą o należyte trak
towanie zwierząt i w łaściwą nad nimi opie
kę. Podobny apel wpisany zostały w pełen liryzm u, osiągnięty dzięki zdrobnieniom , wzruszający monolog dziecka skierowany Do zbłąkanego pieska:
O!
Byłbyś wpadł pod samochód, malutki!
Uważać trzeba.
Ach, ja ki ty jesteś chudziutki!
Chcesz chleba?
czucia, czy nawet sprowokowanie pewne
go zachowania, to zabieg celowy i często s to s o w a n y p rz e z Z a re m b in ę . J e d n ym z dość wyrazistych przykładów takiej me
tody docierania do wrażliwości małego od
biorcy jest opowiadanie z tomu Najmilsi, w którym pojawia się bezpański pies - suczka Śliwowica. Bezdomna Śliwowica je s t w szakże otoczona tro skliw ą opieką wszystkich mieszkańców Nałęczowa, dzię
ki czemu może w bezpiecznym miejscu uro
dzić urocze szczeniaki: Były zupełnie ja k nie prawdziwe psy, ale ja k zabawki, takie ma- ciupeleńkie i takie śliczne. M iały płaskie uszeczka, spiczaste mordki, wydęte brzusz
ki i ogonki, które się wciąż ruszały7.
W innym o p o w ia d a n iu Z arem biny, zatytułowanym Muszka, ujawnia się tęsk
nota dziecka do przyjaźni, co więcej - do braterstwa z jakim ś zwierzęciem. Wpraw
dzie wszystkie zwierzęta domowe, a nawet i te napotykane na jej drodze, były Reni nie
zwykle bliskie, ale niestety nie należały tyl
ko i wyłącznie do niej. Miniaturowy piesek, przyniesiony przez gajowego był właściwie pierwszym bliskim stw orzeniem . Dziew
czynka pokochała „własnego” pieska ca
łym sercem, on stał się ważniejszy nawet od ulubionej lalki. Muszka potrafił bawić się z R e n ią w „g o n io n e g o ” , „łapanego", i
„chowanego”, spał w lalczynym wózku i ja
dał z rodziną przy stole. Odwdzięczał się sw oją wiernością, a co więcej - uratował nawet dom przed pożarem. Bardzo smut
no kończy się opowieść o białym piesku z puszystym, jak wiewiórcza kita ogonem.
Mały piesek przepadł w tajemniczych oko
licznościach na zawsze. O swym miłym czworonożnym przyjacielu z dzieciństwa napisała poetka zabawny wierszyk Dwie
„M uszki” stanowiący grę słów:
Jedna muszka - czarna muszka, Druga muszka - biała,
Czarna muszka białej „Muszce”
Spać dziś nie dawała.
A sio! nie brzęcz, czarna muszko Biała muszka chora.
Nie posłuchasz? to przyniosę z lasu muchomora11.
Rys. Mirosław Pokora
Niemal wszystkie psy pojawiające się na kartach książek autorki Najmilszych miały swe odpowiedniki w rzeczywistym świecie.
Wiadomo, że pierwszym psem Reni Szel- burżanki był jamnik Komar, który musiał być zwierzęciem niezwykłym, gdyż po latach powiedziała: Sława Komara poszła szero
ko po całym Nałęczowie. Zasłużył sobie na nią najmilszy z najmilszych9. Wspomnienie innego psa odnajdziemy w utworach Pies i Nazywał się Czen, zamkniętych w tomie poetyckim Pożegnanie ogrodu. Po stracie ulubieńca Zarembina napisała smutny liryk zatytułowany Nazywał się Czen, który brzmi zupełnie jak tren żałobny. Ostatnie wersy utworu: Gdzieżeś pobiegł, piesku, / po nie
znanej ścieżce? / Zaczekałbyś na nas, / ...zaczekałbyś jeszcze10, nie są jednak po
żegnaniem, lecz nawoływaniem zatroska
nego właściciela za zagubionym psiakiem.
W taki sposób wyrażała ogromne przywią
zanie, a może nawet miłość do oddanego czworonoga, dojrzała kobieta.
Autorka Wesołych historii sięgała tak
że do symboliki zakorzenionej w ludowej tradycji. Do tradycji, która to właśnie psa, od zawsze udomowionego, stawia blisko człowieka. Psy przecież potrafią być nie
odłącznym i tow arzyszam i ludzi i bezinte
resownymi przyjaciółmi w e wszystkich oko
licznościach i im przypisuje się wierność, o d d a n ie , p rz y w ią z a n ie o ra z c z u jn o ś ć , a więc cechy niezwykle szlachetne11. Pies- stróż w poezji dziecięcej Zarem biny poja
wia jako „podwórzowy Bryś” pilnuje całe
go, otulonego ciem nością nocy gospodar
stwa, bo on jest jego panem aż do świtu:
Śpią ju ż wszyscy ludzie i konie, i krowy. Nie śpi tylko w budzie Bryś - pies podw órzo
wy. Siadł cicho na progu, do czuwania sko
ry, i pilnuje chaty, stajenki, obory'12. Cho
ciaż ten sam piesek nie je s t wzorem do naśladowania dla malucha, ponieważ nie dba o higienę. Jego postawa została zga
niona i prze ciw sta w io n a naw ykom „kot- ka-czyścioszka” w rym owance Brudasek:
A ten piesek Bryś,
co się nie chciał kąpać dziś, ma na łapkach kurz i piasek, więc spać pójdzie ja k brudasek.
Fe/13
Jak w spom niano, w opow ia d a n ia ch i lirykach Zarem bina ukazuje psy w spo
sób realistyczny. Postać upersonifikowa- nego psa pojawia się natomiast w Weso dziecięcej schematem ezopowym , został sko n stru o w a n y w ę d ru ją c y w po ch o d zie zwierzątek piesek, o którym przeczytamy w Bajce o gęsim jaju, raku nieboraku, ko
gucie Piejaku.
Nie tylko w spom nienia o Ewie Szel- burg-Zarembinie, lecz także jej pisarstwo są świadectwem, że autorka była w ielką miło
śniczką świata psów, jego znawczynią i bar
dzo spostrzegawczą obserwatorką. Odbie
gając raczej od ukazywania psów w funkcji utylitarnej, eksponowała niezmiennie waż
ne zagadnienie przyjaźni człowieka z naj
wierniejszym ze wszystkich zwierząt.
1 Rodzice pisarki, Antoni i Elżbieta Szelburg, posiadali małe gospodarstwo w Nałęczowie. Ro
dzina odznaczała się wyjątkową wrażliwością w ich domu zawsze roiło się od małych stworzeń i nie były to jedynie zwierzęta hodowlane. Wiele bez
bronnych i w jakiś sposób skrzywdzonych dzikich zwierzątek znalazło schronienie, połączone z tro- skliwąopieką, pod dachem domu tej dobrej rodzi
ny. Każde przygarnięte zwierzę było traktowane z szacunkiem, niemal jako pełnoprawny domow
nik, każde zostało nazwane, a oprócz ciepłego kąta, troskliwej opieki i miski jedzenia, otrzymywało od gospodarzy sporo serdecznego uczucia.
2 Jest to aluzja to sformułowania G. Skotnic
kiej, która określa kota jako „pierwsze”, natomiast psa jako „drugie” zwierzę dzieciństwa. Zob. tejże:
O zwierzyńcu w polskich bajkach i bajeczkach dla dzieci, [w:] Literacka symbolika zwierząt, red.
A. Martuszewska, Gdańsk 1993, s. 201.
3 Wspólny tytuł autobiograficznej powieści- rzeki E. Szelburg-Zarembiny, która obejmuje pięć tomów: Wędrówka Joanny, Ludzie z wosku, Mia
steczko aniołów, Iskry na wiatr, Gaudeamus.
4 G. Skotnicka, op. cit., s. 195.
5 E. Szelburg-Zarembina: Najmilsi, Warsza
wa 1950, s. 99.
6 E. Szelburg-Zarembina: Wspólny dom, [w:]
Tejże: Dzieła, 1.10, oprać. H. Skrobiszewska, Lu
blin 1972, s. 545.
7 E. Szelburg-Zarembina: Najmilsi, t. 10, s. 101.
8 E. Szelburg-Zarembina: WierszykiReni, [w:]
Tejże: Dzieła, t. 10, s. 43.
9 Tamże, s. 118.
10 E. Szelburg-Zarembina: Pożegnanie ogro
du, [w:] Tejże: Dzieła, t. 10, s. 499.
11 Por. W. Kopaliński: Słownik symboli, War
szawa 2001, s. 162-163.
12 E. Szelburg-Zarembina: Pies, [w:] Idzie nie
bo ciemną nocą, Warszawa 1973, s. 28.
13 Tamże, s. 61.
Hanna Dymel-Trzebiatowska