• Nie Znaleziono Wyników

PRZYCZYNKI DO TEORII I PRAKTYKI DOSTĘPNOŚCI PSYCHOLOGICZNEJ NA PRZYKŁADACH PROSTYCH DANYCH

2.4. RETORYKA LICZB

W numerze 1(4558) „Rzeczpospolitej” z 1 stycznia 1997 na stronie 2. „Andrzej Wilk, prezes Konfederacji Pracodawców Polskich [...] zwraca tak¿e uwagê na to, i¿ tak naprawdê nie wiadomo, ile pracodawców kosztuj¹ choroby pracowników: – Osiem-dziesi¹t piêæ procent wszystkich chorób to te, przy których zwolnienie wystawiane jest na trzydzieœci piêæ i mniej dni. Pracodawcy p³ac¹ z funduszu wynagrodzeñ za 35 i mniej dni choroby.” Jest to zreszt¹ kontynuacja myœli ze strony 2. w numerze 289(4543) „Rzeczpospolitej” z 12 grudnia 1995.

Gdyby Andrzej Wilk nie tylko wypowiada³ siê dla dziennika „Rzeczpospolita”, ale tak¿e czasami go czytywa³, to musia³by chyba zauwa¿yæ notatkê na 22 stronie

38

numeru 159(4413) z dnia 10 lipca 1996 roku. Wynika z niej, ¿e pracodawcy wyp³a-cili dok³adnie zaprezentowan¹ kwotê, stanowi¹c¹ nie 85%, a tylko 46% wynagro-dzeñ i zasi³ków z tytu³u zwolnieñ lekarskich w pierwszym kwartale 1996 roku (resz-tê wyp³aci³ ZUS). Z kolei Roczniki Statystyczne 1996 i 1995 drobniutkim drukiem i w przypisach do tablic o numerach odpowiednio 18(240) i 20(239) podaj¹ kwoty wyp³acane w latach 1990–1995 przez pracodawców z tytu³u absencji chorobowej pracowników. Odrobina wysi³ku pozwala odnieœæ te kwoty do wynagrodzeñ ³¹cz-nie oraz do sumarycznych kosztów pracy. Okazuje siê wtedy, ¿e w kosztach pracy udzia³ wynagrodzeñ za absencjê chorobow¹ pracowników w latach 1991–1995 zmniejszy³ siê niemal dwukrotnie i nie przekracza obecnie 1,5%.

Andrzej Wilk, odwo³uj¹c siê do ignorancji i ¿ongluj¹c liczbami stwarza³ wra¿e-nie, ¿e zarówno wielkoœæ, jak i dynamika obowi¹zkowych wyp³at za absencjê cho-robow¹ s¹ niekorzystne dla pracodawców, gdy tymczasem s¹ one niekorzystne w³a-œnie dla pracowników. Jako reprezentantowi okreœlonej grupy interesów wypada mu dokonywaæ manipulacji, które jednak w warstwie faktograficznej powinny byæ natychmiast skomentowane i uzupe³nione przez gazetê, pod groŸb¹ uznania jej za tendencyjn¹. Ale Andrzej Wilk cieszy³ siê du¿ymi wzglêdami „Rzeczpospolitej”, która bez ¿adnych uwag przytoczy³a kiedyœ (nr 102/4356 z 30 kwietnia–3 maja1996 str. IX, dodatek Praca-Specjaliœci) jego twierdzenie, ¿e nowy Kodeks Pracy zmniej-szy³ dopuszczalny limit godzin nadliczbowych z 240 do 150, gdy w rzeczywistoœci zosta³ on zwiêkszony ze 120 do 150 godzin rocznie. Limit 240 godzin nadliczbo-wych wystêpowa³ tylko jako propozycja pracodawców podniesienia go (z obowi¹-zuj¹cych 120), i taka wielkoœæ nie zosta³a wówczas przyjêta przez Sejm, co praco-dawcy najwyraŸniej uznawali za swoj¹ krzywdê.

J. A. Majcherek w „Rzeczpospolitej” stwierdza³ te¿ i potem powtarza³ w „Ga-zecie Wyborczej” ze zgroz¹43, ¿e „œredni dochód rozporz¹dzalny na cz³onka rodziny emeryta przewy¿sza od kilku lat to, co maj¹ do dyspozycji przeciêtne rodziny utrzymu-j¹ce siê z pracy”. Pomija ju¿ wszystkie szczegó³y, które nie pasuj¹ do dalszych jego tez (œredni emeryt na ogó³ nie ma na utrzymaniu dzieci, œrednia emerytura jest u³amkiem œredniej p³acy, œwiadczenie emerytalne jest konsekwencj¹ wielu uprzed-nich lat pracy). Nale¿y tutaj podejrzewaæ du¿¹ stronniczoœæ, bo jak œwiadczy tabe-la 3., opracowanie statystyczne, z którego zaczerpniêto informacjê po prostu unie-mo¿liwia b³¹d pochopnej interpretacji, a podrêczniki przestrzegaj¹ przed pope³-nianiem w³aœnie takich b³êdów44.

Wspomniany tu J. A. Majcherek w Rzeczpospolitej, nr 260(4514) z 7.11.1996, uwa¿a, ¿e w zwi¹zku z przyst¹pieniem Polski do Wspólnoty Europejskiej stoi przed naszym krajem koniecznoœæ obni¿ania kosztów pracy. Nie jest dla niego wa¿ne, ¿e Bank Œwiatowy, ONZ i jej wyspecjalizowana organizacja UNIDO, Miêdzynarodo-wa Organizacja Pracy, OECD, Miêdzynarodowy Fundusz Walutowy oraz wiele

39 krajowych i miêdzynarodowych instytutów badawczych wskazuj¹ na bardzo niski wed³ug wszystkich kryteriów poziom kosztów pracy w Polsce. Niezale¿nie od tego, co stanie siê z kosztami pracy w krajach Wspólnoty Europejskiej, Polska jeszcze w trakcie procesów dostosowawczych bêdzie musia³a te koszty podnieœæ na swoim terytorium. Wprawdzie „Rzeczpospolita” w numerze z 17.10.1996 na stronie 10.

opublikowa³a diagram pod tytu³em „Koszty pracy w Polsce na tle wybranych kra-jów”, ale komentarz do tego diagramu jest z nim zdumiewaj¹co sprzeczny. Gdyby jednak Janusz A. Majcherek zaduma³ siê choæ przez chwilê nad t¹ sprzecznoœci¹, to mo¿e nieco inaczej dobra³by s³owa do zaprezentowania swoich pogl¹dów.

Trzeba jednak zauwa¿yæ, ¿e G³ówny Urz¹d Statystyczny wcale nie u³atwia znaj-dywania danych o kosztach pracy. Systematyczne badania tej problematyki, cho-cia¿ i tak w ograniczonym zakresie, rozpocz¹³ dopiero w 1993 roku45, a póŸniejsze publikacje nie zawieraj¹ wszystkich zebranych informacji. Ankieta do badañ kosz-tów pracy opublikowana w Dzienniku Urzêdowym GUS nr 2(291) z 27.01.1995 za-wiera rubrykê „zasi³ki chorobowe wyp³acone wy³¹cznie ze œrodków zak³adu pra-cy”, lecz nie ma to odzwierciedlenia w treœci wydawnictwa „Koszty pracy w...”. Ko-nieczne jest wyszukanie w GUS tej komórki, która szczegó³ow¹ informacjê posia-da i zechce udostêpniæ. Mo¿na sobie wyobra¿aæ, ¿e renomowana gazeta jest zdol-na i gotowa do podejmowania takich dzia³añ przed publikowaniem informacji z wyraŸnie stronniczych Ÿróde³.

W prawie wszystkich gazetach i czasopismach od wielu lat stawki podatku od dochodów osobistych przedstawia siê w sposób wrêcz prowokuj¹cy do b³êdnych wniosków. Choæ z tabel zawsze wynika, ¿e wy¿sze stawki podatkowe p³aci siê tylko

L.p. Nazwa analizowanego parametru Typ gospodarstwa

Źródło danych pracownicze emeryckie

1 Przeciętna liczba osób w gospodarstwie 3,57 2,19 tabl. 1

2 Przeciętny % pracujących w gospodarstwie 44,03% 8,55% tabl. 1

3 Przeciętny % pobierających emer ytur y w gospodarstwie 7,01% 68,02% tabl. 1 4 Przeciętna liczba zarabiających w gospodarstwie 1,571871 0,187245 2x1 5 Przeciętna liczba emer ytów w gospodarstwie 0,250257 1,489638 3x1 6 Przeciętny dochód na osobę w gospodarstwie 301,26 zł 319,68 zł tabl. 2

7 Przeciętny dochód na gospodarstwo 1 075,50 zł 700,10 zł 6x1

8 Zarobki jako przeciętny % dochodu w gospodarstwie 79% 8,80% tabl. 6 9 Emer ytur y jako przeciętny % dochodu w gospodarstwie 7,40% 78,30% tabl. 6

10 Przeciętne zarobki na gospodarstwo 849,64 zł 61,61 zł 8x7

11 Przeciętne emer ytur y na gospodarstwo 79,59 zł 548,18 zł 9x7

12 Przeciętne zarobki na 1 zarabiającego w gospodarstwie 540,53 zł 329,03 zł 10÷4 13 Przeciętna emer ytura na jednego emer yta w gospodarstwie 318,02 zł 367,99 zł 11÷5 Tabela nr 3. Uwarunkowania dochodu na osobę w gospodarstwach pracowniczych i emeryckich w 1995 roku

Źródło: Gospodarstwa domowe−wybrane elementy warunków życia ludności w 1995 roku, GUS, tabl. 1, 2, 6.

40

od czêœci dochodu, to wykresy sugeruj¹, i to sugeruj¹ ze zdumiewaj¹c¹ skuteczno-œci¹, i¿ te wy¿sze stawki dotycz¹ ca³ego dochodu. Zestawianie wszystkich zareje-strowanych przypadków tego rodzaju i konfrontowanie ich z kilkadziesi¹t razy mniejsz¹ liczb¹ poprawnych przedstawieñ zajê³oby zbyt wiele miejsca, a wiêc przy-toczony bêdzie tylko jeden aktualny przyk³ad. Nale¿y on do kategorii nazywanej przez Arystotelesa b³êdem z³o¿enia i uwa¿anej przez niego za argument erystycz-ny46. Pochodzi z dziennika „Rzeczpospolita”47(wykres 2.) i prowadzi do ca³kiem innych konkluzji ni¿ po³o¿ony tu¿ za nim wykres 3., utworzony w prawid³owy spo-sób z pominiêtej przez „Rzeczpospolit¹” tabeli 4.

Na wykresie 3. widaæ wyraŸnie, ¿e ca³kowite opodatkowanie w pierwszym prze-dziale wynosi od 0% do oko³o 18%, w drugim przeprze-dziale jest to od oko³o 18% do

Tabela nr 4. Skala podatkowa dla 2006 roku

Podstawa obliczenia podatku w złotych

ponad do podatek wynosi

37 024 zł 19% minus kwota zmniejszająca podatek 530 zł 08 gr 37 024 zł 74 048 zł 6 504 zł 48 gr. + 30% nadwyżki ponad 37 024 zł

74 048 zł 17 611 zł 68 gr. + 40% nadwyżki ponad 74 048 zł

Źródło: Ministerstwo Finansów.

Wykres nr 2. Maksymalne opodatkowanie dochodów osobistych w 2006 roku według ilustracji dziennika

„Rzeczpospolita

Źródło: „Rzeczpospolita” z 27 stycznia 2006 roku, s. B1.

41 oko³o 24% (a nie do 30%, jak sugeruje gazetowy wykres), wreszcie w trzecim prze-dziale rzeczywiste opodatkowanie rozpoczyna siê od oko³o 24% i bardzo d³ugo na-wet nie zbli¿a siê do krañcowej stawki 40% (w matematycznym ¿argonie opodat-kowanie zbli¿a siê asymptotycznie do tej wartoœci, co oznacza, ¿e nigdy jej nie osi¹-ga). Swoista „kosmatoœæ” linii na wykresie 3. sygnalizuje przybli¿one oszacowanie wartoœci procentu obci¹¿eñ (koniecznoœæ przybli¿enia wynika z tego, ¿e zaliczkê na podatek oblicza siê od na przyk³ad p³acy pomniejszonej o koszt uzyskania, nato-miast sk³adkê zdrowotn¹ od wynagrodzenia bez takiego pomniejszenia, po czym odejmuje siê tylko czêœæ sk³adki). Trzeba te¿ podkreœliæ, ¿e „kosmata” linia na wy-kresie 3. odzwierciedla maksymalne opodatkowanie liczone w stosunku do podsta-wy opodatkowania, a nie do rzeczywistego dochodu. W sk³ad dochodu wchodz¹ bowiem tak¿e koszty uzyskania oraz wszelkie ulgi, co obni¿a rzeczywiste opodat-kowanie. Istniej¹ wprawdzie „dobre” uzasadnienia dla koncentrowania siê na sa-mym obci¹¿eniu nadwy¿ek (w ekonomii koncepcje tak zwanych wartoœci marginal-nych48, w realnym ¿yciu p³acenie pod koniec roku lub przy koñcowym rozliczeniu tych wysokich stawek od ostatnich wp³ywów). Dotyczy to jednak mniejszoœci po-datników i tylko czêœci ich dochodów.

Wykres nr 3. Maksymalne opodatkowanie dochodów osobistych w 2006 roku według tabeli obciążeń Źródło: opracowanie własne na podstawie tabeli 4.

42

Nie s¹ to tylko rozwa¿ania teoretyczne, bo mo¿na przytoczyæ wrêcz uderzaj¹ce przyk³ady na to, ¿e psychologiczna dostêpnoœæ b³êdnego rozumienia dynamiki po-datków wywiera zdumiewaj¹cy wp³yw w sytuacjach, które powinny byæ od niego wolne. Tak na przyk³ad dnia 2 lipca 1999 roku, pierwszego dnia 53. posiedzenia 3. kadencji Sejmu RP Wiceprezes Rady Ministrów Leszek Balcerowicz wed³ug ofi-cjalnego stenogramu powiedzia³ miêdzy innymi z trybuny sejmowej w zapowiada-nym przez kilka dni i tym samym przygotowazapowiada-nym wyst¹pieniu:

„Wreszcie chcê powiedzieæ, ¿e obni¿ka stawek podatków od dochodów osobistych [...] zmniejsza w Polsce coœ, co jest ogromn¹ barier¹, redukuj¹c¹ zapotrzebowanie przedsiêbiorstw na pracê – t¹ barier¹ s¹ bardzo wysokie narzuty na pracê. Do nich na-le¿¹ podatki od dochodów osobistych, które w imieniu podatników indywidualnych uiszczaj¹ p³atnicy, czyli zak³ady pracy. Te opodatkowania s¹ w Polsce wyj¹tkowo wy-sokie. Chcê powiedzieæ, ¿e w 1999 r. zatrudnienie pracownika, którego dochód plasu-je siê w pierwszym przedziale podatkowym, kosztuplasu-je dodatkowo pracodawcê 82,8%

p³acy netto, a te narzuty rosn¹ wraz ze wzrostem dochodu netto. Przy obecnych staw-kach podatkowych w drugim przedziale narzuty stanowi¹ 111,5% p³acy netto, a w trze-cim przedziale – 146,8% p³acy netto.”

Obliczenia wed³ug algorytmów zawartych w ustawach przed³o¿onych wczeœniej przez Leszka Balcerowicza i uchwalonych przez Sejm prowadz¹ jednak do wnio-sku49, ¿e dla prognozowanej na 1999 rok przeciêtnej rocznej p³acy brutto (20 150,09 z³) obci¹¿enie wynios³o oko³o 75,30%, dla górnej granicy I przedzia³u (p³aca brutto ok. 37 536 z³) by³o to 78,67%, dla górnej granicy II przedzia³u

(oko-³o 70 043 z³ brutto) ju¿ tylko 76,21%. Maksymalne obci¹¿enie 86,03% wyst¹pi(oko-³o dla p³acy brutto 50 375,22 z³, czyli dla kwoty, od której przestaje siê pobieraæ sk³ad-ki na ubezpieczenia rentowe i emerytalne. Z ciekawoœci mo¿na te¿ obliczyæ

obci¹-¿enie dla rocznej p³acy brutto sto milionów z³otych, otrzymuj¹c 77,80%.

Liczby Leszka Balcerowicza otrzymuje siê tylko wtedy, gdy:

1. W ¿adnym przedziale podatkowym nie uwzglêdnia siê kwot wolnych od podatku.

2. Sk³adki ubezpieczeniowe p³acone przez pracownika nie obni¿aj¹ podstawy opodatkowania.

3. W drugim i trzecim przedziale stawki 30% i 40% odnosz¹ siê do ca³ego docho-du, a nie do nadwy¿ek ponad progi.

4. Wszystkie sk³adki na ubezpieczenie spo³eczne pobiera siê tak¿e po przekrocze-niu kwoty zwalniaj¹cej od pobierania ich czêœci, czyli p³acy brutto 50375,22 z³ w 1999 roku.

Analogiczne b³êdy (punkt 1. i 3.) zosta³y pope³nione rok wczeœniej w obu wer-sjach tak zwanej Bia³ej Ksiêgi Podatków (1998), chocia¿ wartoœci liczbowe nie ró¿-ni³y siê wtedy a¿ tak drastycznie. Obraz obci¹¿eñ wed³ug algorytmu i wed³ug Lesz-ka Balcerowicza przedstawia wykres nr 4, na którym granice przedzia³ów

podatko-43 wych zosta³y dostosowane do wynagrodzeñ brutto pomniejszonych o potr¹cane pracownikowi sk³adki na ubezpieczenie.

Informacje o scharakteryzowanej wy¿ej niedok³adnoœci, miêdzy sierpniem a wrzeœniem 1999 roku, zosta³y przes³ane do Ministra Finansów, przewodnicz¹-cych klubów parlamentarnych, przewodnicz¹cego sejmowej komisji finansów pu-blicznych, dzienników „Rzeczpospolita”, „Gazeta Wyborcza” i „Trybuna”, a w póŸ-niejszym terminie nawet do tygodnika „NIE” (podpisane pseudonimem zamiast imienia i nazwiska, na co pozwala prawo prasowe). Trwa³a wówczas dyskusja o kszta³cie reformy opodatkowania dochodów osobistych, dane zaœ z Bia³ej Ksiêgi i przemówienia Leszka Balcerowicza by³y traktowane jako istotne argumenty na rzecz jednego z mo¿liwych rozwi¹zañ.

Laureat nagrody Nobla z dziedziny ekonomii, James Buchanan w swojej, prze-t³umaczonej na jêzyk polski, ksi¹¿ce50przytacza wezwania do utworzenia w ramach nauki o finansach publicznych specjalizacji „psychologii fiskalnej”. Ma ona badaæ, w jaki sposób jednostki myœl¹ o fiskusie, ze szczególnym uwzglêdnieniem trafnoœci spostrzegania i oceniania w³asnych obci¹¿eñ. Polega³oby to na porównywaniu rze-czywistej wielkoœci danin z poziomem relacjonowanym na ró¿ne sposoby przez za-interesowanych. Cytowany autor przywo³uje tak¿e wyniki51, wed³ug których ludzie

Wykres nr 4. Stosunek składek i podatków do płacy netto w 1999 roku według sejmowego przemówienia L. Balcerowicza oraz obliczeń według ustaw

Źródło: opracowanie własne na podstawie aktów prawnych i wystąpienia L. Balcerowicza.

44

bardzo niedok³adnie podaj¹ wzglêdn¹ i bezwzglêdn¹ kwotê swoich obci¹¿eñ, przy czym osoby o niskich dochodach zdaj¹ siê te obci¹¿enia przeceniaæ bardziej ni¿

osoby o dochodach wysokich. W rozwiniêtej od czasu jego wezwania psychologii fi-skalnej stawiane s¹ zaœ tezy, ¿e osoby lepiej znaj¹ce zasady podatkowe uwa¿aj¹ sys-tem podatkowy za bardziej uczciwy i sprawiedliwy ni¿ osoby znaj¹ce go gorzej52, zaœ dostarczanie rzetelnych i poszerzonych informacji o systemie podatkowym zmienia postawy wobec niego na bardziej pozytywne53.

Niezale¿nie od tego, co w takich zwi¹zkach jest przyczyn¹, a co skutkiem, warto chyba dbaæ o maksymalnie rzetelne przedstawianie istniej¹cego stanu rzeczy i o szyb-kie prostowanie ewentualnych b³êdów. Wydaje siê jednak, ¿e w Polsce ani twórcy, ani analitycy systemu podatkowego nie wierz¹ w jego uczciwoœæ, na co mog¹ wska-zywaæ utrzymuj¹ce siê zafa³szowania w informowaniu o nim przez instytucje i osoby o przypisywanej im kompetencji. Zafa³szowania te nie polegaj¹ na ukrywaniu lub zniekszta³caniu danych wyjœciowych czy algorytmów koniecznych do ich przetwarza-nia, lecz na rozpowszechnianiu fa³szywych ustaleñ wyników koñcowych i nieuzasad-nionych ocen ich znaczenia. Opiera siê to w³aœnie na celowym lub mimowolnym wy-korzystywaniu tego, ¿e informacje ró¿ni¹ siê nie tylko stopniem rzetelnoœci, ale

tak-¿e trudnoœci¹ przyswojenia. £atwiej przyswajane, lepiej zapamiêtywane, szybciej przypominane i czêœciej wykorzystywane s¹ te kategorie informacji, które stawiaj¹ ludziom mniej z³o¿one wymagania intelektualne, i które s¹ do tego zgodne z wcze-œniejszymi informacjami oraz z subiektywnym rozumieniem w³asnych interesów.

Jedynym œladem korespondencji na temat niedok³adnoœci podatkowej by³ arty-ku³ w „Rzeczpospolitej”54. Autorka próbowa³a uzasadniæ, ¿e choæ liczby Leszka Balcerowicza s¹ przybli¿one, to nie a¿ tak bardzo, jak twierdzi anonimowy czytel-nik, i ¿e ca³a sprawa jest w gruncie rzeczy nieistotna. Jednak rozumowania autor-ki by³y obarczone licznymi b³êdami55, a wskutek zniekszta³cenia s³ów „anonimowe-go czytelnika” nie bardzo by³o wiadomo, o co mu chodzi. Wczeœniejsze próby pro-stowania b³êdnych informacji prasowych56prowadz¹ do wniosku, ¿e jest to typowa reakcja dziennikarska na informacje niezgodne z tak zwan¹ lini¹ redakcyjn¹.

Brak oficjalnego sprostowania lub brak nag³oœnienia b³êdu przyczyni³y siê do powtarzania nierzetelnych liczb nawet w publikacjach naukowych, dotycz¹cych za-równo okresu przed 1999 rokiem57, jak i po nim58. Dostêpnoœæ psychologiczna tych liczb oraz przekonanie o autorytatywnym ich sprawdzeniu tworzy³y subiektywne usprawiedliwienie dla ich akceptowania i powtarzania, bez dokonywania w³asnej i nawet niezbyt pracoch³onnej kontroli59. Oczywiœcie, na stanowisku Ministra Fi-nansów nie przeprowadza siê samodzielnych obliczeñ, lecz poleca siê wspó³pra-cownikom dostarczenie wyników, ale brak w³aœciwej kontroli czyni ministra poli-tycznie odpowiedzialnym, a brak zdziwienia wobec zawy¿onych liczb œwiadczy o uleganiu w³asnej propagandzie bez korzystania z profesorskich kompetencji.

45

2.5. ANALIZY SPOŁECZNEJ SKUTECZNOŚCI DEZINFORMACJI