• Nie Znaleziono Wyników

Stanisław Leszczyński, czyli oblężenie Gdańska

Melodramat ten obfituje w sceny aż nadto patetyczne. Tę, którą zamieszczamy poniżej wyróżnia jednak szczerość uczuć patrioty, który dopominając się uporczywie swych praw do tronu, poprzez cały szereg przepojonych realizmem pytań retorycz-nych z powodzeniem odmalowuje horror wojny domowej.

Akt I, scena 12

STANISŁAW, SOBIESKI, ALEKSANDRA

SOBIESKI Nieznajomy z Aleksandrą!

ALEKSANDRA, spostrzegając Sobieskiego Oto i Sobieski.

STANISŁAW Sobieski!

ALEKSANDRA do Sobieskiego Ech ! Cóż, Panie?

SOBIESKI

Pani… (na boku, przyjrzawszy się uważnie Stanisławowi) Ten oficer4 nie jest mi znany.

STANISŁAW półgłosem do Aleksandry

Pomimo popełnionych przez niego błędów, budzi we mnie jakieś dziw-ne zainteresowanie…

SOBIESKI do Aleksandry

Zdaje się, że moja obecność wprawia Panią w zakłopotanie?... Pójdę za-tem… (Chce wyjść.)

________________________

4 Stanisław przebrany jest za rosyjskiego oficera.

ALEKSANDRA, zatrzymując go

Nie, niech Pan zostanie, błagam Pana, i proszę mówić swobodnie.

SOBIESKI Cóż Pani mówi?

ALEKSANDRA

Ten szlachetny Polak mnie zna: był przyjacielem mego ojca i protekto-rem mojej rodziny.

SOBIESKI Ach! Pani...

ALEKSANDRA

Byłam Panu winna to wyjaśnienie, książę, zdolne rozproszyć podejrze-nia, które wyczytuję z pańskich oczu, a które godzą w mą dumę.

SOBIESKI Przyznam, iż ta osobliwa rozmowa...

ALEKSANDRA

To Pan był jej przedmiotem. Ten zacny przyjaciel mego ojca mówił o Pa-nu, właśnie przed chwilą, z najżywszym zainteresowaniem.

SOBIESKI do Stanisława

Jakże mogłem zasłużyć na to wyróżnienie, nie mając zaszczytu Pana po-znać?

STANISŁAW Myli się Pan; zna mnie Pan od dawna.

SOBIESKI, przyglądając się mu Nie mogę sobie przypomnieć...

STANISŁAW

Przed Pana przybyciem zwierzałem się księżniczce ze zdziwienia, jakim napawa mnie widok młodego mężczyzny, potomka pogromcy Turków, wyzwoliciela Wiednia, krótko mówiąc wielkiego Sobieskiego, w roli dręczy-ciela Polski i najbardziej nieprzejednanego wroga swego króla.

177

SOBIESKI

Panie, zarzut ten chybił celu: wierny prawom mego kraju, cenię sobie za-szczyt służby przy boku króla Augusta III Sasa.

STANISŁAW

Moskale umieścili koronę na głowie Augusta, ale prędzej czy później Stanisław będzie w stanie mu ją wydrzeć.

SOBIESKI Cesarzowa zadba, by poszanowano jej wybór.

STANISŁAW Ona jest naturalnym wrogiem Polski.

SOBIESKI

Przysłała swe wojska tylko po to, by zaprowadzić tu pokój.

STANISŁAW

Nieszczęsny młodzieńcze! Nie znasz zatem tajemnych zamiarów na-szych wrogów… Czyż nie widziałeś scen grozy, które trapiły twą ojczy- znę?… Wyobraź sobie syna monarchy wzywającego obce wojska, dzikich Kozaków najeżdżających na nasze terytorium; członków konfederacji5 otoczonych bagnetami; magnatów tracących swe najpiękniejsze przywileje, unicestwienie wolnej elekcji… Czy widzisz rozgorączkowaną gromadę Mongołów wdzierających się na przedmieścia Pragi, do bram stolicy, wkra-czających do chałup z ogniem w ręku, masakrujących mężów, ścigających ich małżonki aż do stóp ołtarzy, przekraczających ruchomy most rozdziela-jący dwa brzegi Wisły, niosących spustoszenie i śmierć aż pod mury War-szawy? Czy widzisz, jak mieszkańcy tego nieszczęsnego miasta, zbudzeni nagle w środku tej straszliwej nocy, uciekają w blasku ognia pożerającego nasze pałace; jak szlachta chwyta za broń i biegnie na pewną zgubę; jak star-ców wynoszą na plecach ich synowie; jak matki, napełniające powietrze swym krzykiem, przyciskają dzieci do piersi; jak cały ten tułaczy tłum, błą-dzący po rozległych równinach pokrytych śniegiem i lodem, umiera powoli z zimna, głodu, biedy i beznadziei… Drżysz, młodzieńcze… Obraz ten jest potworny, lecz odmalowuje najszczerszą prawdę.

________________________

5 Autor odnosi się tu najwyraźniej do zbrojnej konfederacji dzikowskiej, zawiązanej w obronie elekcji Stanisława Leszczyńskiego w 1734 r., rozbitej przez stronnictwo saskie.

ALEKSANDRA Potwory!

SOBIESKI

Nie byłem nigdy świadkiem tych barbarzyńskich czynów; obowiązek zatrzymywał mnie wówczas u boku marszałka wielkiego litewskiego; jest on mym wujem, wrogiem Stanisława; skłonił mnie do złożenia przysięgi wierności Augustowi, honor nie pozwala mi sprzeniewierzyć się jej.

ALEKSANDRA

Pańskie przysięgi niczym są w oczach Boga i ludzi.

SOBIESKI

Myli się Pani, niebiosa bronią mi ich pogwałcić, ludzie zaś pokaraliby mnie za to pogardą.

STANISŁAW

Dobrze więc ! Niech Pan uczyni zadość tym krwawym przysięgom, za głowę Pańskiego rodaka, Pańskiego króla Stanisława, wyznaczono nagro-dę… Niech Pan uderza, oto stoi przed Panem.

ALEKSANDRA, rzucając się do kolan Sobieskiego Drogi Sobieski, przyjacielu, mój mężu; ratuj, ratuj mego króla.

SOBIESKI, głęboko poruszony

Proszę się nie obawiać, Stanisławie; Sobieski nie potrafiłby nadużyć Pań-skiej sytuacji. Przysięgałem Pana pokonać, nie zamordować. Będę osłaniał Pański odwrót, ale proszę nie liczyć na więcej.

STANISŁAW, chwytając go za rękę, wzruszony Jakże zacnego sługi pozbawili Stanisława moi wrogowie!

Po portrecie Stanisława-patrioty następuje ten oto portret „filozofa dobroczyń-cy” i zręcznego stratega, nie mniej wyidealizowany, niż poprzedni.

179

Akt II, scena 16

STANISŁAW, ALEKSANDRA, HINIBER, PONIATOWSKI, SOBIESKI, LANGARTEM, OFICEROWIE I WARTOWNICY

STANISŁAW

Przyjaciele, to dzielnemu Sobieskiemu zawdzięczam szczęście przeby-wania wśród Was: obóz Kozaków rozpoznał mnie i osaczył; zaciągnęli mnie do obozu rosyjskiego, kiedy to ten młody wojewoda, na czele swej kawalerii, natarł na nich, zmusił do odwrotu i wyzwolił swego króla, dokazując cudów waleczności.

SOBIESKI

Nie mógłbym uczynić mniej, by naprawić me błędy.

STANISŁAW

Błąd ten nie był pańskim… Nie można Panu odmówić należnych Panu zasług; godzi mi się je nagrodzić. Aleksandro, Sobieski, jesteście oboje po-zbawieni rodziców, chcę być wam ojcem. (do Hinibera.) Burmistrzu, Alek-sandra jest waszą wychowanką, śmiem prosić o jej rękę dla mego syna…

HINIBER

Panie! Wobec tego i ja muszę naprawić pewną niegodziwość… Muszę Panu wyznać…

STANISŁAW, przerywając mu

Wiem to wszystko. Wielkie serce nie jest wolne od ludzkich słabości; lecz gdy popełnia błędy, potrafi je szlachetnie naprawić… Hiniber, będzie Pan zawsze obrońcą Aleksandry; co do mnie, chcę być Pańskim najlepszym przyjacielem.

HINIBER Ach! Panie, cóż za łaska.

ALEKSANDRA

Widzi Pan, Sobieski, co by Pan stracił, nie służąc władcy tak dobremu, tak hojnemu.

STANISŁAW

Pochlebia mi Pani, pełnię wszak tylko swój obowiązek. Czyż nie jest naj-piękniejszym zadaniem królów czynić poddanych szczęśliwymi? (Zdejmując

pierścień z palca.) Oto mój pierścień; niech stanie się gwarantem waszych zaręczyn oraz związku dwóch najszlachetniejszych rodów Polski. (Król po- daje pierścionek Sobieskiemu, który przyklękając, wkłada go na palec księżniczki.

Do oficerów.) Panowie, grozi nam atak wroga; należy go uprzedzić; trzeba wprowadzić do jego obozu przerażenie i popłoch. Jesteśmy osaczeni, stań-my się oblegającymi, rozbijstań-my jego szyki; zniszczstań-my jego umocnienia i tym zuchwałym ciosem zmuśmy go, by pozwolił odetchnąć temu nieszczęsnemu miastu. Wydany już został rozkaz powołania pod broń całego garnizonu;

ja sam stanę na czele najdzielniejszych i po kolejnych ciosach, jakie zadamy Moskalom, rozpoznają oni wkrótce, że Stanisław nie jest już zbiegiem i włóczęgą. Hiniber, zostanie Pan na miejscu, by powstrzymać mieszczan.

(Do Poniatowskiego i do Sobieskiego.) Generale, Książę, wy pójdziecie ze mną.

Przekład Zuzanna Kozłowska

Wg J.-G.-A. Cuvelier et J.-B.-E.-C. Boirie, Stanislas Lesczinski ou le Siège de Dantzick, Musique de Foignet, Ballet de M. Hullin, Paris, Barba, 1811, s. 17-19, 37-38.

181

Lazare-Nicolas-Marguerite Carnot