• Nie Znaleziono Wyników

Dzieciobójstwo i płodobójstwo - odwiecznie aktualny problem

charakteru rodziny

3. Prokreacja w cieniu „cywilizacji śmierci”

3.1. Dzieciobójstwo i płodobójstwo - odwiecznie aktualny problem

Dzieciobójstwo i różne formy „spędzania płodu” istniały już w czasach prehistorycznych. Dostępne nam źródła ukazują zapewne tylko niewielki wycinek całego problemu, który również w głębokiej starożytności budził wiele kontrowersji etyczno-moralnych, prawnych i politycznych. Bardzo wyraźnie występują one w wielu księgach Pisma Świętego. Najwcześ­ niejsze opisy pochodzą z czasów niewoli egipskiej.

A synowie Izraela rozradzali się, pom nażali, potężnieli i um acniali się coraz bardziej, tak, że cały kraj się nimi napełnił [...] I rzekł król do swego ludu: oto lud synów Izraela jest liczniejszy i potężniejszy od nas. Roztropnie przeciw niemu wy­ stąpmy, ażeby się przestał rozmnażać. W wypadku bowiem wojny mógłby się połą­ czyć z naszymi wrogami w walce przeciw nam, aby wyjs'ć z tego kraju (W j 1,6-10)

Do położnych u kobiet hebrajskich powiedział król egipski:

Jeśli będziecie przy porodach kobiet hebrajskich, to patrzcie na płeć noworodka. Jeśli będzie chłopiec, winnyścic go zabić (W j 1.16).

Z tych racjonalnych i realistycznych stwierdzeń zrodziła się najokrut­ niejsza kampania na rzecz aborcji w całej starożytności (D ‘Ascanio 2000: 16). Faraonowi nie powiodła się ta kampania, ponieważ większość położ­ nych okazała nieposłuszeństwo:

Lecz położne bały się Boga i nie wykonały rozkazu króla egipskiego, pozosta­ wiając przy życiu nowo narodzonych chłopców. I wezwał król egipski położne, mówiąc do nich ,,Czemu tak czynicie i czemu pozostawiacie chłopców przy życiu?” One odpowiedziały faraonowi: „Kobiety hebrajskie nie są podobne do Egipcjanek: one są zdrowe, toteż rodzą dzieci wczes'niej, zanim zdoła do nich przybyć położna!"

Lucjan Kocik W ZO RY M A ŁŻEŃ STW A I R O D Z IN Y

Bóg dobrze czynił położnym, a lud izraelski stawał się coraz liczniejszy i potęż­ niejszy. Ponieważ położne bały się Boga, również i im zapewnił On potomstwo. Faraon wydał wtedy całemu narodowi rozkaz: „Wszystkich nowo narodzonych chłop­ ców Hebrajczyków należy wrzucić do wody, a dziewczynki pozostawić przy życiu. (W j 1,15-22).

To oczywiste, że faraon nie akceptował wyjas'nienia hebrajskich położ­ nych, czego dowodzi fakt, iż wynalazł inny sposób, aby wyeliminować naród, który „stawał się coraz liczniejszy i potężniejszy” właśnie dlatego, że położne nie były posłuszne nikczemnemu rozkazowi, który miał uczynić z tych kobiet - poświęcających się przyjmowaniu rodzącego się życia - morderczynie przynoszące śmierć (tamże: 17).

„Faraon ogłosił, że chłopcy mają być zabijani jeszcze przed narodze­ niem. Były to czasy, w których wiedza medyczna była prymitywna, taka jak prymitywna była mentalność człowieka, ale nie używano zawiłych gier słownych: „Jeśli będzie chłopiec, zabijecie go!” powiedział faraon, bez żadnych dwuznaczności.

Dziś człowiek jest zepsuty podobnie jak i wtedy, lecz bardziej fałszywy i wykrzywiony: kiedy mówi się o aborcji, nigdy nie używa słowa „zabić”, szafuje się nim jako wymogiem terapeutycznym, pożytecznym, wręcz koniecznym dla zachowania życia kobiety” (tamże: 20).

Motywami politycznymi kierował się również król Herod nakazując w czasie narodzenia się Chrystusa wymordowanie wszystkich noworodków płci męskiej. Motywacja i formy dzieciobójstwa były różne w dziejach ludz­ kości. Zaliczyć do nich należałoby religijne ofiary z dzieci, eliminowanie słabych i ułomnych noworodków przez porzucanie ich w górach przez Spartan, czy pozostawianie nagich na mrozie na terenach Skandynawii itp.

Znane były przypadki samowolnego spędzania płodu przy użyciu różnorodnych środków doustnych np. nalewek wywołujących wczesne po­ ronienia. Najstarszy przepis na sztuczne poronienie pochodzi z przed ponad 4,5 tysięcy lat, a odkryty został w trakcie wykopalisk archeologicznych. Innymi metodami było powodowanie uszkodzeń mechanicznych i urazów brzucha kobiety, np. jazda wozem po wybojach czy jazda konna na oklep.

Starożytne cywilizacje w różny sposób podchodziły do problemu dzie­ ciobójstwa i spędzania płodu. Że musiała to być powszechna praktyka, świadczy fragment przysięgi Hipokratesa z IV w. p.n.e, zawierający zdanie „podobnie nie dam nigdy niewieście środka na poronienie”.

Lucjan K ocik W ZORY M A ŁŻ EŃ STW A I R O D Z IN Y

W starożytnym świecie wielkim zwolennikiem spędzania płodu był Platon, który uważał, że konieczne jest ograniczenie rozrodczości obywa­ teli. Odmienne zdanie prezentował Cyceron, będący przeciwnikiem prze­ rywania ciąży i zwolennikiem zwiększania liczby obywateli państwa rzymskiego (zob. Veyne 1988).

Zasadniczo istniały trzy metody planowania rodziny: zapobieganie cią­ ży za pomocą różnych środków antykoncepcyjnych, sztuczne poronienia i dzieciobójstwo.

W Grecji stosowane były dwa doustne napoje antykoncepcyjne: atokion i misi. Bardziej rozwinięte metody antykoncepcji stosowano w Rzymie. Było to: płukanie pochwy po stosunku, stosunek przerywany, tampony antykoncepcyjne oraz kalendarzyk płodności. Najbardziej zawodną z tych metod był kalendarzyk, ponieważ radzono podejmować kontakty seksualne w dniach, o których obecnie wiemy, że są płodne. W starożytnej Grecji decyzję o przerwaniu ciąży, na mocy prawa Peryklesa, mógł podjąć tylko przyszły ojciec. Kobieta, która postanowiłaby tego dokonać bez zgody swego partnera mogła zostać oskarżona o zabójstwo. Lekarze greccy zajmowali różnorakie stanowiska odnośnie sztucznego poronienia. Od pełnej akceptacji (zalecania kobietom podnoszenia ciężarów, gwałtownych ruchów, gorących nasiadówek i środków doustnych mających spowodować poronienie) do sprzeciwu wyrażonego przez Hipokratesa, który twierdził, że zadaniem lekarza jest chronienie życia. W Rzymie wykonywanie sztucz­ nych poronień nie było karalne, jednakże w szczególnych przypadkach cenzor czuwający nad moralnością mógł w sprawie przerwania ciąży zgła­ szać swe zastrzeżenia.

W wiekach średnich nie tylko spędzanie płodu, lecz także wszelkie sposoby zapobiegania ciąży były traktowane przez Kościół jako grzech śmiertelny i surowo zabronione.

Co więcej, w dobie kontrreformacji i inkwizycji kwestia zapobiegania ciąży została potraktowana jako jeden z dowodów na kontakty utrzymy­ wane przez „czarownice, baby położne” z diabłem. „Bulla przeciw czarownicom” (1484) wyraźnie zwraca się przeciwko sztukom, które „prze­ szkadzają mężczyźnie płodzić, a kobietom zachodzić w ciążę” (zob. Ranke- Heinemann 1995: 277). Jedyną dopuszczalną metodą była wstrzemięźli­ wość małżonków, a wszystkie inne uchodziły za grzech śmiertelny.

L ucjan K ocik W ZO RY M A ŁŻEŃ STW A I R O D Z IN Y

Grzechem śmiertelnym i zabójstwem był stosunek przerywany, tym bardziej że w 1677 r. odkryto istnienie plemników w nasieniu. W związku z tym, że nie zdawano sobie sprawy z istnienia komórki jajowej, bez której poczęcie byłoby niemożliwe (odkryta została dopiero w 1827), uważano, że mężczyzna składa w łonie kobiety malutkiego gotowego człowieka, którego zwano homunculus, a wkład kobiety w poczęcie jest niewielki - zarodek tylko rośnie w jej brzuchu.

Wiele kobiet, począwszy od starożytności aż do ubiegłego stulecia, stosowało ziołowe środki poronne - bardzo popularna była „herbatka” z tru­ jącego sporyszu - na polskich wsiach sporządzana jeszcze w latach 20. Nie­ które jednak napary z ziół były prawie tak samo skuteczne jak używane dzisiaj pigułki, a to dzięki wysokiej zawartości substancji hormonalnych w ich soku. Korzystały z nich plemiona zamieszkujące Amerykę Południową.

Środki antykoncepcyjne stosowane przez nasze przodkinie są niejed­ nokrotnie bardzo dziwne. Mieszkanki trzynastowiecznej Europy, by uchro­ nić się przed ciążą jadły żywe pszczoły. Chinki i Japonki - połykały kijanki (obowiązywała zasada: ile zjesz kijanek, tyle lat nie zajdziesz w ciążę). Używano także mechanicznych zabezpieczeń: różnego rodzaju tamponów, kapturków. Egipcjanki sporządzały z roztartych z miodem cierni akacji i daktyli specjalną maść, którą wprowadzały do pochwy na kłębku baweł­ nianej przędzy. Mieszkanki Oceanii zaś zatykały pochwę wodorostami i algami, aby zatamować przepływ spermy.

Dopiero w latach dwudziestych ubiegłego stulecia zdano sobie sprawę z istoty cyklu miesięcznego kobiety i jego wpływu na płodność. Wówczas rozpoczęto badania nad hormonalnymi środkami zapobiegania ciąży. Był to bardzo ważny moment - kontrolując swoją płodność kobiety zyski­ wały szansę na ekonomiczne uniezależnienie się od mężczyzn i możliwość decydowania o swoim życiu. Dlatego feministki uważają pigułkę anty­ koncepcyjną za jedno z największych osiągnięć ludzkości.

Pierwsze wzmianki na temat stosowania prezerwatywy pojawiają się w kronikach z XV I w. Był to płócienny woreczek, który zdaniem wielu chronił nie tyle przed niepożądaną ciążą, ile raczej przed kiłą.

Prezerwatywy z płótna nie zyskały sobie znacznej popularności - w przeciwieństwie do prezerwatywy wykonanej z jelita owcy, wynalezionej przez Johna Condoma.

Charles Goodyear, zasłużony dla przemysłu gumowego Anglik, wyna­ lazł w X IX w. gumę wulkanizowaną, która posłużyła jako materiał do 158

Lucjan K ocik W ZORY M A ŁŻ EŃ STW A I R O D Z IN Y

produkcji kondomów. Były skuteczniejsze od tych z jelita, ponieważ lepiej przylegały do członka. Tamowały jednak większość doznań płynących z seksu - były więc niechętnie stosowane.

Przełom nastąpił w latach 30. X X w. Na rynek wprowadzono prezer­ watywy lateksowe - cieńsze od gumowych, bardziej rozciągliwe i zapew­ niające większą jakość doznań. Dzis' do wyboru są setki wzorów: kolorowe, pachnące, smakowe, z wypustkami (zob. Aleksandrowicz 2002).

Chrześcijańska etyka seksualna, stojąc na gruncie absolutyzmu etycz­ nego tzw. antypermisy wizmu, zakłada normy obowiązujące „zawsze i wszę­ dzie” oraz „nigdy i pod żadnym warunkiem”. Absolutność tych klauzul sprawia, że nie są one łatwe do praktycznego stosowania szczególnie w sfe­ rze antykoncepcji i przerywania ciąży. Niepogwałcalność poczętego życia i prokreacyjne nastawienie przy każdym akcie seksualnym dopuszcza jako jedynie usprawiedliwione moralnie i religijnie naturalne metody regulacji urodzeń. Kościół w swoim nauczaniu głosi, że „każda istota ludzka ju ż od chwili swego poczęcia jest osobą, tzn. istotą rozumną i wolną, przedmiotem nienaruszalnych praw zarówno w porządku fizycznym (ma prawo do życia ciała, jak i w porządku duchowym (ma prawo do życia Bożego)”. Kościół określił również ściśle definicję sztucznego poronienia jako „zamierzone usunięcie żywego zarodka lub płodu ludzkiego z łona matki, niezdolnego jeszcze do życia poza jej organizmem”. Sam czyn został uznany za prze­

stępstwo i dzieciobójstwo, które według Kodeksu Kanonicznego podlega karze ekskomuniki wiążącej mocą samego prawa.

Kościół, broniąc prawa do życia, odwołuje się do szerszej, uniwersalnej płaszczyzny, która obowiązuje wszystkich ludzi. Prawo do życia nie jest tylko kwestią światopoglądu, nie jest tylko prawem religijnym, ale jest prawem człowieka. Jest prawem najbardziej podstawowym. Bóg mówi: „Nie będziesz zabijał!” (Wj 20,13). Przykazanie to jest zarazem funda­ mentalną zasadą i normą kodeksu moralności, wpisanego w sumienie każdego człowieka. Miarą cywilizacji - miarą uniwersalną, ponadczasową, obejmującą wszystkie kultury - jest jej stosunek do życia. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej.

Dzisiaj s'wiat stal się aren;) bitwy o życie. Trwa walka między cywilizacją życia a cywilizacją śmierci. Dlatego tak ważne jest budowanie „kultury życia” : tworzenie dziel i wzorców kulturowych, które będą podkreślały wielkość i godność ludzkiego życia; zakładanie instytucji naukowych i oświatowych, które będą promowały praw­

Lucjan K ocik W ZO RY M A ŁŻ EŃ STW A 1 R O D Z IN Y

dziw ą wizję osoby ludzkiej, życia małżeńskiego i rodzinnego; tworzenie STodowisk wcielających w praktykę codziennego życia miłos'ć miłosierną, którą Bóg obdarza każdego człowieka, zwłaszcza człowieka cierpiącego, słabego, ubogiego, nienaro­ dzonego” (Jan Paweł II 1977: 35 i n.).

Dzieci nie są „dodatkiem” do życia małżeńskiego. Nie są „opcją”, ale najcen­ niejszym darem ( G a ud iu m et spes), wpisanym w sama naturę związku m ałżeń­ skiego (tamże).

Ksiądz J. Bajda (2001) w kontekście papieskich nauk podkreśla, że współczesne zredukowanie miłości do seksu najbardziej godzi w wolność i godność ludzkiej osoby oraz powoduje „totalną klęskę antropologiczną”. Kiedy seks staje się wszystkim, wtedy w sercu człowieka nie ma miejsca dla Boga i dla człowieka, bo człowiek staje się tylko instrumentem uzys­ kiwania odpowiednich doznań, a w ten sposób traci to wszystko, co nazywa się godnością, ponieważ stał się jedynie obiektem pożądania. Stąd pochodzi ta spłaszczona wizja człowieczeństwa i owa mentalność, która w darze małżeńskiej płodności widzi jedynie zagrożenie, czyli w dziecku widzi „agresora”. Istota tej mentalności została znakomicie opisana w „FamUiaris consortio”. Składają się na nią następujące elementy: utrata sensu istnienia przez samo zredukowanie pojęcia egzystencji do wymiaru horyzontalnego, to jest wymiaru przeżywania czasu, który mija, ale nie mija bezboleśnie, gdyż jest napełniony wszelakim złem; po drugie - wzrastające możliwości techniczne skłaniające do tego, by je drapieżnie wykorzystać dla egoisty­ cznej korzyści, z wykluczeniem wszelkich potencjalnych konkurentów. Tych konkurentów należy się pozbyć - lub zapobiec pojawieniu się ich - przez takie środki jak aborcja, antykoncepcja i sterylizacja; wreszcie daje znać o sobie kult konsumpcji pochłaniający wszelką energię duchową czło­ wieka. Ludzie ulegający tej postawie, nie rozumiejąc wyższych wartości, godnych człowieka, a priori je odrzucają i grzęzną w bezmyślnym poszu­ kiwaniu coraz to nowych przyjemności. W sumie - jest to kryzys metafi­ zyczny, egzystencjalny i moralny: totalna klęska antropologiczna.

Ta „alternatywna antropologia” odrzuca więź między płciowością a osobą, między małżeństwem a rodzicielstwem, między „wolnością a na­ turą” (Veritatis splendor), między miłością a płodnością pojętą jako po­ wołanie, między płodnością a człowieczeństwem. Postawienie aktywności seksualnej poza ramami etosu osoby uniemożliwia zrozumienie ludzkiego

Lucjan K ocik W ZORY M A ŁŻ EŃ STW A I R O D Z IN Y

charakteru ojcostwa i macierzyństwa. „Tym samym odbiera się prokreacji status współpracy z Bogiem Stwórcą i degraduje się ją do poziomu tech­ nicznie kontrolowanej „re-produkcji” kolejnego przedstawiciela gatunku, przez co zatraca się niepowtarzalna osobowość godności dziecka”. Taka interpretacja płodności uniemożliwia zrozumienie istnienia ludzkiego jako „daru pochodzącego od Boga” (tamże).