• Nie Znaleziono Wyników

GENEZA I SPOŁECZNY SENS OSOBOWOŚCI PRAWNEJ PRZEDSIĘBIORSTW 1

4.2. KONCEPCJA OSOBY PRAWNEJ

S¹dz¹c z konsekwencji, pojêcie osobowoœci prawnej jest jednym z najwiêkszych i najwa¿niejszych wynalazków spo³ecznych w dziejach cywilizacji. Mo¿na go po-równaæ z wynalezieniem pisma lub wynalezieniem liczb, poniewa¿ tak jak one nie ma swojego materialnego odpowiednika w realnym œwiecie. To u¿ywanie pisma, a nie pismo jako takie, tworzy konsekwencje spo³eczne, to u¿ywanie liczb24, a nie liczby same w sobie, pozwala sprawnie dzia³aæ, to wreszcie odpowiednie konstru-owanie i wykorzystywanie osób prawnych sprzyja³o gwa³townemu rozwojowi eko-nomicznemu i technicznemu.

Miêdzy pomys³em na osobowoœæ prawn¹ a rozpowszechnieniem metod pozwa-laj¹cych j¹ zastosowaæ, up³ynê³o wiêcej czasu ni¿ w przypadku jakiegokolwiek in-nego wynalazku25, poniewa¿ zdaniem niektórych autorów pewne dowody wskazu-j¹ na istnienie koncepcji osobowoœci prawnej w czasach Hammurabiego (ok. 2083 roku p.n.e.)26. Nie ulega natomiast w¹tpliwoœci, ¿e prawo cesarstwa rzymskiego

po-85 s³ugiwa³o siê t¹ koncepcj¹27, ale w bardzo szczególny sposób. Zdaniem Long-champs de Berier28: „Rzymianie znali wprawdzie kategoriê osób prawniczych (mia-nowicie korporacye, universitates personae), jednak poprzestali na wytworzeniu zasa-dy, ¿e pod pewnymi warunkami pewne grupy zwi¹zanych ze sob¹ ludzi (universitas) tak siê traktuje, jak jedn¹ osobê; nie pytali jednak, dlaczego siê to dzieje, nie dbali o konstrukcjê prawn¹ tego zjawiska. Oni znali tylko prawo osób prawniczych, ale nie znali teorii”.

Ten sam autor przytacza, zasadnicze w jego mniemaniu pytanie, postawione przez dziewiêtnastowiecznego prawnika niemieckiego29: „Jak to siê mo¿e dziaæ, ¿e pewne zjawisko w ¿yciu spo³ecznem, przedstawiaj¹ce siê na zewn¹trz jako wieloœæ czynników, z³¹czonych trwale w pewnym celu, uwa¿ane jest jako jednostka i zostaje przez prawo poddane objektywnym normom jako jedna osoba i podniesione do god-noœci podmiotu praw i obowi¹zków?”

Nie zadawala siê on znan¹ mu odpowiedzi¹ sformu³owan¹ jeszcze w XIII wie-ku. Nawi¹zuj¹c do ateoretycznego nastawienia staro¿ytnych Rzymian, Long-champs de Berier pisze30: „Dopiero kanoniœci, którym chodzi³o o to, aby probostwa i zak³ady koœcielne postawiæ pod wzglêdem prawnym na równi z korporacyami prawa rzymskiego, zaczêli szukaæ za jakiemœ zbiorowem, wy¿szem pojêciem, któreby te ró¿ne rodzaje podmiotów nie bêd¹cych ludŸmi obejmowa³o a zarazem umo¿liwi³o zastoso-wanie do nich ca³ego szeregu postulatów praktycznych jakoto: zdolnoœci do dziedzicze-nia, odpowiedzialnoœci za przestêpstwa, i to tak odpowiedzialnoœci cywilnej jak i kar-nej itp. W tym celu stworzono fikcyê, ¿e korporacye i zak³ady koœcielne s¹ pewnem in-dywiduum i jako takie osob¹ na równi z cz³owiekiem. I w ten sposób powsta³a kon-strukcya osoby prawniczej jako zmyœlonego (fikcyjnego) indywiduum, osoby fikcyjnej, wyposa¿onej (równie¿ za pomoc¹ fikcyi) we wszystkie prawne przymioty osób fizycz-nych. Teoria ta, [...], by³a jednak powierzchowna, z potrzeb praktycznych wyros³a i dla nich wy³¹cznie przeznaczona”.

Sygnalizowany tymi s³owami problem jest dzisiaj ma³o zrozumia³y, a jego ob-jaœnianiu przez osoby bez misji kanonicznej towarzyszy poczucie dziwnoœci: Otó¿

katolickie wyznanie wiary powsta³e na dwu pierwszych soborach powszechnych (tzw. Symbol Apostolski) zawiera miêdzy innymi sformu³owanie „[...] Wierzê w [...] œwiêtych obcowanie [...]”. Oko³o X wieku bywa³o ono interpretowane jako mo¿liwoœæ wiekuistego uznawania zmar³ych œwiêtych za nieœmiertelne podmioty praw maj¹tkowych, a wiêc ofiarowania jakichkolwiek dóbr konkretnemu œwiête-mu lub œwiêtej nie traktowano symbolicznie, ale poszukiwano realnych konse-kwencji takiej czynnoœci prawnej. W szczególnoœci trzeba by³o rozstrzygn¹æ, kto sprawuje zarz¹d nad w³asnoœci¹ œwiêtego (czêsto przyjmowano, ¿e choæ prawo w³asnoœci przechodzi na œwiêt¹ osobê, to zarz¹d jako raczej obowi¹zek ni¿ przy-wilej pozostaje przy ofiarodawcy), kto ma prawo do po¿ytków z maj¹tku

(ofiaro-86

dawca zdawa³ siê z nich rezygnowaæ, ale jakby tylko na rzecz wskazywanych przez siebie celów) i wreszcie, co dzieje siê z „prawami” ofiarodawcy po jego œmierci.

Dodatkowa dysfunkcja polega³a na pojawianiu siê samozwañczych „rzeczników”

rozmaitych uznawanych i fikcyjnych œwiêtych. Z punktu widzenia Koœcio³a jako ziemskiej organizacji hierarchicznej, to wszystko grozi³o pomniejszaniem jego re-ligijnej roli i niewykorzystywaniem pojawiaj¹cych siê szans na powiêkszanie ma-j¹tku31. Wyprowadzenie z religijnych przekonañ wy³¹cznoœci do maj¹tkowej re-prezentacji œwiêtych poprzez skonstruowanie nowego rodzaju podmiotu prawa na podstawie szcz¹tkowej i zniekszta³conej wiedzy o zamierzch³ym systemie prawa rzymskiego by³o te¿ prawdopodobnie rozwi¹zaniem dla znacznie wiêkszej liczby bie¿¹cych problemów Koœcio³a32.

Koœcielny znawca prawa kanonicznego33ujmowa³ tê sprawê w bardziej entuzja-stycznych s³owach: „Lecz najwiêcej do wydoskonalenia pojêcia osoby prawnej przy-czynili siê dekretaliœci. Na pierwszy plan wœród nich wysuwa siê postaæ s³awnego de-kretalisty Sinibaldo Fieschi, póŸniejszego papie¿a Innocentego IV (1243–1254), który z nadzwyczajn¹ intuicj¹ przenikn¹³ istotê osoby prawnej i rozwin¹³ j¹ w najdrobniej-szych szczegó³ach. Dekretaliœci œciœle odró¿niaj¹ jednoœæ idealn¹ osoby prawnej od po-szczególnych cz³onków w jej sk³ad wchodz¹cych. Uznaj¹ to¿samoœæ osoby prawnej mi-mo zmian zasz³ych w jej sk³adzie osobowym, a nawet uznaj¹ jej istnienie w razie znik-niêcia wszystkich cz³onków. Po raz pierwszy spotyka siê u nich na oznaczenie osoby prawnej wyraz «persona», nazywa siê j¹ bowiem persona universitatis, persona colle-gii, albo wprost persona. Poniewa¿ jednak wyraz persona w znaczeniu teologicznem oznacza³ istotê rozumn¹ – cz³owieka, dlatego do korporacji stosowano go w znacze-niu przenoœnem, czyli zapomoc¹ fikcji. Dalej wydoskonalaj¹ oni zasady, odnosz¹ce siê do czynnoœci prawnych osoby moralnej [tj. osoby prawnej], a przedewszystkiem do od-bywania glosowania, oraz do ró¿nych przyczyn uniewa¿niania tych czynnoœci. Ponie-wa¿ jednak osoba prawna nie mo¿e sama przez siê ani chcieæ, ani dzia³aæ, w jej imie-niu musz¹ wystêpowaæ osoby fizyczne jako jej zastêpcy”34.

Trzeba te¿ zauwa¿yæ, ¿e niektóre instytucje dawnego prawa rzymskiego wykazy-wa³y podobieñstwo czêœci swoich w³aœciwoœci do póŸniejszych w³aœciwoœci osoby prawnej, choæ oczywiœcie by³y od niej ca³kowicie ró¿ne w swojej istocie. Tak na przyk³ad „W³aœciciel móg³ przekazaæ niewolnikowi czêœæ swego maj¹tku w zarz¹d, ja-ko tzw. peculium, ale maj¹tek ten oraz uzyskane z niego po¿ytki stanowi³y w³asnoœæ w³aœciciela niewolnika. Równie¿ wszystko to, co niewolnik naby³ od osób trzecich z mocy bezwzglêdnie obowi¹zuj¹cego prawa stawa³o siê w³asnoœci¹ w³aœciciela. To sa-mo dotyczy³o wierzytelnoœci. Jedynie za d³ugi zaci¹gniête przez niewolnika odpowiada³ on w zasadzie osobiœcie, ale by³y to tzw. zobowi¹zania naturalne [...], gdy¿ wierzyciel nie móg³ dochodziæ ich wykonania w drodze s¹dowej. W wyniku dzia³ania niewolni-ka w³aœciciel móg³ siê wzbogaciæ, ale nie móg³ zubo¿eæ”35.

87 Jednoczeœnie instytucja osobowoœci prawnej musia³a ³¹czyæ siê z innymi

insty-tucjami, bez których nie mog³aby pe³niæ swych funkcji dla przedsiêbiorstw, albo pe³ni³aby je w sposób u³omny. Przez wiele wieków trwa³o kszta³towanie siê tych in-nych instytucji (zobowi¹zania, zastêpstwa, ksiêgowoœci, upad³oœci, rynku finanso-wego) oraz ich rozpowszechnienie (nawet bez pe³nego zrozumienia, na czym na-prawdê polegaj¹), a tak¿e os³abienie lub zanik najpierw instytucji, a potem oczeki-wañ niezgodnych ze skutkami wprowadzenia do systemów spo³ecznych nowego ro-dzaju podmiotów.