• Nie Znaleziono Wyników

G d y b y K aról był tylko z dobyw c ą, zasługi jego byłyby małe i przemijające, gdyż wkrótce po śmierci jego rozpadło się z tylu różno­ ro dnych części złożone państw o. Jego cel a toli, k t ó r y sobie założył, by ł wyższym i zacniejszym. Kogo mieczem pokonał tego chciał oj­ cow ską miłością uszczęśliwić. S ta r a ł się o oświecenie i podniesienie swoich narodów. N ajuczeńsi mężowie tego czasu żyli n a dworze jego i okazywał im przyjaźń i szacunek. Oni dopomagali mu w z a k ła d a ­ niu s z k ó ł , aby wychowania młodzieży dopełnić. W ięcej cenił sobie na b y te wiadomości, k tó re najuboższych usz la c h e tn ia ją , niż odziedzi­ czone przywileje rodu. D la tego odwiedzał sam gdzie mógł, szkoły, ab y się naocznie prze konać, czy przepisy jego wypełniają. P r z y t a ­ kich odwiedzinach szkół przekonał się pewnego ra z u , że synowie panów

możnych mniej byli pilni i mniej u m i e l i , 'j a k synowie prostych oby­ wateli. O statnim k az ał sta n ą ć po prawicy, owym po lewicy; poczem r z e k ł do ubogich ale pilnych dzieci łagodnie: „Dziękuję w a m , moje dziec i, spełniłyście zupełnie moje ż y c z e n ia , wam n a chwałę i trwały pożytek.“ Groźnie potem odwrócił się do bogatych ale leniwych dzieci i r z e k ł: „ W y zaś synowie m o ż n y ch , wy piecuchy oddani leni­ stwu i bezczynności, nie usłuchaliście moich rozkazów, nie n ad y m aj­ cie się ze sta n u i bogactw rodziców, bo wiedzcie, że niegodni nie zn a jd ą u mnie ni czci, ni zaszczytów. A jeśli się nie poprawicie, niech żaden z was nie pokaże się mi n a oczy. N a P a n a niebios przyrzekam t a k was k a r a ć , ja k n a to zasłużycie!“ C a łą duszą miłował chrześciaństwo, dla tego s ta r a ł się usilnie o dobrych ducho­ w nych, k tó r y m zarazem wszystkiego z a k a z y w a ł, co się nie zgadzało z godnością ich powołania. Z a k ł a d a ł i u p o sa ża ł bogato nowe biskup­ s tw a , kościoły i klasztory. O sta tn ie mianowicie szerzyły śród spo kojnych swych murów nietylko o św ia tę, ale miały prócz tego s t a ­ ranie około ubogich i ch o ry c h , i przyjmowały gościnnie podróżnych gdyż domów zajezdnych nie było jeszcze w owym czasie. Kościoł

ozdabiano pięknem i o brazam i Ś w i ę ty c h ; gdyż K aról chętnie widział, gdy życie i czyny nabożnych mężów chowały gminy chrześciańskie

W błogiej pamięci. D la uświetnienia nabożeństw a sprow adzał z W ło c h śpiewaków i o rg an istó w ; albowiem F ra n k o w ie jego mieli głos nader surowy, t a k że śpiew ich równał się prawie rykowi dzikich zwierząt. O nich mówi pisarz współczesny: „ W z r o s tu wyniosłego ja k o góry, hucz ą głosem przeraźliwie, a gdy grdyki spragnione chcą w przejściach zagładzić dzikość b a r b a r z y ń s k ą , odgłos w ydają podobny do tr z a sk u wozów n a ł a d o w a n y c h , przechodzących przez groblą ułożoną z chru­ stu i piasku. Śpiew przeto ich za m ia st z a serce ch w y ta ć , trwogę tylko i odrazę wznieca.“

Szczególniejsze sta ra n ie miał około wymiarn sprawiedliwości. Obie­ rał on w tej mierze poważnych wiekiem i doświadczeniem mężów, którzy nazywali się G r a fa m i od g r a u, siwy, ponieważ zwykle wiek ich pobielił włosy. Ci grafowie mieli rozm aite nazwiska. Przełożeni nad g m in a m i, nazywali się grafami gminnymi, G a u g r a f ; nad grodami Burggraf (burgrabiami). F alcgrafow ie byli przełożeni nad zam kam i cesarskiemi. Margrafowie (margrabia) strzegli granic państw a. P rz y - te m śledził pilnie, czy słudzy jego należycie w ypełn iają obowiązki swoje, dla tego posyłał od czasu do czasu grafów, których przeto posłami pańskim i (missi Dominici) nazywano, któ rzy mu ze wszy­ stkiego dokła dny zdawali ra c h u n e k . D robnyc h n aw e t domu swego spraw nie zaniedbywał. Z najw iększ ą ścisłością przeglądał rachunki dochodów i wydatków swych rządzców. P osiada m y jeszcze przepisy przez niego dla nich ułożone, w których n a jdokładniej, j a k doświad­ czony gospodarz uczy, ja k się robi masło, s e r, miód i w osk, j a k się tłoczy wino, warzy piw o; ile j a j , ile gęsi, kaczek i k u r miało się sprzedawać.

K a ró l nie miał stałej stolicy, przenosił się z miejsca n a miejsce; najchętniej je dnak przebywał w Akwizgranie, Nymwedze i Ingelhei- ® ie pod M oguncyą. Ciepłe, kąpiele ak w iz g rań sk ie , znane już R z y ­ m ia n o m , cenił nadzwyczajnie i dla tego k az ał je rozprzestrzenić.

Silnej budowy ciała i smukłej p o s ta c i , miał wysokie, pogodne czoło, i wielkie żywe oczy, Z których przyjaźń dla przyja cie la , groza

S

dla wroga jaśniała. W pierwszej młodości ćwiczył podług zwyczajów fra nkońskic h siły swoje i sta ł się zaw ołanym rębaczem i pływakiem. G łó w n ą z a b a w ą jego było polowanie, a gdy dworowi swemu chciał spraw ić uciechę, urządzał nagankę. Churmem dosiadywano koni, wy­ jeżdżano przy odgłosie tr ą b i szczekaniu niezliczonych psów do lasów,

Tom II. 4

-— 50

-gdzie k w ia t młodzi szlacheckiej ubiegał się o pierwszeństwo pod względem odwagi i zwinności. K aro l między nimi w środku s ta cz a nie jednę zacięty walkę z d z i k a m i , niedźwiedziami i bawołami. G dy ze swoimi zasiadł do s to ł u , cztery ty lk o dania dawano. Pieczeń z dziczyzny, przez Strzelca n a rożnie przyniesiona, najulubieńszym jego b y ła przysm akie m . S pał kró tk o , w stawał po kilka razy w nocy i chwyta ł za r y le c , aby się ćwiczyć w pisaniu na tablicy, co był za­ niedbał za m ło d u , albo modlił się , albo też s ta n ą w s z y w oknie spo­ glądał z uszanowaniem i podziwem n a okryte gwiazdami niebo. P r o ­ s ty ten sposób życia powiększał wielką siłę ciała jego, t a k że dzie­ jo p is a rz e opowMadają, iż z łatw ością ła m ał podkowy, lu b zbrojnego m ęża podnosił j a k dziecko, albo ogromnym mieczem p ła ta ł głowy nie­ przyjaciół i ciężary p o d n o s ił, któ reby człowiek w naszych cz asach zaledwie z miejsca ruszył.

U b ió r jego był p r osty i pojedyńczy. Nosił ubiory robione pilną swojej małżonki r ę k ą , pończochy i lniane sp odnie, barwistemi wstąż­ kam i n a krzyż obw iąz ane , lniany k a f t a n , a n a d nim pojedyńczą su ­ k n ię z je d w a b n ą p r z e p a s k ą , rzadziej k r ó tk i płaszcz białej lub zielo­ nej b a r w y ; zawsze atoli wisiał u jego boku potężny miecz ze zło tą rękojeścią. N a se jm ach tylko i wielkich uroczystościach p o k a ­ zywał się w całym m ajestacie, ze złotą od brylantów lśniącą się k o ­ ro n ą na gło w ie , o k r y ty nisko sp a d a ją c ą s z a tą , n a któ rej złotem wy­ sz yte były pszczoły.

Bolesna s t r a t a dwóch największe rokujących nadzieje synów P e ­ p in a i K a r o l a , z a tr u ła ostatnie dni jego życia. C z u ją c , że go siły zw olna o p uszczają, kazał do A kw izgranu przywołać pozostałego j e ­ szcze syna swego L u d w i k a, którem u już dawniej był oddał rzą dy n a d A k w ita n i ą . P o wyłożeniu mu w kościele P a n n y M aryi w obec zgromadzonego ludu ważnych powinności panującego, k a z a ł L u d w i­ kowi w łasną r ę k ą włożyć sobie n a głowę koronę z ł o t ą , przez co zo­ sta ł ukoronowanym królem wszystkich F ra n k ó w . W k ilk a miesięcy po koronacyi s y n a , w styczniu 8 1 4 r. dosta ł febry, na k t ó r ą w o s ta ­ tn ich la tac h kilk a razy zapadał. K a z a ł tedy zawołać biskupa H ild - b o l d a , powiernik a swego, i przyjął z r ą k jego Przenajśw iętszy S a ­ k ram e n t. N astępnego r a n a , dnia 28 s ty c zn ia, czul koniec sw ój, do­ bywszy o sta tnic h sił, podniósł p raw ą r ę k ę , zrobił n a piersi i czole z n a k krzyża ś w . , złożył potem ręce na piersiach i zaśpiewał cichym gło sem , m a jąc oczy z a m k n ię te ; „Ojcze! w ręce Twoje polecam d u ­ cha mojego!“

T a k z a s n ą ł wielki m ą ż , w siedmdziesiątym drugim roku swego ży c ia , po blisko czterdziesto-siedmioletniem chwalebnem panowaniu. J a k życie jego, ta k i pogrzeb był osobliwszym. W stroju cesarskim, z k o r o n ą i mieczem, ze z ło tą księgą Ewangelii na k o la n a c h , z k a ­ wałem krzyża św. n a głowie, ze z ł o tą t o r b ą pielgrzymską u boku, siedzącego n a złotem krześle spuszczono do grobu w kościele P a n n y M aryi w A k w iz g r a n i e , k tóry był zbudował.