• Nie Znaleziono Wyników

OSOBOWOŚĆ PRAWNA A ORGANIZOWANIE W UJĘCIU RETORYCZNYM

GENEZA I SPOŁECZNY SENS OSOBOWOŚCI PRAWNEJ PRZEDSIĘBIORSTW 1

4.8. OSOBOWOŚĆ PRAWNA A ORGANIZOWANIE W UJĘCIU RETORYCZNYM

Historycy gospodarki bardzo wyraŸnie podkreœlaj¹, ¿e od po³owy XIX wieku organizowanie komercyjnych przedsiêbiorstw i zarz¹dzanie nimi sta³o siê no-wym121i specyficznym122obszarem powszechnego dzia³ania w gospodarce, przyno-sz¹c sukcesy niejednokrotnie wiêksze od tych, które wynika³y z postêpów techni-ki123. Z tego powodu, oprócz pojawienia siê nowych nazw i pojêæ, nast¹pi³y tak¿e liczne zmiany i modyfikacje w sposobach oraz okolicznoœciach u¿ywania s³ów na oznaczenie nowych zjawisk lub relacji miêdzy nimi. Tak na przyk³ad nazwa „orga-nizacja” w znaczeniu rzeczowo-atrybutowym124 zaczê³a byæ u¿ywana zamiennie z nazwami „przedsiêbiorstwo”, „osoba prawna”, „korporacja”, „spó³ka”, a nawet

„firma”125. Jest to istniej¹cy do dziœ jêzykowy zwyczaj, w którym ró¿ne nazwy s¹ traktowane jako stylistyczne warianty symbolizuj¹ce tê sam¹ treœæ. Pojêcie „orga-nizacji” obejmuje tak¿e pozakomercyjne struktury administracji pañstwowej lub religijnej oraz struktury policyjne i militarne, co spowodowa³o, ¿e te w³aœnie struk-tury, jako istniej¹ce ju¿ wczeœniej, sta³y siê pocz¹tkowym Ÿród³em wzorów dla przedsiêbiorców.

Wydaje siê, ¿e pierwsz¹ udan¹ i szerzej zaakceptowan¹ adaptacjê tego typu wzorców dla przedsiêbiorczoœci przedstawi³ w 1916 roku Henri Fayol126. Jednak adaptacja ta abstrahowa³a niemal zupe³nie od prawnej formy przedsiêbiorstwa i wi¹za³a siê tylko z jego wielkoœci¹, wyra¿an¹ liczb¹ zatrudnionych. W rezultacie

„organizacja” sta³a siê nazw¹ dla „odpowiednio” du¿ej grupy ludzi, których dzia³a-nia by³y koordynowane za pomoc¹ jakichkolwiek ³¹cz¹cych ich wiêzi formalnych.

Elementem definiuj¹cym nie by³ wiêc ani rodzaj celu (wystarcza³o, ¿e istnia³), ani typ wiêzi formalnej (wystarcza³o, ¿e by³a), ani obszar dzia³alnoœci (wystarcza³o, ¿e jakoœ wyznaczony), dziêki czemu pojêcie „organizacji” uznano za nadrzêdne wo-bec innych pojêæ okreœlaj¹cych œwiadomie wspó³pracuj¹ce ze sob¹ grupy ludzi. Za-razem nale¿y zauwa¿yæ, ¿e przy takim rozumieniu pojêcia organizacji, ka¿dy pod-miot z osobowoœci¹ prawn¹ jest organizacj¹ (dla uzyskania osobowoœci prawnej

105 trzeba sformalizowaæ okreœlenie celu i obszaru dzia³añ oraz wskazaæ sposób

two-rzenia i rozwi¹zywania formalnych wiêzi miêdzy uczestnikami organizacji). Z ko-lei nie ka¿da organizacja musi mieæ osobowoœæ prawn¹, a w szczególnoœci nie ka¿-de samodzielne przedsiêbiorstwo musi byæ osob¹ prawn¹, choæby nawet i by³o or-ganizacj¹. Dalej, samodzielne przedsiêbiorstwo nie musi byæ ani organizacj¹, ani nie musi mieæ osobowoœci prawnej. I wreszcie, choæ ka¿da korporacja ma osobo-woœæ prawn¹, to nie ka¿de komercyjne przedsiêbiorstwo z osobowoœci¹ prawn¹ jest korporacj¹ w anglosaskim tego s³owa znaczeniu.

Nieuniknione przy takich, jak wy¿ej rozwa¿aniach, poczucie zagmatwania jest dobrze rozpoznanym zjawiskiem we wspó³czesnej psychologii127 i ma swoje do-strze¿one ju¿ dawniej aspekty filozoficzne128oraz semantyczne129. Czêsto propono-wanym narzêdziem do porz¹dkowania tego typu trudnoœci s¹ diagramy Venna130. Warunkiem ich u¿ycia jest uprzednie sformu³owanie uk³adu postulatów znaczenio-wych o charakterze definicji, wykraczaj¹cych poza intuicyjne znaczenie nazw, czy-li poza umiejêtnoœæ pos³ugiwania siê nazwami bez wyraŸnego odwo³ywania siê do ich konstytutywnych konotacji131. Gdy jednak sformu³owanie definicyjnych postu-latów znaczeniowych, zw³aszcza dla terminów abstrakcyjnych132, jest trudne lub na-wet niemo¿liwe, to za tak zwan¹ oksfordzk¹ szko³¹ filozofii lingwistycznej133 pro-ponuje siê raczej, aby nie koncentrowaæ siê na terminach, ale rozwa¿aæ ca³e zda-nia, w których terminy te pe³ni¹ swe charakterystyczne role134.

Znacznie ³atwiejsz¹ od definiowania technik¹ wskazywania rozmaitych elemen-tów treœci u¿ywanych pojêæ s¹ metafory (zob. te¿ przypis 39. i 40. na stronie 215), uchodz¹ce czasami za wrêcz konieczny sposób egzemplifikowania pojêæ ogól-nych135, choæ u¿ytecznoœæ konkretnej metafory mo¿e zale¿eæ przede wszystkim od wiedzy jej odbiorcy. Tak na przyk³ad, przedstawiona przez Barnarda w 1938 roku metafora organizacji136jako „pola si³” jest czytelna i pe³na treœci dla in¿yniera lub przyrodnika, ale chyba nie odpowiada ekonomiœcie lub humaniœcie, o czym œwiad-czy ca³kowite jej pomijanie we wspó³czesnych podrêcznikach poœwiêconych g³ów-nie metaforom organizacji137. Jest to o tyle dziwne, ¿e rozwiniêcie tej metafory stworzy³o podstawê do niemal powszechnie przyjêtej póŸniej definicji systemu138 i organizacji139, a sama metafora by³a przed drug¹ wojn¹ œwiatow¹ doœæ popularna w naukach spo³ecznych140.

Wskazano ju¿ wczeœniej, ¿e metafora korporacji jako „splotu kontraktów” by-wa przeciwstawiana metaforze korporacji jako „obiektu praw w³asnoœci”, obie na-tomiast metafory podlegaj¹ krytyce za ca³kowite odseparowanie swojej symbolicz-nej struktury od problematyki organizacyjsymbolicz-nej141, i co najwy¿ej sztuczne do niej na-wi¹zywanie poprzez teoriê kosztów transakcyjnych142. Wed³ug jednej z alternatyw-nych propozycji, korporacjê nale¿y uwa¿aæ za dynamiczn¹ strukturê wspó³dzia³a-nia143, nale¿¹c¹ do kategorii instytucji spo³ecznych144i opisywan¹ przede wszystkim

106

pojêciami systemowo-organizacyjnymi, z mniejszym naciskiem na wykorzystywanie pojêæ rynkowo-ekonomicznych. Najwa¿niejsze jest przy tym dostrzeganie, ¿e w tych wszystkich ujêciach argumentacja opiera siê na podstawach poetycko-reto-rycznych145, nie zaœ logiczno-semantycznych. Oznacza to, ¿e w ewentualnej kon-frontacji takich ujêæ nieosi¹galne s¹ rozstrzygniêcia w kategorii prawdy i fa³szu146, bo zosta³y one wykluczone samym sposobem wykorzystywania zarówno s³ów, jak i odpowiadaj¹cych im pojêæ.

W retoryce pojêciem nadrzêdnym wobec metafory jest „trop”147, traktowany czasami jako klasa figur retorycznych148. We wspó³czesnych, pozaliterackich pró-bach wykorzystania dorobku staro¿ytnej i nowo¿ytnej retoryki pomija siê na ogó³ wypracowane przez ni¹ klasyfikacje i rozró¿nienia, trac¹c wskutek tego rozezna-nie wa¿nych aspektów u¿ywania jêzyka. Wprawdzie w wiêkszoœci zastosowañ rozezna-nie jest konieczne rozró¿nianie poszczególnych tropów149, ale nie mo¿na te¿ zapomi-naæ, ¿e ich istot¹ zawsze jest u¿ywanie semantycznie niew³aœciwych nazw w logicz-nie logicz-niew³aœciwych miejscach150, wskutek czego ca³e wyra¿enie nie ma wartoœci lo-gicznej.

U¿ytecznoœæ tropów, sprowadzanych terminologicznie do metafor, polega na opatrywaniu istniej¹cymi nazwami nowo powsta³ych pojêæ, dla których ¿adna na-zwa jeszcze nie zosta³a przyjêta (takie wykorzystanie tropu nazywa siê katachrez¹) lub na kierowaniu myœli w zupe³nie innym kierunku ni¿ wyznacza³a to dotychczas u¿ywana nazwa151. S¹ to wiêc przede wszystkim ekspresywne oraz impresywne funkcje komunikacyjne152 (o czym myœli nadawca i o czym ma myœleæ odbiorca), a w mniejszej mierze funkcje metajêzykowe i fatyczne (jakich symboli u¿ywaæ, aby komunikacja trwa³a dalej), nie zaœ powi¹zana z wartoœciowaniem logicznym funk-cja opisowa (czy komunikafunk-cja zawiera odnosz¹ce siê do pozajêzykowej rzeczywi-stoœci wyra¿enia o wartoœci logicznej). Z u¿ytecznoœci metafor dla komunikowania pewnych aspektów nowych lub z³o¿onych zjawisk bynajmniej nie wynika koniecz-noœæ podporz¹dkowania siê strukturze metafory w okreœlaniu jej wartoœci logicz-nej, a je¿eli nawet, to decyzja o prawdziwoœci lub fa³szywoœci powinna byæ zawsze poprzedzona nie budz¹cym w¹tpliwoœci ustaleniem, czy interesuj¹ce sk¹din¹d wy-ra¿enie mo¿e w ogóle mieæ któr¹kolwiek z wartoœci logicznych.

Z wiêkszym dystansem warto siê te¿ odnosiæ do pogl¹du, ¿e metafory pobudza-j¹ myœlenie obrazowe (zob. przypis 149. na stronie 225). Psychologiczne relacje miêdzy kodami obrazowymi, kodami werbalnymi i kodami abstrakcyjnymi (symbo-lizacja, desymbo(symbo-lizacja, semantyzacja, desemantyzacja, werba(symbo-lizacja, wizualiza-cja)153s¹ znacznie bardziej skomplikowane oraz intensywniej badane empirycznie154, ni¿ to siê przyjmuje w du¿ej czêœci literatury o epistemologii zarz¹dzania155. Obraz przywo³ywany przez werbaln¹ metaforê bardzo czêsto jest raczej innym opisem rzeczywistoœci, a nie podobizn¹ jej fragmentu156, i chyba równie czêsto werbalna

107 metafora wraz z towarzysz¹cym jej obrazem musz¹ wystêpowaæ ³¹cznie157jako opis

wykorzystuj¹cy ró¿ny od werbalnego mechanizm spostrzegania158. Zgadzaj¹c siê wiêc z Dobrzyñsk¹ (przypis 151. na stronie 226), ¿e metafory uruchamiaj¹ procesy psychiczne wykraczaj¹ce poza myœlenie abstrakcyjne, nie trzeba jednak zak³adaæ ich koniecznie obrazowego charakteru.

Funkcja kszta³towania kodu i kierowania myœl¹ przez metaforê zdaje siê usprawiedliwiaæ przynajmniej jakieœ aspekty daleko id¹cego i z innych powodów kontrowersyjnego159 stanowiska tak zwanego determinizmu jêzykowego160, wy-prowadzanego obecnie z prawdopodobnie nieznanego Whorfowi stwierdzenia Herdera: „Jeœli jest prawd¹, ¿e nie potrafimy myœleæ bez jêzyka i ¿e uczymy siê myœleæ za pomoc¹ s³ów, to jêzyk wyznacza granicê i zarys ca³ego ludzkiego poznania”161, wskutek czego „W poznaniu naukowym obraz œwiata zale¿y od przyjêtej wczeœniej aparatury pojêciowej, za pomoc¹ której odwzorowujemy nasze doœwiadczenia. Ró¿-ne jêzyki naukowe prowadz¹ do ró¿nych obrazów œwiata”162. Stanowisko to zreszt¹ zosta³o usuniête w cieñ przez zupe³nie ju¿ relatywistyczn¹ epistemologiê postmo-dernizmu, wed³ug którego próby poznania czegokolwiek s¹ równoznaczne z men-talnym wytwarzaniem tego, co siê poznaje163. Nie od rzeczy bêdzie tutaj przypo-mnienie znacznie wczeœniejszych obaw niektórych filozofów, ¿e przesadne pole-ganie na u¿ywanych œrodkach i technikach komunikacji miêdzyludzkiej mo¿e do-prowadzaæ do olbrzymiego zamêtu, któremu to w³aœnie komunikacja mia³aby za-pobiegaæ164 wskutek pos³ugiwania siê wspólnymi pojêciami. Entuzjastyczni zwo-lennicy stosowania metafor do niemal ka¿dego celu165 takich ostrze¿eñ w ogóle nie bior¹ pod uwagê.

Metafory s¹ jednym z wielu sposobów jêzykowego generowania pojêæ oraz two-rzenia zwi¹zków miêdzy nimi166. Jednak w retoryce i poetyce istnieje mnóstwo heu-rystycznych wskazówek (bo na pewno nie algorytmów) co do warunków trafnego u¿ywania metafor. W postmodernistycznym nurcie literatury naukowej z zakresu organizacji i zarz¹dzania brakuje w³aœnie tego rodzaju choæby prób demarkacji miêdzy merytorycznie korzystnym lub perspektywicznym naukowo zastosowaniem tropu (najczêœciej metafory) a wyraŸnym nadu¿yciem technik komunikacji inter-personalnej dla celów promocji, propagandy czy nawet dydaktyki. Prowadzi to do sta³ego przyrastania liczby metafor w obiegu167oraz traktowania ka¿dej z nich ja-ko równoprawnej z innymi. Wp³ywa to tak¿e na zawartoœæ i treœæ wielu opracowañ, w których powo³anie siê na atrakcyjn¹ metaforê zaczyna mieæ tak¹ sam¹, a czasa-mi wiêksz¹ wagê, ni¿ odwo³ywanie siê do rzeczywistoœci i logiki.

Nawet nie maj¹c w³asnych propozycji w sprawie podniesionej powy¿ej linii de-markacyjnej miêdzy naukowo po¿ytecznym a naukowo paso¿ytniczym stosowa-niem tropów, trzeba ponownie podkreœliæ, ¿e nie istnieje tu konceptualnie prosta (a technicznie na ogó³ bardzo z³o¿ona) mo¿liwoœæ badania logicznej u¿ytecznoœci

metafor168. Wydaje siê tylko, ¿e jeden ze sposobów rozumienia budowy metafor (traktujemy pewien obiekt tak, jak gdyby by³ innym) móg³by byæ badany cokolwiek intryguj¹c¹ metod¹ nierzeczywistych okresów warunkowych169, rozró¿niaj¹cych wed³ug swych za³o¿eñ przygodnie trafne generalizacje od rzeczywistych praw na-ukowych170. Ka¿da metafora musi byæ bowiem podejrzewana o to, ¿e jej trafnoœæ jest tylko przygodna ze wzglêdu na zasób i strukturê pojêæ jej u¿ytkowników, a nie ze wzglêdu na ca³¹ strukturê rzeczywistoœci, do której jest odnoszona.

109