• Nie Znaleziono Wyników

Claude-Carloman de Rulhière (1735–1791)

Oficer, dyplomata, poeta i członek Akademii Francuskiej, Claude-Carloman de Rulhière był także wybitnym historykiem, niesłusznie dziś zapomnianym. Jego ka-riera jako historiografa zaczyna się w roku 1760, kiedy to rusza do Rosji jako sekre-tarz ambasadora de Breteuila. Pobyt w Petersburgu owocuje dziełem L’Histoire, ou Anecdotes sur la révolution de Russie en l’année 1762 (Historia, czyli Anegdoty o Rewolucji w Rosji w roku 1762), opublikowanym w roku 1797, gdzie usiłuje rozjaśnić kulisy rewolucji, która kosztowała życie Piotra III i wyniosła na tron jego żonę. W roku 1768, minister Choiseul zleca mu napisanie na potrzeby wykształcenia delfina, przyszłego Ludwika XVI, dzieła o zamęcie panującym w Pol-sce. Daje to początek długiej i żmudnej pracy trwającej dwadzieścia dwa lata, a jej owocem jest L’Histoire de l’anarchie de Pologne (Historia anarchii w Polsce), opublikowana szesnaście lat po śmierci autora.

Rzecz jasna, Rulhière dostrzega wszystkie powody braku stabilizacji w Polsce:

liberum veto, plagę konfederacji, prześladowanie mniejszości religijnych itd., ale jego zdaniem, najważniejszym czynnikiem destrukcji w Rzeczypospolitej pozostaje inge-rencja Rosji w jej sprawy. Nic dziwnego zatem, że zasadnicza część jego Historii, to znaczy dziewięć z piętnastu ksiąg, mówi o okresie 1762–1774. O ile można zarzucić autorowi zamiłowanie do anegdot oraz stronniczość, której świadectwem jest przy-toczony niżej portret Stanisława Augusta, przyznać trzeba, że jego dzieło jest w owym czasie najbardziej kompletnym i najlepiej udokumentowanym opracowa-niem na temat Polski i konfederacji barskiej, miał bowiem autor możność wykorzy-stać korespondencję dyplomatyczną oraz świadectwa głównych aktorów polskiej sceny politycznej.

Historia anarchii w Polsce i rozbioru Rzeczypospolitej Wprowadzenie

Niepohamowane umiłowanie wolności wśród polskiej szlachty wpro-wadziło stopniowo do rządów w tym kraju najbardziej zadziwiający nieład.

Sprzeciw jednego wystarczał kiedyś, by w każdej debacie położyć na szali autorytet całej Rzeczypospolitej. Od ponad stu lat, ów sprzeciw w jednej choćby sprawie wystarczał, by zerwać obrady Sejmu. To przedziwne nad-użycie w korzystaniu z równości wprowadziło śmiertelnie groźną anarchię.

147

Rosjanie natomiast, wprost przeciwnie, rządzeni jedną suwerenną wolą, stworzyli wielkie imperium: doskonała dyscyplina przyniosła im potęgę przewyższającą ich rzeczywiste siły; powzięli wówczas ambicje większe jeszcze niż imperium i potęga. Podbiwszy całą północ Azji i niemal całą pół-noc Europy, zostali niejako zamknięci na tak ogromnej przestrzeni przez nieprzebyte lasy, wyschnięte pustynie, nieznane morze, inne morze lodowa-te. Polska, jedyna bariera między nimi a resztą Europy, stała się także jedyną bramą, przez którą ich panowanie mogło się rozciągnąć jeszcze dalej. Nieład panujący w tym kraju pozwolił im wtrącać się z łatwością we wszystkie jego sprawy, a wysiłki tych dwóch narodów, jednego w celu narzucenia jarzma, a drugiego, by go uniknąć, są najbardziej niezwykłym spektaklem, jaki dane było od bardzo dawna oglądać światu. Z jednej strony, despotyzm wyko-rzystujący wszystkie swoje atuty, posługujący się intrygą, sekretem, dyscy-pliną, zgodnym działaniem wszystkich sił; ale szkodzący sam sobie z powo-du przywar, jakie siłą rzeczy ciągnie za sobą: niepohamowanej ambicji, nieustannej zmienności poglądów i systemów, nieznajomości ludzi, a od niewolników, których zatrudnia, wymagający wyłącznie ślepego oddania;

z drugiej zaś strony, rozprzężenie w armii, a raczej niemożność jej sformo-wania, bałagan i żałosny stan finansów, nienawiść dzieląca szlacheckie rody, prywata ze wszystkimi swoimi ekscesami, fatalny brak jedności, który ska-zuje na niepowodzenie najlepiej zaplanowane przedsięwzięcia, całkowity brak środków działania; ale niemal niewyczerpane zasoby przyrodzonych cnot ludzkich, które uruchamia nawet anarchia: umiłowanie wolności, moc oręża, twórcza aktywność wielu obywateli. Taki jest obraz, który pragnę przedstawić czytelnikom.

Anarchia w Polsce za panowania Augusta III

Podczas trzydziestu lat tego panowania1, naród wciąż na próżno próbo-wał podejmować uchpróbo-wały sejmowe. Król pruski opowiadał, że kiedy pew-nego dnia pragnął zerwać obrady Sejmu, a jego zwolennicy, zbyt mało licz-ni, nie mogli znaleźć pretekstu zdolnego ukryć ich złe zamiary, przejrzał polskie prawodawstwo i znalazł starą uchwałę zabraniającą obradować przy sztucznym świetle; kazał im dążyć do przedłużenia sesji aż do zapadnięcia zmroku i potem zażądać przyniesienia świec. Posłuchali go; przyniesiono świece; na sali podnosi się wrzawa; rozlegają się okrzyki o naruszeniu pra-wa, o tym, że „dawny porządek sejmowy zostaje zakłócony, że arbitralna władza chwyta się wszystkich środków dla własnego umocnienia”; i w tym tumulcie pewien deputowany zgłasza protest przeciwko prawomocności zgromadzenia, podczas którego otwarcie łamane są wszelkie prawa.

Nie-________________________

1 1733–1763.

trudno wyobrazić sobie elementarne skutki kilku lat bez władcy i rządu, wszystko popadłoby w ruinę; i tak właśnie jedna z największych monarchii Europy pozostała przez trzydzieści lat bez żadnego zarządzania. Nie istniała żadna prawowita władza, by zażądać zdania sprawy czy to z przebiegu poboru podatków, czy z sytuacji w armii. Ważni urzędnicy skarbowi wzbo-gacali się kosztem skarbu państwa, podczas gdy ono pozostawało biedne i zadłużone. Wielcy dowódcy wojskowi byli potężni, a Rzeczpospolita bez-bronna. Wielcy marszałkowie budzili strach, a nie było policji; kanclerzom zarzucano, że arbitralnie podpisywali nielegalne akta. Wszystkie ważne sprawy pozostawały bez rozstrzygnięcia. Żaden minister nie został wysłany do zagranicznych potęg. Panował zwłaszcza nieład, którego konsekwencje dawały się boleśnie odczuć na każdym kroku.

Sytuacja Polski i postępowanie nowego króla

Król2, jego ministrowie i faworyci, nie mówili o niczym innym, jak o re-formach i nowych projektach. W czasach, gdy należało, być może, uspokoić naród i dodać mu otuchy, te mowy pełne ostentacji wzmacniały tylko po-wszechny niepokój; najlepsze plany budziły podejrzenia o tyranię; a zresztą postępowanie króla nie wzbudzało dość zaufania, by naród powierzył mu tak wielką władzę. Umeblowanie, wyposażenie, ubiory były stałym przed-miotem jego troski. Przed wyniesieniem na tron, tysiąc razy wypowiadał się przeciw wystawnym obyczajom sprowadzonym do Polski przez władców z dynastii saskiej. Zaledwie jednak tronu dostąpił, ich przykład pchnął go do znacznie większych ekstrawagancji. Zamiłowanie do świętowania pociągnę-ło za sobą niesłychanie wielkie wydatki. Niektórzy, by mu się zasłużyć, stra-cili fortuny w nadziei na uzyskanie zaszczytów. Spektakle, budowle, roz-rywki wszelakie wprowadziły Warszawę w stan swoistego szaleństwa i upojenia. Ludzie nie byli szczęśliwi, nie łudzili się, że się nimi staną: król nie był bynajmniej kochany; służył raczej za pretekst do świętowania i za-bawy. Ten lud lekkomyślny usiłował zagłuszyć w sobie świeże jeszcze afronty, i nieszczęścia, których się spodziewał […].

Wszyscy ci, których łaska ostatnich królów wyniosła do pierwszych godności na dworze, i którzy z dumą uczestniczyli w hucznej pompie i za-bawie obu dworów saskich, nie skrywali przed samymi sobą upokorzenia z powodu służby Poniatowskiemu. We własnym gronie, sami kpili z siebie i z wzajemnego upodlenia. Zwyczaj całowania ręki króla był praktykowany już tylko przez najgorszych sługusów; a jeśli nawet on sam odczuwał z po-czątku, pośród tych wymuszonych oznak szacunku, pewną przyjemność płynącą z próżności i mściwości, jego wrażliwa dusza przestała wkrótce

________________________

2 Stanisław August Poniatowski, wybrany 7 września 1764 r.

149

znosić obecność wrogiego dworu; uciekał z własnego pałacu, powracał do przyjemności swego pierwotnego stanu: wraz z grupką młodych faworytów niósł od domu do domu swoje próżniactwo i swoją nudę. Owa poufałość, którą brano na początku panowania za cnotę, zaczęła jawić się wkrótce jako zamiłowanie do próżnej rozpusty. Swoimi częstymi wizytami naprzykrzał się najzwyklejszym obywatelom, a zakłopotanie, jakie wzbudzała obecność króla w prywatnym domu, nie znajdowało już żadnej rekompensaty w za-szczytach.

Ci, którzy bali się, by caryca Rosji nie poślubiła zwykłego szlachcica, któ-rego niedawno wyniosła na tron, szybko zostali uspokojeni. Stanisław Au-gust, który w życiu prywatnym przyjmował często wobec kobiet postawę najwyższej rezerwy, do tego stopnia, że podejrzewano go czasem o wierność rodem z powieści, jął wkrótce szukać sławy w podbojach zasługujących na największą pogardę. Na rozpustnym dworze, gdzie jego uroda i wdzięki wystarczyłyby dla uzyskania wszelakich, wciąż nowych uciech miłosnych, powiedziano by, że uciechy te stały się w jego oczach największą korzyścią ze sprawowania władzy. Kobiety łaknące wciąż wpływów łatwo dawały się uwieść w nadziei na zaszczyty. Ujrzano, jak atakował jedną po drugiej w mieście, na dworze, w teatrze, wszystkie te, które miały odrobinę wdzię-ku lub cieszyły się jako taką reputacją, choćby przebrzmiałą. Wkrótce jego względy przestały być zaszczytem; by ukazać poniżenie, jakim stały się jego miłosne oferty, przytaczano odpowiedź, jakiej udzieliła mu na jego propo-zycje pewna tancerka: „Królu, nie jestem okrutna, ale jestem droga”.

Przekład Wiesław Mateusz Malinowski

Wg Histoire de l’anarchie de Pologne et du démembrement de cette République, Paris, Desenne et Nicolle, 1807, t. I, s. 4-6, 189-190; t. II, s. 298-302.

Jacques Delille