• Nie Znaleziono Wyników

Porównanie, zresztą niepełne, dwóch czołowych potęg militarnych współczesnego świata musi siłą rzeczy mieć charakter tylko częściowy. Bo obok tych dwóch militar-nie nadal przodujących państw funkcjonują kolejne ważne bieguny i podmioty poli-tyki międzynarodowej, które obok potencjału militarnego posiadają oczywiście rów-nież swoje interesy, a także ambicje polityczne.

Tutaj na miejscu pierwszym należy oczywiście wymienić Chiny, które w  cią-gu ok. 14 lat od czasu rewolucji kulturalnej, która była w efekcie wielkim regresem tego państwa, przeszły wielką metamorfozę i zasadniczo, obok wielokrotnego pod-niesienia potencjału gospodarczego, znacząco unowocześniły posiadane technologie.

Również te, przy pomocy których buduje się systemy broni. Ale prawda jest złożo-na, bo Chiny w dalszym ciągu importują z Rosji szereg elementów uzbrojenia, m.in.

samoloty SU-35 oraz MiG-29, a także rosyjskie systemy antyrakietowo-przeciwlot-nicze S-300 bis oraz szereg innych. Chińskie rakiety, również te, którymi Chińczy-cy obsługują swoją stację kosmiczną, są mutacjami rakiet rosyjskich, z oryginalnymi rosyjskimi silnikami. Tu trzeba dodać, że Amerykanie też importują rosyjskie silniki rakietowe do większości rakiet kosmicznych. Wracając do Chin, w miesiącu kwiet-niu 2017 r. agencja Sinhua podała, że właśnie w wielkiej fabryce samolotów w mieście Szenjang zakończono produkcję chińskiej mutacji MiGa-21. Samolotu, którego pro-dukcję zakończono definitywnie w ZSRR w 1971 r.26. Ta maszyna jest na dzisiejsze warunki już zupełnie przestarzała, chociaż w kilkunastu państwach świata jeszcze MiGi te latają27. Również Rosja posiada jeszcze kilkaset tych maszyn, które

sprzeda-25 E. Januła: Siły zbrojne Federacji…

26 “Pekin Rewiew”, 24 IV 2017.

27 “Zarubieżnoje Wojennoje Obarazowanije. Izdatelstwo. Obrona. Moskwa” 2015, nr 2.

je dyktatorowi Syrii lub używa jako samoloty-cele. Ale, powracając do Chin, nienaj-lepiej to świadczy o możliwościach chińskiej techniki lotniczej. Co prawda Chińczy-cy chwalą się, że posiadają już samolot równy amerykańskiemu F-22 „Raptorowi”, ale po pierwsze – zamontowane są w nim rosyjskie silniki „Klimowa”, a po drugie – ten samolot na wszelkich pokazach i demonstracjach co najwyżej kołował na pasie i jeszcze nigdy nie wzbił się w powietrze.

Summa summarum Chiny oczywiście dysponują poważnym potencjałem wojen-nym, ale jest to jeszcze dalekie, by osiągnąć równorzędny parytet z Rosją czy USA.

Aktualnie Chiny bardzo angażują się w sypanie sztucznych wysp na Morzu Południo-wochińskim. Budują w ten bardzo kosztowny sposób po prostu swego rodzaju „nie-zatapialne lotniskowce”28. Ale jeżeli spojrzymy na sytuację geopolityczną Chin, któ-re są od strony kontynentalnej zamknięte na ekspansję przez Rosję i jej byłe któ-republiki w dalszym ciągu z Rosją bardzo ściśle powiązane, również dwustronnymi sojusza-mi wojskowysojusza-mi, to w zasadzie pozostaje im jako wiodący kierunek ekspansji szero-ko rozumiany basen Pacyfiku. Tu jedynym szero-korytarzem jest właśnie Morze Południo-wochińskie i, co zupełnie zrozumiałe, Chiny usiłują ten właśnie korytarz opanować.

A z kolei Stany Zjednoczone starają się im przeszkadzać jak tylko mogą.

Chiński potencjał rakietowo-strategiczny szacowany jest na ok. 25% potencjału rosyjskiego. To z jednej strony dużo, ale za mało, żeby ważyć się na jakiś poważny konflikt. Z kolei chińskie wojska lądowe dzielą się na dwie wyraźne części. Pierw-sza to rzeczywiście nowocześnie wyposażone wojska pancerno-zmechanizowane.

To, że czołgi i transportery są mutacjami rosyjskich, czy raczej jeszcze radzieckich, konstrukcji, to nic złego. Rosjanie zawsze mieli znakomite czołgi. Ale tych nowocze-snych dywizji Chiny jeszcze nie posiadają zbyt dużo – ok. 20. Cała reszta, czyli dal-sze 80 dywizji, to oparte na komunach ludowych dywizje zmotoryzowane, wzmoc-nione pewną liczbą czołgów generacji T-5429. Podstawowym uzbrojeniem żołnierzy tych jednostek jest chińska, znacznie gorsza od rosyjskiej, wersja kałasznikowa AK-47.

To znów nic złego, bo mimo upływu lat popularny kałasznikow w dalszym ciągu jest bardzo dobrym orężem. Pytaniem zasadniczym jest natomiast kwestia poziomu wyszkolenia chińskiego żołnierza. Przykłady z epoki Teng Siao Pinga, który wysłał ok. 55 dywizji na wojnę z Wietnamem tuż po zakończeniu wojny wietnamskiej, nie może być permanentnie brany pod uwagę. Bo w tej przegranej dla Chin wojnie zawio-dło przede wszystkim wyszkolenie żołnierza, ale też brak profesjonalizmu dowód-ców. Sięgając jeszcze bardziej w głąb czasu, tzw. „chińscy ochotnicy” z okresu woj-ny koreańskiej też „nie błyszczeli” swoim poziomem wyszkolenia, ani nawet jakąś specjalną walecznością. A przecież Mao Tse Tung wysłał wtedy na pomoc Kim Ir Senowi swoje elitarne oddziały.

Zatem wiele znaków zapytania pojawia się, kiedy mamy ocenić potencjał militar-ny Chin. Na dobro natomiast trzeba zapisać widoczne już od kilkunastu lat wysiłki

28 “Le Monde”, 27 II 2016.

29 “The Military Balance” 2010, s. 368–367.

w rozbudowie floty wojennej. Tu trudno się dziwić – Chiny pozostają w naturalnym konflikcie z uzbrojonym „po zęby” Tajwanem. Mają też szereg nie do końca rozwią-zanych spraw z tradycyjnym mocarstwem morskim – Japonią. Ale spory o archipela-gi wysepek na wspomnianym już Morzu Południowochińskim Chiny toczą nie tylko z wymienionymi państwami, bo roszczenia chińskie sięgają znacznie dalej na południe, w kierunku archipelagów należących do Wietnamu i Filipin. Zatem narzędziem i atu-tem w tego typu sporach może być tylko marynarka wojenna. Chiny posiadają aktu-alnie jeden poradziecki lotniskowiec, a na pochylniach w różnych stadiach budowy znajdują się dalsze dwa. Posiadają też atomowe okręty podwodne, nosiciele pocisków balistycznych, zbliżone możliwościami operacyjnymi do radziecko-rosyjskiej kla-sy „Delta III”. Aktualnie buduje się dwa poważnie już zmodernizowane okręty, które będą mogły przenosić po 16 pocisków każdy, o zasięgu ok. 6 tys. km. Tu trzeba pod-kreślić duży wysiłek technologiczny Chin i pokonanie pewnych barier30, bo powszech-nie wiadome jest, że na przełomie lat 70. i 80. XX w., kiedy Chiny wkraczały dopiero na drogę budowy takich okrętów podwodnych, kilka z nich po prostu zatonęło pod-czas prób wystrzeliwania rakiet spod wody.

Chiny jednak mimo dużego dystansu do pierwszej dwójki są zdecydowanie mili-tarnym mocarstwem nr 3 na świecie. Jeszcze aktualnie z ograniczonymi zdolnościa-mi do zdolnościa-militarnej obecności w newralgicznych rejonach świata, ale możliwości eko-nomiczne tego państwa są bardzo duże, wskutek różnych przyczyn, w tym również niewielkiego poziomu konsumpcji wewnętrznej. Zatem droga do dalszych intensyw-nych zbrojeń jest dla Chin otwarta.

Kolejnym mocarstwem, na razie jeszcze o skali bardziej regionalnej niż globalnej, są Indie. To państwo na dzień dzisiejszy jest już znacznie silniejsze od swojej byłej metropolii, czyli Wielkiej, a może już teraz małej, Brytanii. Indie swoje mocarstwo-we aspiracje sygnalizowały już w czasie, gdy rządy w tym państwie sprawował, rzeczy-wiście polityk dużego kalibru, Jawarhal Nehru. Rozbudowując stopniowo gospodar-kę i walcząc z elementarnymi klęskami, jakimi był i pozostaje głód i nędza znacznej części ludności, Indie zdołały osiągnąć znaczny parytet technologiczny i militarny.

Produkują rakiety, w tym również te do zadań kosmicznych, wytwarzają także spo-ro różnych spo-rodzajów bspo-roni. Ale na dzień dzisiejszy i bliskie jutspo-ro są w skali świata naj-większym kupcem, jeżeli chodzi o uzbrojenie i sprzęt wojskowy. Znamiennym jest, że Indie w zasadzie nie kupują amerykańskiego uzbrojenia, chociaż oczywiście jest im ono oferowane. Największymi beneficjentami indyjskich potrzeb w zakresie techno-logii militarnych są Rosja i Francja. Te kraje poniekąd rywalizują ze sobą na chłon-nym indyjskim rynku militarchłon-nym. Rosja tu jest liderem, głównie dlatego, że sprzedaje Indiom także swoje używane atomowe okręty podwodne. Dotychczas Indie zakupiły trzy okręty pościgowej klasy „Alfa”, ale z dokonaną przeróbką na możliwość wystrze-liwania z wyrzutni torpedowych rakiet skrzydlatych. Tu oczywiście chodzi o pociski

„Kalibr”. Równocześnie już w stoczniach indyjskich buduje się trzy dalsze,

zmoderni-30 “US News and World Rapport”, 18 VI 2016.

zowane już Alfy na licencji rosyjskiej oraz cztery konwencjonalne klasy „Warszawian-ka”, również przystosowane do wystrzeliwania „Kalibrów”. Indie w przeszłości naby-ły też kilkanaście nawodnych okrętów rosyjskich, a kilkanaście dalszych na licencji zbudowały w swoich stoczniach. Podobnie wygląda sprawa z samolotami bojowym – aktualnie trwa wielki wyścig między Rosją i Francją na sprzedaż ok. 60–80 samo-lotów bojowych, a następnie na wytworzenie ok. 120–160 dalszych, już w fabrykach indyjskich. Francja oferuje tu swoje wielozadaniowe samoloty „Rafale”, a Rosja alter-natywnie – SU-35 lub nowego MiGa-3531. Fakt, że Indie stawiają warunki typu wyko-nawstwo kolejnych serii sprzętu we własnych zakładach świadczy o tym, że miejscowe technologie stoją również na wysokim poziomie i potrzebny jest tylko transfer pod-stawowej technologii najwyższej klasy.

Armia indyjska, która jeszcze w latach 60. XX w. była wzorowana na armii swojej byłej metropolii, zdążyła już wypracować własne doświadczenia i pragmatykę32. Oczy-wiste jest, że wobec rozległości kraju armia Indii musi być przygotowana do działania w bardzo rożnych warunkach – od Himalajów aż do stref podzwrotnikowych. Pew-nym cieniem kładzie się na sytuacji Indii permanentny konflikt dyplomatyczny przy-bierający czasem formę militarną z Pakistanem o Kaszmir. Rzecz jasna to ostatnie państwo w ewentualnym konflikcie z Indiami nie ma żadnych szans, mimo posiada-nia broni atomowej i stosunkowo dobrej armii33. Nawet zakładając, że Indie mogłyby walczyć z Pakistanem tylko częścią swych sił. Ale Pakistan pozostaje w sojuszu woj-skowym z Chinami, a z kolei Indie popierają nieoficjalnie, ale faktycznie, Dalajlamę i ruchy niepodległościowe w Tybecie.

Armia Indii to 1,3 mln ludzi, w kilku podstawowych rodzajach broni. W chwili obecnej indyjskie pociski balistyczne mogą z powodzeniem razić terytorium Chin, acz-kolwiek oba zainteresowane państwa starają się raczej wyciszać konflikt, niż go roz-dmuchiwać. Chiny też naciskają na Pakistan, by ten wyhamował swoje wojownicze zapędy idące w kierunku odzyskania Kaszmiru. Indyjska marynarka wojenna stara się dominować na Oceanie Indyjskim, mimo że na dzień dzisiejszy jest do tego zde-cydowanie za słaba. Dlatego też rozbudowa wojennej floty to jedno z głównych zadań indyjskiego przemysłu.

Kolejnym mocarstwem, ale już wyraźnie regionalnym, jest Arabia Saudyjska.

Potęga militarna tego państwa jest w całości oparta na zyskach uzyskanych z eks-portu węglowodorów. Curiosum stanowi sytuacja, że Arabia Saudyjska praktycznie nie wytwarza prawie żadnej własnej broni. Podstawą są zakupy, w tym w olbrzymiej większości w Stanach Zjednoczonych. Amerykańskie samoloty i amerykańskie rakie-ty przeciwlotnicze strzegą saudyjskiego nieba. Czołgi, transportery, a nawet karabi-ny automatyczne, to wszystko import. Sytuacja nie jest korzystna, ale Saudyjczycy rozwiązują logistykę posiadanego sprzętu w ten sposób, że poszczególne firmy,

któ-31 “Zarubieżnoje Wojennoje Obarazowanije. Izdatelstwo. Obrona. Moskwa” 2016, nr 2.

32 “The Military Balance” 2014, s. 211–223.

33 Ibidem.

re wygrywają przetargi i eksportują broń dla Arabii Saudyjskiej, otwierają w następ-stwie swoje bazy serwisowe w  tym pańw następ-stwie. To chociaż trochę uniezależnia ten naftowy kraj od zagranicy. Odnośnie do armii to oczywiście wszelkie czołowe stano-wiska w dowództwach i sztabach zajmują Saudyjczycy. Jest kilka tysięcy oficjalnych ekspertów i doradców amerykańskich i nieoficjalnie sporo kontraktowych najemni-ków różnych narodowości. Tu Saudyjczycy starają się, żeby najemnikami byli rów-nież muzułmanie, ale to się nie zawsze udaje. Warto podkreślić jeszcze jeden zna-mienny fakt – programy komputerowe saudyjskich rakiet są tak skonstruowane, że rakiety te nie mogą lecieć na Izrael.

Rywalem regionalnym dla Arabii Saudyjskiej jest oczywiście szyicki Iran. To również silne militarnie państwo posiada około 60 czynnych amerykańskich samo-lotów F-14 „Tomcat”, które zakupił jeszcze ostatni szach Mohamed Reza Pahlawi. Ale aktualnie zakupy sprzętu bojowego Iran realizuje w Rosji. Sprowadza stamtąd już tradycyjnie systemy obrony powietrznej S-300 oraz samoloty SU-27 rożnych muta-cji34. Prawdopodobnie Rosja udziela też, aczkolwiek w ograniczonym zakresie, Irań-czykom pomocy przy irańskim „pokojowym programie nuklearnym”. Na razie kon-frontacja między śmiertelnymi wrogami, tj. wahabitami z Arabii Saudyjskiej oraz szyitami z Iranu, odbywa się na południu Półwyspu Arabskiego, gdzie Iran popie-ra szyicką partyzantkę, a Apopie-rabia rząd oparty na sunnitach. Jednakże ten pośredni konflikt ma wszelkie szanse na przekształcenie się w konflikt gorący między zainte-resowanymi stronami.

Niedaleko tych państw na Bliskim Wschodzie leży bardzo małe terytorialnie, ale bardzo mocne, nie tylko o skali regionalnej, mocarstwo. To oczywiście Izrael, który, gdyby sięgnąć w historię, przypomina, i to bardzo, Prusy z okresu Fryderyka Wielkie-go, kiedy, jak to mówiono, inne współczesne państwa posiadały armię, a armia pruska też przy okazji posiadała państwo35. Wprawdzie dzisiaj inne są czasy, ale historia lubi się powtarzać, tylko nie w szczegółach. Izrael jednak pozostaje w takim geopolitycz-nym położeniu, że musi być mocarstwem regionalgeopolitycz-nym. Przebywa bowiem w otoczeniu śmiertelnych wrogów – muzułmanów. Jedyną realną przesłanką jego egzystencji jest po prostu strach sąsiadów przed jego potęgą. Kilka razy w niedługiej przecież nowo-czesnej historii tego państwa Arabowie usiłowali zlikwidować Izrael. Państwo żydow-skie jednak zawsze wychodziło obronną ręką, wręcz z wielkimi sukcesami z wszelkich konfliktów. Symptomatyczna w szczególności jest „wojna sześciodniowa” z 1967 r., któ-ra definitywnie zakończyła marzenia Gamala Abdela Nasektó-ra o zjednoczonym świecie arabskim, pod przywództwem Egiptu oczywiście.

Wracając do kwestii zasadniczej, Izrael po prostu wojny przegrać nie może. Bo przegrana wojna to definitywny koniec tego państwa. Stąd Izrael, mówiąc potocznie, jest „uzbrojony po zęby”. Podejrzewa się go, nie bez racjonalnych przesłanek, o posia-danie nawet ok. 200 jednostek taktycznej broni jądrowej. Potwierdza tę informację

34 “The Military Balance” 2015, s. 147–159.

35 K. Zimmerman: Fryderyk Wielki. T. II. Poznań 1915, s. 175–177.

m.in. fakt, że wszystkie izraelskie F-15 i F-16, a jest ich łącznie prawie 300 maszyn, są technicznie przystosowane do przenoszenia również ładunków jądrowych. Izrael-skie lotnictwo jest w swoim regionie potęgą i po prostu jest w stanie unicestwić każ-dego przeciwnika. Ponadto państwo to posiada prawdopodobnie najlepszy na świe-cie system antyrakietowy „Żelazna kopuła”, który w praktyce przechwytuje prawie 90% wystrzelonych na Izrael rakiet z rejonu Syrii, Libanu czy Autonomii Palestyń-skiej36. A trzeba pamiętać, że rakiety wystrzelone z bliskiej odległości są znacznie trudniejsze do zniszczenia, z tej prostej przyczyny, że jest bardzo mało czasu na ich identyfikację i wyliczenie trajektorii lotu.

Izrael posiada jeszcze szereg innych unikalnych i zaliczanych do najlepszych na świecie elementów uzbrojenia. Słynne, ale i bardzo dobre są np. czołgi klasy „Mer-kawa IV”, które jako jedyny typ czołgu w świecie mają silnik umieszczony z przo-du37. Armia tego państwa jest bardzo dobrze wyszkolona, a przy okazji posiada rów-nież najbardziej mobilny na świecie system powoływania rezerw. Dosłownie w ciągu do 9 godzin izraelska armia potraja swoje szeregi, a w dalszych 48 godzinach powięk-sza się jeszcze dwukrotnie. Żołnierzami, i to na masową skalę, są również kobiety, a w razie pełnej mobilizacji praktycznie 55% społeczeństwa tego państwa może stanąć pod bronią. Szkolenie militarne, i to permanentne we wszystkich strukturach, jest na porządku dziennym, wobec czego znacznej części rezerwistów wcale nie trzeba prze-szkalać, bo są oni w pełni sprawni i przygotowani pod każdym względem do walki.

W tym miejscu trzeba zadać pytanie o budżet państwa, w którym zbrojenia pochła-niają nawet większe procentowo sumy niż we współczesnej Rosji. Odpowiedź jest sto-sunkowo prosta – Izrael otrzymuje olbrzymie subwencje od Stanów Zjednoczonych.

Część z tych sum jest też po prostu zapłatą za usługi wywiadowcze, bo izraelski Mos-sad uważany jest, nie bez przyczyny, za jedną z najlepszych tego typu instytucji na świe-cie. Ale nie można nie zwrócić uwagi na coraz wyższe dochody, jakie przynosi Izraelo-wi eksport broni i systemów militarnych. To z roku na rok sumy wyższe, a w zyskach pochodzących z eksportu broni Izrael prześcignął już Zjednoczone Królestwo.