• Nie Znaleziono Wyników

INTERPRETACJE BIBLISTÓW DOTYCZ¥CE ROZWODU I POWTÓRNEGO MA£¯EÑSTWA

w kontekœcie zmian spo³eczno-kulturowych rodziny

5. INTERPRETACJE BIBLISTÓW DOTYCZ¥CE ROZWODU I POWTÓRNEGO MA£¯EÑSTWA

W zmieniaj¹cej siê mozaice ¿ycia dnia codziennego, ca³okszta³cie konsekwent-nego przechodzenia od spo³eczeñstwa tradycyjkonsekwent-nego do nowoczeskonsekwent-nego, w wichrach wojny czy w spektakularnych zwyciêstwach, jedno co pozostaje niezmienne to kwe-stie zawarte w Piœmie œw., a dotycz¹ce wytycznych ¿ycia i postêpowania chrzeœci-jan, równie¿ w kwestii zwi¹zku mê¿czyzny i kobiety, czyli w kwestii ma³¿eñstwa.

Bez w¹tpienia interpretacje s³ów spisanych przez Aposto³ów Koœcio³a budzi³o (i bu-dzi nadal) wiele kontrowersji w zale¿noœci od interpretuj¹cych te s³owa biblistów.

Warto wspomnieæ, ¿e przez wiele wieków istnia³ zakaz t³umaczenia Biblia na jêzyki narodowe, a jej czytanie i interpretacja mo¿liwa by³a w w¹skim gronie osób duchow-nych. Istniej¹ce po dziœ dzieñ b³êdy interpretacyjne s³ów Chrystusa wynikaj¹ z kilku przyczyn. Oryginalne teksty pisane w jêzyku greckim maj¹ wiele znaczeñ, jak rów-nie¿ uk³ad semantyczny zdañ wspó³czesnemu interpretatorowi przysparza pewien dylemat zwi¹zany chocia¿by z rozk³adem gramatycznym zdañ czy znaczeniem i kontekstem u¿ywanych s³ów. Dlatego te¿, pewne w¹tki dotycz¹ce wytycznych dla niezliczonej rzeszy wiernych ulegaj¹ interpretacji zale¿nej od œwiatopogl¹du, wie-dzy oraz wyczucia interpretacyjnego danego biblisty.

Ma³¿eñstwo, zwi¹zek pomiêdzy dwojgiem ludzi w obliczu Boga i wspólnoty stanowi niew¹tpliwie donios³e znaczenie dla chrzeœcijanina (jak równie¿ dla osób wyznaj¹cych inne religie, gdzie usankcjonowany jest obrzêd zawarcia zwi¹zku

ma³-¿eñskiego). Ma³¿eñstwo, wed³ug s³ów Chrystusa spisanych przez jego uczniów, sta-nowi nierozerwaln¹ wiêŸ pomiêdzy mê¿czyzn¹ a kobiet¹, usankcjonowan¹ przez Boga, zawieran¹ przed wspólnot¹ wiernych.

Istotn¹ kwesti¹ zwi¹zan¹ z zawarciem ma³¿eñstwa jest „roz³¹czenie” z dotychcza-sowym ¿yciem, ukazane w s³owach Jezusa: „Dlatego opuœci cz³owiek ojca i matkê i po³¹czy siê z ¿on¹ swoj¹, i bêd¹ ci dwoje jednym cia³em” (Mt 19: 5), jako pocz¹tek drogi doros³ego cz³owieka rozpoczynaj¹cego ¿ycie w zwi¹zku (House 2004). Wspó³-czeœnie kwestia ta ulega przesuniêciu. Ze wzglêdów ekonomiczno-materialnych m³o-dzi lum³o-dzie nie odcinaj¹ swej m³o-dzieciêcej pêpowiny ³¹cz¹cej ich z rom³o-dzin¹ pochodzenia, co skutkuje dalszym zamieszkiwaniem wspólnie z rodzicami i z byciem na ich utrzy-maniu, a w konsekwencji zale¿noœci od rodziców pomimo fizycznej doros³oœci. Nie-umiejêtnoœci separacyjne wynikaj¹ z wielu kwestii. Jedn¹ z nich jest niedojrza³oœæ wspó³czesnych mê¿czyzn i kobiet, konsumpcyjny styl ¿ycia, nastawienie na wygodê i zniesienie odpowiedzialnoœci, która wi¹¿e siê miêdzy innymi z symbiotycznymi rela-cjami z rodzicem.

S³owa Jezusa wskazuj¹ równie¿ na fakt „z³¹czenia”, w którym kobieta i mê¿-czyzna zostaj¹ z³¹czeni wêz³em ma³¿eñskim w jedno cia³o. Symbolizuje to jednoœæ ma³¿eñsk¹, jak równie¿ pojawiaj¹ce siê wiêzy pokrewieñstwa na wskutek ma³¿eñ-stwa, czego dowodem by³o to, i¿ m¹¿ nie móg³ poœlubiæ uprzednio porzuconej ¿ony.

Takie stanowisko œwiadczy³o bowiem o wiêzach pokrewieñstwa, które dotycz¹ rela-cji kazirodczych. Kategorycznoœæ nierozwi¹zywalnoœci aktu ma³¿eñstwa dope³niaj¹

s³owa „co tedy Bóg z³¹czy³, tego cz³owiek niechaj nie roz³¹cza” (Mk 10: 9). W

Pi-œmie zawarta jest odpowiedŸ Jezusa skierowana w stronê faryzeuszy co do

mo¿liwo-œci i przyzwolenia na rozwód, czyli zerwanie ma³¿eñskiego przymierza. OdpowiedŸ

ta by³a adekwatna do uwarunkowañ czasów wspó³czesnych Jezusowi, jak równie¿

w odniesieniu do prawa Moj¿eszowego, które by³o odpowiedzi¹ na zatwardzia³oœæ ludzkich serc, czyli osób d¹¿¹cych do ponownych zwi¹zków. Zasady oparte na Sta-rym Testamencie dopuszcza³y bowiem tzw. list rozwodowy, który m¹¿ dawa³ swej wiernej, starej ¿onie, co zwalnia³o go z ma³¿eñskiego obowi¹zku wzglêdem niej, a pozwala³o na zawarcie zwi¹zku z now¹, m³od¹ ¿on¹4. W tym kontekœcie pad³y s³o-wa Jezusa, który nie wyra¿a aprobaty dla rozwodów. Jednak s³os³o-wa ujête w Es³o-wange- Ewange-lii Mateusza wskazuj¹ na wyj¹tek, który odnosi siê do jednej rzeczy, a mianowicie porneia, czyli nierz¹du. Wœród biblistów tocz¹ siê dysputy dotycz¹ce tego werse-tu, który jest ukazany w Ewangelii Mateusza, a pominiêty, czy raczej niewyarty-ku³owany w Ewangelii Marka. Dotycz¹ one, po pierwsze, zgodnoœci relacji, po drugie – co bardzo istotne – rozumienia s³owa porneia, które stanowi o wyj¹tku dopuszczaj¹cym ewentualny rozwód, a w konsekwencji póŸniejsze powtórne

ma³-¿eñstwo (House 2004).

Uczniowie Jezusa jako reakcjê na jego wypowiedŸ dotycz¹c¹ ma³¿eñstwa u¿yli znamiennych s³ów: „Jeœli tak przedstawia siê sprawa pomiêdzy mê¿em a ¿on¹, to nie warto siê ¿eniæ” (Mt 19: 10). Zw¹tpienie pojawi³o siê ju¿ wœród uczniów Chry-stusa, którzy jeszcze w trakcie jego ¿ycia dostrzegli ogrom wyzwañ stoj¹cych przed kobiet¹ i mê¿czyzn¹, decyduj¹cych siê na wspólne ¿ycie. Nikt nie powiedzia³, ¿e w zwi¹zku dwojga ludzi po³¹czonych wêz³em ma³¿eñskim jest ³atwo, prosto i przy-jemnie, lecz Jezus mówi o ³asce, która jest dana osobom zwi¹zanym ma³¿eñskim przymierzem. Z uwagi na poruszon¹ wczeœniej „zatwardzia³oœæ serc” ludzkich (Mt 19: 7-8), któr¹ mo¿na rozpatrywaæ w kontekœcie s³aboœci cz³owieka, Larry Richard-son (biblista o dosyæ liberalnym podejœciu do kwestii rozwodów i ponownych

ma³-¿eñstw) uwa¿a, ¿e ponowny zwi¹zek osoby rozwiedzionej równie mo¿e byæ mi³y Bogu, zwraca tak¿e uwagê na ¿ycie w samotnoœci, a tym samym brak mo¿liwoœci prokreacji osób pozostaj¹cych w celibacie porozwodowym. Wed³ug Pisma œw., po-jawiaj¹ siê s³owa, które mówi¹ o powo³aniu (³asce) do ¿ycia rodzinnego, jak i za-konnego. Osoba wchodz¹ca w zwi¹zek ma³¿eñski jest rozumiana jako ta, która zo-sta³a do niego powo³ana, a wiêc nie jest to osoba przeznaczona do ¿ycia w celibacie i czystoœci, otrzyma³a bowiem ³askê do ¿ycia w zwi¹zku (House 2004). Có¿ zatem siê dzieje, gdy zwi¹zek przestaje istnieæ? Osoba ta winna pozostaæ samotna, czyli innymi s³owy nie wchodziæ w ponowny zwi¹zek, jak równie¿ dochowaæ celibatu, poniewa¿ ka¿dorazowy akt seksualny jest grzechem, a w kontekœcie by³ego

wspó-³ma³¿onka – grzechem cudzo³óstwa. Kwestia ta mo¿e budziæ wiele kontrowersji, bo-wiem wi¹¿e siê z tak elementarn¹ sfer¹, jak¹ niew¹tpliwie jest seksualnoœæ

cz³owie-4 Zastanawiaj¹ce jest funkcjonowanie tej zasady tylko w jedn¹ stronê, nie ma bowiem mowy o daniu tego¿ listu mê¿owi, podczas gdy m¹¿ móg³ daæ list rozwodowy swej ¿onie, dostrzegaj¹c w niej „coœ odra¿aj¹cego”… (House, 2004).

ka oraz zwi¹zan¹ z ni¹ potrzeb¹ bliskoœci i wsparcia. Cz³owiek jest bez w¹tpienia istot¹ spo³eczn¹. Odciêcie od potrzeb, t³umienie ich czy wyparcie prowadzi do fru-stracji i fiksacji na jednym z jej krañców. Niezaspokojone, st³umione potrzeby sek-sualne, osamotnienie mog¹ byæ przyczyn¹ zaburzeñ somatycznych oraz psychicz-nych.

Osobowoœæ cz³owieka mo¿na uj¹æ w kategoriach systemu, ukazuj¹c poszczegól-ne czêœci tego¿ systemu jako potencja³y osobowoœciowe. Scharon Wegscheider-Cru-se definiuje szeœæ potencja³ów osobowoœciowych: 1) fizyczny, 2) emocjonalny, 3) duchowy, 4) wolicjonalny, 5) umys³owy i 6) spo³eczny. Ka¿dy z nich jest niezbêdny dla funkcjonowania cz³owieka jako pe³ni w kontekœcie potencja³ów osoboœciowych (Wegscheider-Cruse 2000). Dla mnie w kwestii dotycz¹cej treœci tego¿ artyku³u istot-ne s¹ dwa potencja³y spoœród szeœciu wymienionych, a mianowicie fizyczny i du-chowy. Ten pierwszy to nasze zewnêtrze, natomiast ten drugi to nasze wnêtrze. Fi-zycznoœæ odpowiedzialna jest zarówno za wygl¹d, jak równie¿ za seksualnoœæ cz³o-wieka, natomiast duchowoœæ to sfera zwi¹zana z religijnoœci¹, w niej dokonuje siê wewnêtrzna rozmowa z Si³¹ Wy¿sz¹, jakkolwiek j¹ pojmujemy. Zaburzenie funkcjo-nowania któregokolwiek z potencja³ów prowadzi do zaburzenia funkcjofunkcjo-nowania jed-nostki jako pe³ni. Deficyt w wymiarze potencja³u fizycznego, poci¹ga za sob¹ dys-funkcje lub kompensacje w innym potencjale, co wp³ywa negatywnie na pozosta³e potencja³y, rzutuj¹c tym samym na ca³okszta³t jednostki jako w pe³ni ukszta³towanej osobowoœci.

Pojawia siê tutaj swoisty dualizm. Z jednej strony, ukazuj¹ siê postawy zwi¹za-ne ze œwiadomoœci¹ siebie i akceptacj¹ w³aszwi¹za-nego cia³a, które s¹ (z punktu widzenia psychologii) po¿¹danym zjawiskiem, poniewa¿ dostarczaj¹ jednostce pozytywnych wzmocnieñ, pewnoœci siebie i pozytywnej wartoœci swojej osoby, z drugiej strony w ujêciu doktryn religijnych seksualnoœæ poza zwi¹zkiem ma³¿eñskim jest wi¹zana z grzechem (nieczystoœci¹ – w przypadku zwi¹zków kohabitacyjnych, przed zawar-ciem ma³¿eñstwa; cudzo³óstwem – w zwi¹zkach kohabitacyjnych i rodzinach zrekon-struowanych tworzonych przez osoby rozwiedzione). Na tej p³aszczyŸnie ujawnia siê równie¿ dysonans pomiêdzy „tym, co siê zmienia” (zmiana spo³eczna) a „tym, co niezmienne” (niezmiennoœæ dogmatów wiary).

W konstelacji ró¿norodnych sytuacji bêd¹cych uczestnictwem ma³¿eñstwa, a przede wszystkim sytuacji cierpienia i traumy doœwiadczanej przez ma³¿onków w ich zwi¹zku, William A. Heth zak³ada ludzkie wspó³czucie, nie mówi¹c, a nawet nie przyznaj¹c mo¿liwoœci ul¿enia ludzkiemu cierpieniu, czyli przerwaniu krêpuj¹-cych (a czasem kator¿niczych) wiêzów ma³¿eñskich zawartych w obliczu Boga (Ho-use 2004). Czy zatem dobry Bóg pozwala³by w swej dobroci na trwanie ma³¿eñstw, w których dokonywana jest przemoc seksualna i wykorzystywane s¹ niewinne dzie-ci przez nieodpowiedzialnych i niedojrza³ych rodziców, wrêcz z zaburzeniami psy-cho-emocjonalnymi? Czy ten aspekt nie powinien byæ uznany za wspó³czesne por-neia, czyli nierz¹d? A tym samym stanowiæ istotny argument za uniewa¿nieniem ma³¿eñstwa?

Warto zwróciæ uwagê na sytuacjê osób pozostaj¹cych w zwi¹zkach z osobami uzale¿nionymi od alkoholu, które nierzadko stosuj¹ przemoc i s¹ nieodpowiedzial-ne. Pracuj¹c z osobami wspó³uzale¿nionymi, dostrzegam swoisty syndrom zwi¹za-ny, z jednej strozwi¹za-ny, z si³¹ trzymaj¹c¹ ich w zwi¹zku, który dzia³a destruktywnie na ich osobowoœæ, jak równie¿ na osobowoœæ i rozwój ich dzieci, a z drugiej strony, niesamowity lêk przed zmian¹, która wyrwa³aby te osoby z zaczarowanego krêgu mechanizmów uzale¿nienia. Zmiana wi¹¿e siê bowiem z separacj¹ lub rozwodem.

Separacja jest dozwolonym rozwi¹zaniem zgodnym z Kodeksem Prawa Kanonicz-nego, rozwód natomiast jest zerwaniem wiêzi ma³¿eñskich, na które nie ma przy-zwolenia, poza wyj¹tkiem porneia. Osoby wspó³uzale¿nione z regu³y cechuje wysoki stopieñ religijnoœci (która czêsto jest jedyn¹ ostoj¹ pozwalaj¹c¹ trwaæ w destrukcyj-nym zwi¹zku). W tym kontekœcie wi¹¿e siê to z ulg¹ i si³¹, jak¹ daje wiara z jednej strony, a z drugiej jest to aspekt, który przemawia za trwaniem zwi¹zku pomimo jego destruktywnoœci i du¿ych kosztów psychoemocjonalnych.

W du¿ej mierze osoby sk³adaj¹ce pozew rozwodowy czêsto nie s¹ w pe³ni od-powiedzialne za rozpad zwi¹zku (wspó³ma³¿onkowie osób uzale¿nionych od alko-holu), jednak zdecydowany ciê¿ar odpowiedzialnoœci – decyzja dotycz¹ca zerwania wiêzi, jak równie¿ konsekwencja – samotnoœæ, dylematy moralne zwi¹zane z kon-fliktem pomiêdzy zinternalizowanymi w trakcie socjalizacji normami doktryny reli-gijnej ujêtymi w szeroko pojêt¹ duchowoœæ a indywidualnymi potrzebami zamyka-j¹cymi siê w ograniczonej fizycznoœci – spada na nie (Majkowski 1999).