• Nie Znaleziono Wyników

między dwoma dyktatorami totalitarnymi

Poza osadzonymi w więzieniu opozycjonistami, represje w dłuższej perspekty-wie bardziej niż Polaków dotknęły wschodniogalicyjskich Ukraińców, którzy stanowili na tym terytorium zdecydowaną większość. Do 1930 roku udawa-ło się utrzymać w mocy wskazówki Piłsudskiego, aby Ukraińcy nie mieli tam mniejszych praw niż w czasach austriackich. We wrześniu 1930 roku kampania wyborcza był już jednakże połączona z likwidacją ukraińskiego ruchu narodo-wego. Za pretekst posłużyło to, że założona w lipcu 1920 roku w Pradze skraj-na Ukraińska Organizacja Wojskowa, gdy nie udało jej się wzniecić powstania na sowieckiej Ukrainie, prowadziła szeroko zakrojoną nielegalną działalność w Galicji Wschodniej i na Wołyniu. Latem 1930 roku zorganizowała serię akcji dywersyjnych i sabotażowych. Z jednej strony, chciała zwrócić uwagę innych państw europejskich na nierozwiązaną kwestię ukraińską, z drugiej – udarem-nić podejmowane przez polityków polskich i ukraińskich próby doprowadzenia do ugody. Henryk Józewski, sekretarz stanu w rządzie Bartla, odpowiedzialny za sprawy mniejszości narodowych, za pośrednictwem Andrzeja Szeptyckiego, lwowskiego metropolity greckokatolickiego, prowadził pertraktacje z kierownic-twem Ukraińskiej Narodnodemokratycznej Organizacji oraz ze zwolennikami Petlury. Finansowana przez Niemcy, Litwę i Czechosłowację, a także ukraińskich emigrantów z Ameryki, Ukraińska Organizacja Wojskowa między lipcem a listopa-dem 1930 roku dokonała (według ofi cjalnych polskich danych) 191 akcji terrory-stycznych, głównie podpaleń, przeciw osobom cywilnym i dobrom prywatnym.

Wszystko to działo się pod hasłem „Lachy za San!”.

1 września Piłsudski zlecił ministrowi spraw wewnętrznych Sławojowi Składkowskiemu podjęcie kroków zaradczych: „Unikać rozlewu krwi, natomiast stosować, w razie dobrowolnego czy niedobrowolnego popierania zamachow-ców przez ludność, represje policyjne, a gdzie to nie pomoże – kwaterunek woj-skowy ze wszystkimi ciężarami związanymi z nim. (…) Ludność musi wiedzieć, że ma słuchać władz, a nie zamachowców”.

„Akcja pacyfi kacyjna”, trwająca od 16 do 30 września 1930 roku, dotknę-ła 461 ukraińskich miejscowości z terenu 16 powiatów. Jednostki specjalne wojska i policji zlikwidowały ukraińskie związki, stowarzyszenia i instytucje społeczne i kulturalne i zburzyły wiele pomników, m.in. pomnik Tarasa Szew-czenki, narodowego wieszcza Ukrainy. Niejednokrotnie niszczono strzechy na domach, rozbijano meble. Zdarzało się, że batożono przywódców lokalnych społeczności. Ukraińska Organizacja Wojskowa osiągnęła swój cel dokładnie dzięki takim działaniom Polaków. Rozbudziły one w ukraińskich mieszkańcach tych ziem płomienną nienawiść do państwa polskiego, jego instytucjonalnych

przedstawicieli i Polaków w ogóle. Odczuła ją zwłaszcza polska ludność Woły-nia i Podola. W czasie II wojny światowej resentymenty ukraińskie przynosiły częstokroć tragiczne skutki. Polska akcja pacyfi kacyjna odbiła się głośnym echem za granicą. W szczególności prasa niemiecka szczegółowo pisała o krzywdach Ukraińców w Galicji. Nie było w tym przypadku, gdyż emigracja ukraińska mia-ła dobre relacje zarówno z Niemcami weimarskimi, jak i hitlerowskimi.

Na krótką metę Piłsudski osiągnął swój cel i w Galicji, i podczas nowych wyborów. Odbyły się one 16 listopada 1930 roku. Frekwencja wyniosła 75%, a Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem zdobył 55% mandatów. Polskiej Partii Socjalistycznej przypadły 24 mandaty – o 39 mniej niż w 1928 roku. Komuniści otrzymali 1% głosów, mniejszości narodowe – 14%.

Spełniło się marzenie Piłsudskiego: rząd miał w sejmie bezpieczne oparcie.

Nie znaczyło to jednak, że rząd pracował lepiej, że państwo stało się silniejsze, a społeczeństwo szczęśliwsze – ponoszone przez nie konsekwencje kryzysu go-spodarczego sprawiły, że Piłsudski przestał być niekwestionowanym autoryte-tem, bohaterem i wzorem do naśladowania. Dłoń otwarta do przyjaznego uścisku zamieniła się w zaciśniętą pięść.

Od lata 1930 roku Piłsudski zachowywał się niewątpliwie jak dyktator. Dyk-tator, który potrzebuje rekwizytów demokracji. Oczywiście, sam siebie uważał za demokratę. W jego rozumieniu demokracja była stanem zdolności jednostek i grup do podporządkowania interesów własnych interesowi całej wspólnoty. Są-dził, że jeśli tego brakuje, to demokracja szkodzi państwu. Tymczasem on dążył do umocnienia państwa. I tu spotkała go krytyka, której się najmniej spodziewał.

23 kwietnia 1931 roku prymas August Hlond w liście pasterskim zawarł nastę-pujące słowa: „Celem i przeznaczeniem państwa jest dobro jednostek, czyli pań-stwo jest dla obywateli, a nie obywatele dla państwa”.

Kiedy jesienią 1931 roku poprosił Artura Śliwińskiego, by opracował jego biografi ę, spotkał się z nim parokrotnie i przy tej okazji wygłosił kilka uwag o mentalności Polaków: „Polacy mają w sobie instynkt wolności. Ten instynkt ma wartość i ja tę wartość cenię. W Polsce nie można rządzić terrorem. To nie pójdzie. Ja mogłem sobie na wiele pozwolić i korzystałem z tego, bo Polaków chciałem czegoś nauczyć. Tego nie potrafi łby nikt inny. Ale instynktu wolności nie można zabijać i zabić go się nie da”.

31 października rozpoczął się proces 10 więźniów brzeskich, byłych posłów, m.in. Witosa. (Prawomocne wyroki zapadły – po odwołaniach – na początku paź-dziernika 1933 roku). Uniewinniono tylko jednego z oskarżonych, pozostałych skazano na półtora roku do trzech lat więzienia za działania zmierzające do oba-lenia rządu (Witos dostał półtora roku). Proces ten położył się cieniem na polskim wymiarze sprawiedliwości okresu międzywojennego (wcześniej funkcjonującym prawidłowo).

W marcu 1932 roku ustanowiono także nowe prawo oświatowe. Zgodnie z nim powstała obowiązkowa siedmioklasowa szkoła podstawowa. Od klasy pią-tej można było kontynuować naukę w czteroklasowym gimnazjum, kończyła się ona tzw. małą maturą. Duża matura wieńczyła naukę w trzyletnim gimnazjum na poziomie szkoły średniej. Dzięki wprowadzeniu tego systemu udało się w krót-kim czasie znacznie ograniczyć analfabetyzm.

W tym czasie Piłsudski mógł sobie uzmysłowić, poznając światopogląd mło-dzieży Narodowej Demokracji, jak może się narodzić idea państwa totalitarnego.

Po skoncentrowanych atakach na Narodową Demokrację, które nasiliły się po 1926 roku, Dmowski powołał do życia ruch o nazwie „Obóz Wielkiej Polski”, który po pewnym czasie liczył już 300 tysięcy członków. Jego hasło brzmiało:

„Polska dla Polaków!”. Postulowano, by mniejszości słowiańskie asymilować, a Żydów i Niemców wypędzić z kraju. W marcu 1933 roku na wniosek Pił-sudskiego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozwiązało ów Obóz, wzorujący się na faszyzmie Mussoliniego. Jego młodzi działacze założyli nawiązujący do zbliżonej ideologii Obóz Narodowo-Radykalny, który widział możliwość roz-wiązania problemów gospodarczych w przyznaniu polskim chłopom prawa do polskiej ziemi, upaństwowieniu obcego kapitału i wydaleniu Żydów z kraju. Po trzech miesiącach i ten Obóz został rozwiązany – mógł działać tylko nielegalnie.

W końcu 1934 roku rozpadł się na dwie części: skupiający dwudziestolatków Ruch Narodowo-Radykalny „Falanga” oraz zrzeszający trzydziestolatków Obóz Narodowo-Radykalny „ABC”.

Do skomplikowanych przekształceń dochodziło też w innych partiach, ale w ówczesnej sytuacji międzynarodowej partie wyrosłe z Narodowej Demokracji mogły być szczególnie niebezpieczne.

15 czerwca 1934 roku nacjonaliści ukraińscy zastrzelili Bronisława Pierac-kiego, polskiego ministra spraw wewnętrznych. W trakcie śledztwa rząd podjął decyzję o utworzeniu w Berezie Kartuskiej na Polesiu więzienia o zaostrzonym rygorze dla więźniów politycznych. Trafi li tam oskarżeni o terroryzm komuniści, narodowi aktywiści ukraińscy oraz członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego.

Podejrzani mogli tam się znaleźć bez wyroku sądu, co oznaczało dalsze ograni-czenie praw wolnościowych. Tym samym Piłsudski ostatecznie utracił moralną podstawę do rozprawiania o „zarazie moralnej” opozycji. Podczas wprowadza-nia rządów silnej ręki był przeświadczony, że mimo trudności gospodarczych nie ma groźby kryzysu w zakresie polityki wewnętrznej, który mógłby pogrążyć Polskę. Tym bardziej niepokoił go rozwój wydarzeń w Europie. W 1932 roku mianował Józefa Becka ministrem spraw zagranicznych. Nominację tę uważał za rozwiązanie przymusowe i przejściowe.

Dojście Hitlera do władzy 30 stycznia 1933 roku napełniło go niepokojem.

Niepokój pogłębił się, gdy dwa miesiące później Mussolini poinformował o Pakcie Czterech, czyli o planach Francji, Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii

odnośnie do pokojowej rewizji granic. Minister Józef Beck, uznawszy to za krok antypolski, odłożył ofi cjalną wizytę we Francji.

W grudniu 1932 roku trzej młodzi matematycy z Uniwersytetu Poznańskiego złamali kody niemieckiej maszyny kodującej Enigma, stosowanej do szyfrowania rozkazów i raportów wojskowych. W ten sposób strona polska uzyskała dostęp do wszystkich informacji związanych z działalnością armii III Rzeszy po dojściu Hitlera do władzy. Nie pozostało to bez echa. Do dzisiaj trwają wśród polskich historyków spory o to, w jakiej formie i na jakim szczeblu Piłsudski proponował Francji wspólne rozpoczęcie prewencyjnej wojny z Hitlerem, aby zahamować wojskowe, gospodarcze i polityczne umacnianie się Niemiec oraz ograniczyć ich wpływ na przyszłość Europy. Dokument dotyczący projektu takiej wspólnej wojskowej interwencji nie został dotąd ujawniony. Możliwe, że owa propozycja pojawiła się jedynie w trakcie wstępnych rozmów polskiego ambasadora w Pa-ryżu. Faktem jest jednak, że Piłsudski coraz mniej ufał mocarstwom zachodnim.

Zrozumiał, że w razie konfl iktu wojennego Polska może liczyć tylko na siebie.

Chyba dlatego wielokrotnie stwierdzał z troską: „Jeżeli Polacy, wszyscy Polacy, (…) nie wezmą się do roboty w obronie interesów kraju – a mnie zabraknie, to za dziesięć lat Polski nie będzie…”.

Podstawowa zasada polityki zagranicznej sprowadzała się, według Piłsud-skiego, do zachowywania dystansu wobec obydwu wielkich sąsiadów. Uważał, że należy bezwzględnie wystrzegać się wchodzenia w sojusz z jednym z nich przeciwko drugiemu. 1 maja 1933 roku przyjął z pełną kurtuazją ambasadora sowieckiego, co nie uszło uwadze Niemców. Owa uprzejmość wynikała z tego, że 25 lipca 1932 roku Polska i Związek Radziecki zawarły układ o nieagresji.

26 stycznia 1934 roku taką samą umowę podpisano z Niemcami. Nie przypad-kiem Piłsudski mówił swym generałom: „Wy w wojnę beze mnie nie leźcie, wy ją beze mnie przegracie”. Te dwa traktaty trochę uspokoiły Piłsudskiego, który od lata 1931 roku coraz więcej chorował.

Sympatyzujący z narodowymi demokratami Władysław Grabski napisał w odniesieniu do tych dwóch traktatów, co następuje: „To, że Polska potrafi -ła zawrzeć umowy i z Rosją, i z Niemcami jednocześnie, musimy położyć na karb takiej miary polityka, jakim był marszałek Piłsudski. Każdy inny polityk zawarłby albo jedną, albo drugą. (…) Każdy inny polityk, który zawarłby umo-wę z Niemcami, doczekałby się zerwania sojuszu z Francją. Że to nie nastąpiło, to znowu mamy do zawdzięczenia wielkim uzdolnieniom Marszałka. A czy się źle stało, że Francja się na Polskę dąsała? Nauczyła się nas szanować. Nie może patrzeć na nas jak na przybłędę politycznego”.

Na rozwiązanie czekała jeszcze kwestia „sukcesji”. Piłsudski chciał ją roz-wiązać poprzez ogłoszenie nowej konstytucji. Takiej, która podporządkowywa-łaby prezydentowi zarówno sejm, jak i rząd.

Podpis pod nową konstytucją złożył 23 kwietnia 1935 roku wybrany na dru-gą kadencję prezydent Mościcki. Uczynił to po sygnowaniu jej przez Piłsudskiego.

W pierwszych dziesięciu artykułach znalazło się szczegółowe wyłożenie tezy, że interes państwa jest nadrzędny. To państwo wyznacza kierunek życia społecznego, a społeczeństwo kształtuje swój los w ramach państwowych i w nich znajduje opar-cie. Prezydent miał być wybierany spośród dwóch kandydatów przez zgromadzenie elektorów na sześcioletnią kadencję. Miał być naczelnym dowódcą sił zbrojnych, mianować premiera i na jego propozycję – także ministrów. Do jego uprawnień na-leżało również mianowanie sędziego Sądu Najwyższego, dowódców wojskowych, przewodniczącego Najwyższej Izby Kontroli. Ani sejm, ani senat nie miały wpływu na skład rządu, a rząd nie ponosił przed parlamentem odpowiedzialności. W ten spo-sób można było uniknąć obalenia rządu przez opozycję, zgłaszającą wobec niego wotum nieufności. Prezydent mógł poza tym zwoływać i rozwiązywać sejm i senat.

Czy prezydent dysponujący taką władzą mógł uchronić Polskę przed czyha-jącym na nią niebezpieczeństwem? Piłsudski nie doczekał się odpowiedzi na to pytanie. Zmarł 12 maja 1935 roku.

Odrodzona w 1918 roku Polska jeszcze przez trzy lata i kilka miesięcy zdo-łała utrzymywać dystans wobec obu sąsiednich totalitarnych imperiów.