• Nie Znaleziono Wyników

Chcieć i działać

W dokumencie Moc sprawcza ludzi i organizacji (Stron 51-60)

„Siła, by ci mogli mieć, żeby jeno chcieli chcieć” – pisze Stanisław Wys-piański. Możemy zatem także chcieć. Czegoś lub kogoś pragnąć, do czegoś dążyć. Lub wręcz przeciwnie – czegoś nie chcieć. Obie te postawy wyrażają naszą podmiotowość, zdolność i gotowość decydowania co najmniej o sobie samym. Powiązane są zaś z kategorią woli. Powstaje zatem pytanie, czym jest wola.

Źródła historyczne skupiają się przede wszystkim na aktach woli jednostek mogących, przynajmniej w założeniach, decydować o losach własnego ludu i świata. W tym ujęciu wola władcy nabiera wymiaru ponadludzkiego, często sakralnego, zaświadczającego o jego statusie, potędze i mocy sprawczej. Egipska piramida jest nie tylko grobowcem faraona, lecz także ponadczasowym świadectwem jego woli. Tak jak wyrazem woli przywódców staje się imperium Aleksandra Macedoń-skiego, zamorskie ekspedycje piętnastowiecznej chińskiej armady, projekt Tysiącletniej Rzeszy czy odwracanie biegu syberyjskich rzek. Analiza sprzężonych z władzą aktów woli potężnych satrapów, aczkol-wiek interesująca, niekoniecznie pozwala uzyskać wgląd w doświad-czanie woli przez przeciętnego mieszkańca współczesności.

Jak bowiem stwierdza Biblia, stwarzając człowieka, Bóg obdarował go wolnością decydowania wyrażaną pojęciem „wolnej woli”. Została ona jednak powiązana z obowiązkiem namysłu i odpowiedzialnością za podejmowane decyzje i ich następstwa. Nie jest to zatem wolność łatwa. Uciekając przed jej ciężarem, rozmywamy tę odpowiedzialność, wskazując na okoliczności ograniczające naszą swobodę decydowania, w czym chętnie pomaga nam nauka. Determinizm biologiczny (wyra-żany m.in. koncepcją samolubnego genu), historyczny („dyktatura proletariatu jako konieczny etap historycznego rozwoju ludzkości na drodze do świetlanego jutra”), psychologiczny (ze sztandarową dla tej

orientacji tezą przemożnego wpływu wczesnego dzieciństwa na pozo-stałe okresy życia człowieka) czy społeczno-kulturowy (zakładający de-cydujące znaczenie czynników kulturowych i kontekstu społecznego) usłużnie uwalniają od niechcianego balastu, eksponując uwarunko-wania pozostające poza naszym wpływem i kontrolą. Asortyment przydatnych ograniczeń wzbogacają zaś indywidualne odwołania do uwarunkowań sytuacyjnych („w tej sytuacji nie mogłem inaczej...”), charakterologicznych („taki już jestem...”) lub sakralno-mistycznych („złe podkusiło”, „jestem przeklęty”, bądź Bóg, fatum czy los „tak zrządziły”).

Nie kwestionując długiej listy mniej lub bardziej rzeczywistych ograniczeń swobody decydowania; należy zwrócić uwagę na prostą praw- dę: ulegnięcie okolicznościom czy powstrzymanie się od samodzielnej decyzji również jest aktem woli. O takiej samej mocy sprawczej, jak świadomie i intencjonalnie podjęta. W jakimś sensie ponosimy odpo-wiedzialność także za nią. Niestety, coraz rzadziej można jednak spotkać się z gotowością czy akceptacją życia odpowiedzialnego. Przy-czyn takiego stanu rzeczy należałoby upatrywać w różnych uwarun-kowaniach. Istotną rolę odgrywają zaś czynniki społeczno-kulturowe. Zwłaszcza – przeobrażenia warunków życia i poszerzanie granic wol-ności człowieka.

Jak wskazuje Erich Fromm, poczucie wolności nie musi pobudzać rozwoju woli i autonomii podmiotu. Konieczności samodzielnego po-dejmowania niełatwych wyborów i ponoszenia odpowiedzialności często towarzyszy dyskomfort doświadczanej presji i niepewności popycha-jący jednostki i społeczeństwa do ucieczki od nieakceptowanego i bu-dzącego lęk brzemienia. Skutecznym remedium jest przy tym regresja do poziomu dziecięctwa oraz poddanie się władzy autorytaryzmu da-jącego złudne poczucie ładu i bezpieczeństwa (Fromm, 1993).

Odmienne uwarunkowania wskazuje Rollo May, upatrując przyczyn niedostatków woli w stechnicyzowanych warunkach życia i kulcie pragmatyczności odrzucającej przesłanki o charakterze emocjonalnym (May, 2011). Negatywną rolę nadmiernej koncentracji na zapewnia-jących komfort i bezpieczeństwo, lecz zniewalazapewnia-jących technologiach dostrzegają także wspomniany już Peter Sloterdijk (2011a), opisujący życie w Kryształowym Pałacu oraz George Orwell (2013), kreujący postać omnipotentnego Wielkiego Brata, opiekującego się nami choćby wbrew nam.

Atrofia woli i związanej z nią odpowiedzialności za siebie i innych może być także rozpatrywana jako pochodna socjalizacji w sytych społeczeństwach ponowoczesnego Zachodu. Charakterystyczne dla nich narcyzm i kult młodzieńczej niedojrzałości, pogoń za ciągłą stymu- lacją, konsumpcją i zabawą, jak również stale wydłużający się okres zależności dzieci od nadopiekuńczych nieraz rodziców nie sprzyjają kształtowaniu się osobowości zdolnej do skupienia, długotrwałego wy-siłku, trudów i wyrzeczeń podejmowanych na rzecz realizacji aktów woli. Zachęcają natomiast do sytuowania sfery wolicjonalnej w obszarze po-tencjalności, gdzie miejsce żmudnych działań fizycznych o trudnych do przewidzenia konsekwencjach zajmują mniej ryzykowne akty symbo-liczne (jak plany wieczyście pozostające w obszarze deklaracji) pozwa-lające zachować złudne mniemanie o własnej woli i możliwościach.

Czymże jest bowiem wola nieprzełożona na działanie? W ujęciu Rollo Maya (2011) łączy się ona z chęcią realnego działania, które ukierun-kowuje. Intencjonalność kategorii woli zakłada przy tym nie tylko namysł nad celem działania oraz dobór adekwatnych środków, lecz także szacunek i gotowość podejmowania ryzyka i ponoszenia odpo-wiedzialności oraz refleksję etyczną. Ważnymi atrybutami procesów wolicjonalnych wydają się również konsekwencja, zdolność wyprowa-dzania uogólnionych wniosków i uczenia się na popełnionych błędach oraz kreatywność wyrażana zdolnością zdystansowania się i krytycznej analizy przyjmowanych przesłanek oraz poszukiwania nowych rozwią-zań. Predyspozycji kluczowych upatrywalibyśmy tutaj w umiejętności akceptowania długotrwałego wysiłku i utrudnień, odporności na nie-powodzenia i gotowości przezwyciężania przeszkód. Do barier najpo-ważniejszych zaliczylibyśmy natomiast demobilizujące założenie braku możliwości samego działania oraz niewiarę we własne siły i szansę powodzenia. Możliwość i potrzebę zmierzenia się woli działającego z jego własnym brakiem pewności i lękiem przed działaniem wyraża Józef Piłsudski, stwierdzając, iż „głową muru nie przebijesz, ale warto spróbować i takiego rozwiązania”. Potwierdzeniem słuszności takiego podejścia jest zaś kariera potentata naftowego Davida Rockefellera, który maksymę tę uczynił swoją dewizą życiowa.

Wolą i działaniem możemy przy tym posługiwać się dla realizacji zróżnicowanych celów. Większość z nich ma charakter planów i pro-jektów służących zaspokojeniu konkretnych, mniej lub bardziej zma-terializowanych potrzeb życiowych. Istnieje jednak pewna kategoria zamierzeń, które, mimo iż niekoniecznie lub słabo zakotwiczone

w realiach otaczającej rzeczywistości, popychają ludzi do podejmowa-nia długotrwałych, intensywnych działań bez pewności sukcesu.

Człowiek może bowiem i zapewne powinien...

Marzyć

Niewykluczone, że o wyjątkowości i specyfice naszego gatunku decyduje właśnie zdolność marzenia. Kategorię tę pojmujemy raczej intuicyjnie niż intelektualnie. Do chwili obecnej brak opracowań podejmujących wyzwanie precyzyjnego określenia, czym ona jest. Niedostatek ten wynika, jak należy sądzić, ze skomercjalizowanego pragmatyzmu doby współczesnej, podporządkowującego człowieka technokratycznej racjo-nalności akceptującej co najwyżej kategorie potrzeb i aspiracji. Inne sfery jego funkcjonowania, takie jak uczucia, lęki czy marzenia pozostawia-jąc w obszarze dziecinnego pokoju, który winniśmy opuścić gdzieś w okre-sie dorastania, skonfrontowawszy je z realizmem życia codziennego. Tymczasem marzenia wydają się ważną, choć niedocenianą siłą przekształcającą zarówno nas, jak i świat, w którym żyjemy. Poucza-jących przykładów dostarcza tu historia. Marzenia Leonarda da Vinci o człowieku unoszącym się w powietrzu jak ptaki, znalazły wyraz w la-tających maszynach. Sen o Troi Henryka Schliemanna przełożył się na odkrycie archeologiczne wzbogacające wiedzę o świecie antyku. Marzenia o lepszym, bardziej sprawiedliwym świecie żywione przez Martina Luthera Kinga, Mahatmę Gandhiego czy Nelsona Mandelę pobudziły zmiany społeczne przekształcające nie tylko oblicze społe-czeństw, lecz także ludzką świadomość. Wizje świata wolnego od plagi zniewolenia zaowocowały zaś powstaniem ponadnarodowych organi-zacji i aktów prawnych chroniących prawa człowieka.

Drzewo marzeń nie zawsze jednak rodzi piękne owoce. Realizowane utopie przekształcają się w dystopie. Wizje doskonałego państwa i spo-łeczeństwa legitymizowały totalitaryzm. Marzenia o harmonijnym świecie, w którym wiedza czyni ludzi nie tylko mądrzejszymi, lecz i lepszymi, nie ocaliły Hypatii, Sokratesa ani Pitagorasa. Idealistyczny Echnaton, podobne jak bliski mu duchem egipski bohater powieści Prusa, doprowadzili do potężnego kryzysu państwowego i społecznego. Sny o Świętym Graalu wiodły średniowiecznych rycerzy na bezdroża,

w których niejednokrotnie gubili się i ginęli. Marzenia o królestwie bożym na ziemi doprowadziły i wciąż doprowadzają do cierpień mi-lionów ludzi. Oświeceniowe wizje wolności, równości i braterstwie znalazły wyraz w rzeziach rewolucji. Ideał sprawiedliwego świata bez wyzysku i społecznych nierówności zrodził zniewolenie i przemoc systemu komunistycznego. Marzenia o rasie doskonałych nadludzi doprowadziły natomiast do zbrodni przeciw ludzkości, destrukcji znacznej części świata oraz moralnego upadku szczycącej się swą kulturą cywilizacji zachodniej.

Czym zatem są marzenia? I co sprawia, że rodzą, lub nie, określone skutki o wymiarze indywidualnym lub zbiorowym? Zasadniczo, wy-dają się one sprzężone ze wzmiankowanymi już kategoriami „woli” i „działania”. Zapoznanie się z biografiami marzycieli pozwala też są-dzić, iż są one jakimś rodzajem fascynującej idei, wizji, spostrzeganej przez marzącego jako piękna i pociągająca, a zarazem mało dostępna, trudna lub zgoła niemożliwa do zrealizowania. Percepcja niedostęp-ności zwiększa poczucie ich atrakcyjniedostęp-ności, prowadząc niejednokrotnie do zjawiska owładnięcia, kiedy to osoba marząca doświadcza swego marzenia tak intensywnie, iż podporządkowuje mu swoje (a niejedno-krotnie i cudze) życie. Zdaniem Jerome L. Singera (1975) marzenia speł-niają przy tym w naszym życiu ważne i konstruktywne funkcje.

Przede wszystkim są potężnymi motywatorami skłaniającymi do podejmowania działań wymagających nieraz znacznego czasu, wysiłku i nakładów i wykraczających poza codzienną rutynę. Marzenia doty-czące podejmowania konkretnych działań bądź zmiany sytuacji życio-wej mobilizują, przyczyniając się do odnoszenia sukcesów życiowych. Łącząc często rozbieżne idee, koncepcje i obrazy rozwiązań, pobudzają kreatywność i innowacyjność oraz zdolności organizacyjne. Refleksja nad pielęgnowanymi marzeniami pogłębia samoświadomość i poprawia kontakt z własnym JA. Wizualizacja obiektów marzeń pobudza również pozytywne stany emocjonalne, kompensując deficyty codzienności i korzystnie wpływając na samopoczucie podmiotu (Singer, 1975).

Obok wpływu niewątpliwie dobroczynnego, marzenia mogą także mieć swoje strony negatywne. Przede wszystkim mogą być narkoty-zującą ucieczką od dolegliwej rzeczywistości w przestrzeń wykreowaną pod kątem potrzeb marzącego. W obszarze tym podmiot zyskuje moż-liwość powoływania dowolnych, pożądanych wizji świata, wydarzeń i siebie samego, wolny od jakichkolwiek ograniczeń poza potencjałem

własnej fantazji. Łatwość i siła oferowanych gratyfikacji mogą przy tym sprawiać, iż osoba marząca podejmie próbę migracji, ograniczając do niezbędnego minimum pobyt i aktywności w świecie realnym.

Wysoki stopień złożoności marzeń oraz ich oderwanie od realiów dnia codziennego (niejednokrotnie też od obiektywnej oceny własnych możliwości i uwarunkowań) powodują ponadto, iż podejmowane przez podmiot próby realizacji nie zawsze prowadzą do sukcesu. Zabloko-wanie możliwości spełnienia przy braku akceptacji zaistniałej sytuacji generuje zaś wysoki stopień frustracji, uruchamiając zachowania de-strukcyjne, takie jak agresja, depresja, apatia i ucieczka w świat fantazji ewentualnie będące ich przeciwieństwem obsesyjne kontynuowanie skazanych na niepowodzenie działań. Przyczynia się do kształtowania negatywnych postaw podmiotu wobec rzeczywistości, otaczającego świata i siebie samego. Pobudza także poczucie zablokowania, braku możliwości samorealizacji oraz rozwój zaburzeń funkcjonowania fizycz-nego, psychicznego i społecznego.

Zastanawiające wydaje się przy tym ewoluowanie zdolności czy też umiejętności marzenia. Predyspozycja ta wydaje się naturalną, pożą-daną i stymulującą rozwój właściwością okresu dzieciństwa i dorasta-nia. Wkraczanie w dorosłość, coraz lepsze rozpoznawanie realiów i ograniczeń otaczającej rzeczywistości, jak również konieczność po-szukiwania kompromisów i wspomnianego już „układania się z ży-ciem” u wielu osób zdolność tę jednak blokują lub znacząco ograniczają. W konsekwencji właściwość postrzegana jako urokliwa i pozytywna u dziecka czy nastolatka, u osób dorosłych nabiera cech łagodnej de-wiacji korygowanej przez praktycznie nastawione otoczenie.

Z oddziaływaniami tłumiącymi zdolność marzenia możemy jednak spotkać się także w odniesieniu do dzieci obdarowywanych różnego rodzaju dobrami, zanim ich zapragną. Pozbawione przez kochających rodziców i opiekunów pragnień, oczekiwania na spełnienie i radości spełnienia, zyskują apatię przesytu oraz atrofię mechanizmów popycha-jących do działania wypartych przez wyuczoną pasywność i roszcze-niowość. Przestymulowane częstością, wielością i różnorodnością upominków tracą możliwość uczenia się cierpliwego, ukierunkowanego na cel, planowego i systematycznego działania. Zostają także pozbawione ważnego dla ich przyszłej kariery życiowej treningu sukcesu i porażki, pozwalającego budować odporność na stres oraz adekwatny i pozytywny obraz własnej osoby.

Nie tylko dzieci doświadczają jednak smutku spełnionych baśni. Jak wskazuje Józef Kozielecki (1979), spełnienie wielu odwiecznych marzeń ludzkości nie uczyniło jej lepszą, mądrzejszą czy szczęśliwszą. Pobu-dziło natomiast uczucia nostalgii, smutku i chęci powrotu do bardziej surowych warunków życia, kiedy byliśmy bliżej nie zawsze życzliwej przyrody i marzyliśmy o lepszym świecie. Z podobnymi uczuciami mierzy się każdy, komu udało się zrealizować marzenia. Radości speł-nienia towarzyszy bowiem smutek kresu marzeń zawierający poczucie utraty, otwierającej się pustki i lęku przed szarością dnia codziennego. Marzenia nie tylko uskrzydlają i motywują do działania, lecz także do - dają koloru naszemu życiu. Pogoń za nimi, lęk przed porażką i ocze-kiwanie spełnienia są zaś ważnymi komponentami poczucia jakości życia. Realizując marzenia, uświadamiamy sobie jednocześnie pytanie „I co teraz? Czy jeszcze jest tam coś przede mną?”. Dokonujemy także wyboru jednego z dwóch możliwych rozwiązań: marzymy dalej, choć niekoniecznie o tym samym, lub poprzestajemy na osiągniętym. Każdy z dokonanych wyborów niesie ze sobą zarówno ryzyko, jak i szansę: rozwoju i spokoju. Możemy je osiągnąć lub ominąć...

Reasumując

Próba podsumowania odpowiedzi na zadane autorce niniejszego tekstu pytanie „Co człowiek może?” prowadzi do stwierdzenia równie prostego, co przewrotnego w swej naturze: człowiek może żyć pełnią swego życia i człowieczeństwa, czując i współczując, kochając i nienawidząc, cier-piąc, smucąc się i ciesząc. Może, choć nie musi, przenosić góry, zmie-niać bieg rzek, komponować wiersze i sonaty oraz odkrywać nowe cząsteczki materii i kontynenty. Może jednak i powinien zdawać sobie również sprawę z własnych możliwości, uwarunkowań i ograniczeń.

Jako przedstawiciel gatunku homo sapiens może czuć więzi z naturą i cieszyć się kontaktem z pięknem i dobrem, może także otworzyć się na wiedzę i dążyć do poznania, czyniąc użytek ze zdolności uczenia się, logicznego, samodzielnego i krytycznego myślenia oraz starannie pie-lęgnując nonkonformizm i racjonalizm. Może chcieć podejmować świa-dome i przemyślane decyzje, działać i przyjmować odpowiedzialność zarówno za dokonane wybory, jak i brak takowych. Za siebie i za in-nych... Może wreszcie marzyć i realizować się w pogoni za owym

ma-rzeniem... W tym za własnymi wyobrażeniem o szczęściu... Także małym, codziennym i pozornie niepozornym...

Jednym słowem, może być mądrym, dobrym, przyzwoitym i zwy-czajnie szczęśliwym człowiekiem.

Bibliografia

Arendt, H. (2010). Reichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła. Kra-ków: Znak.

Bourdieu, P. i Wacquant, L.J.D. (2001). Przemoc symboliczna. W:

Zapro-szenie do socjologii refleksyjnej. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe

Scholar.

Fromm, E. (1993). Ucieczka od wolności. Warszawa: Czytelnik.

Habermass, J. (1999). Teoria działania komunikacyjnego, tom I:

Racjo-nalność działania a racjoRacjo-nalność społeczna. Warszawa: Wydawnictwo

Naukowe PWN.

Kozielecki, J. (1979). Smutek spełnionych baśni. Kraków: Wydawnictwo Literackie.

May, R. (2011). Miłość i wola. Poznań: Dom Wydawniczy Rebis. Nietzsche, F. (2009). Wola mocy. Kraków: vis-a-vis/Etiuda. Orwell, G. (2013). Rok 1984. Warszawa: Wydawnictwo Muza. Reich, R.B. (2007). Supercapitalism. New York: Random House, Inc. Singer, J.L. (1975). The inner world of daydreaming. New York: Harper

& Row.

Sloterdijk, P. (2011). Gniew i czas. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.

Sloterdijk, P. (2011a). Kryształowy pałac. Warszawa: Wydawnictwo Krytyka Polityczna.

Standing, G. (2014). Prekaria. Nowa niebezpieczna klasa. Warszawa: Wy-dawnictwo Naukowe PWN.

Zimbardo, Ph. (2008). Efekt Lucyfera. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

SprAWStWo W uJęciu

prAKSeoLoGicZNyM

Wstęp

Pojęcie sprawstwa jest jednym z podstawowych pojęć prakseologii. Wprowadził je Tadeusz Kotarbiński, twórca filozofii praktyczności (Gasparski, 1993). Na prakseologiczny tryptyk tego filozofa składają się trzy tomy Dzieł wszystkich, a mianowicie: Prakseologia – Część

pierw-sza (1999, s. 462), obejmująca prace opublikowane przed II wojną

świa-tową oraz prace powojenne opatrywane nazwą „dobra robota”, Traktat

o dobrej robocie (2000, s. 220) oraz Prakseologia – Część druga (2003,

s. 699), zawierająca prace opublikowane po II wojnie. Tom ten otwiera praca Abecadło praktyczności, w którym w skondensowanej postaci przedstawione zostały podstawowe zagadnienia prakseologii, a ponadto pomieszczone są w nim prace metaprakseologiczne oraz naukoznawcze. Indeksy w tomach tryptyku wskazują, pojęcia: „sprawca”, oraz „spraw-stwo” jako występujące na 91 stronach.

W niniejszym opracowaniu przedstawiono problematykę sprawstwa w ujęciu Kotarbińskiego oraz rozwinięcie tej problematyki przez jego uczniów. Zarysowano także niektóre inne ujęcia tego pojęcia oraz pojęć zbliżonych i powiązanych z pojęciem sprawcy.

W dokumencie Moc sprawcza ludzi i organizacji (Stron 51-60)