• Nie Znaleziono Wyników

w celu wykształcenia najlepszej postawy dla rozwoju i utrzymania uzdolnień naturalnych oraz rytmiki życia, która w każdej strukturze

3. Funkcjonowanie rodziny a zdrowie

Jak podkreśla A. Firkowska-Mankiewicz (1991: 223), dopiero od mniej więcej ćwierćwiecza socjologia medycyny i socjologia rodziny odkryła wspólną przestrzeń badawczą łączącą problemy zdrowia i choroby z pro­ blemami rodziny. Z jednej strony bowiem dostrzeżono, że rodzina - trak­ towana niejako zbiór jednostek o określonych cechach demograficznych, kulturowych i psychospołecznych, ale jako dynamicznie zmieniająca się i powiązana siecią interakcji całość - jest ważnym wyznacznikiem zdrowia i choroby człowieka, z drugiej strony uzmysłowiono sobie, jak istotnym przemianom podlegać ona może czy musi w związku z procesem choro­ bowym dotykającym jednego z jej członków.

Świadomość istnienia związku pomiędzy rodziną a zdrowiem i chorobą dość długo torowała sobie drogę wśród badaczy zajmujących się socjologią rodziny i socjologią zdrowia. Przyczyny niezależnego rozwoju obu dziedzin wiedzy były rozliczne (piszą o tym szczegółowo Sokołowska 1986, 1988 i Butrym 1990). W największym skrócie można powiedzieć, że na gruncie socjologii (i to nie tylko socjologii rodziny, ale i innych socjologii szczegóło­ wych) problemy zdrowia i choroby pomijane były programowo jako zjawiska przynależne do medycyny. Socjologowie nie uważali się za kompetentnych do podejmowania kwestii z nimi związanych i, szczerze mówiąc, nie intere­ sowali się nimi specjalnie, uważając za Znanieckim, że chociaż „normalny i zdrowy organizm jest oczywiście warunkiem sine qua non kulturalnego życia człowieka”, to jednak „tylko umożliwia życie kulturalne, nie wyznaczając w niczym jego istoty”, nie warto więc się nim zajmować. Sytuacja uległa

Lucjan K ocik W ZORY M A ŁŻ EŃ STW A I R O D Z IN Y

zmianie z chwilą pojawienia się socjologii medycyny, jednakże i ona w pier­ wszym okresie swego rożwoju koncentrowała się głównie na problemach medycyny jako instytucji społecznej, choroby jako dewiacji wymagającej kontroli społecznej, na relacjach lekarz-pacjent, na kwestiach profesji medycznej itd. (tamże: 230).

Do swoistych paradoksów zaliczyć należy fakt, że zainteresowanie spo­ łecznymi uwarunkowaniami chorób, odnotowywane od czasów najdawniej­ szych i owocujące w wieku X IX i początkach X X bardzo interesującymi badaniami, w okresie późniejszym gwałtownie zmalało. Stało się tak za sprawą biomedycznego modelu „jednej przyczyny”, który na długo, by nie rzec, trwale zdominował sposób mys'lenia o chorobie. Lata od 30. do 60. XX wieku charakteryzowały się błyskotliwym rozwojem takiej włas'nie bio- kliniczno-technicznie zorientowanej medycyny, szczycącej się m.in. zwal­ czaniem większości chorób zakaźnych, wydłużeniem długości życia, spekta­ kularnymi osiągnięciami w dziedzinie chirurgii i farmakologii. Wydawało się, że sukcesy uzasadniają rosnącą wiarę ludzi w skuteczność medycyny profesjonalnej i podporządkowanie coraz szerszych sfer życia jej władaniu (co późniejsi krytycy tego zjawiska określili mianem medykalizacji).

Jednakże proces ten uległ zahamowaniu w latach 70., kiedy to podnosić się zaczęła fala sceptycyzmu wobec wszechwładnej, jak się dotąd zdawało, medycyny - z czym wiązał się ponowny renesans zainteresowań pozame- dycznymi, głównie psycho-socjo-kulturowymi zjawiskami otaczającymi zdrowie i chorobę. Stało się tak wówczas, gdy m.in. wskutek przemian nazywanych cywilizacyjnymi (m.in. podniesienia poziomu wykształcenia, poprawienia higieny, odżywiania - ale i industrializacji, zanieczyszczeń środowiska, stresogennych warunków życia itp.) nastąpiły wyraźne zmiany w dominującym obrazie nękających ludność chorób: gdy choroby zakaźne ustąpiły miejsca chorobom przewlekłym, degeneracyjnym, nie poddającym się leczeniu, o niejasnej, złożonej etiologii (tamże: 231).

Krytycy współczesnej medycyny profesjonalnej mówią wręcz o „kry­ zysie medycyny” i jej rosnącej niewydolności wobec coraz liczniejszych grup ludzi (ofiar starości, chorób cywilizacyjnych, wypadków, zatruć i szkodliwości środowiskowych i nieracjonalnego trybu życia).

Niewydolność ta, bardziej wprawdzie systemowo-organizacyjna niż merytoryczna sprawiła, że tak w epidemiologii, jak i - zwłaszcza - w na­ ukach społecznych wzrosło ponownie zainteresowanie społecznymi

Lucjan K ocik W ZO RY M A ŁŻ EŃ STW A I R O D Z IN Y

problemami zdrowia i choroby. Jako przeciwwaga czy uzupełnienie modelu wąskobiomedycznego pojawiły się próby konstruowania „społecznego modelu choroby”.

Jak pisze Sokołowska, polegały one na „zastosowaniu perspektywy socjologicznej w badaniu procesu choroby, tj. zwróceniu uwagi na osobowosć jednostki, jej zachowanie, zdarzenia życiowe, pozycję w strukturze społecznej, warunki rodzinne i środowiskowe itd.”

Tak więc zmiana perspektywy badawczej sprawiła, że w literaturze socjologiczno-medycznej pojaw iać się zaczęły takie terminy jak „sam opom oc” czy „opieka dom ow a” i wówczas okazało się, że odpowiadające tym terminom struktury społeczne i formy opieki istniały nieomal od zawsze, choć dopiero ostatnio zostały na nowo odkryte i przy­ znano im właściwą rangę.

Jak pisze Sokołowska, badania historyczne i antropologiczne wskazują, że w większości społeczeństw istniał podwójny system zwalczania chorób: z jednej strony eksperci, tacy jak szamani, uzdrowiciele czy lekarze, a z drugiej zwykli ludzie - rodzina, sąsiedzi, przyjaciele, stosujący środki domowe, praktyki medycyny ludowej oraz pielęgnujący w chorobie swoich bliskich.

Rodzina była od wieków podstawową instytucją pełniącą rozliczne funkcje w sferze zdrowia i choroby, obecnie określane jako promocja czy umacnianie zdrowia oraz profilaktyka, leczenie i rehabilitacja. To właśnie głównie w ramach rodziny następuje edukacja i socjalizacja w zakresie postaw wobec zdrowia i choroby, a więc przekazywanie pewnych elementów wiedzy ich dotyczącej, kształtowanie emocjonalnego stosunku do zdrowia jako wartości, wreszcie m odelow anie i uczenie podstawowych nawyków higienicznych i pielęgnacyjnych, zachowań pro- lub antyzdrowotnych (sposobu odżywiania, rekreacji, stosunku do używek itd.), wreszcie konkretnych zachowań w chorobie (oceny symptomów choroby, samoleczenia, szukania pomocy profesjonalnej i nieprofesjonalnej itd.). Tam także realizuje się gros czynności dotyczących higieny, pielęgnacji i opieki zarówno nad osobami zdrowymi, ale niesamodzielnymi z racji wieku (niemowląt, dzieci starszych), jak też nad osobami dotkniętymi okresową czy .chroniczną chorobą lub kalectwem.

Wymienione wyżej funkcje rodziny nie były przez całe stulecia przedmiotem systematycznej refleksji naukowej. Co ciekawe, nie znalazły się one w jej zasięgu ani na gruncie medycyny, ani socjologii nawet

l.u cjan K ocik W ZORY M A ŁŻ EŃ STW A I R O D Z IN Y

wówczas, gdy obie te dziedziny wiedzy miały już ugruntowany status dyscyplin naukowych.

Efektowna inwazja medycyny profesjonalnej zdominowała opiekę nad chorym i zdeprecjonowała socjalizacyjne i opiekuńczo-pielęgnacyjne zadania rodziny, odbierając im walor fachowos'ci, racjonalności i skuteczności. Ostateczną wyrocznią w sprawach zdrowia i choroby stał się lekarz, w związku z czym praktykom samoleczenia, odw ołującym się np. do metod nieprofesjonalnych przylepiano chętnie etykietę nienaukowości lub określano je jako nieskuteczne, a przynajmniej nieracjonalne, chociażby ze względu nas to, że opóźniają kontakt z jedynym kompetentnym źródłem pomocy - medycyną profesjonalną.

Nie lepiej przedstawiała się do niedawna sytuacja w dziedzinie socjologii rodziny i socjologii medycyny.

W socjologii rodziny dość długo popularny był pogląd, że w bieżącym stuleciu niektóre funkcje rodziny ulegną znacznemu ograniczeniu. Istniała nawet teza, że w miarę wzrostu uprzemysłowienia i zurbanizowania wiele funkcji dawniej pełnionych przez rodzinę przejmą wyspecjalizowane instytucje - wychowawcze, opiekuńcze, medyczne itd. Wskazywano także na przemiany w strukturze rodzin, zanik wielkich wspólnot rodzinnych, rodzin dwu- i trzypokoleniowych oraz ukształtowanie się dominującego modelu rodziny nuklearnej.

W związku z tymi przemianami amerykańscy socjolodzy medycyny wysunęli tezę, że współczesna mała rodzina nie jest w stanie sprawować opieki nad swoimi chorymi, powinna więc jak najprędzej przekazać ich pod fachową, najlepiej szpitalną opiekę. Teza ta, choć dyskusyjna i w wielu sytuacjach nierealna, zaciążyła na wiele lat na kierunkach badań w socjologii medycyny - eliminując rodzinę z pola jej zainteresowań - i w jakiejś mierze na socjologii rodziny, gdzie także długo nie interesowano się problematyką zdrowia i choroby. Znalazło to m.in. wyraz w tym, że w większości podręczników socjo­ logii rodziny nie wymieniano w ogóle funkcji związanej z opieką i pielęgnowaniem chorych (tamże: 237).

Najnowsze doświadczenia oraz wyniki badań wskazują, że głównym obiektem analizy powinna być rodzina, rozpatrywana nie jako zbiór od­ dzielnych jednostek, lecz jako dynamiczny, powiązany różnorodnymi więzami system, pełniący wiele ważnych zadań wobec swych członków i całego społeczeństwa. Funkcjonowanie rodziny, zakres i sposób realizo­

Lucjan K ocik W ZO RY M A ŁŻEŃ STW A 1 R O D Z IN Y

wania przez nią większości podstawowych funkcji jest chyba kluczowym, najważniejszym być może, ogniwem pośredniczącym pomiędzy zmien­ nymi społecznymi różnego szczebla (makro, mezo i mikrostrukturalnymi), a zmiennymi charakteryzującymi całokształt procesów i zjawisk dotyczą­ cych zdrowia i choroby. Dlatego też w centrum zainteresowań badawczych powinna się znaleźć analiza znaczenia i roli budowania wiedzy o zdrowiu i chorobie oraz kształtowania zachowań prozdrowotnych i profilaktycznych. Szczególne znaczenie ma tu z pewnością funkcja socjalizacyjna rodziny. Stan zdrowia poszczególnych członków rodziny, a także ich leczenie i re­ habilitacja mogą być wypadkową różnych konfiguracji innych funkcji - zwłaszcza emocjonalno-konsumpcyjnej. Wiedza na ten temat jest ciągle jeszcze jednak bardzo uboga (tamże: 240).

W tym miejscu podkreślić należy ogromną rolę odpowiednio zinte­ growanych funkcji rodziny dla zdrowia i samopoczucia jej członków w wy­ padku rodzin chłopskich. Rodzina chłopska stanowiła (i nadal stanowi) grupę zagrodową. Zagroda i gospodarstwo w przeszłości absorbowały wła­ ściwie wszystkie wymiary osobowości członków tej rodziny. Każda grupa żyje - jak wiadomo - tylko poprzez aktywność swoich członków, a członek nieaktywny jest społecznie martwy i dla grupy stanowi tylko obciążenie. Dlatego też w rodzinie chłopskiej istniały pola aktywności przewidziane dla wszystkich kategorii wiekowych i wszystkich rodzajów kondycji fi­ zycznej. Zagroda do tej pory jest miejscem, gdzie każdy może czuć się przydatny, nawet jeśli faktycznie jego przydatność nie jest innym konieczna. W przeszłości miało to ogromny walor społeczny, niwelujący np. problem starości i niepełnosprawności w rodzinnej zagrodzie, z trudem i nie w peł­ ni rekompensowany przez dzisiejsze osiągnięcia opieki społecznej, nawet w krajach o wysokim standardzie pracy socjalnej. Jeden był tylko wyjątek od tej zasady - choroba psychiczna lub ciężkie upośledzenie umysłowe. Przypadki takie należały w rodzinie do najbardziej wstydliwych doświad­ czeń, w swoisty sposób stygmatyzujących całą rodzinę. Wstydliwość ta wynikała z faktu, że ludzie dotknięci tego typu upośledzeniem nie mogli pełnić właściwie żadnej roli w zagrodzie, nie liczyli się więc w sensie społecznym. Również ich los był szczególnie ciężki, gorszy często od pośledniejszych gatunków żywego inwentarza zagrody.

Te różnorodne pola aktywności wszystkich członków rodziny, składa­ jące się na zadania grupy rodzinnej jako całości, w równej mierze wynikały