• Nie Znaleziono Wyników

Wkład politologów i historyków

W dokumencie G8 jako instytucja gospodarki światowej (Stron 124-130)

PRZYKŁADY ROZWIĄZAŃ INSTYTUCJONALNYCH W KONCEPCJACH ROZWOJU A IDEA G8

3.5. Wkład politologów i historyków

Już w koncepcji Rostowa interesujące było zwrócenie uwagi na zależność rozwiązywania globalnych problemów ekonomicznych od politycznego poten-cjału państwa (takimi możliwościami w XX w. dysponowały według niego jedynie Stany Zjednoczone). Związek między siłami politycznymi i ekonomicz-nymi, ledwie zasygnalizowany przez Rostowa, explicite wyjaśniał Robert

Gilpin, jeden z reprezentantów nurtu globalnej ekonomii politycznej. Pisał on,

że funkcjonowanie gospodarki światowej jest zarówno determinowane działa-niem rynku, jak i polityką państwa. To przecież państwa ustalają reguły, które przedsiębiorcy i korporacje muszą wypełniać. Natomiast siły ekonomiczne oddziałują na tę politykę i relacje między krajami. Gilpin podkreślał, że aby zrozumieć funkcjonowanie i ewolucję globalnej gospodarki, należałoby równo-cześnie podejmować analizy polityczne i ekonomiczne80.

78 R. Piasecki, Rozwój gospodarczy a globalizacja. Ekonomia rozwoju w zderzeniu z

rzeczy-wistością, Warszawa 2003, s. 65. 79 Ibidem, s. 65–66.

80 R. Gilpin, Global Political Economy, New Jersey, 2001, s. 24. Michał Dobroczyński zau-ważył, że: „Obecne międzynarodowe stosunki ekonomiczne są właściwie nie tyle

międzynarodo-Gilpin reprezentował nurt realistyczny, zakładający, że skoro system mię-dzynarodowy jest anarchiczny, istnieje potrzeba ustanowienia wyższej władzy, którą w najlepszy sposób realizuje państwo. Istnienie anarchii nie oznacza jednak permanentnej hobbesowskiej wojny wszystkich ze wszystkimi. Państwa przecież zdolne są ze sobą współpracować na wielu polach. Według Gilpina anarchia oznacza raczej stan trudności, który rozładować może tylko państwo. Koncepcja realizmu zakładała wprawdzie istnienie dodatkowych uczestników w stosunkach międzynarodowych: korporacji wielonarodowych, organizacji międzynarodowych czy pozarządowych, jednak to państwa pozostają głównym podmiotem w relacjach międzynarodowych 81.

Według Gilpina państwa wciąż pozostają naczelną siłą, nawet kiedy nie ma pewności, że przetrwają. Tak jak każda instytucja wymyślona przez człowieka, zostały one stworzone dla jego potrzeb. Wykreowano je po to, aby zapewniać społeczeństwom i narodom polityczne i gospodarcze bezpieczeństwo. Z tych głównych powodów obywatele obdarowywali je lojalnością. W momencie, kiedy zarzuciłyby realizację ich potrzeb, przestałyby istnieć, tak jak to się stało z feudalnymi królestwami, cesarskimi imperiami czy miastami-państwami. Nie ma przekonujących dowodów, że proces ustępowania państwa już się dokonuje. Świat jest raczej świadkiem stałego wzrostu liczby państw i ich znaczenia. Jednak w momencie, kiedy by zniknęły, mogłyby być zastąpione przez nowe formy władzy politycznej82. Należy więc brać pod uwagę możliwość zastąpienia starych form władzy poprzez międzynarodowe instytucje, koordynujące global-ną rzeczywistość ekonomiczglobal-ną. U progu XXI w. wciąż trudna do wyobrażenia jest sytuacja, w której społeczeństwa zrezygnowałyby całkowicie z państwo-wych struktur na rzecz regionalnych lub powszechnych instytucji. Taki proces przebiegać może stopniowo, chociaż nawet w obliczu zwiększających się globalnych zagrożeń nie musi być nieuchronny.

W koncepcji realistycznej Gilpina znalazło się miejsce na analizę wpływu czynników ekonomicznych na relacje między państwami. Twierdził on, że nierównomierny wzrost gospodarczy jest przyczyną sporów politycznych, a

konflikt między państwami o zasoby gospodarcze i przewagę polityczną tkwi w systemie mię-dzynarodowej anarchii83.

Konflikt ten wynika z faktu, że państwa starają się poprawiać lub utrzymywać swoją międzynarodową pozycję. Kraje o mniejszym wzroście gospodarczym oddalają się od takiego celu. Głos Gilpina dawał kolejny argument, aby szukać

wymi stosunkami ekonomicznymi, ile międzypaństwowymi stosunkami polityczno-ekono-micznymi” (M. Dobroczyński, Międzynarodowe związki gospodarki z polityką, Toruń 2003, s. 19).

81 R. Gilpin, Global Political…, s. 17.

82 Ibidem, s. 22.

gwarancji międzynarodowych, zwłaszcza w zakresie kompleksowych rozwiązań ekonomicznych; wynikały stąd dążenia do osiągnięcia na świecie zrównowa-żonego rozwoju. Coraz więcej państw narodowych było świadomych koniecz-ności zharmonizowania własnego wzrostu z tendencjami w gospodarce światowej. Łatwiejsza jest sytuacja, w której państwa starają się przyspieszać własny wzrost; trudniejsza – kiedy stają przed decyzją o jego wyhamowywa-niu. Międzynarodowa polityka koordynacyjna, sterowana przez instytucje międzynarodowe, jest w tym przypadku coraz istotniejsza dla utrzymania równowagi bilansów płatniczych, a przez to do osiągnięcia stabilizacji gospo-darki światowej.

W naukach politologicznych problem funkcjonowania instytucji w gospo-darce światowej został szeroko podjęty przez autorów koncepcji globalnego

zarządzania (Tanja Brühl, Christian Reus-Smit, Volker Rittberger, Oran

Young). Podkreślali oni, że we współczesnych warunkach międzynarodowych celem nie jest budowa rządu światowego, ale utworzenie między państwami a organizacjami międzynarodowymi dodatkowego forum decyzyjnego, w któ-rym uczestniczyliby też przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego84. Zgodnie z definicją Komisji Globalnego Zarządzania Narodów Zjednoczonych jest to złożony proces podejmowania decyzji, który rozwija się permanentnie ze względu na zmiany w środowisku międzynarodowym85; przy czym globalne zarządzanie nie jest oparte na jednej nadrzędnej zasadzie, przyjmowanej przez społeczność międzynarodową na drodze konsensusu, ale na wielu normach i regułach postępowania86. Musi też uwzględniać wielostronną współpracę, która ujawnia się poprzez wzajemne konsultacje, przejrzystość oraz odpowiedzial-ność, rozumianą jako włączenie obszarów zmarginalizowanych pod względem rozwojowym. W dłuższej perspektywie globalne zarządzanie, oparte na zasa-dach demokratycznych, spowodować ma dobrowolne podporządkowanie władzy gospodarczej, politycznej i militarnej światowej społeczności87.

Wśród wielu wizji globalnego zarządzania w głównym nurcie znajduje się multilateralizm, który zakłada istnienie i współdziałanie organizacji międzyna-rodowych typu rządowego oraz pozarządowego. Wśród instytucji międzyrządo-wych na czoło wysuwa się ONZ oraz jej wyspecjalizowane agendy (zwłaszcza IMF i WB), ale uzupełniają je także WTO, OECD, G8 oraz liczne regionalne ugrupowania integracyjne. W interesującej koncepcji nowego multilateralizmu („kompleksowego multilateralizmu”) uwzględnia się ponadto aktywność państw jako tradycyjnych form koordynacji oraz zaangażowanie podmiotów

84 A. Natorska-Michrowska, Koncepcja procesów globalnego zarządzania, [w:]

Międzynaro-dowe stosunki polityczne, red. M. Pietraś, Lublin 2006, s. 277.

85 Definicję tę cytuję za: A. Natorska-Michrowska, op. cit., s. 291.

86 A. Dybczyński, Globalne rządzenie, [w:] Encyklopedia politologii, red. T. Łoś-Nowak, t. 5, Kraków 2000, s. 126.

nych i innych aktorów stosunków międzynarodowych (np. partii, organizacji i przedsiębiorstw ponadnarodowych). Koncepcje multilateralne dominują współ-cześnie nad unilateralnymi wizjami globalnego zarządzania, gdzie odpowie-dzialność za decyzje w sprawie przyszłości świata spoczywa na jednym pań-stwie (krajem, które jako jedyne mogłoby realizować taką wizję, byłyby współcześnie Stany Zjednoczone). Założenia wizji unilateralnej nie uwzględnia-ją ustanowienia nadrzędnej roli ONZ w procesie globalnego zarządzania. Zwolennicy tej koncepcji zwracają za to uwagę na możliwość podniesienia efektywności działania w skali światowej. Podejście takie byłoby dalekie od standardów demokratycznych, przyswajanych, w mniejszym bądź większym stopniu, ale w większości państw świata w XXI w.

Zwolennikiem globalnego podejścia do problemów rozwoju jest brytyjski historyk Paul Kennedy. Uczulał on światowych przywódców na zagrożenia płynące z otwartości gospodarki w końcu XX w., jednocześnie będąc dalekim od czarnych wizji w typie koncepcji Malthusa. Przychylał się raczej do zdania umiarkowanych reformatorów, którzy przedstawiali rozsądne propozycje na najbliższą przyszłość. Do najpoważniejszych wyzwań, przed którymi według Kennedy’ego stoi współczesny świat, należą kwestie utrzymania konkurencyj-ności, potrzeba reakcji na zachodzące zmiany demograficzne, przeciwdziałania zagrożeniom środowiska naturalnego oraz konieczność ograniczenia możliwości politycznej destabilizacji, włącznie z groźbą wybuchu wojny czy użycia prze-mocy88.

Kennedy dostrzegał fakt, że korzyści płynące z nowości technologicznych i postępu nie docierają równomiernie do wszystkich – „są raczej nagrodą dla społeczeństw, którym się powodzi”89. Dlatego zarówno politycy, jak i całe społeczeństwa powinny opowiadać się za wzrostem zrównoważonym. Zdaniem autora nawet zmiany ekologiczne nie powinny powstrzymywać rozwoju gospodarczego, gdyż zagrażałoby to szczególnie biednym regionom. Współcze-sny świat potrzebuje spojrzenia globalnego nie tylko dlatego, że społeczeństwa stają przed nowymi zagrożeniami, ale także dlatego, że zaostrzają „uśpione” niebezpieczeństwa (należą do nich np. regionalne wojny czy międzynarodowy terroryzm). Kennedy dodawał, że „Nowe, ponadnarodowe siły, które powodują zmiany ogólnoświatowe, wydają się istnieć na innej płaszczyźnie niż tradycyjne interesy państw narodowych”90. Będzie to wymagało innego spojrzenia – globalnego, którego muszą się nauczyć przywódcy mocarstw. Takim polem doświadczalnym jest z pewnością szczyt najbardziej uprzemysłowionych państw świata. Przywódcom trudno jest jednak popierać kontrowersyjne rozwiązania w imię korzyści, które mogą nadejść za lat dwadzieścia. Kennedy pisał, że

88 P. Kennedy, U progu XXI wieku (przymiarka do przyszłości), London 1994, s. 392–393.

89 Ibidem, s. 392.

Większość polityków – zwłaszcza w takich krajach, jak Japonia, Stany Zjednoczone, Francja, Włochy i Niemcy – osiągnęła perfekcję w procesie dochodzenia do kompromisów przy zawieraniu porozumień oraz przymierzy, dbając tylko o to, żeby przypadkiem nie zaszkodzić potężnym interesom91.

W XXI w. niezbędny będzie globalny konsensus, wykraczający poza te geopoli-tyczne interesy.

Według części politologów najkrótszą drogą do wcielenia globalnych war-tości i instytucji jest oparcie ich na regułach demokratycznych, najbardziej charakterystycznych dla cywilizacji Zachodu. W takim wypadku także demo-kracja wymagałaby pewnych udoskonaleń, powołania postpaństwowych instytucji oraz wspierania takich postaw, które podkreślałyby znaczenie jednost-ki i jej odpowiedzialność za wolność.

Rząd światowy, a tym bardziej demokratyczny rząd światowy, to wciąż niedościgłe marzenie, ale pewne formy globalnego poczucia obywatelskiego, niezbędnego dla jego powstania nie są tak odległe92.

Według autora tych słów – Benjamina Barbera – cnoty obywatelskie mają szanse rozkwitać w społeczeństwie demokratycznym. Ale aby poczucie obywa-telskie mogło powstać w skali globalnej, konieczna jest współpraca między społecznościami. Taka świadoma wspólna praca dla dobra publicznego mogłaby spowodować to, co generuje dziś rynek, działając w imieniu zespolonych interesów prywatnych93.

Niezwykle ciekawą wizję, odchodzącą od standardowych ujęć (nazwijmy ją heterodoksyjną), przedstawił w połowie XX w. Arnold Joseph Toynbee. W swoim dziesięciotomowym Studium historii zebrał olbrzymi materiał empiryczny w celu pokazania całościowej, linearnej koncepcji historycznej. Przy jej tworzeniu skorzystał z dziedzin rzadko do tej pory goszczących w tego typu „syntetycznych” analizach: z filozofii, religii, psychologii, literatury. Historia oczami Toynbee’ego stała się sui generis wizją losów człowieka. W swoich badaniach brytyjski naukowiec skupił się na analizie rozwoju i przy-czynach upadku światowych cywilizacji94. Oceniał też współczesny stan

91 Ibidem, s. 391.

92 B. R. Barber, Dżihad kontra McŚwiat, Warszawa 2001, s. 354.

93 Ibidem.

94 Koncepcja brytyjskiego intelektualisty stała się inspiracją dla głośnej u progu XXI w. teo-rii zderzenia cywilizacyjnego Samuela P. Huntingtona. Według amerykańskiego politologa we współczesnym świecie funkcjonuje obok siebie dziewięć cywilizacji. Spośród nich najprężniejszą jest cywilizacja zachodnia, która wywiera również przemożny wpływ na cywilizację prawosławną i latynoamerykańską. Przed inwazją Zachodu skutecznie bronią się cywilizacje: hinduistyczna, buddyjska, japońska i chińska, nieco inercyjna pozostaje cywilizacja afrykańska, a w opozycji staje cywilizacja islamska. Do najważniejszych czynników określających daną cywilizację należą religia, język, historia, ale też tradycja, wartości i instytucje. Huntington przewidywał, że w

przy-cywilizacji zachodnioeuropejskiej, który według niego nie był najlepszy. Znajdowała się ona w fazie dezintegracji. Charakteryzowały ją apologia postępu technicznego, uniformizacja, daleko posunięta specjalizacja oraz zwycięstwo idei państwa uniwersalnego. Wiele z tych cech miało dowodzić przyszłego rozkładu cywilizacji. Autor tej wizji widział jednak możliwość uniknięcia tragedii. Ratunkiem miało stać się zmniejszenie znaczenia gospodarki w życiu człowieka, a przez to także jego pędu do techniki oraz równoczesny powrót do życia duchowego i religijnego95.

Toynbee sceptycznie podchodził też do rozwiązań instytucjonalnych. Wąt-pił, by ONZ, z którą wiązano tak ogromne nadzieje po II wojnie światowej, była zdolna przeobrazić się w „zarodek rządu światowego”. Błąd został bowiem popełniony w momencie określenia nierealistycznych zasad, przyznających każdemu z państw członkowskich jeden głos i nawet zasada prawa weta przyznana pięciu stałym członkom Rady Bezpieczeństwa nie rozwiązała problemu fikcyjnej równości w stosunku do twardej rzeczywistości międzynaro-dowej. Według Toynbee’ego najlepszą perspektywą byłoby ewolucyjne prze-kształcenie ONZ z forum w konfederację. Autor miał jednak i w tym względzie wątpliwości:

istnieje wielka przepaść między dowolną konfederacją niezależnych państw a dowolną konfedera-cją ludów z centralnym rządem, domagającym się i doświadczającym bezpośredniej osobistej lojalności ze strony każdego poszczególnego obywatela tej unii. Było rzeczą powszechnie wiadomą, że historia instytucji politycznych nie zna żadnego przypadku, w którym przepaść tę przekroczono w inny sposób niż w drodze przeskoku rewolucyjnego96.

Z powodu słabości międzynarodowych instytucji politycznych, powstanie rządu światowego Toynbee powiązał z ideą przywództwa jednego państwa. Spośród dwóch supermocarstw z okresu zimnej wojny wariant przejęcia globalnej odpowiedzialności przez Stany Zjednoczone był dla Zachodu natural-ny, zestawiając takie rozwiązanie z „konkurencyjną” ofertą niedemokratycznego Związku Radzieckiego, reprezentującego totalitarny system komunistyczny. Toynbee kończył rozważania na ten temat następującym stwierdzeniem:

szłości między cywilizacjami narastać będą różnice i charakteryzować je będą zmienne stosunki. Może też dojść do konfliktu międzycywilizacyjnego (najbardziej prawdopodobne jest zderzenie świata Zachodu z islamem i cywilizacją chińską). Szczególną rolę we współczesnym świecie wyznaczał Huntington Zachodowi. Zwłaszcza w momencie, kiedy powiązania międzynarodowe są silne jak nigdy dotąd. Zaangażowanie państw bogatszych staje się nieuniknione, kiedy w grę wchodzi globalne porozumienie. Ponadto kraje te muszą stale utrzymywać wysoki poziom ekonomiczny, militarny i edukacyjny. Ich słabość może bowiem prowadzić do zwątpienia, kryzysu tożsamości, zachwiania dotychczasowych wartości (S. P. Huntington, Zderzenie

cywilizacji i nowy kształt ładu światowego, Warszawa 2003, s. 139).

95 Por. jednotomową skróconą wersję dzieła Toynbee’ego: A. J. Toynbee, Studium historii, Warszawa 2000 (przedmowę, z której także korzystałem, napisał J. Marzęcki).

Kwestii ustrojowych, podniesionych przez nastanie ponadnarodowego porządku, nie da się zapewne rozwiązać łatwo ani szybko; jest to jednak przynajmniej dobry omen, że Stany Zjedno-czone zostały już niejako zobowiązane przez własną historię do aprobaty zasady federalnej97.

Niejako automatycznie po zakończeniu okresu zimnowojennego amerykańskie przywództwo światowe mogło być wsparte przez kolejne siły demokratyczne (lub dopiero się demokratyzujące), w tym z obozu wschodniego. Ucieleśnieniem takiej tendencji było choćby włączenie Rosji w końcu XX w. do grupy najbar-dziej uprzemysłowionych demokracji świata.

W dokumencie G8 jako instytucja gospodarki światowej (Stron 124-130)

Powiązane dokumenty