• Nie Znaleziono Wyników

Spo³eczeñstwo informacyjne a granice wolnoœci s³owa

W dokumencie przez homo symbolicus do homo universus (Stron 103-106)

i nadzieje zwi¹zane z wolnoœci¹ s³owa

4. Spo³eczeñstwo informacyjne a granice wolnoœci s³owa

N

ale¿y pamiêtaæ, ¿e wolnoœæ s³owa w naszym krêgu kulturowym nie jest wolnoœ-ci¹ absolutn¹, niczym nieograniczon¹. Chocia¿by w Miêdzynarodowym Pakcie Praw Obywatelskich i Politycznych w artykule dwudziestym poddano j¹ ograni-czeniu, a mianowicie zabroniono propagandy wojennej oraz popierania w jakikol-wiek sposób nienawiœci narodowej, rasowej lub religijnej stanowi¹cej pod¿eganie do dyskryminacji, wrogoœci lub gwa³tu. Tym samym przyznano, i¿ nieograniczona niczym wolnoœæ s³owa mo¿e poprowadziæ ludzkoœæ do czynów barbarzyñskich szerz¹cych z³o na œwiecie.

W wymiarze debaty publicznej zakaz ten dotyczy tzw. „mowy nienawiœci” (hate speech). Jest to pojêcie, które obejmuje wypowiedzi (ustne i pisemne) i przedsta-wienia ikoniczne l¿¹ce, oskar¿aj¹ce, wyszydzaj¹ce i poni¿aj¹ce grupy i jednostki z powodów po czêœci przynajmniej od nich niezale¿nych – takich jak przynale¿-noœæ rasowa, etniczna i religijna, a tak¿e p³eæ, preferencje seksualne, kalectwo czy przynale¿noœæ do „naturalnej” grupy spo³ecznej, jak mieszkañcy pewnego teryto-rium, reprezentanci okreœlonego zawodu, mówi¹cy okreœlonym jêzykiem itp.28 Jak zauwa¿a El¿bieta Czykwin,

„mowa nienawiœci to nadmiernie zgeneralizowane, stereotypowe stanowisko czy pogl¹d o innych, wyra¿one bez liczenia siê z ura¿aj¹cymi konsekwencjami dla po-czucia godnoœci osób i kategorii bêd¹cych jej podmiotem. Mowa nienawiœci nie ma na celu zadzierzgniêcia i podtrzymania dialogu, ale arbitralne, jednostronne i uogól-nione wyartyku³owanie w³asnej nienawiœci b¹dŸ niechêci pod pozorem rzekomego obiektywizmu. Konsekwencj¹ takiej mowy jest wyakcentowanie rozró¿nienia na Swoich i Obcych. Mowê nienawiœci mo¿na okreœliæ te¿ jako dyskursy arbitralne, rze-komo demaskatorskie, pozamerytoryczne i formu³owane w intencji poinformowa-nia widzów o domniemanych niegodziwoœciach Obcych”29.

Medium, jakim jest Internet, dziêki swej specyfice, sprzyja rozwojowi „mowy nienawiœci”. Ponadto umo¿liwia pojawianie siê treœci zabronionych w wiêkszoœci krajów demokratycznych, a mianowicie treœci rasistowskich, neonazistowskich, komunistycznych, pornograficznych prezentuj¹cych seks z udzia³em dzieci, któ-rym to treœciom trudno jest pojawiæ siê w tradycyjnych mediach. Dzieje siê tak miêdzy innymi dlatego, ¿e za³o¿enie strony internetowej jest o wiele tañsze ni¿

prowadzenie rozg³oœni radiowej czy programu telewizyjnego. Nie powinno zatem dziwiæ, ¿e wiêkszoœæ ugrupowañ fundamentalistycznych, które podejrzewane s¹ o wspó³pracê z terrorystami, prowadzi tego typu strony, które umo¿liwiaj¹ im pro-pagowanie w³asnych idei, a co siê z tym wi¹¿e, poszerzanie grona swoich wyznaw-ców i wspó³pracowników. Strony prezentuj¹ce wy¿ej wymienione treœci czêsto by-waj¹ przez administratorów serwerów blokowane. Tyle tylko, ¿e tego typu walka przypomina walkê Don Kichota z wiatrakami, bowiem zablokowanie danej strony

28Zobacz: S. Kowalski, M. Tullii, Zamiast procesu. Raport o mowie nienawiœci, Warsza-wa 2003, s. 21-22.

29E. Czykwin, Stygmat spo³eczny, Warszawa 2007, s. 373.

nie stanowi dla autorów ¿adnej znacz¹cej przeszkody, gdy¿ w u³amkach sekund przenosz¹ j¹ na inny serwer.

Problemem jest równie¿ transnarodowoœæ Internetu. Niektóre pañstwa s¹ bar-dziej liberalne w przyzwoleniu na pewnego rodzaju treœci ni¿ inne. Oznacza to, ¿e treœci zabronione w jednym pañstwie, a dopuszczalne w innym, s¹ za spraw¹ Inter-netu obecne w obu. Pañstwo, w którym dane treœci s¹ zabronione, zwraca siê do administratora serwera pañstwa, w którym treœci te s¹ legalne, o zablokowanie od-powiedniej strony. Wówczas pojawia siê bardzo powa¿ny problem, na jakiej pod-stawie administrator ma to zrobiæ. Wczeœniej mówiliœmy o skutecznej próbie cenzu-rowania treœci Internetu przez w³adze ChRL. Gdyby teraz te w³adze wystêpowa³y o zablokowanie przez administratora serwera, na którym znajduj¹ siê raporty Amnesty International, treœci prezentuj¹cych ³amanie praw cz³owieka w Chinach, to tego typu ¿¹danie uznalibyœmy co najmniej za niestosowne. Musi siê pojawiæ pyta-nie, kto ma prawo decydowaæ o tym, co mo¿e siê pojawiæ na stronach WWW, a co nie, jeœli uwzglêdnimy kontekst transnarodowoœci. Tym samym granice wolnoœci s³owa w dobie spo³eczeñstwa informacyjnego nabieraj¹ nowego znaczenia.

Jeœli ¿yjemy w spo³eczeñstwie informacyjnym, gdzie s³owo bywa cenniejsze ni¿ z³oto, to nale¿y siê spodziewaæ jeszcze wiêkszej dynamiki w zmienianiu siê pogl¹dów ludzi, a co z tym siê wi¹¿e, coraz gwa³towniejszych przeobra¿eñ spo³ecz-nych. Istot¹ spo³eczeñstwa informacyjnego jest miêdzy innymi to, ¿e niknie mo¿li-woœæ skutecznego pos³ugiwania siê cenzur¹, poniewa¿ ka¿dy – chocia¿by poprzez prowadzenie bloga internetowego – mo¿e staæ siê medium masowym i oddzia³y-waæ na wszystkich ludzi wokó³.

Zwróæmy uwagê, ¿e wolnoœci s³owa przypisuje siê sprawczoœæ w aktywizacji jednostek w sferze publicznej. Jeœli Internet zwiêksza mo¿liwoœæ wolnej wypowie-dzi, to nale¿a³oby siê spodziewaæ, ¿e mo¿e stanowiæ istotne Ÿród³o informacji poli-tycznych, co powinno skutkowaæ podniesieniem standardów debat publicznych i politycznych. Wydaje siê naturalne przekonanie o prawid³owoœci, ¿e skoro jest siê lepiej poinformowanym, to poziom merytoryczny dyskursu powinien wzrastaæ.

Jednak¿e taka prawid³owoœæ, jak siê okazuje, wcale nie musi zachodziæ.

W epoce Internetu ³atwo jest zdyskredytowaæ poprzez oczernienie swojego niewygodnego s¹siada czy te¿ przeciwnika politycznego. Dlatego te¿ nie powinno dziwiæ, ¿e w spo³eczeñstwie informacyjnym pojawi³a siê nowa rola spo³eczna, nie-obecna w pozosta³ych typach spo³eczeñstw – „trolla internetowego”. Tak nazywa siê internautów, którzy obra¿aj¹ na forach inne osoby i napêdzaj¹ emocje, dysku-tuj¹c sami ze sob¹ pod ró¿nymi nickami. By zrozumieæ, czym jest „troll interneto-wy” dla jakoœci ¿ycia publicznego, najlepiej bêdzie, gdy pos³u¿ymy siê konkretnym przyk³adem. Takim „trollem internetowym” okaza³ siê Pan Maciej Milewicz, dok-torant socjologii na UAM (prowadzi zajêcia z public relations), a jednoczeœnie pra-cownik biura prasowego Urzêdu Miasta Poznania. Przyzna³ siê do wpisów na fo-rum Gazeta.pl pod nickami: „weneryt” i „trotyl18”. Oto kilka przyk³adów jego wpisów na forach i blogach internetowych30:

30 Zob. M. Wybieralski, M. Kopiñski, Urz¹d miasta nie zwolni³ internetowego trolla,

„Gazeta Wyborcza”, dodatek poznañski z 21 grudnia 2009.

„Leniwa Marysia” – pisa³ o Marii Pas³o-Wiœniewskiej, kiedy pos³anka PO walczy³a o fotel prezydenta Poznania z Ryszardem Grobelnym;

„Panie Kaczmarek, przecie¿ pan jest fajt³ap¹ ¿yciowym. Pan jako prezydent odbije siê poznaniakom czkawk¹…” – to o europoœle PO Filipie Kaczmarku, który rozwa¿a start w przysz³orocznych wyborach prezydenckich w Poznaniu;

„Dwa barany” – o dziennikarzach „Gazety”, autorach krytycznego tekstu o festiwalu Rock in Rio;

„Brakuje tylko do kolekcji »flegmy« WoŸniaka, która b³yska humorem niczym zaciê-ta pepesza. Oto plejada kandydatów Wyborczej na prezydenzaciê-ta miaszaciê-ta! Jak to siê mówi: sra³ ich pies i te ma³e pieski” – o marsza³ku Marku WoŸniaku (PO), pod teks-tem o walce frakcji w Platformie;

„Po ch.u.j. to piszecie szynkowski, nikt nie chce z wami dyskutowaæ pieniaczu” – napisa³ na blogu radnego Szymona Szynkowskiego (PIS).

Przez lata na koncie Pana Macieja Milewicza uzbiera³y siê dziesi¹tki takich wpisów. Przekonanie o anonimowoœci w Internecie sprzyja przyjmowaniu roli

„trolla internetowego”. Przyk³ad ten prowadzi do wniosku, ¿e w spo³eczeñstwie informacyjnym ceni¹cym sobie wolnoœæ s³owa zwiêksza siê mo¿liwoœæ swobod-nych oszczerstw, pomówieñ, ubli¿eñ maj¹cych na celu zniszczenie kariery danej osoby, a w konsekwencji samej osoby. Nie sposób nie zauwa¿yæ, i¿ coraz ³atwiej jest wykreowaæ skandal polityczny. Miêdzy innymi wykorzystuj¹c informacje z ¿y-cia prywatnego, która to sfera, jak mogliœmy zaobserwowaæ, w spo³eczeñstwie informacyjnym nieustannie ulega zawê¿eniu. Opisany przyk³ad „trolla interneto-wego” stanowi œwiadectwo upowszechniania siê negatywnej mediatyzacji polityki, czyli czynienia spektaklu, a nie przekazywaniu rzeczowych informacji ze sfery po-lityki. Spektakl ten nabiera form interaktywnoœci, przez co ³atwiej jest o manipula-cjê. Media przestaj¹ byæ niezale¿nym politycznie Ÿród³em, z którego to moglibyœmy uzyskaæ bezstronne, rzetelne, kompletne informacje, gdzie fakty by³yby oddzielo-ne od interpretacji.

W tym miejscu nale¿a³oby podkreœliæ, ¿e w ramach systemu ochrony praw cz³owieka Rady Europy osoba publiczna (jak¹ jest miêdzy innymi polityk) powin-na byæ bardziej uodporniopowin-na powin-na krytykê ani¿eli „zwyk³y Kowalski”. To zpowin-naczy, ¿e dobre imiê osoby publicznej chronione jest w mniejszym stopniu, jedynie przez prawo cywilne, a nie karne, bo osoba zaanga¿owana w dzia³alnoœæ publiczn¹ po-winna pogodziæ siê z tym, i¿ bêdzie przedmiotem ataków rani¹cych jej poczucie godnoœci31. Wed³ug Wies³awa Wac³awczyka wolnoœæ wypowiedzi o charakterze politycznym mo¿na uznaæ za niemal absolutn¹, bowiem pojêcie godnoœci osobo-wej cz³owieka nie jest kategori¹ znacz¹c¹ dla orzecznictwa Europejskiego Trybu-na³u Praw Cz³owieka w Strasburgu, gdy¿ ustêpuje ona miejsca innym wartoœciom i celom spo³eczeñstwa demokratycznego, przede wszystkim postulatowi poszuki-wania prawdy w ¿yciu publicznym32.

31W. Wac³awczyk, Pojêcie godnoœci osobowej w doktrynie praw cz³owieka a kwestia swobody wypowiedzi, w: M. GwoŸdziska-Piotrowska, A. Zduniak (red.), Edukacja w „spo³e-czeñstwie ryzyka”. Bezpieczeñstwo jako wartoœæ, Poznañ 2006, s. 86.

32Ibidem, s. 87.

5. Pluralizm mediów jako gwarant wolnoœci s³owa –

W dokumencie przez homo symbolicus do homo universus (Stron 103-106)