• Nie Znaleziono Wyników

69, Mieszczaństwo

73. Sądownictwo. Trybunały tajne

Sądownictwo germańskich narodów było pierwotnie ta k proste, ja k ich życie. Cale ich prawodawstw o ograniczało się niemal na p r a ­ wach k a r n y c h ; za każ de przewinienie k a r a ściśle oznaczoną była. A le przy coraz większym rozwoju sp ołeczeństwa nowe zachodziły stosunki, k tóre się coraz zakwilańszemi i trudniejszemi stawały. Sposoby bo­ wiem zarobkow ania i życia mnożyły się nieskończenie a przeto z d a ­ rzały się sprawy w któ ry ch dawne p ra w a nie wystarczały. S ę d z io ­ wie tedy postępowali w takich razach wedle najlepszej swej świado­ mości. Niekiedy też znosili się sędziowie z rozmaitych okolic po­ między s o b ą , j a k się u nich pewne spraw y odbywają i s ą d z ą i p o ­ dług tego stosowali się w swych wyrokach. Z czasem spis ano w nie­ których państw ach i prowincyaeh E u ro p y te praw a zwyczajowe. T a k powstało w Niemczech, około r. 1220, zw ierciadło sawońskie t. j. księga praw sa x o ń s k ic h , a w pięćdziesiąt la t później zw ierciadło szwabskie. A le niepewność i niedostateczność tych prowincyonalnych

-

170

przepisów i zwyczajów uderz ała coraz bardziej a p o trze b a lepszego powszechniejszego praw odaw stw a czuć się dawała.

Potrzebie tej zaradziło nareszcie praw o r z y m s k ie, w którem z n a j­ dowano rozwiązanie i rozstrzygniecie wszystkich sp ra w za w iłyc h, k t ó ­ rych dotychczasowe praw a, ściągające się do sta ryc h daleko prostszych obyczajów, objąć nie mogły. Młodzież chciwa nauk , spieszyła przeto ze wszystkich państw do W ł o c h , aby się z nowem tern prawem za­ poznać. N a wszechnicy w Bononii w państwie papiez kiem , gdzie szczególnie p raw a rzymskiego uczono, zna jdow ało się przeszło dw a­ naście tysięcy młodzieży ze wszystkich państw . Nowe prawo pod­ niosło wysoko mieszczaństwo, bo przez poznanie jego zaczęto się ubiegać z duchowieństwem o nauki i umiejętności. S z la c h ta z a ś , po­ czytując za godniejsze siebie ćwiczenie w robieniu b ro n ią , niż od­ dawanie się mozolnej nauce obcego p r a w a , u suw ała się coraz b a r ­ dziej od zatrudnień prawniczych, pozostaw iając mieszczaństwu całe sądownictwo.

N iedostateczne owe urządzenia sądownictw a, przedewszystkiem zaś m ała powaga królów, którzy żadnemi środkami nie mogli u tr z y ­ mać panów możnych w granicach pewnego p o r z ą d k u , były przyczyną wzrostu tak nazwanego p ra w a mocniejszego, k tóre przez całe wieki średnie panowało.

Ze sta ryc h sądów powiatowych (Ga ugeric ht) niemieckich, p o ­ wstały sławne tr y b u n ały ta jem ne (F e hm gericht), któ rych działalność p r z y p a d a szczególnie na wiek cz te rn a sty i piętn asty . Głownem ich siedliskiem była W e s t f a l i a , dla tego je nazywano także sądam i west­ falskiemu Przełożony ich nazywał się w olnym hrabią (Freigraf), assesorowie w olnym i lawriikam i (Freis choeppen), a miejsce posie­ dzeń wolnem krzesłem (Freis tu hl). Główne krzesło było w mieście D o rt m u n d ; ale i w A rn s b e rg u , Trewirze i innych miejscach bywały ta kow e. W olni hrabiowie uznawali nad so b ą tylko ce sa rz a i a r c y ­ bisk u p a kolońskiego, który, ja k o książę westfalski, był z a stę p c ą ce­ sa rz a i najwyższym panem krzeslowym. Członkowie jedynie sądu, ławnicy, znali jego urządzenia i p ostępow ania i nazywali się ś w ia ­ dom ym i. U roc zystą przysięgą obowiązani byli do zachowania t a j e ­ m nicy; sami śiebie nawzajem poznawali po tajem nych z n a k a c h i h a ­ słach. W e wszystkich podobno m iastach i prowincyach niemieckich byli świadom i, a liczba ich dochodziła do sto tysięcy. Zbrodniami, 0 których są d y te wyrokowały, były kacerstw o, czary, kradzieże 1 z a bójstw a . T a k św ia dom ych ja k nieświadomych zapozywali wolni

171

-hrabiowie przed krzesła swoje. W inowajcę oskarżono przed sądem tajem nym , zapozwanego zaś przed są d wolny otwarty, zapozwem opatrzonym siedmiu pieczęciami — hrabiego i sześciu ławników. Zapozew ten przybijano na dom oskarżonego lub najbliższej bo- żomęce. Jeżeli się oskarżony nie mógł bronić lub jeżeli się po kil- k ak r o tn e m zapozwaniu nie s ta w ił, ulegał tajemnej bannicyi t. j. od­ dawano go na ła s k ę świadomych czyli ławników. Ktokolw iek z nieb go z d y b a ł, wieszał go n a drzewie, lnb przebijał nożem, zostawiał wszakże nóż ze znakiem tajemnego trybunału. Każdy ławnik był obowiązany nieść pomoc swemu koledze. Nie łatwo złoczyńca ujść m ógł przed k a r ą ; prędzej czy później cz e k a ła go śmierć p e w n a , bo dokądkolwiek się u d a ł , otoczony był wszędzie tajem nymi sędziami, ponieważ św ia d o m i, jakeśm y wyżej nadm ienili, po wszystkich pań­ stw ach niemieckich się znajdowali. W czasie panującej dzikiej sw a­ woli, niezważającej na prawo i sprawiedliwość , musiały trybunały t a ­ jem ne wywrzeć wpływ zbawienny, gdyż pewność że po zbrodni nie­ zawodnie k a r a n a s t ą p i , tr z y m a ła wszystkich w bojaźni i niejeduej zagrodziła zbrodni.

Ale cale urządzenie tych sądów, mimo swych zbawiennych po ­ cz ątkowych następstw , musiało z czasem koniecznie wyrobić się w nad­ u ż y c ia , ponieważ nadaw ało sędziom za wiele władzy. N ieraz przyj­ mowano na ławników uajniegodniejszych i najgorszych ludzi. Z tą d po­ szło, że zewsząd odzywały się skargi n a nadużycia sądów, a kilka cesarzów daremnie się sta ra ło im zapobiedz. S kargi te sta ły się glośniejszemi, gdy z czasem władzę swoję na cale rozciągnęły państwo a naw e t t a k ie spraw y i osoby przed swe zapozywaly tr ybunały, nad którym i żadnego nie miały prawa. Wielu przeto k s i ą ż ą t , rycerzy i m ia st zawarło przeciw nim sprzymierzę. W prow adzenie dopiero lep­ szego wymiaru sprawiedliwości w szesnastym wieku i lepsze ugrun­ to w anie powagi m o n a rsz ej, poskromiło straszliwy zakres tych są dów, które z czasem przy większym rozwoju oświaty zupełnie upadły.

74. A dolf Nasauski. A lbrecht 1 Austryacki.

H e n r y k SIE I iUxeinł)urczyk.

A d o lf N a sa u sk i (1291 do 1298). P o śmierci Rudolfa obrali ksią żę ta A d o lf a , hrabiego nasauskiego, cesarzem, który był w p r a ­

wdzie mężnym i przedsiębiorczym rycerzem lecz do takiej godności p otę ga jego i znaczenie były za male. M a ją te k jego t a k był szczu­ p ły m , że naw e t kosztów koronacyi opłacić nie mógł. Chcąc pomno­ żyć potęgę swego do m u , używał w tym celu środków, k tó re mu serca wszystkich odstręczyły. D la ze b r a n ia pieniędzy, obiecał królowi a n ­ gielskiemu pomoc przeciw F r a n c y i , a ponieważ do wojny nie przyszło, uzbro i z a odebrane już pieniądze wojsko i zajął niem opróżnione m argrabstw o Miśnii. Ponieważ synowie hrabiego turyngskiego, A lb r e ­ c h ta Złego, rościli do niego prete n sy e, wyrzekł przeciw nim bannicyą, s t a r a j ą c się za razem wydrzeć im T ury n g ią przemocą. K rw a w ą prze­ ciw nim prowadził wojuę, a najemne jego wojsko spustoszyło w po­ naw ianych napa śc iac h kraj cały. Czyn ten a mianowicie obraza nie­ mieckiego h o n o ru , że pierwszy m onarcha chrześciański dal się nająć A n g lii, wznieciła wielkie oburzenie. Złożono go tedy ja k o niegodnego z tro n u , a obrano A lbrechta, syna cesarza ltudolfa. A dolf opierał się temu o rę ż e m , ale w bitwie pod G ellenheim , r. 1298 utracił koronę i życie. N a m iejscu, gdzie w walce ze swym przeciw nikiem, śmiertel­ nie raniony spadł z konia postawiono krzyż. S t a r y wiąz rozciąga dziś jeszcze swe k onary nad tym królewskim krzyżem , podobien do wiernego s t r ó ż a , osłaniającego co wiosnę t a r c z ą sw ą zieloną pomnik jego zgonu. Ciało jego spoczywa w tumie w Spirze.

Albrecht 1. (1298 do 1308). Po śmierci Adolfa potwierdzono A lb re c h ta na zgromadzeniu elektorów w F ra a k f u rc ie a potem ukoro­ nowano w Akwizgranie. Gorliwie s t a r a j ą c się o przywrócenie praw k ró lew sk ic h , myślał zarazem o powiększeniu potęgi swego domu. W szędzie okazywał się silnym i dzielnym m o n a rc h ą , gromiącym każdy rokosz ta k w dziedzicznych swoich krajach ja k też w państwie niemieckiem. N a koniec jego p anow a nia przypada powstanie szwaj­ carskiej rzeczypospolitej, z czem się wiąże ustanowienie ściślejszego związku trzech k a n tó w U ri, Szwyc i U n te r w a ld e n , ja ko i powieść o Herm anie Geslerze i jego zamordowaniu przez W ilhelm a T elia.

75. Konfederacja szwajcarska.

Helweci czyli S zw ajcarow ie, ja k w ogóle wszystkie n a r o d y gór­ s k i e , od najdawniejszych czasów byli odważni i miłujący wolność. C z y ­ ste i zdrowe powietrze, ktorem o d d y ch a ją , świeża woda źródeł i pro­ ste po k arm y wzm acniają ich ciało ; a liczne niebezpieczeństw a, o t a ­

173

czające ich zewsząd pomiędzy stromemi urwiskami i szutnjącemi p o toka m i czynią ich odważnymi i śmiałymi. S a m a naw et n a tu ra uczyniła ich k raj wielką gó rsk ą warownią. W skalistym owym okręgu gór zachował teu prawy i silny lud p a sterski wolność swoję, w cza­ sie silnych nawet zaburzeń aż do dnia dzisiejszego.

W kraju ty m , należącym dawniej do p ań s tw a burgundzkiego, miało kilku panów swe dzierżawy a pomiędzy innymi także hrabiowie h a b s - burgscy. Ci jako landgrafowie Argawii mieli ju ry z d y k c y ą w t a k n a ­ zwanych m iastach leśnych (YValdstaedte), S z w y c , U ri i U nterw al­ d e n, dla której wykonywania posyłali swych nam iestników czyli wój­ tów (Vögte). W olni atoli trzech kantonów mężowie nie chcieli u z n a ­ wać juryzdykcyi nam iestników, a w czasie śmierci cesarza Rudolfa postanowili żadnego nie przyjm ować sędziego, któ ry b y nie był z po­ śród nich obranym. Czynszownicy nawet zryw ając samowolnie swoje stosunki zależności, głosili się wolnemi gminami. N a s t ę p c a Rudolfa A d o lf , p ra g n ą c osłabić potęgę Habsburgów, potwierdził ich niezale­ żn o ś ć; A lb rec h t zaś przywiódłszy do posłuszeństw a swoich czynszo- wników w k an to n ac h m ie sz kają cyc h, połączył ich z h r a b s tw e m , ale na czas ty lko krótki. Bo gdy nam iestnicy jego nad wolnymi chło­ p am i juryzdykc yą sw ą rozciągnąć chcieli, powstały razem m iasta le ­ ś n e , wypędziły z nienawidzonych urzędników, obrały z pośród siebie n a sędziów rocznie zmieniających się starostów i żądały, aby zale­ żały bezpośrednio od Rzeszy. P o d a n ia z owych czasów ubarwiły poe­ tycznie powsta nie Szwajcarów.

C e sa rz , t a k mówi podanie, rozgniewany uroszczeniami chłopów, n ada ł im n a namiestników R zeszy ludzi surowych i niegodziwych z w ła­ snego k r a ju , któ rzy mieli ich uciskać dopóty, dopóki się nie oświad­ c z ą , że wolą dom h absburgski, niż Rzeszę. T y m końcem wysiał do nieb H erm ana G esslera z B runeka i Berinrjera z L a n d e n b e r g a któ rzy zamieszkali w tym kraju wbrew zwyczajowi przez Rzeszę prze­ strzeganemu. G essler wybudował dla siebie Twinghof (silny zam ek) pod A ltd o r f w U r i , a L a n d e n b e r g zamieszkał na zamku h a b s b u r g - skim w S arnen. T e ra z na dobre zacżęłi lud uciskać. Z a małe prze­ winienia wtrącali ludzi do ciemnych więzień, uciążliwe podatki n a ­ kładali n a S zwajcarów m ieszkających na dzierżawach habsburgskich. N ajba rdzie j wszakże bodła dumna nam iestn ik ów zuchwałość i wy­ niosła pogarda całego ludu. S zlachetn ych k r a ju mężów nazywali po­ gardliwie s z lac h tą chłopską. R a z u pewnego przejeżdżał Gessler przed dworem W ernera S tauflachera, majętnego i znakomitego ziemianina

-

174

-■w krain ie Szwyc. Dom jego był porządny, wielu opatrzony oknami, roz­ legły i świetny. Stauffaclier stojąc przededrzwiami pozdrowił pokor­ nie nam iestn ik a. Ten zaś rzekł z gniewem: ,,Czy podobna ścier- pieć, aby ród chłopski ta k pięknie mieszkał.“ Innem u ziemianinowi w U nterw alden, H enrykow i M elchthal za małe przekroczenie z a b ra n o dwa woły, a sługa L a n d e n b e r g a , który, woły od pługa odprzęgał, rzekł przy tem sz yderczo: „Jeżeli clilopi chcą j e ś ć c h l e b , niech sami się do pługa zaprzęga ją .“ Rozgniewany tem A rn o ld , syn Melchthala, zgruchotał dwa palce p ac h o łk o w i, poczem zbiegi między góry. L a n - denberg zaś mszcząc się , kazał starem u ojcu Arnoldowemu oczy wy- łupić. Zuchwałość nam iestn ik ów w końcu do tego doszła sto p n ia, że n ik t w sych krain ach nie był ani życia swego, ani m ienia, ani czci pewnym. K ilkakrotnie przeto posyłali posłów do cesarza prosząc o złagodzenie niedoli k ra ju ; gdy ich zawsze z niczem odprawiano, nie pozostawało uciśnionemu ludowi nic innego j a k znosić niedolę, albo powstać.

Arnold M elchthal tymczasem »chronił się do starego W a l t e r a F iir s ta w A ttinha use n w U r i , powszechnie szanowanego włościanina do­ k ą d W e r n e r Stauffacher obawiając się o własny dom piękny, przy­ był n a łodzi z przeciwnego brzegu jeziora Yierw aldstaedter. T rz ej owi mężowie biadali wspólnie nad niedolą k raju i okrucieństw am i obcych starostów, a przenosząc śmierć nad haniebne jarzmo, postanowili po­ mówić z ludźmi odważnymi, co czynić w ypada na wyswobodzenie k raju i nakoniec wyrozum ieć, co lud myśli. P o rą je sie nną w r. 1307 zebrali się owi trzej mężowie n a sc h ad z k ę nocną w R iittl i, n a s a ­ m otną łąkę pomiędzy górami nad jeziorem V ie rw a ld sta e d te r, t a k j a k już poprzednio często zwykli byli czynić. T y m razem każdy z nich sprowadził z sobą 10 doświadczonych przyjaciół. Uczucie wspólnej niedoli i p ię k n a , uroczysta noc w jednej z najdzikszych a je d n a k najpowabniejszych okolic otworzyła im serca. T u otoczeni czcigo- dnem kołem stuletnich lip i buków wznieśli wszyscy wzruszeni ręce swe ku niebu gwiazdami o k r y te m u , ślubując sobie przyjaźń i pomoc w życiu i śm ierci, wierność cesarzowi, wypędzenie nam iestników ale bez rozlania krwi, i zachowanie drogiej wolności po przodkach o d z ie ­ dziczonej. N oc Nowego roku obrali na uskutecznienie swego z a m ia ru ; poczem rozeszli się do swych c h a t , po dolinach rozsianych.

G essler postrzegł w krótce, że lud wiejski się burzy i hardzieje, a chcąc się p rze k o n ać, czy się nie m yli, kazał na ry n k u w Altdorfie

175

-dzący kapeluszowi się kłaniali. Lecz młody, nieustraszony strzelec z B u rg le n , W ilhelm T e ll, zięć W a l t e r a F i i r s t a , wzgardził ta k h a ­ niebnym r o z k a z e m ; przechodząc z swym chłopcem nie uczcił k a p e ­ lusza. S tr a ż schwyciła hardego i zaprowadziła do namiestnika. Ges- sler r z e k ł: „H a rd y strzelcze, ukarzę cię w łasną tw ą zręcznością. P o ­ łożę ja błko n a głowę twego sy n a , masz je zestrzelić i nie chybić.“ S tra ż zw ią z a ła chłopca , położyła ja b łk o na jego głowę i odprowa­ dziła T elia daleko. Ojciec nieszczęśliwy wolał sam zg in ąć , a ocalić syna ukochanego, ale dziki nam iestn ik kazał mu s tr z e la ć , inaczej gro­ ził ojcu i synowi niezwłoczną śmiercią. Tell w rozpaczy razem wy­ dobył dwie strzały , je dnę puścił z chrzęstem i s tr z a ła z ja b łk ie m ule­ ciała. O krz yk ludu radośny rozległ się po powietrzu. G essler za­ chm urzony za p y ta ł T e l ia : „ P o co dobyłeś drugą s tr z a łę , gdy je d n a d o s y ć ? “ „ N ik c z e m n ik u ! rzeki Tell uniesiony g niew em , dla c i e b ie m ją przeznaczył, gdybym był moje dziecię zabił.“ Nam iestnik przerażony k a z a ł T elia okuć i wrzucić w łó d z , aby go przewieść na drugą stronę jezio ra vierw aldstaedtskiego, gdzie ani słońca ani księżyca nie miał ujrzeć. S a m zaś siadł z więźniem na łó d ź , pilnując go, aby nie uszedł.

P o d cza s przeprawy zerwał się gwałtowny wicher n a jeziorze. Burza m iotała łodzią na wszystkie strony, niebezpieczeństwo było wielkie, sam sternik drżał z przestrachu. W niebezpieczeństwie tern kazał Gessler zdjąć Tellowi kajdany, aby on ja k o doświadczony ste r­ nik łodzią kierował. Tell też j ą skierował ku skale wystającej na jezioro, przyparł silnie łódź do niej, schwycił za swój łuk i wysko­ czył na s k a ł ę , popchnąwszy silnem uderzeniem nogi łódź daleko na jezioro. P o tem zbiegł w góry. P rzestraszony namiestnik dobił wszakże szczęśliwie do brzegu i wylądował w K iissnacht, chcąc lądem do A ltd o r f powrócić. Z e m s tą pałają c udał się w drogę.

Tell tymczasem dumał nad swoją niedolą. Jeżeli zdołam się schronić, pomyślał s o b i e , G essler zemści się okrutnie nad żoną i dzie­ cięciem m oje m ; czegóż się on na nich nie dopuści, kiedy M e lch ta- lowi wyłupiono oczy za zgruchotane pachołkowi dwa palce przez jego syna ! Śmierć je d n a n am iestnika może żonę i dziecię moje oca­ lić i lud mój od ty r a n a uwolnić. W tej myśli też zaczaił się w j a ­ rze pod K iissnacht n a nam iestn ik a. W idzi go też najeżdżającego. S trz a ł a zachrzęsła i powaliła na ziemię tyrana. L ud lubo uradowany przeląkł się n a tę w iadom ość, ale N oc nowego roku jeszcze nie na­ d eszła, zachował się przeto spokojnie.

176

N oc t a nareszcie nadeszła. Je d e n z młodzieńców z Unterwalden mówi dalej p o d a n i e , — którzy w I iiittli sprzysięgli się i dal się w c ią ­ gnąć dziewce n a z a m r k lio s b e rg po linie do jej komory, t ą s a m ą liną wciągnął dwudziestu innych czekających w zamkowej fossie. P o te m schwytali s t a r o s t ę , sługi jego i zajęli ca łą warownią Sarnen. Z pier­ wszym brzaskim dnia u d a ł a się grom ada chłopów do g rodu, w k t ó ­ rym sam L a n d e n b e r g m ie sz k a ł: m a ją c cielęta, kozy, j a g n i ę t a , kury i z a ją c e , niby na podarunek noworoczny, j a k było we zwyczaju. L a n ­ denberg wybierał się właśnie n a mszę ś w . , gdy przybyli. Cieszył się ich darom i kazał j e zanieść na z a m e k , czego właśnie pragnęli. G d y stanęli w bramie zamkowej dał z n a k jeden na trąbie. N a znak te n wydobyli z z a n a d rz a ostre ż e la z a , i pozatykali je n a swych kijach. Równocześnie nadbiegło jeszcze trzydziestu innych to warzyszów z bliz- kiej olszyny i pojmało załogę zamkową. Gdy się o tein L a n d e n ­ berg dowiedział, uszedł spiesznie; dogoniony wszakże obiecał uroczyście że nigdy już do kraju nie w ró c i, poczem go bez szwanku puścili. P o d o b n y m fortelem opanowano i zburzono inne grody. W ten s p o ­ sób w dzień Nowego roku 1308 oswobodzony został kraj cały a k r o ­ p l a krwi nie za k rw a w iła dnia nowej swobody. P osłańcy roznieśli po całym k r a j u r a d o s n ą wiadom ość, a ognie rozpalone po szczytach al­ pejskich zwiastowały wszystkim odzyskaną na nowo wolność.

D la jej u tr z m a n ia ustanowili dnia 6 stycznia 1 3 0 8 , w Brunnen n a d je ziorem , pierwsze zjednoczenie konfederacyi sz w a jc arskiej, z razu n a la t dziesięć i pod zawarowaniem wszystkich obowiązków względem cesarza i Rzeszy. Za p ocz ątek tego związku uważano później spisek, n a R iittli, a Telia sławiono i czcono j a k o narodowego b o h a te r a i wy- sw obodziciela ojczyzny*).

K ró tk o po zawarciu tego związku zamordowany został Albrecht l

w sześćdziesiątym roku swego życia przez bliskiego krewnego. Młody ; J a n z Szwabii, syn b r a ta Albrechtowego R u d o l fa , gniewał się na swego stry ja i opie kuna, a ponieważ ten nie chciał mu oddać ta k r y ­ chło ojcowskiego dziedzictwa, j a k sobie tego życzył młodzieniec złem towarzystw em zepsuty, sprzysiągł się przeto z czterema młodymi ry ­ cerzam i i z nimi zamordował c e sa rz a 1 m aja 1308 nie daleko grodu , H a b s b u rg nad rzeką Reuss. O d czasu tej zbrodni nadano mu imię J a n a P arricidy, czyli ojcobójcy. O d tego dnia n ik t go nie widział.

*) T ak opisują hisfcoryą T elia stare powieści ludowe. Ale powieści te nie . są spólczesne ze zdarzeniam i, dla czego w nowszych ezasach wątpić zaczęto o dosłownej ich prawdziwości.

177

H e n r y k F J 7 , (1 3 0 8 do 1 3 1 3 ). K sią ż ę ta niemieccy nie obrali żadnego z synów A lb r e c h to w y c h , lecz mniej możnego, ale walecznego i dzielnego r y ce rz a, hrabiego luxemburgskiego H e n r y k a , b r a ta bi­ s k u p a trewirskiego. Ten sta ra ł się przedew szystkiem o przywróce­ nie spokojności w p a ń s tw ie ; przeciw mordercom A lb e r ta ogłosił b a n - nicyą, a gminom od habsburg.^kiego h r a b s tw a aargawskiego zależnym w trzech pierwotnych kantonac h szwajcarskich p o ło ż o n y m , przywró­ cił aż do dalszego rozporządzenia d aw n ą wolność i swobodę. U sil­ nie ta k ż e o to się s t a r a ł , a b y powiększyć d robną potęgę swego domu co mu się też udało. Przez zaślubienie bowiem s y n a swego

J a n a z jElżbietą wnuczką O ttokara króla czeskiego, dobił się ko­ rony czeskiej, k tó r a następnie z niemiecką koroną ce sa rsk ą p o łą ­ czona została.

L e d w o sprawy te, będące przyczyną wielkiej potęgi domu l u - xemburgskiego, za pomocą kilku przyjaznych k s i ą ż ą t , do szczęśli­ wego był doprowadził k o ń c a , gdy uwagę sw ą zwrócił na dawno zapo­ mniane niezgodne W ło ch y i wyprawę rz y m sk ą przedsięwziął. Z ra­ dością powitali uciśnieni Gibellinowie wspaniałego c e s a r z a ; a wielki poeta H a n te z F lo re n c y i , piewca boskiej k om e dyi, ogłosił jego przy­ bycie pieśniami, które wkrótce były w ustach całego ludu. W M e - dyolanie otrzym ał koronę lo m bardzką. P o w sta li atoli przeciw niemu Gwelfowie przestraszeni powodzeniami ce sa rz a i wzmagającą się od­ wagą stronnictw a przeciwnego; z t ą d nowa pomiędzy temi stronnictw ami wybuchła wojna. Cesarz nie dożył końca tej wojny, nagła śmierć z a b ra ła go w kwiecie wieku w Buonconveuto niedaleko rzeki A rno r. 1313. R a d o ś ć Gwelfów ze śmierci nieprzyjaciela wzbudziła po­ dejrzenie o tru c ia ; ale nowsze poszukiw ania his toryków pokazały płonność tego zarzutu. Zasmuceni Pizanie pochowali go n a cmen­ tarzu swego m ia sta .