• Nie Znaleziono Wyników

2012. ZALEWAJKA – ciąg dalszy

W dokumencie Projekt okładki i strony tytułowej: (Stron 119-123)

Krzysztof Borowiec: – Ja jestem prze-cież z  akowskiej rodziny. Tu, w  tym mieszkaniu na LSM-ie, wszystko przy-pomina mi rodziców. W ostatnim cza-sie pochowałem całą trójkę. Ciocię Zo-się, mamę. Niedawno ojca. To zdjęcie z  Poniatowej – mówi, wskazując na kobietę. – Ciocia Alba Masina, siostra żony Felliniego, Giulietty Masiny. Wu-jek Justyn poznał ciocię Albę w szpitalu.

Była włoską sanitariuszką. Wzięli ślub i wyjechali do Argentyny. A tu już mój brat. Ich syn razem z dziećmi

miesz-130 Jan Bryłowski.

131 Bolesław Wesołowski.

132 krk, Kabarety, „Kurier Lubelski” z 14 I 1976 r.

133 Festiwal Arty-styczny Młodzieży Akademickiej.

ka w Argentynie. Flavia, Mauro, Ma-rio – wylicza.

Na stole w mieszkaniu jego rodziców stoi drewniana solniczka. Zrobił ją dzia-dek Krzysztofa. Był stolarzem. Miał dom w  Skarżysku-Kamiennej,

przed-wojenne radio Tesla i ule. Lubił polo-wać. Kiedy w szpitalu czuł, że umiera, poprosił, aby zabrać go do domu.

– Zostaw mnie z wnukiem – polecił sy-nowi. Wnukowi powiedział: – Tam jest karabin, dla ciebie.

Karabinu wnuk – dziś sześćdziesięcio-letni Krzysztof Borowiec – nie ma. Chy-ba podarował broń wujkowi. Przepad-ła. Została solniczka, która – podobnie jak taborety, solidne i duże, oraz dłuta dziadka – znajduje się w kuchni miesz-kania na LSM-ie. Na kuchence – zale-wajka. Gdy ziemniaki puszczą skrobię, trzeba wlać kwas. Koniecznie na mące żytniej. Należy pamiętać o wędzonce, cebuli i czosnku. Ciemnym. Krzysztof jadł go w Rosji. Mówi, że jest dużo lep-szy. Kupuje go na targu przy Wileńskiej w Lublinie. A kiedy obiera cebulę, przy-pomina sobie zagadkę babci: „Znaleźli ją Niemce w czerwonej sukience, jak ją Namalowana przez Konrada

Kozłowskiego – potężna (5 x 4 m) – „gębo-dupa” była rekwizytem

w spektaklu Scenariusz Grupy Chwilowej.

Z Archiwum Grupy Chwilowej.

Szkic Konrada Kozłowskiego - projekt „gębo-dupy”, rekwizytu w spektaklu Scenariusz.

Ze zbiorów Krzysztofa Borowca.

rozbierali, to nad nią płakali”. Krzysz-tof robi wersję tradycyjną zalewajki, tę z kieleckiego, według przepisu babci.

Pytam, czym dziś się zajmuje.

Mówi, że lubi łowić ryby. Opowia-da o wędkowaniu. On – najgłośniejszy (z różnych powodów) reżyser lat 70. i 80., który jeszcze na początku lat 90. robił spektakl z rosyjskimi aktorami.

Na emeryturze stoi na straży pamię-ci. Wspomina, co powiedział mu sąsiad:

„Panie Krzysztofie, co tu się działo! SB obstawiło cały nasz blok. Wie pan, my się tak strasznie baliśmy, bo trzy dni wcześniej wieźliśmy wieniec do Często-chowy. I myśleliśmy, że to nas obstawia-ją, a to pana obstawiali, bo u pana ten Michnik spał”.

Teraz Borowiec ma w  mieszkaniu zdjęcie Michnika.

Pytam o teatr. Co dalej? Bo przed-tem „Borówa” (ksywka z tamtych lat) na przedstawieniach na całym świecie miał przepełnione sale. Teraz nie ma premier. Wciąż podkreśla, że „jeszcze dupy nie dał” i że jeszcze je zrobi. – Mie-liśmy próby w Chatce Żaka – znów wra-ca do drugiej połowy lat 70. Miał wtedy dwadzieścia pięć lat. Dom Kultury Stu-denckiej UMCS w Lublinie znajdował się przy ulicy Nowotki 16.

Zrobił z grupą Pieśni nagminne i za-brał je do Skarżyska-Kamiennej. Po pierwsze po to, żeby zagrać dla robotni-ków. Po drugie dla emisji głosu: długie-go „e”, wysokiedługie-go „y”, otwartedługie-go „u”, „i”,

„o”, „a” i mocnego „urrraa…” Po trzecie, bo był tam zalew, las, ośrodek sporto-wy i stalinowski dom kultury. Co dalej, wiemy z reportażu Figurant. Wiemy też (z reportażu List gończy), że kabaret się skończył, a zaczął teatr. Grupa Chwilo-wa zrobiła Scenariusz. Przedstawienie miało premierę w  sali widowiskowej Chatki Żaka. Sztuka z udziałem pub-liczności, „gębo-dupą”134, pedałującym rowerzystą, człowiekiem biegnącym w miejscu, innym, który monotonnie

heblował deskę, i  jeszcze jednym, pi-szącym na maszynie. Było też dwóch pielęgniarzy, miska stojąca na prosce-nium i niekończący się proces trawie-nia i wydalatrawie-nia. „Gębo-dupa” ruszyła w Europę. Na przykład do niemieckiego Scheersberga – na warsztaty teatralne

dla obcokrajowców prowadzone przez Włodimira Rodziankę, wnuka Michaiła, przewodniczącego Dumy Państwowej Imperium Rosyjskiego.

Po Scenariuszu „Borówa” zrobił osiem przedstawień, były to kolejno:

Pokaz (1977), Lepsza przemiana

mate-134 Rekwizyt teatralny w spektaklu Scena-riusz Grupy Chwilowej.

„Gębo-dupę” namalo-wał Konrad Kozłowski.

Miała wymiary 5 x 4 m.

Szkic Konrada Kozłowskiego - projekt „gębo-dupy”, rekwizytu w spektaklu Scenariusz.

Ze zbiorów Krzysztofa Borowca.

Krzysztof Borowiec w scenie ze spektaklu Cudowna historia.

Fot. Mieczysław Sachadyn, 1980.

Ze zbiorów Mieczysława Sachadyna.

rii (1978), Martwa natura (1980), Cu-downa historia (1983), Postój w pustyni (1991), dom nad Morzem (1995), Album rodzinny (1998), Reprint Scenariusz135 (2003). Teatr jeździł po świecie. Po la-tach wyjazdy próbuje policzyć Miro-sław Haponiuk136. Najpierw festiwale:

Edynburg (trzykrotnie), Lyon, Coimb-ra, Palermo, Kopenhaga, Brno, Aarhus, Londyn, Budva. Potem tournée: Wielka Brytania, Dania, Izrael, Portugalia, Hi-szpania, Norwegia, Szwecja, Czechosło-wacja, Jugosławia, Rosja, Włochy, Niem-cy i Francja.

Krzysztof Borowiec: – Mieliśmy tour-née po Francji. Zarobiliśmy straszne pieniądze, chyba 45 tysięcy franków, a  cztery franki na dolara wchodziły.

Mieliśmy grubo ponad 10 tysięcy dola-rów, a fiat kosztował 700 dolarów w Pe-weksie137. Kiedyś od dziewczyny w Lyo-nie (wróciła z Peru, Francuzka) jointa zapaliłem pierwszy raz i fajnie mi się zrobiło. Ale wiedziałem, że to nie dla mnie, ja „szkoła Wschodu”, wychowa-ny na wódzie.

Niektóre kraje teatr zjeździł kilka-krotnie.

– Choćby Francję – wspomina „Borówa”.

– Francję?

– Graliśmy Martwą naturę, wracaliśmy…

– Który to był rok?

– Osiemdziesiąty. Wałęsa zaprosił nas, żebyśmy grali przed odsłonięciem po-mnika w Gdańsku: Provisorium, Lesz-ka MądziLesz-ka, Grupę Chwilową, Teatr

135 Przedstawienie zre-alizował wspól-nie z Szymonem Pietrasiewiczem.

136 Mirosław Haponiuk, Od kabaretu do teatru metafizycznego – o tea-trze Grupa Chwilowa, [w:] Kultura alterna-tywna w Lublinie. Stu-dia, szkice, eseje, red.

Ewa Krawczak, Lub-lin, 2005.

137 Pewex – instytucja zaj-mująca się „eksportem wewnętrznym”, czy-li sprzedawaniem na miejscu towarów za de-wizy. Pewex utworzo-no w roku 1974, w miej-sce sklepów Pekao. Na przykład w roku 1980 w handlu wewnętrz-nym, głównie w skle-pach Pewexu, za obce waluty sprzedano to-wary za 478 milionów dolarów (hasło w opra-cowaniu Jakuba Kar-pińskiego, pochodzące z publikacji Polska, ko-munizm, opozycja…).

Jerzy Lużyński w scenie ze spektaklu Cudowna historia.

Fot. Mieczysław Sachadyn, 1980.

Ze zbiorów Mieczysława Sachadyna.

Jedynka Babickiego i  Teatr Ósmego Dnia. Pięć teatrów miało grać z tej oka-zji. Trwały wydarzenia związane z od-słonięciem pomnika ku czci robot-ników pomordowanych w  1970. Ale numer… – wzdycha z rozrzewnieniem, ale i z dumą. – Były jaja, bo wiozłem ogromną maszynę drukarską Gestetne-ra. Jakby nas dupnęli, nie pozbierałbym się. Zapieprzaliśmy do Gdańska na „Te-atr Studencki Robotnikom”138.

W dokumencie Projekt okładki i strony tytułowej: (Stron 119-123)