• Nie Znaleziono Wyników

69, Mieszczaństwo

72. Slan sztuk i umiejętności

S koro się człowiek pozbywa kło potu o niezbędne po trze b y ży­ c i a , budzi się w nim niebawem n atura lne uczucie p ię k n a , u p o d o b a­ nie w wyższych duchowych z a trudnieniac h, życie rozweselających i uszlachetniających. Pom iędzy niemi miała pierwszeństwo w ś r e ­ dnich wiekach puezya, k t ó r ą się mianowicie sz lac hta trudniła. B y ła ona dla niej miłą z a b a w ą , po spraw ac h tru d n y ch , po dzikim bitew zgiełku. N a rozwój tej sztuki pięknej sk ute czny wywarły wpływ wojny krzyżowe. N a dalekim W schodzie mieli krzyżówce najcu d o ­ wniejsze widowiska. Ś więte m ie jsc a, gdzie niegdyś Zbawiciel p rz e ­ by w a ł, przepych i bogactw a W s c h o d u , dziwne podróże bogobojnych pielgrzymów, tę s k n o ta z a krajem i drogimi krewnymi. Były to wzru­ sz e n ia , które się wylać musiały w formy piękna. Z d arze n ia p r a ­ wdziwe umiała rozbudzona wyobraźnia ozdobić powabnemi o brazam i i ta k p o w sta ła puezya.

N a powabnych południowej F ra n c y i i H iszpanii równinach, gdzie wyobraźnia mieszkańców jest ognistą j a k niebo pod którem żyją, poezya najpierw zakwitła. Poetę nazywano T r u b a d u r e m, ponieważ był wynalazcą osobnej melodyi.*) A ponieważ pienia ich szczegól ­ niej w francuzkiej P row ancyi się odzywały, nazywano tę poezyą p ro - teensalęką. N a za m k a ch rycerzy, przy wesołych ucztach i biesiadach znajdował się tr u b a d u r z wdzięcznie brzm iącą h a i f ą swoją. Rycerze

i panie pozdrawiały upragnionego gościa z ta jo n ą radością i przy­

słuchiwały się jego uczuciowym śpiewom p r z y towarzyszeniu harfy. Z F ra n cy i rozszerzyło się to wesołe rzemiosło — t a k je niekiedy n a ­ zywano — po sąsiedzkich krajach. I Niemcy miały swych t r u b a d u ­ rów, których nazywano m innesengeram i, ponieważ głównym ich pie­ śni przedmiotem była minna czyli miłość. B y ła ona hołdem w pie­ śniach oddawanym piękności, wdziękom i cnocie szlachetnych pań. G łó w n ą atoli cześć odbierała N ajśw iętsz a D zie w ica , m a t k a S y n a B o ­ żego, Królowa N ie b i e s k a , której nadzie m ski b la sk opromieniał wszy­ stkie ziemskie niewiasty. Poetów tych wielka była liczba. N a js ła ­ wniejszymi byli: H en ry k Y e ld e k , Gotfryd z S t r a s b u r g a , W olfram z E sze n b ac h u i wielu innych.

W późniejszych cz a s a c h , już n a początku czternastego wieku przeniosła się poezya z grodów i zamków rycerskich do m ia s t, bo i mieszczanie znajdowali w te m r o z k o s z , gdy w czasie chwil wolnych czytać mogli piękne pienia i powieści minnesengerów. N iektórzy potem czując nie jaką z d a tn o ś ć , naśladowali ich a w czasie od pracy w o ln y m , składali sam i pieśni. Niebawem utworzyli pomiędzy sobą cech śpiewaków, a ponieważ byli m ajstram i swego c e c h u , nazywali ich m ajstersengeram i. Równie j a k inne cechy obywatelskie od b y ­ wali na swych gospodach regularne zgrom adzenia, gdzie pieśni czy­ tali. Pieśni te poświęcali mianowicie celom nabożnym i dla tego obierali do nich osnowę biblijną; publiczne zaś szkoły śpiewu czyli walki o d b y ­ wały się w niedziele i dni św iąteczne w kościele po nabożeństwie po- obiednietn. Szkoły śpiewu zn ajd owały się mianowicie w m iastach po­ łudniowych Niemiec: w Moguncyi, A u g s b u r g u , N o ry m b erd ze , F r a n k ­ furcie, Kolm arze i innych. Rodzaj ten poezyi kwitł najbardziej w wieku szesnastym . Je d n y m z najsławniejszych poetów owego czasu był H a n s (Jan) S a c h s , poczciwy szewc w N orym berdze , k tóry tamże r. 1576 umarł. Utw orzył on około 6 0 4 8 duchownych i światowych pie­ ś n i, z k tó r y c h wszakże ledwo cz w arta część się przechowała. W mie­ ście Ulm ćwiczono się aż do najnowszych czasów w ty m rodzaju po­ ezyi i dopiero r. 18 3 9 zam knięto i pochowano uroczyście s ta ry mei- stergesang.

O bok poezyi odznaczało się ta k ż e budownictwo, które szcze­ gólniej w środku trzynastego wieku zakwitło. Budownictwo, to nazy­ wa się gotyckiem. L a s y dębowe i bukowe ze swemi wyniosłeini, do­ łem i górą szeroko rozrastającem i gałęziami i pniami były może wzo­ rem jego. K amienie przetwarzano w żyjące zwierzęta i kw iaty. W e ­ wnątrz zdają się wielkie palmy, połączone w wiązki filarowe, roz­

168

szerzać swe gałęzie i liście po krużgankach. Zew nątrz stoi las ze świętymi stróżami w niżach i kryształow ych jaskiniach. W s z y s tk ie postacie św ia ta zwierzęcego i roślinnego zna jdują się tu połączone ku czci Stw órcy. W y s o k ie okna w luki b u d o w a n e , ozdobione obrazami z historyi św. n a s z k le , w czystych przyćmionych k o lo r a c h , s p r a ­ wiają milą ja sność p r z y ć m io n ą , rozszerzającą po calyiu przestworze łagodne oświetlenie.

Pomiędzy mistrzami owego czasu był je d n y m z najsławniejszych

E rw in z S te in b a c b u , miasteczka w B a d en ii, k tó r y w ro ku 1277 wieżę stras b u rsk iej k a te d r y budować zaczął. Olb rzym ia t a wieża w sza k że , m a jąc a wysokość 574 stóp, nie zupełnie prz z E rw in a z o ­ sta ła w y b u d o w a n ą ; sto sz eść dziesiąt i jeden la t ją budowano, dopiero r. 14 3 8 ukończył j ą J a n l l i i t z z Kolonii. F u n d a m e n ta do kated ry kolońskiej położono r. 1248 pod arcybiskupem Konradem z H o c h s t e t ­ ten. Dwieście pięćdziesiąt lat ją b u dow auo, a je d n a k ani kościół a tern mniej wieże s ą ukończone*). Pom iędzy wielkiemi dziełami tego czasu odznaczają się dalej przepyszne kościoły w F ry b u r g u

W Brysgowii, U lm , Erfurcie, M a rburgu, W iircburgu, Norymberdze, R a - t y z b o n ie , E sslindze , X a n t e n , H a l b e r s t a d z i e , kościół św. S zczepana w W iedniu i wiele innych. T e i podobne budowy przepyszne z kun­ sztownie Jamanemi wysokiemi wieżami, wysmuklemi, ku niebu s t r z e - lającemi fila ra m i, bogato ozdobnemi wnijściami, krzyż am i, posągami s to ją jeszcze dotą d ja k o wymowne świadki poważnego i nabożnego usposobienia dawnych wieków, k tó r e żadnych nie szczędziły ni t r u ­ dów ni kosztów, gdy chodziło o zbudowanie św iątyń godnych religii. B udowy ta k ie były dum ą m ie sz cza n, w wznoszeniu ich wspólubie- galy się m ia sta jedne z drugiemi. S ztu k i piękne rozwijały się n a j­ wspanialej w usłudze kościoła.

W łaściw e umiejętności były w ogóle zaniedbane we wiekach ś r e ­ d n ic h , bo ludzie czynu nie lubili um ysłow ego' ż y c ia , ja k ie j e s t po­ trze bne do podniesienia umiejętności. U siłow ania K a r o la Wielkiego

około podniesienia nauk i umiejętności bodaj przetrwały ta k długo j a k żył. Niewiadomość była t a k w ielką, że z ludzi nieduchownych bodaj który umiał czytać albo pisać. K to się zas tego n auczył, ucho­ dził za uczonego; a kto prócz tego nabył niejakich wiadomości w m a tem atyc e i fizyce, ten się nara żał na niebezpieczeństwo, aby go

*) Wiadomo, że od la t k ilkunastu rozpoczęto n a nowo dalszą budowę prze­ pysznej tej św iątyui, która po ukończeniu będzie arcydziełem budowuictw a go­ tyckiego.

169

-ja k o czarnoksiężnika i czarodzie-ja nie spalono. W szędzie widziano czarodziejów albo czarownice; każde niemal nieszczęście im przypisy­ wano. Zabobon ten wówczas byl powszechny, z powodu niskiego sto ­ pnia oświaty między ludem i panami i doprowadzał często do spraw 0 c z a r o s t w a , w skutek których niejeden stracił życie swoje n a stosie. W owym czasie niemal sami duchowni byli w posiadaniu n a u k 1 umiejętności, ja k e ś m y już wyżej powiedzieli. D la tego te ż duchowny a uczony znaczy! prawie to samo. Klasztory i pobożne za k ła d y uwa­ żać należy ja k o zakłady przytułku umiejętności. Zakonnicy trudniąc się w wolnych chwilach odpisywaniem k sią ż e k , uratowali w ten sposób od z a t r a t y nie jedno dzieło klasyczne starożytnośc i. Byli oni zarazem nauczycielami młodzieży. J e d u a k urządzenie ,-zkól z kla sztoram i połą­ czonych było niedostateczne do rozszerzenia św iatła powszechnego. Próc z tego wielką była prze szkodą oświaty drogość i rzadkość książek. G re cy dopiero, z Carogrodu przybywszy do W ł o c h , robudzili zam i­ łowanie klassycznych dziel sta roż ytnośc i, a z W io c h światło n a u k i po innych rozszerzyło się krajach. Nowego naukom popędu nadało za k ła d a n ie wszechnic czyli uniwersytetów, z k tó ry c h ^ trz y najpierwsze b y ły w Heidelbergu (1340), P ra d z e (1 3 4 8 ) i W iedniu ( 1 3 6 1 ); najwię­ cej zaś rozpowszechnione zo s tały umiejętności i nauki przez wynale­ zienie sztu ki d r u k a r s k ie j, o czeiu niżej pomówimy.