• Nie Znaleziono Wyników

CESARZE Z RÓŻNYCH DOMÓW OD RUDOLFA Z HABSBURGA DO ALBRECHTA II, OD 1273

68. Rycerstwo w wiekach średnich

W o j s k a Niemców równie ja k w szystkich prawie innych E u ro p y narodów, s k ła d a ły się początkowo po największej części z piechoty. K o n n y c h b y ła ty lko m a ła ilość, a wszyscy ciężko u z broje ni, nosząc pancerze i hełmy, włócznie i straszne miecze. Ponieważ uzbrojenie t a k i e wielkiego wymagało n a k ł a d u , bogatsi ty lko i znakomici p a n o ­ wie konno służyć mogli. Służba ta k o n n a n a d a w a ła dla tego pewne znaczenie i uszlachetnienie, a konni coraz więcej s ta ra li się odłączać od sta nów niższych, k tó r y m wyłącznie zostaw iona b y ła służba pie­ sza. D l a zachow ania i podwyższenia tego pie rw sz eństw a , całe życie sz lac h ty od najpierwszej młodości było wojennem. S iłę i zręczność ciała przekładano n a de w szystko; o wyższe wykształcenie ducha nie troszczono się bynajmniej, t a k że niejeden szlachcic n a w e t n azw iska swego podpisać nie umiał. N a to m ia s t od pierwszej młodości uczył się dosiadać dzikiego konia i robić dziarsko włócznią i mieczem, przez co z czasem musiał się sta ć znakom itym wojownikiem. W owym bowiem czasie, gdzie prochu jeszcze nie wynaleziono, siła ciała j e ­ dynie mogła bitwy rozstrzygać. L e k k i pieszy mierzyć się w bitwie nie mógł z konnym żołnierzem , k tó r y od stóp do głów żelazem okryty, bezpiecznie mógł każdem u opierać się orężowi! W ten sposób sz la­ chcic ty lko był w owym czasie znakom itym wojownikiem; podług jego ilości obrachowywano siłę wojska. Z czasem nazwano ich ry~ cerzami.

R y c e rz e ci utworzyli w przebiegu czasów s ta n osobny, a religia, h o n o r , waleczność i uszanowanie płci niewieściej były cztery główne cnoty rycerskie. P rzyjęcie w grono rycerskie wymagało długoletniego przysposobienia i połączone było z wielkiemi kościelnetni uroczysto­ ściami. J u ż w siódm ym roku oddawano chłopca pochodzenia s z la ­ chetnego n a dwór innego r y ce rz a, gdzie ja k o p a ź uczył się w usłu­ dze p a n a swego i niewiast początków c nót rycerskich. Usługiwał przy stole, czyścił b r o ń , trzym ał strzemię przy wsiadaniu p a n a n a koń i ćwiczył się w robieniu bronią, w strzelaniu i rzucaniu , a b y młode swe ciało wyćwiczył i wzmocnił. W ro ku czternastym przez przypasanie mie cza, k tóry ksiądz uroczyście przy ołtarzu poświęcał, staw ał się zbrojnym , i o d tą d nazywał się g ierm kiem, a j a k o ta k i tow arzyszył p a n u swemu w każdej chwili i w każdej sprawie, na po­

-

152

-przywiązaniem odpiacał się je m u z obowiązku. A jeżeli w bitwie ocalił tarcz i miecz swego p a n a , największą z t ą d odnosił sła w ę, j a k ą szlachetn y młodzieniec mógł sobie zjednać.

G ierm ek doszedłszy roku dwudziestego pierwszego mógł być na rycerza pasowanym . Do tej ważnej czynności przysposabiał się przy­ jęciem śś. sakram entów , postem i m odlitw ą; wziął kąpiel i noc ca łą przepędzał w ja kiejkolw iek kaplicy. A skoro po długiem oczekiwa­ niu nadszedł p o r a n e k , dzień ów był najpiękniejszym i najpamiętniej- szym w życiu młodzieńca. Prowadzono go w uroczystym pochodzie do kościoła. Giermkowie nieśli zb ro ję , buzd y g a n , tarcz i miecz; szlachetn e panie h e ł m , o strogi, pasy. Z usz anowaniem zgiąwszy przed ołtarzem k o l a n a , ślubował giermek w uroczystej przysiędze: mówić p r a w d ę , trzym ać się spraw iedliwości, bronić religii, kościoła i sług jego, opiekować się sła b y m i, wdowami i sie ro tam i, nie ścier- pieć h ań b y sz lachetnych niewiast i wojować z niewiernymi. P o te m z r ą k rycerza lub pani odbierał ostrogi, rękawiczki i z b r o j ę ; klęczą­ cego uderzał rycerz trzy raz y płazem lekko po szyi i ram ieniu, co n a ­ zywano pasowaniem n a rycerza. N a o s t a te k ozdobiono młodego ry­ cerza h e łm e m , włócznią i ta r c z ą , i przyprowadzono mu ko n ia , k t ó ­ rego n a tychm iast dosiadał i wesoło n a nim pomiędzy zgromadzonymi

tumanił. W i e l k a uczta kończyła uroczystość dnia takiego. O d tą d i najmniejszej obrazy nie mógł puścić b ez k arn ie ; poje dynek, ucho­ dzący z a największ y honorowy i rycerski s ą d boży, rozstrzygał wszystkie rycerskie zata rgi. G d y jeden drugiemu rękawicę pod nogi rzuc ił, było to znakiem wyzwania a podniesienie jej zna kie m przy­ jętego pojedynku.

G d y tedy rycerza występującego w pełnej zbroi ze sp uszczoną n a tw a rz p rzyłbicą, trudno było poznać, przeto potrze ba było znaku zewnętrznego dla wzajemnego poznania . N a ten cel wybierali postać lw a , je le n ia , niedźw iedzia, a od czasów wojen krzyżowych bardzo często wyobrażenie krzyża w wielorakich p o sta c ia c h , k tó r e n a swych t a rc za ch zamieszczali i to był p ocz ątek herbów. P rz e z śmiałe i od­ ważne czyny n abierały te herby zn aczenia; przechodziły zaś dzie­ dzicznie z ojca n a syna. A b y za ś rozróżnić można rozm aite linie poboczne, k tóre ten sapi herb na tarczy nosiły, umieszczano jeszcze na hełmie rozmaite u p ię k sze n ia, k tó r e nazywano klejnotam i. O d tą d też po tarczy i klejnocie hełmu poznawano n a ty c h m ia st każdego ry ­ cerza.

przybierali n azw iska od swych dzierżaw. Dawniej nazywano każdego po imieniu, J a n , M ik ołaj i t. d., j a k to po części i dzisiaj jeszcze j e s t zwyczajem w Hiszpanii. O d tą d dodawano imiona rodowe, wzięte po większej części od grodów i po sia d ło śc i, j a k R u d o lf z H absburga, J a n z Dąbrow y, Gotfryd de Bouillon i t. d. Z t ą d pow sta ła większa część imion szlacheckich familii, tylko że ża d n a niemal nie posiada już z a m k u , od którego p r z y b r a ła nazwisko.

Z a czasów wojen krzyżowych, gdzie rycerstwo najbardziej k w i- tnęło, utw orzyły się trzy ściślejsze b ra c tw a rycerskie. T em i były zakon iw . Jana Jerozolim skiego, T em plaryuszów i niemiecki. N a tych za k o n a c h polegała cala potęga cbrześcian n a W schodzie. D la podejmowania pielgrzymów, przybyw ających często w stanie nędzy lub choroby, już r. 10 4 8 wybudowało kilku kupców z A m a lfi w niż­ szych W ł o s z e c h , w bliskości grobu św. kla sztor i s z p ita l, w którym chorzy i biedni pielgrzymi bez pła tne znaleść mogli umieszczenie. Z a P a t r o n a tego pobożnego i pożytecznego z a k ła d u obrano iw . J a n a C hrzciciela, dla czego zakonników nazywano ta k że kaw aleram i św. J a n a lub szpitalnikami. Znaczenie i wielkość tego za k o n u wzrastały coraz bardziej przez wielostronne wsparcia.

P o zdobyciu Jerozolim y podzielili się brac ia zakonni n a trzy k l a s s y : n a rycerzy, duchownych i służebnych braci. G dy duchowni oddawali się nab o ż eń s tw u , a służebni bracia pielęgnowali chorych, dosiadał dzielny rycerz konia dla obrony pielgrzymów przeciw czy- chającym zewsząd S ą r a c e n o m , uważając za rzecz zbawienniejszą chronić od ran niż goić ta kow e. U braniem ich zakonnem był czarny płaszcz z białym ośm iokątn ym krzyżem. Długo utrzym ywał się z a ­ ko n ten przez jedność i waleczność przeciw broni niewiernych. P o utracie ziemi św. usadowili się n a wyspie C y p r u s , a gdy i z t ą d przez T u rk ó w wypędzeni zo s ta li, r. 1310 na wyspie R odus. Długo i m ę­ żnie bronili tej wyspy przeciw szerzącym się nieprzyjaciołom, a imię ich było postrachem n a wszystkich morzach. L e c z gdy nareszcie i z t ą d wypędzeni z o stali, podarow ał im cesarz niemiecki K a r ó l V r. 1530 wyspę Maltę. Z t ą d otrzymali nazwisko ry c e rzy m a l t a ń s k i c h .

A l e i t a wyspa s k a lis ta nie obroniła srogo od losu prześladowanych rycerzy; w r. 1 7 9 8 albowiem zdobył j ą płynący do E g ip tu konsul B o n a p a r te ; a chociaż dw a l a t a później wydarli j ą Anglicy F r a n c u ­ zo m , nie oddano jej wszakże rycerzom św. J a n a , gdyż zakon ich w ostatn ich czasach nie miał już żadnego ogólnego celu. Z ak o n osiadł

154

po te m w K ata nii na wyspie Sycylii. T e r a z zaś istnieje ty lk o z imie­ n ia i zewnętrznych znaków.

Z ak o n Tem plaryuszów pow sta ł dopiero po wzięciu Je rozolimy r. 1118 i był całkiem wojenny. Ustanowiło go dziewięciu rycerzy fra ncuz kich, któ rzy się w tym celu p ołączyli, aby towarzyszyć piel­ grzymom przez P a le sty n ę i bronić ich zbrojną r ę k ą przeciw n a p a ­ ściom niewiernych. B a ld w in , król jerozolim ski, dał im pomieszczę- f

nie na miejscu, gdzie przedtem s t a ł a św ią tynia (tem plum) Salo m ona, od czego wzięli nazwisko T em plaryuszów . I późniejsze główne z a ­ konu siedlisko w P a r y ż u nazywało się templum. P apież pozwolił im dla oznaczenia krwawego ich powołania nosić krzyż czerwony na b ia łym płaszczu. S zybko podniosło się znaczenie tego z a k o n u , s k ł a ­ dającego się mianowicie z F ra n c u z ó w , a przez bogatych członków i pobożne zapisy doszedł dc znakom itych posiadłości. A le wielkie bo g a c tw a , potęga i znaczenie jego obudziły przeciw niemu wielu nie­ przyjaciół, k tó r z y ciężkie błędy pojedyńczych członków przypisywali całemu zakonowi, a chciwy król francuzki F ilip P ię k n y kazał nagle r o k u 1307 wszystkich T em plaryuszów we F ra n c y i uwięzić. P o s ą ­ d zając ich o niesłychane zbrodnie, o k tó ry c h naw et nie myśleli, chciał ich przez rozmaitego rodzaju okrucie ństw a znaglić do przy­ znania się do za rzucanych zbrodni. W ielu brano n a to rtu ry , innych żywcem spalono. N a jw ię k sz ą część dóbr zakonnych z a b rał król i z a ­ m ieszkał w ich glównein siedlisku (tem pie) w P aryżu. P apież K le­ mens Y zniósł n a uporczywe żą d an ie króla r. 1312 z a k o n , nie wy­ rzekłszy wszakże wyroku potępiającego, chociaż i tego król k ilk a ­ krotnie się domagał.

W o jn o m krzyżowym zawdzięcza również powstanie swoje zakon niem iecki czyli m a ry a ń sk i. Założył go w siedmdziesiąt i dwa l a ta później r. 1190, k sią żę F r y d e ry k sz w a b s k i, dla Niemców, pod opieką M a r y i P an n y . I on także, j a k dwa poprzednie zakony, sk ła d ał zw y­ kle śluby k la sztorne p o słu s z e ń s tw a , bezżeństw a i u b ó s tw a , i w ogóle ten sa m miał cel i urządzenie. Ubiorem ich był płaszcz biały z czar­ nym krzyżem. P o utracie ziemi św. udali się do W e n e c y i, z k ą d r. 12 2 9 pod w. mistrzem H erm a nem S a lz a powołali ich Polacy prze­ ciw pogańskim P r u s a k o m , z któ rym i przez la t pię ćdziesiąt i trzy ciężkie staczali boje. Zaw ojowawszy nareszcie kraj znaglili naród do przyjęcia religii chrześciańskiej. M alb org od r. 1309 był sto licą w. mistrza. W wieku szesnastym (r. 1525) przyjął ich w. mistrz, m a rg rab ia A lb re c h t b ran d e n b u rg sk i, wraz z większą częścią członków

155

zakonnych wyznanie luterskie, resz ta zaś u d a ła się do m iasteczka Mergentheim w królestwie wirtem bergskiem . R o k u 1815 zakon ten prze z pokój w W iedniu za w a rty zupełnie zniesiony został.

G łó w n ą rycerzy z a b a w ą były turnieje*). P o d te m rozumiano uroczyste igrzyska , które rycerzom upragnioną podawały sposobność do sk ła d a n i a dowodów waleczności i m ę z tw a , a przez to zjednania sobie chwały i okla sków przypatrującej się rzeszy. Turnieje obcho­ dzono podczas uroczystośc i n. p. koronacyi k r ó la , urodzenia lub ślubu księcia, a królowie, k s ią ż ę ta , hrabiowie i m ia sta sta ra ły się prze­ wyższyć się pod względem przepychu i wspaniałości. Ju ż przydłuż- sz y czas naprzód oznajmiali heroldowie ta kow e, a k aż d y rycerz, chcący w nich brać u d z i a ł, zapisywał imię swoje; żadnego zaś nie przypuszczano, k tó r y nie był szlachetnego pochodzenia, żadnego, k tó ry się dopuścił hańbiąc ej zbrodni. H e r b y i hełmy t y c h , k tó rz y w sz ra nki wychodzili, wystawiano przez dni k ilk a n a widok publi­ czny, a rycerze z paniam i dochodzili prawdy. R ów nie oglądano tr o ­ skliwie konie, buzdygany, miecze i zbroje.

W Niemczech odbyw ały się turnieje zwykle n a ry n k ac h lub n a innych p lacach publicznych w mieśc ie, we F ra n c y i zaś przed b r a ­ m am i n a otw arte m polu. Miejsce ta k ie otaczano podwójnemi s z ra n ­ kam i , na około któ ry ch wznosiły się siedzenia dla widzów, przepy­ sz ne mianowicie dla k s ią ż ą t, p a ń i wielu innych znakom itych osób. W oznaczonym dniu rano już zapełniali miejsca widzowie, k tó ­ rzy pod względem przepychu w u biorach i stroja ch wzajemnie się przesadzali. S ta rz y historycy z wielkiem upodobaniem opisują śliczne stroje n ie w iast, pysz ne trybuny i namioty. Chrapliw y odgłos t r ą b y i ta ra b a n ó w oznajmia} przybycie rycerzy, któ rzy n a spienionych k o ­ n i a c h , w świetnych zbrojach s reb rn y ch , z wiejącemi k ita m i hełmów, po dwóch do szranek wjeżdżali, gdzie się zatrzym ywali. O czekiw a­ nie i niecierpliwość trudno opisać. H erold oznajmiał kruszenie kopii czyli gonienie na ostrze, poczem głośno wywoływał tych po imieniu, k tó rzy sił swoich n ajprzód doświadczać mieli. Niekiedy zda rzało się także, że się zjawiał rycerz z sp uszczoną p r z y łb i c ą , k tó r y aż do k o ń c a uroczystości chciał zostać n ie p o z n a n y ; takiego zaś wywoły­ wano podług jego godła n a tarczy, n. p. rycerz lw a , rycerz s m o k a ; wszakże pod warunkiem dochowania tajemnicy powinien był każdy

Od francuzkicgo wyrazu ło u rn er t. j. obracać, ponieważ głównie na zgra­ bnych obrotach i zwrotach polegały.

15(5

-sędziom turniejowym oznajmić swoje nazwisko, aby się ża den nie­ szlachetn y nie wkradł człowiek. T r ą b y daw a ły z n a k do rozpoczęcia w a lk i; na jej odgłos obaj przeciwnicy harc ując n a k o n ia c h , uderzali n a siebie w całym pędzie ze spuszczoną włócznią, któ rej koniec wy­ s ta w a ł nad lewe ucho k o n ia , drzewiec zaś tr z y m a ł silnie pod ręką. K to dobrze ugodził i mocno siedział w siodle, wyrzucał przeciwnika swego przez silne uderzenie włóczni albo z s io d ł a , lub też ro ztrza­ skiw ał włócznią sw oją na stalowym napierśniku przeciwnika. I jedno i drugie uchodziło z a zwycięztwo. Bo jeżeli włócznia przeciw nik a zo­ s t a ł a nieuszkodzoną, było to z n a k ie m , że albo źle ugodził, albo chy­ bił. Często też zamieniał rycerz s t r z a s k a n ą włócznią sw oją n a inną ; nie jeden naw et pięćdziesiąt kruszył w dniu jednym . P o pierwsze,, parz e walczących wołano d r u g ą , potem trz e c ią , c z w artą i t a k dalej przez dni trzy, często zaś naw e t przez k ilk a tygodni. N iekiedy wy­ stępowali rycerze calemi hufcami. G d y rycerze walki swe za k o ń cz y li, p otyka li się niekiedy i giermkowie.

N a zakończenie igrzysk rycerskich rozdawano d a n k czyli n a ­ grodę, k tó r ą podług wyroku sędziów temu oddawano rycerzowi, k tóry się najwięcej odznaczył. Miał on tę s a m ą wartość co zwycięztwo n a polu bitwy. P rz y odgłosie tr ą b i bębnów wywoływano głośno nazwi­ sko zwycięzcy; poczem tenże szedł z usz anowaniem do p a ń , które nagrodę rozdzielały, i odbierał klęcząc n a kolanach z pięknej ręki ja k ik o lw ie k drogi k le jn o t, hełm lub miecz, lub zloty ła ń c u c h , lub pierścień i t. p., przyczem n a nowo odzywały się bębny i trąb y . P o te m prowadzono zwycięzcę śród natłoku ciekawego l u d u , n a zam ek gdzie go uprzejmie panie przyjmowały, a zdjąwszy z niego ciężką z b r o ję , wdziewały nań najświetniejsze odzienie. W ieczorem byw ała 6uta uczta i tańce. P rz y stole siedział zwycięzca n a pierw szem miej­ s c u , od niego też za czynano obnoszenie p o tr a w ; on ta k ż e wieczorem rozpoczynał tańce.

O prócz kruszenia kopii, było jeszcze wiele innych z a b aw nie- ty lk o k o n n y ch , ale i pieszych. Turnieje w ogóle s ta w a ły się z cza­ sem coraz swietniejszemi. N ajoka za lsz e wyprawił m a rg ra b ia Miśnii, H e n r y k , W mieście N ordhausen. T a m w środku wielkiego p la c u , n a którym się turnieje odbywały, a k tó r y przedstaw iał wielki prze py­ sz ny o gród, k a z a ł ustawić drzewo wysokie ze sr e b r a ze złotemi i srebrneml liściami. K ażdy r y c e rz , k tó r y przeciw nika swego ze sio­ d ła n a ziemię z s a d z i ł , otrzymyweł w nagrodę z pięknej ręk i liść złoty. Jeżeli zaś przeciwnik napróżno n a nim kopię sk ru sz y ł, i jeżeli po­

- 157

z o s t a ł w siodle, oddawano mu w nagrodę liść srebrny. Ośm dni trw a ły te tu rnieje przeplatane ta ńca m i i ucztami.

Turnieje były z a b a w ą p ię k n ą i s z la c h e tn ą , ale bardzo niebez­ p ie c z n ą , gdyż nie raz wielkie się przy nich zda rzały nieszczęścia. N ie jeden rycerz spadłszy w ciężkiej swej zbroi z k o n ia , połam ał ręce i nogi; innego przeciwnik albo śmiertelnie ranił lub naw et n a miejscu zabił. I t a k sp o tk a ło r. 1559 króla francuzkiego, H e n ­ r y k a I I, nieszczęście, że otrzym awszy pchnięcie włócznią przez p raw e oko w głowę, z r a n y tej umarł. N ie raz naw e t były one dla rycerzy sposobnośc ią do zemszczenia się za dawniejsze urazy, a wtedy podobne były place turniejowe do małych pobojowisk. N a turniejach w Magdeburgu zginęło r. 11 7 5 szesnastu ryce rz y; a r. 1240 zabito n a tu rnie jac h w N euss pod K olonią około sześćdziesięciu rycerzy i giermków, lub udusiło się od okropnej kurzawy. Turnieje w mieście D a r m s t a d t w r. 1403 s ta ły się przyczyną krwaw ych zatargów m ię­ d zy rycerzami fra nkońskim i i heskim i, przyczem dwudziestu sześciu rycerzy padło. Z powodu tylu i rozmaitych nieszczęść, duchowień­ stwo gromiło te zabaw y, i odmawiało t y m , k tó r z y w turniejach legli pogrzebu chrześciańskiego.

Z re s z tą żyli rycerze po swych grodach j a k mali królowie w bo­ g a c t w a c h , przepychu i wesoło. U cz ty następow ały po ucztach. P rz y wesołym puharze zabawiali się opowiadaniami swych czynów wale­ cznych. I n n i , nie mając posiadło ści, włóczyli się ze swymi gie rm ­ kam i z kraju do k r a j u , ucztowali u innych rycerzy, s z u k a ją c , j a k niegdyś greccy bohaterow ie H e r k u le s , Ia z o n , T ez eu sz , przygód aw a n ­ turniczych. T y ch nazywano błędnym i rycerza m i. Puszczali oni o sobie wieści, że ten walczył z olbrzym am i, ów z czarnoksiężnikiem, t a m ­ ten nareszcie ze smokiem wyziewającym ognie.

R ycerze nie któ rzy ta k dalece zapominali o godności swego sta nu że żyli sylko z kłótni i swarów, z łupów i rabunków. Z grodów swo­ ich leżących n a wysokich ska listyc h wzgórzach, napadali ze swojemi drużynami n a biednych wędrowców, chłopów i m ie sz c z a n , kła dli trupem pachołków i znosili łupy na swoje grody. N ad brzegami skali- stemi rzek wznosili także grody, a od przejeżdżających na s ta tk a c h kupców żądali dowolnych opłat. Dziś je szc ze , mianowicie n a d brze­ gami R e n u i D u n a ju , widać zam ki i grody w ruinac h, których wieże i mury pełne o k ie n , sp o g lą d ają n a ciche wody i brzegi, po któ rych pełno te ra z życia i bezpieczeństwa. W e s o łe dym ią i żeglują teraz s t a ­ tki mimo tyc h postrachów minionego czasu. W zatargach wzajemnych

158

nieustannych palili i niszczyli ci rycerze cale mienie r o ln ik ó w ; obrony zaś nie b y ło , bo cesarze niemieccy byli z a sła b i, a rycerze w grodach swych silni śmiali się z napomnień. Dopiero wynalezie­ nie prochu i zmieniony sposób w ojo w ania , położyły koniec tej sw a­ woli i rozbojom rycerskim.