• Nie Znaleziono Wyników

O kraju

...Aby go sławnym uczynić, wpierw ujarzmić go trzeba.

Wolter Gdy przekroczy się Odrę, reszta Europy zda się już tylko połacią lasu.

Od Wrocławia aż po skaliste ziemie Finlandii, a we wschodnim kierunku aż po Moskwę, przez ponad pięćset mil wędruje się lesistą równiną.

Polska, bliżej leżąca południa, jest też najżyźniejszą krainą tej części świata. Ziemia jest tu piaszczysta i niezmiennie urodzajna, dająca obfite plo-ny: widziałem żyto na osiem stóp wysokie. Obfitość zbiorów nie wynika jednak z pracy mieszkańców tego kraju, raczej stąd, jak sądzę, że gleba jest zasolona w licznych miejscach: wody Wisły w górnym jej biegu, pod Kra-kowem, są słone, a bogate pokłady soli znajdują się ponad osiemset stóp pod ziemią […]

Polskie dęby są zaiste wspaniałe. Ich drewno służy na opał, gdyż brak możliwości, by je transportować. Popiół zaś dostarcza soli przydatnych dla przemysłu.

Jeziora obfitują tu w ryby. Spotyka się minogi i mnóstwo szczupaków, które się soli. W rzekach pełno jest raków, tym większych, im dalej posu-wamy się na północ. Pastwiska są znakomite i dostarczają pożywienia du-żemu pogłowiu bydła i koni. Konie zaś polskie są pięknej postury, lekkie i zdolne znosić wielkie trudy.

Jako że nie jest to kraina położona wysoko, zima nie jest tam tak sroga, jak w krajach leżących nawet dalej na południe. W Warszawie uprawia się większość znanych nam owoców, które dojrzewają tam doskonale […].

Wiosna pojawia się tu niemal tak wcześnie, jak we Francji, i to z jeszcze większym przepychem. Piaszczysta ziemia rozgrzewa się od pierwszych promieni słońca i wchłania topniejący śnieg, który ją użyźnia. Drogi pokryte są kępami piołunu i kocanek, a pachnący tatarak okala trzęsawiska. Można tu znaleźć zwierzęta, których futro jest bardzo cenione, między innymi rysia o sierści przypominającej białego lisa, lecz pokrytej czarnymi cętkami.

W lasach pełno jest miodu, wosku i drewna będącego doskonałym budul-cem, którym można by z powodzeniem handlować. Polacy jednak tego wszystkiego nie wykorzystują.

Pochodzenie swe wywodzą od Kurcjusza, owego sławnego Rzymianina, który wskoczył w przepaść w Wiecznym Mieście. Przepaść owa łączyć się miała z podziemnym korytarzem, który zaprowadził bohatera prosto do Polski. Ta niedorzeczna opowieść zajmuje poczesne miejsce w historii Pola-ków i dowodzi, że nie ma przekonań na tyle niepoważnych, by ich sobie nie przyswoiła ludzka próżność.

O Polakach

Et quibus in solo vivendi causa palato est Iuv., Sat., XI, 11 Dla których sens życia na ziemi leży w podniebieniu

Juwenalis, Satyry, XI, 11 Polacy to ludzie silni i słusznej postury. Nie ma bodaj drugiego narodu, który by im pod tym względem dorównywał. Z tego właśnie kraju pocho-dzą piękni mężczyźni, których przepych możnowładców porywa z ich ro-dzinnych stron. Nawet karły rodzą się tam bardzo kształtne, jak gdyby sama natura znajdowała w tym przyjemność.

Ubiór Polaków to suknia płócienna o zwisających rękawach. Pod nią no-szą kaftan jedwabny przewiązany pasem. Suknię spina pasek, na którym zawieszona jest długa szabla. Chodzą cały czas obuci, dosiadają konia niezgrabnie niczym Tatarzy i używają bata zamiast ostróg. Wszyscy noszą wąsy, a głowę golą do skóry, przykrywając ją czapą obitą lekkim futrem.

Zwyczaj golenia głowy w tak zimnym kraju bierze się, jak sądzę, z choroby dość częstej wśród ludu; jest nią rodzaj krwawych potów płynących spod włosów […].

Bieda wśród chłopów przekracza ludzkie pojęcie. Sypiają oni na słomie pospołu ze zwierzętami. Są tak brudni, że ten ich brak czystości stał się już przysłowiowy. Nie mają ani pościeli, ani krzeseł, ani stołów, ani żadnego z najpotrzebniejszych mebli. Przez cały rok pracują na rzecz swych okrut-nych panów, mających władzę nad ich życiem i śmiercią. Uprawiają mak, którego ziarna spożywają by, jak sądzę, uśmierzyć poczucie swej nędzy. Los biednej szlachty nie jest wiele lepszy. Nie pozostaje im nic innego, jak tylko służyć możnym, którzy przydzielają im najgorsze posady w swych domach.

Wielu pracuje jako stajenni albo lokaje, ledwie mogąc z tego wyżyć. Śpią na ziemi w pomieszczeniach kuchennych albo na schodach, gdyż panowie nie dają im pokoju ani łóżka. Jedynym znakiem ich szlachectwa jest prawo do noszenia szabli. A gdy się ich karze chłostą, osłania się ich ciało dywa- nikiem.

[…] Nie widzą oni ujmy w tych służalczych zajęciach. Sam widziałem dwie księżne Wiśniowieckie, wywodzące się z królewskiego rodu Jagiello-nów, będące pokojówkami. Jedna pracowała u szambelanowej litewskiej, druga u żony hetmana […].

Polacy gorliwie chodzą do kościoła, kłaniają się z pokorą przed ołtarzem i biją mocno w piersi. Są bardzo pobożni. Jest to cecha wspólna wszystkich ludów biednych, że pokładają nadzieję w przyszłym życiu, a zarazem do-wód na to, że religia stanowi w społeczeństwie najmocniejsze spoiwo, czyni

141

bowiem znośnymi największe nawet nieszczęścia. Wielką czcią otaczają Polacy świętego Jana Nepomucena […]. Był męczennikiem tajemnicy spo-wiedzi, toteż wdzięczne kobiety uczyniły go obiektem swego kultu.

Wystawne uczty są największą namiętnością osób lepiej sytuowanych.

Dobry szlachcic bez skrępowania nazywa swoje domostwo pałacem, a czte-rech czy pięciu marnie odzianych giermków, którzy takiego szlachetkę ota-czają, zwie się szumnie pańskim dworem. Ich luksus, a czasem jedyne do-bro, jakie posiadają, to perski pas – złocony albo srebrzony – oraz koń ze złoconą uprzężą. Z całym tym dobytkiem ruszają przypochlebić się moż-nym, których na krok nie odstępują i którzy im płacą […].

Spory nieporządek panuje przy stołach wielmożów. Baczy się tam, aby nie wystawiać cennych przedmiotów. Niektórzy bowiem goście bez skrę-powania upychają zastawę po kieszeniach, oświadczając gospodarzowi:

Panie, to na pamiątkę. Dziwny ten zwyczaj można spotkać u Kozaków. Wi-działem też takich, którzy klękali przed jakąś księżną, rozzuwali ją, koniu-szek jej stopy maczali w swym pucharze z winem i pili toast za jej zdrowie.

Wiele ich zachowań jest na pokaz. Witają, pochylając się nisko i obejmując rękoma nogi osoby, której chcą okazać szacunek, czy to mężczyzna, czy ko-bieta. Przesadzają w swoich pochwałach i prawią napuszone komplementy.

Widziałem wiersze pisane łaciną na cześć króla1, które głosiły, że skoro ma w herbie cielę, nie ulega wątpliwości, że broniłby swej ojczyzny z siłą i prze-biegłością byka.

Wielcy panowie żyją tu ze zbytkiem królów. Nigdzie indziej nie ma wspanialszej szlachty ni gorszych obywateli. Trwonią swe dochody na utrzymanie wielkiej świty; przepych ten rujnuje państwo, pozbawiając je zdolnych do służby mężczyzn, a potomstwu ich również na nic się nie zda, bo z wydatków tych nie korzysta ono wcale. Lubią oni pokazywać się w otoczeniu licznego orszaku żołnierzy przebranych za janczarów, spahi-sów, hajduków, ułanów: służalcze te oddziały potrafią szkodzić wolności publicznej, a nie są w stanie jej obronić. Wśród wszystkich tych strojów na wschodnią modłę można zauważyć panów odznaczonych niebieską bądź czerwoną wstęgą, często obcego pochodzenia. Odznaczenia te, którymi książęta zwykle wyróżniają swych naturalnych poddanych, nie przynoszą zgoła zaszczytu republikanom. Gorliwość w szukaniu protekcji u sąsiednich mocarstw bierze się z zamiłowania do zbytku i biedy zarazem.

Wielu jest w Polsce biednych książąt bez dobytku czy dworu. Aby uświetnić nieco swój orszak, którego nie są w stanie powiększyć, wciągają doń kapitanów i pułkowników. Gdy składają komu wizytę, owe armie, w których więcej jest oficerów aniżeli żołnierzy, pozostają w przedsionkach i śpieszą czasem posługiwać swemu panu przy stole […].

________________________

1 Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Polacy są na ogół bardzo gościnni; podejmują u siebie obcokrajowców, których każdy po kolei zaprasza w swe progi […].

Mają w sobie zamiłowanie do podróży, które wyrobił im zwyczaj częste-go uczestniczenia w różnych zgromadzeniach. Wszystko ciągną wtedy ze sobą na wozach wyściełanych skórami, na których też śpią w nocy […]. Nie ma drugiego narodu, który by równie łatwo zapominał tak otrzymane do-brodziejstwa, jak i doznane obelgi. Żyją oni chwilą obecną, nie troszcząc się o przyszłość i nie badając przeszłości. Żadne więzy małżeńskie nie są u nich nierozerwalne, rozwody są wręcz między nimi częste. Kobiety ich na ogół nie są piękne; piękny jest wszak jeden szczegół ich urody, a mianowicie ma-łe stopy. Niemniej jednak przewyższają znacznie mężczyzn zarówno urodą, jak i zaletami charakteru czy wdziękiem konwersacji: większość z nich mó-wi po niemiecku i po francusku z niespotykaną nawet u rodomó-witych użyt-kowników czystością języka; dobrze znają sprawy swego kraju, a interesy prowadzą często bardziej zdecydowanie od mężczyzn. Niektóre z nich łączą te praktyczne zalety z zamiłowaniem do bardziej wysublimowanych rozry-wek: literatury, muzyki i innych sztuk, co tym bardziej godne jest uznania, że wykształcenie owo samym sobie jedynie zawdzięczają […].

Miasta ich i wsie mają kwadratowe place otoczone krużgankami; po-środku placu stoi kościół. Sam jednak plac oraz prowadzące do niego ulice to błotniste rynsztoki, w których konie zapadają się po pas. Warszawa, stoli-ca ich kraju, wstoli-cale nie jest czystsza. Przedmieścia nie są ani wybrukowane, ani oświetlone. Można tam jednak dostrzec kilka pięknych pałaców, wiele kościołów, ale też mnóstwo nędznych domostw […].

Cały ten nieporządek spowodowany jest ich rządem, który pozostaje, moim zdaniem, najbardziej niesprawiedliwą rzeczą na świecie.

O rządzie

Neu patriae validas in viscera vertite vires Virg., Aeneid., lib. VI, v. 833 Przestańcie w pierś ojczyzny możne zwracać siły!

Wergiliiusz, Eneida, VI, v. 833, przekład Tadeusz Karyłowski W rządzie polskim prym wiedzie arystokracja. Dwadzieścia rodzin, z których najważniejsi są Lubomirscy, Jabłonowscy, Radziwiłłowie, Golińscy i Czartoryscy, walczy o państwowe urzędy. Łączą swe siły i odnoszą korzy-ści tak długo, aż jakaś silniejsza frakcja odbierze im władzę. Wtedy to wszel-kie nadane im przez króla dobra, wszelwszel-kie godności przechodzą w inne ręce.

143

Zamieszanie to i ciągły konflikt interesów prowadzą do prawdziwej anar-chii. Aby uniemożliwić sąsiednim państwom wykorzystanie tego stanu rze-czy, mają ustanowione prawo zabraniające obcokrajowcom posiadania ziem i obejmowania urzędów […].

Omówiliśmy przyczyny ich słabości. A oto jej skutki: tyle jest w Polsce odrębnych interesów, ile jest wielkich rodów i ile jest w Europie mocarstw gotowych wydać pieniądze. Rody, w których dużą rolę grają kobiety, skła-niają się ku Francji dla jej mody i klejnotów. Innym w smak piękna saska porcelana. Kilka innych jeszcze sprzyja Austrii, a to z uwagi na przednie wina węgierskie. Zawsze jednak wygrywają te mocarstwa, które mają naj-więcej żołnierzy. Rosja trzy razy z rzędu sadzała króla na polskim tronie.

Król pruski zadowala się wysłaniem od czasu do czasu podjazdów kawale-ryjskich porywających konie, inwentarz i chłopów, będących rzekomo po-tomkami dawnych jego poddanych. Przesuwa on również na całej linii swe granice w głąb Polski o kilka mil, nie napotykając przy tym żadnego sprze-ciwu. Cóż bowiem można by zdziałać z żołnierzami nie znającymi dyscypli-ny, oficerami, którzy niczym się nie wyróżnili, generałami bez doświadcze-nia i możnymi panami bez woli zjednoczedoświadcze-nia sił? Skarbce świecą pustkami, a w arsenale warszawskim widziałem jedynie tuzin armat.

O królu Polski

Zbyt sławne imię, to ciężar zbyt wielki Wolter Król Stanisław Poniatowski jest mężczyzną szlachetnej postawy, o twa-rzy bladej, orlim nosie, grubych rysach i brązowych oczach, kształtnych, choć nieco zezowatych. Jego portrety przejdą do potomności, gdyż każe się malować często, w różnych pozach i strojach. Jest słusznego wzrostu, cu-downie tańczy, wybornie deklamuje i często przemawia bez przygotowania.

Jego konwersacja, gesty i sposób bycia są afektowane; wiadomo wszak, iż widok króla jest nieustannym spektaklem.

Wielbi on wszystkie kobiety i raczej po równo dzieli między nie swe względy. Mniej szczodry jest jednak w przyjaźni – w tym względzie szczyci się stałością. Zasiadając na tronie, nie wyrzekł się relacji osobistych. Jego faworyci nie są zgoła ludźmi skłonnymi obciążać swych protektorów po-ważnymi sprawami; a są to: włoski malarz, który szkicuje jego podobizny od rana do wieczora, francuski ksiądz układający wiersze na jego cześć oraz piemoncki oficer dbający o jego rozrywki. Król ów całe życie poświęcał się filozofii i zebrał z tych studiów najpiękniejsze owoce. Pozycję swą osiągnął,

mówiąc nieustanie o dobru publicznym, na tron się wzniósł, chwaląc miłość do ojczyzny, a obywateli podporządkował sobie przy pomocy rosyjskiej armii, głosząc pokój i zgodę. Teraz zaś pracuje nad projektem usunięcia z Polski niedostatku i ucisku, gromadząc w swym pałacu dzieła sztuki i wszelki przepych.

Przekład Łukasz Wesoły

Wg Observations sur la Pologne, w : Œuvres complètes de Jacques-Henri Ber- nardin de Saint-Pierre, mises en ordre et précédées de la vie de l’auteur, par L. Aimé-Martin, Paris, Méquignon-Marvis, 1818, t. II, s. 247-267.