• Nie Znaleziono Wyników

Raczej „liberackość” albo o medialnie uwikłanej sztuce słowa i książkowych interfejsach sztuce słowa i książkowych interfejsach

W dokumencie Liberackość dzieła literackiego (Stron 57-65)

czyli liberatura według Radosława Nowakowskiego Fajferowski termin podchwycony został przede wszystkim przez dwójkę

1.5. Raczej „liberackość” albo o medialnie uwikłanej sztuce słowa i książkowych interfejsach sztuce słowa i książkowych interfejsach

(hipoteza badawcza)

Pierwsza część tego rozdziału przyniosła rekapitulację dotychczas gło-szonych ujęć liberatury. Przypomniane zostały fundujące dyskurs o litera-turze totalnej postulaty Fajfera: (1) uznanie jej za typ twórczości, w którym

do e-literatury, Kamień Śląski, listopad 2009), którego pokłosiem jest publikacja omawiająca

wy-znaczniki liberatury, Bazarnik mówiła wyłącznie o interaktywności, nie mieszając do tego Aarse-thowskiego ergodyzmu, którego to terminu zresztą zupełnie nie wyjaśnia. Kategoria ta pojawiła się w dyskusji konferencyjnej, jednak jej odniesienie do liberatury wymagałoby kilku dopowie-dzeń (szerzej piszę o tym w rozdziale poświęconym relacji liberatury i nowych mediów).

164 Więcej o materialności pisze Bazarnik w szkicu Materialność jako wyznacznik gatunkowy

liberatury, [w:] Materia sztuki, red. Michał Ostrowicki, Kraków 2010, s. 109–118, rzeczowo i

rozważ-nie odnosząc teorię liberatury do Ingardenowskiej koncepcji dzieła literackiego. Jeżeli wspominałam o wzajemnych inspiracjach tez małżonków, warto dodać, że w tym samym tomie znajdziemy również szkic Fajfera Od libeartury do tekstu niewidzialnego (autoportret z Ingardenem w tle) (s. 119–128). Szkic ten wart jest przywołania nie tylko dlatego, że nie przedrukowano go w LCLT, lecz również (a wręcz przede wszystkim) i z tego powodu, że słusznie autointerpretuje tam Fajfer swoją teorię jako dopowiedzenie do dokonanej przez Henryka Markiewicza oceny pracy Ingardena (por. s. 121).

165 W omówieniu tym świadomie pomijam wyróżnioną przez Bazarnik jako czwartą

auto-refleksyjność czy metatekstualność. Sądzę, że właściwość tę odnieść można wyłącznie do trzech

przywołanych przez teoretyczkę przykładów (Joyce, Sterne i – jakże by inaczej – duet Fajfer– Bazarnik), stąd nie wydaje mi się ona istotna dla szerszego omawiania kategorii liberackości. Co więcej – dość enigmatycznie jest przez badaczkę wyjaśniona.

166 Ibidem, s. 161.

167 Por. K. Bazarnik, Liberatura, czyli literatura w formie książki.

168 K. Bazarnik, Liberatura czyli o powstawaniu gatunków..., s. 161.

169 Ważnym momentem w rozwoju refleksji liberackiej jest również zwrot ku badaniom ponownie stawiającym w centrum zainteresowań właśnie książkę. Przykładem świeżo opubli-kowany tekst Bazarnik, w którym sytuuje ona liberaturę w kontekście (leciwych już) rozważań Jerome’a McGanna o kondycji tekstualnej. Zob. Katarzyna Bazarnik, Introduction: Modernist

Roots of Liberature, [w:] Incarnations of Material Textuality: From Modernism to Liberature, ed.

Katarzyna Bazarnik, Izabela Curyłło-Klag, Newcastle 2014. Por. też. Jerome J. McGann, The

artysta obmyśla nie tylko świat przedstawiony, lecz i sposób jego przedsta-wienia, zakorzenia swój tekst w określonej materialnej (i przestrzennej) rze-czywistości (książce) tak, by i ona sama nabrała znaczeń, (2) wynikającą z takiego rozumienia dzieła konieczność nowego spojrzenia na ważne dla teo-retyków literatury pojęcia oraz (3) propozycja uznania liberatury za czwarty rodzaj liberacki. Z nich najważniejsze wydaje mi się zwrócenie uwagi na inne niż językowe jakości literatury. W dalszej części książki będę też zasta-nawiać się, czy formułowane przez Fajfera wnioski nie zmuszają również do poważniejszych, niż sugeruje artysta i teoretyk, „porządków terminologicz-nych”, czy nie prowadzą np. do innego spojrzenia na całą literacką komuni-kację.

Odniosłam się także do Nowakowskiego i, choć nie uznałam jego wywodu za istotny głos w naukowej debacie o liberaturze, podkreśliłam inspirujące tropy interpretacyjne, jakie wskazuje. Nieodzowne stało się przywołanie tego artysty również jako autora Traktatu kartkograficznego..., pierwszego teore-tycznego dzieła o liberaturze.

Szkicową charakterystykę zamyka podsumowanie wywodów Bazarnik, jak sądzę, najprężniej (i najrzetelniej, najwartościowiej) rozwijającej anali-zowany tu dyskurs. Wśród jej zasług dla rozwoju teorii liberackiej wymienić należy z pewnością: (1) podniesienie poziomu dyskusji o literaturze totalnej: osadzenie teorii w szerszym kontekście i wprowadzenie do naukowych dys-kusji (nie tylko polskich), (2) poruszenie kwestii ikoniczności jako cechy li-berackiej oraz (3) rozwinięcie (sugerowane już przez Fajfera) refleksji o roli przestrzeni tekstu dla budowania jego znaczeń, (4) zwrócenie uwagi na wy-paczenie sensów dzieł przez ich złą edycję prowadzące ku podkreśleniu faktu, że zaprojektowany przez autora kształt dzieła może być istotny (jak dzieje się w liberaturze), a także (5) rozwinięcie genologicznej koncepcji liberatury (w moim odczuciu – zupełnie zbędne).

Czy, przywoławszy te rozwijane, zmieniane, aktualizowane teorie, mogę podjąć się próby zdefiniowania literatury totalnej? Przecież, jeśli – jak podsu-mował wypowiedzi Bazarnik i Fajfera Richard Kostelanetz – „koncepcja libe-ratury jest potrzebna”170, trzeba jasno odpowiedzieć na pytanie, co ową libera-turą jest. A jednak, rodzi to kilka problemów.

Po pierwsze, problematyczne (jak już sugerowałam) jest wskazanie wy-znaczników liberackości czy – szerzej – liberatury (w ujęciu Bazarnik: jej cech gatunkowych). Za niesatysfakcjonujące uznałam te zaproponowane w szkicu Liberatra czyli o powstawaniu gatunków... . Czas zatem wskazać inne. Inspi-rujące jest tu dla mnie coraz wyraźniejsze podkreślanie przez liberatów, że liberatura to „literatura w formie książki”. Ową kategorię (uznawaną przecież 170 Cytat ten (często przez duet Fajfer–Bazarnik przywoływany) pochodzi ponoć z prywatnej korespondencji. Weryfikacja jest tu jednak niemożliwa, gdyż jak tłumaczą autorzy: „Wypowiedź zacytowaliśmy w «Ha!arcie» nr 15/2003 [...], niestety bez podania daty tej korespondencji. Później-sza awaria poczty sprawiła, że nie jesteśmy już w stanie tej daty ustalić” (K. Bazarnik, Liberatura

za kluczową już od pierwszych Fajferowskich wystąpień171) warto, jak sądzę, połączyć z ostatnią z wyróżnianych przez Bazarnik cech liberatury, skupiającą – jak wskazywałam – w sobie wszystkie inne. Tym samym, liberatura byłaby sztuką słowa, która za swoje medium uznaje książkę i szuka rozmaitych moż-liwości semantycznego eksplorowania tegoż nośnika.

Jednak, jak słusznie zarzucał liberackiej teorii Krzysztof Bartnicki, od-woływanie się do – jak mówi – „książkowości (nieokreślonej)”172 stanowi jeden z jej najsłabszych punktów, gdyż wśród tekstów określanych jako liberackie znajdziemy i takie, o których trudno powiedzieć, by rzeczywiście były książka-mi. Bartnicki, przywołując Spoglądając przez ozonową dziurę – przezroczysty, zapisany emanacyjnym tekstem zwój włożony w butelkę – argumentuje:

Proszę mnie poprawić, gdzie błądzę: (1) albo butelka jest książką, albo

(2) książką jest zwój z butelki, a sama butelka [bez zwoju] jest liberacką nieksiążką, albo (3) dzieło to, nazwane przez wydawcę „przykładem sztandarowym” liberatury, nie jest

libe-rackie, albo

(4) zakres liberatury sięga poza książkę.

Ja bym chciał (4), ale sądzę, że teoretykowi najbezpieczniej będzie wybrać możliwość (1) – że książka może być butelką. Jeżeli jednak książka może być butelką, to dopytuję – czy książką może być dowolny obiekt materialny, który niesie albo zawiera jakikolwiek tekst?173 Przypomnę, że z takich właśnie powodów Fajfer uznawał, że samo pojęcie książki należy od nowa przemyśleć174. Ja – na razie na poziomie badawczej hipo-tezy, która w tej książce zostanie poddana weryfikacji – uznałabym, że (dla libe-ratów) książka rozumiana jako medium ich sztuki jest sposobem podania tekstu, wpływającym na tegoż tekstu znaczenia. Innymi słowy – jak powiedzieliby bada-cze nowych mediów – jest interfejsem literatury, lecz rozumianym w duchu Mano-vichowskim: niepozostającym bez znaczenia dla odbioru dzieła, przyczyniającym

171 Warto tu dodać, że w pierwszych szkicach rzeczywiście nie wybrzmiewała ona aż tak silnie, choć zdecydowanie nie można powiedzieć, że była tam nieobecna. Muszę też przyznać, że przez długi czas i ja w swojej lekturze Fajferowskiej teorii prymat przyznawałam innym – wy-raźniej, buńczuczniej przez artystę wyrażanym – aspektom dzieła liberackiego, choć autor tych szkiców wiązał je z samą postacią książki. Wyrazem takiego „zbłądzenia” było opracowane przeze mnie hasło ‘liberatura’ do Słownika rodzajów i gatunków literackich, czym być może przyczyni-łam się i do cudzych, nie do końca właściwie rozkładających akcenty, interpretacji zjawiska. Por. Agnieszka Przybyszewska, Liberatura, „Zagadnienia Rodzajów Literackich” 2007, nr 50, s. 255– 258 (poprawiona wersja hasła w wydaniu książkowym Słownik rodzajów i gatunków literackich, red. Grzegorz Gazda, Słowinia Tynecka-Makowska, wyd. 2, Warszawa 2012).

172 Krzysztof Bartnicki, O liberaturze bez-wiednie, „Ha!art” 2010, nr 30, s. 91.

173 Ibidem.

174 Nieco ironicznie – pokazując, że opisywane nowe podejście do kategorii książki, książ-kowości to raczej jeszcze ciągle work in progress – można by tu przywołać fragment opublikowa-nej na portalu Biura Literackiego recenzji Kolaży Herty Muller wydanych w 2013 r., w której czytamy: „Warto dodać, że jest to pierwsza książkowa publikacja kolaży w naszym

języ-ku. Jedyny wcześniejszy zbiór – Strażnik bierze swój grzebień – ukazał się nakładem korporacji

ha!art w 2010 r. w edycji pudełkowej”, http://www.biuroliterackie.pl/biuro/biuro.php?site=1A-0&news_ID=2013-04-18 [dostęp 1.07.2013], podkreślenia moje.

się do tworzenia jego sensów (co będę rozwijać w rozdziale poświęconym relacji liberatury i nowych mediów, a także w zamykających tę książkę konkluzjach)175. Tym samym, staje się związana z tym, co Bazarnik (ale warto dodać, że nie jako jedyna) nazwała specyfiką medium – dlatego też sugerowałam, że moja propozy-cja połączy dwie z proponowanych przez liberatów kategorii.

Co jednak najważniejsze – takie ujęcie pozwala usytuować liberaturę na tle równolegle z nią formułowanych (acz, warto podkreślić: nieco później niż ona artykułowanych) teorii zagranicznych. Z nich kluczowe wydają się: kon-cepcja technotekstu (technotext) Katherine Hayles (z której wyłania się właśnie postulat traktowania książkowej formy jako jednego z interfejsów literatury) oraz teoria estetyki książkowości (aesthetic of bookishness) Jessiki Pressman, którą najkrócej definiuje sama autorka następującymi słowy:

To, co nazywam „estetyką książkowości” to pewien trend w powieściach publikowanych od 2000 roku. Nie ogranicza się on ani wyłącznie do powieści amerykańskich, ani w ogóle an-glojęzycznych i jest – jak będę przekonywać – czymś więcej niż zwykłym zbiegiem okolicz-ności: wydaje się nową literacką strategią odpowiadającą na moment kulturowy, w którym jesteśmy. Takie powieści eksplorują potencjał drukowanej strony w sposób, który przyciąga uwagę do książki jako formatu multimedialnego […]. Definiują one książkę jako formę este-tyczną, której siła była przez stulecia celowo wykorzystywana przez sztukę słowa, co będzie miało też nadal miejsce w epoce dygitalnej176.

Do obu tych koncepcji – sformułowanych po pamiętnym dla liberatury 1999 r.177 – będę w tej książce nawiązywać.

Zaś – odpowiadając Bartnickiemu – muszę dodać, że w takim ujęciu książ-ką jest nie tylko to, co „niesie i zawiera jakikolwiek tekst”, lecz to, co umożli-wia nam obcowanie z tym tekstem i nie musi być wcale sprowadzone (jak czyni to autor Prospektu emisyjnego) do jego „pojemnika”178. Powiem więcej – o ile Fajferowską butelkę da się określić mianem (cokolwiek awangardowej), ale 175 Jak widać, traktuję książkę zarówno jako medium liberatury, jak i jej interfejs. Mając świadomość, że kwestia ta wymagałaby bardziej szczegółowej analizy (na którą tu nie ma już miejsca), niejako na swoją obronę, chciałabym przywołać tu opinię Piotra Celińskiego, który – rozważając różnice między współczesnym zakresem używania obu tych terminów – zaznaczał, iż „w domenie mediów analogowych [a zatem i książek liberackich – AP] medium równa się inter-fejs”, gdyż w tym obszarze „obie kategorie są tożsame i nierozłączne” (Piotr Celiński, Interfejsy.

Cyfrowe technologie w komunikowaniu, Wrocław 2010, s. 68).

176 Jessica Pressman, The Aesthetic of Bookishness in Twenty-First-Century Literature, „Mi-chigan Quarterly Review”, fall 2009, s. 467.

177 Dookreślenie to wydaje się istotne zwłaszcza w kontekście Pressman, której tezy publi-kowane były już w momencie domykania moich badawczych poszukiwań (przywołany artykuł pochodzi z 2009 r.) i stały się dla mnie potwierdzeniem, iż moje intuicje są nie tylko słuszne, ale i nieosamotnione. W dalszej części książki postaram się podkreślić także istotne, jak sądzę, róż-nice między proponowanym przeze mnie ujęciem a koncepcją badaczki. Warto tu przywołać też wpisującą się w ten sam krąg badań publikację Lori Emerson Reading Writing Interfaces: From

the Digital to the Bookbound, wydaną w momencie składania tej książki.

178 A warto też dodać, że liberaci po wielokroć powtarzają, że książka nie jest zwykłą prze-zroczystą fiolką, w którą włożony jest tekst. Jakże inaczej w tym kontekście wybrzmiewa (zapi-sany na przezroczystej folii i umieszczony w szklanej butelce) tekst Spoglądając przez ozonową

jeszcze książki, o tyle już (przywoływany przez Bazarnik i Fajfera jako przy-kład liberatury) rozpisany na stojących na polanie 48 kamiennych słupach poemat Andrzeja Bednarczyka Pole anielskich szeptów (zob. ilustracja 4)179

trudno już tak zakwalifikować180. To, co wspólne dla tych dzieł – a także dla liberackich mniej lub bardziej klasycznych książek – to zwrócenie przez ich autorów uwagi na rodzaj medium, jakim się posługują. Kluczowe jest tu wręcz nie tyle skupienie się na materialności, o którym mówili Fajfer czy Bazarnik, lecz aktywizowanie rozmaitych cech materialnego nośnika, jakim się artyści posługują i – co za tym idzie – dostrzeżenie w książce materialnej technologii literatury (tak chyba należałoby rozumieć kategorię media-specyfic pojawia-jącą się nie tylko w wywodzie Bazarnik, ale też choćby u Hayles i Pressman). Dzieło konstruowane jest wtedy w dużej mierze w oparciu o takie aspekty me-dium, które w klasycznej literaturze najczęściej zostałyby niewydobyte. Warto dodać, że angażowanie jakości grafemicznych pisma (owocujące wizualnością literatury) jest tu jednym z najprostszych rozwiązań.

Drugi problem, jaki pojawi się wraz z próbą konsekwentnego sformułowa-nia teorii liberatury, to ciągłe spory o to, co liberaturą jest, a co nie. Oka-lecze-nie Fajfera i Bazarnik czy Ulica Sienkiewicza w Kielcach Nowakowskiego są nią z pewnością, Bazarnik twierdzi jednak, że liberacki jest Joyce, Mallarmé, Blake... Gdyby się zastanowić – Norwidowskie czy Różewiczowskie operowanie grafią tekstu również mogłoby nas skłonić do określenia tych twórców mianem 179 Praca ta, dostępna w muzeum sztuki w Orońsku to kamienny hipertekst – poemat o anio-łach rozpisany na poszczególnych ścianach słupów. Na każdej z nich znajduje się jedno słowo, a chodząc między słupami wyznaczamy własne ścieżki lektury. Nie bez znaczenia pozostaje też usytuowanie tekstu w przestrzeni (kierunki świata).

180 A problematyczna jest przecież też kwestia zaliczanej (przynajmniej w większości sytu-acji) przez Fajfera i Bazarnik do liberatury poezji wizualnej (nie zawsze zebranej w książce!) oraz tzw. e-liberatury, która postaci materialnego woluminu w ogóle nie przybiera. O wskazywanych tu problemach piszę w dalszej części pracy.

liberatów181. Może jednak czas położyć kres dyskusjom o tym, kto liberaturę tworzy, a kto nie. Spory te w większości sytuacji są jałowe i nie prowadzą do żadnych konstruktywnych wniosków. Ot, okazuje się, że jedne utwory są bardziej, a inne mniej liberackie. I, wbrew oczekiwaniom Bazarnik, termin Fajfera nie wydaje się tak prosty w zastosowaniu, gdyż jego autor wcale nie wskazał „na konkretne cechy, pozwalające na wyodrębnienie grupy utworów na podstawie obiektywnych kryteriów”182. Przypomnę, że obiektywnie nie da się wskazać przykładów literatury totalnej zgodnie z ostatnią badawczą pro-pozycją Bazarnik.

Stąd sądzę, iż sensowniej niż o liberaturze byłoby mówić o liberackim

aspekcie dzieła, co nie tylko zwolniłoby nas z obowiązku wyznaczania

wy-raźnych granic tego rodzaju twórczości słowa, lecz pozwoliłoby również porów-nywać ze sobą teksty, których autorzy w różnym stopniu wykorzystywaliby potencjał drzemiący w medium183.

Podsumowując: sugerowałabym wprowadzenie jako terminu nie pojęcia liberatura, lecz określenia liberacki stosowanego do opisywania tekstów lite-rackich jawnie eksplorujących swoją medialność, nietraktujących (by posłu-żyć się metaforami używanymi przez twórców pierwotnego terminu) słów jako neutralnych pojemników na sens, a zdań – czy nawet większych jednostek, czy też całego utworu – jako równie przezroczystych futerałów na słowa. Termin ten pozwalałby wyróżnić z całokształtu twórczości literackiej – od jej najstar-szych, antycznych form, do tych najmłodnajstar-szych, elektronicznych, nowomedial-nych – grupę tekstów o podobnym charakterze. Jednocześnie, jego przymiot-nikowy, stopniowalny charakter chroniłby nas przed dosłownym wrzucaniem do jednego worka dzieł, takich jak Mały Książę, Finnegans Wake, Kaligramy, Spoglądając przez ozonową dziurę czy Wejście/Wyjście. I znów – taka per-spektywa wydaje się też trafnie dialogować z ogólnoświatowymi dyskusjami, pokazuje polską koncepcję jako o tyle sprawniejszą i użyteczniejszą niż choćby te proponowane przez Hayles czy Pressman, że jeszcze silniej niż one pozwala podkreślić ponadmedialną i ponadhistoryczną wspólnotę pewnych tendencji184. 181 Por. Witold Sadowski, Wiersz wolny jako tekst graficzny, Kraków 2004 (nie tylko w odnie-sieniu do wspomnianych przeze mnie twórców).

182 K. Bazarnik, Liberatura: ikoniczne..., s. 24.

183 Na użyteczność wprowadzenia przymiotnikowej formy terminu zwracał Bazarnik uwagę Finn Fordham w prywatnej korespondencji, podkreślając, że jeśli chce ona uwypuklić analogię tego pojęcia do genologicznych określeń liryka, epika, dramat (ang. lyric, epic, dramatic), taki kształt terminu wydaje się atrakcyjniejszy. Zob. K. Bazarnik, Liberature: a New Literary Genre?, s. 199. Zaś jeśli Bazarnik upiera się przy traktowaniu liberatury jako kategorii genologicznej, może warto byłoby tu przywołać koncepcję Emila Staigera, która, w moim odczuciu, do mówienia o liberaturze mogłaby być inspirująca. Gdybym uznała, że traktowanie literatury totalnej jako kategorii genologicznej jest zasadne, pewnie właśnie do Grundbegriffer de Poetik bym się odwoły-wała. Por. S. Wysłouch, Nowa genologia..., s. 108–109.

184 Szczególnie wyraźnie widać to w zestawieniu z Pressman, ograniczającą się wyłącznie do formy powieściowej (czego przyczyny zresztą wyjaśnia). Jej propozycja silnie też związana jest ze współczesnością, choć badaczka akcentuje później, że „estetyka książkowości jest tak stara, jak sama forma książki” (J. Pressman, The Aesthetic of Bookishnes..., s. 466). Niemniej, kategoria liberackości wydaje się bardziej ahistoryczna.

Kolejne rozdziały tej pracy, zebrane w część zatytułowaną Szukanie li-beratury, pomyślane są jako szukanie liberackości w (rozmaicie medialnych) przestrzeniach sztuki słowa dotychczas wskazywanych jako związane z litera-turą totalną lub takiego wskazania się dopraszające. Mało które z tych wska-zań zostało poparte rzeczowymi rozważaniami, stąd sądzę, że takie spojrzenie jest istotne. Żywię przekonanie, że przedstawione analizy i porównania po-zwolą z jednej strony zweryfikować, czy zaproponowane przeze mnie ujęcie sprawdzi się w praktyce, z drugiej – czy ono i cała koncepcja liberatury są potrzebne, czy istotnie zaproponowana już ponad dziesięć lat temu kategoria pozwala uchwycić jakości literatury, dla których opisania nie mamy innego terminu (i czy taki opis jest pożądany). Jednocześnie, mam nadzieję, że szuka-jąc liberackości zdołam zbliżyć się też do odpowiedzi na pytanie, skąd bierze się potrzeba tworzenia takich utworów oraz co takiego zmieniło się w kultu-rze, że teoria liberacka doczekała się sformułowania.

Nim przejdę do wskazanych tu zagadnień, chciałbym podkreślić, że nie zajmuję się pojęciem które zaproponowane w 1999 r. przeszło bez echa. O li-beraturze „mówi się”. Jak i gdzie – charakteryzuję pokrótce w kolejnym, doty-czącym recepcji omawianej tu teorii fragmencie.

W dokumencie Liberackość dzieła literackiego (Stron 57-65)

Outline

Powiązane dokumenty