• Nie Znaleziono Wyników

Rozdział 1. TEOLOGICZNE PODSTAWY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

1.2. Człowiek w świetle Trójcy Świętej

1.2.1. Człowiek w świetle Stwórcy

Kim jest człowiek? Według bawarskiego teologa na to pytanie każdy w pewnym momencie swego życia musi znaleźć odpowiedź. Dzieje się tak dlatego, że w odróżnieniu od zwierząt nasze życie nie jest z góry zaprogramowane. Każdy człowiek musi dokonać wyboru co w jego konkretnej sytuacji znaczy być człowiekiem236. Reflektując nad sobą, uważny myśliciel może dojść do wniosku, że pytanie o człowieka przybiera zasadniczo trojaką formę: Skąd przychodzę? Kim

233 S. Grabska, Człowiek wobec Trójcy Świętej, Warszawa 1990, s. 8, cyt. za: BJCh, s. 13.

234 Chrystocentryzm w przepowiadaniu?, JROO VI/2, s. 593-611.

235 Tamże, s. 599-600.

236 Na początku Bóg stworzył... Cztery kazania o stworzeniu i upadku. Konsekwencje wiary w stworzenie, przeł. J. Merecki, Kraków 2006, s. 49.

Rozdział 1. TEOLOGICZNE PODSTAWY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

jestem? Dokąd zmierzam? Odpowiedzi na te pytania może on szukać w naukach przyrodniczych, lecz jak zauważył kardynał, „pytania te sytuują się na innej płaszczyźnie racjonalności”237. Poszukującym odpowiedzi na to potrójne pytanie teolog daje odpowiedź płynącą z pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju. Prawdę o człowieku możemy poznać wyłącznie wychodząc od jego relacji do Stwórcy. W 1994 roku zapytany przez reportera „Times Magazine” o to, jakie kwestie teologiczne uznaje za ważne i jakie będą mały znaczenie w przyszłości, ówczesny kardynał prefekt odpowiedział w następujący sposób: „Myślę, że wiara w stworzenie i jej właściwe rozumienie jest fundamentalnym problemem, ponieważ jeśli Bóg nie jest w rzeczywistej relacji do świata, jeśli świat nie jest przepleciony Bożą myślą, to wiara traci fundamenty i rozwiewa się w obszarze zwykłego uczucia”238. Aby nie tracić fundamentów zdrowej antropologii, musi zatem spojrzeć na człowieka w świetle Stwórcy.

1.2.1.1. Skąd przychodzi?

Odpowiedź na pytanie – skąd przychodzę? – brzmi jednoznacznie: zostałem stworzony przez Stwórcę całego świata. Według Jerzego Szymika, badacza teologii Benedykta XVI, temat stworzenia jest tematem przewodnim antropologii bawarskiego teologa239. Wielokrotnie w różnych opracowaniach Joseph Ratzinger, zajmując się tematem człowieka, podkreślał wagę wiary w stworzenie. W rozmowie z Peterem Seewaldem ówczesny kardynał dał temu wyraz wprost, stwierdzając, że „wiara w Boga jako Stwórcę jest sednem katolicyzmu”240. Dostrzegając braki w kościelnym przekazie prawdy o stworzeniu, już wiosną 1981 roku przygotował i wygłosił cykl czterech kazań, które później zostały spisane i wydane w tomiku pt. Na początku Bóg stworzył...241

237 Sól ziemi..., s. 326.

238 Katechizm – plebiscyt ludu Bożego. W rozmowie z Richardem N. Ostlingiem (Time Magazine 1994), JROO XIII/3, s. 1089.

239 J. Szymik, Joseph Ratzinger. Filozof, teolog, duszpasterz, Kraków 2008, s. 102.

240 Sól ziemi..., s. 209.

241 Stanowią one obecnie pierwszą część książki pod tym samym tytułem, w której zostały uzupełnione o wykład Konsekwencje wiary w stworzenie. Zob. Na początku Bóg stworzył...

Rozdział 1. TEOLOGICZNE PODSTAWY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

Jak podaje w swoich katechezach, z opisu stworzenia człowieka z prochu ziemi wynika dla współczesnego człowieka zarówno upokorzenie, jak i pociecha242. Upokorzenie polega na tym, że człowiek musi uznać, że nie jest bogiem i nie stworzył samego siebie243. Skoro sam siebie nie stwarza, to znaczy, że jest zależny od Kogoś innego. Jest zależny od swego Stwórcy. Uznanie własnej zależności od Stwórcy Ratzinger nazwie w czasie rekolekcji wygłoszonych dla papieża Jana Pawła II istotą chrześcijańskiego nawrócenia244. Dla współczesnego człowieka taki zwrot w myśleniu może być rzeczywiście jakąś formą upokorzenia. Może budzić opór w społeczeństwie, które przekonuje do samorealizacji za wszelką cenę. Jednak przyjęcie prawdy o byciu wyłącznie stworzeniem prowadzi do zmiany postawy na chrześcijańską. Taką postawę Joseph Ratzinger scharakteryzował jako postawę „nie moralnej, lecz bytowej pokory”, która polega na uznaniu swojej zależności od Stwórcy245.

Z opisu stworzenia człowieka z prochu ziemi wynika również pociecha.

Chociaż, jak pokazuje historia, człowiek jest zdolny do czynów wręcz demonicznych, to jednakże nie powstał z negatywnych żywiołów246. Prawdy o człowieku nie dostrzeżemy, skupiając się na patologicznych zachowaniach niektórych osób. Z opisu biblijnego możemy zaczerpnąć przekonanie, że „każdy człowiek jest istotą, której chciał Bóg”247. Co więcej bawarski teolog przekonuje, że każdy człowiek jest chciany dla samego siebie, a nie jako środek do jakiegoś innego celu248. Bóg nie traktuje ludzi przedmiotowo. Nie jesteśmy Mu potrzebni do wykonywania jakichś zadań, z którymi sam nie mógłby sobie poradzić. Chce nas dla nas samych.

Według bawarskiego teologa prawda o stworzeniu ma konsekwencje dla kształtu codziennego życia każdego człowieka. Komentując postawy braku wdzięczności za dar życia, które stają się coraz bardziej powszechne, Joseph Ratzinger zauważa, że mogą one wynikać z odrzucenia prawdy o Stwórcy. Dopiero gdy człowiek uwierzy, że nie istnieje z przypadku i że jest Ktoś, kto zapragnął, aby pojawił się na tym świecie, może

242 Tamże, s. 50.

243 Tamże.

244 Chrystus i Jego Kościół, przeł. W. Szymona, Kraków 2005, s. 168.

245 Na początku Bóg stworzył..., s. 97.

246 Tamże, s. 50.

247 Bóg i świat..., s. 476.

248 Tamże, s. 476-483.

Rozdział 1. TEOLOGICZNE PODSTAWY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

doświadczyć wdzięczności i nie mieć żalu spowodowanego faktem istnienia249. Tylko wtedy, gdy przyjmujemy wiarę w stworzoność świata, możemy żyć po ludzku i tylko dlatego, że Stwórca jest Panem świata, możemy się modlić250.

1.2.1.2. Kim jest?

Ukazując odpowiedź na pytanie o nasze pochodzenie, opartą na biblijnym opisie stworzenia, bawarski teolog odpowiada również na pytanie o to, jakimi stworzył nas Bóg. W wielu publikacjach podkreśla wagę prawdy o jedności cielesno-duchowej człowieka. Komentując fragment księgi Rodzaju, stwierdza, że do zaistnienia człowieka potrzebny jest jeszcze oprócz elementu fizycznego, ziemi, z której został ulepiony człowiek, również element duchowy, tchnienie Boga251. Dopiero po tym, jak Bóg tchnął w ciało utworzone z pyłu ziemi, powstał człowiek (por. Rdz 2). Człowiek nie jest wyłącznie ciałem, ani nie jest wyłącznie duchem, lecz jednością cielesno-duchową252.

Wydaje się, że zwłaszcza w kontekście modlitwy paradoksalnie ważne jest podkreślenie cielesności człowieka. Dlatego też, zanim przejdziemy do omówienia znaczenia tchnienia Boga w człowieku, należy za kardynałem wskazać na niebezpieczeństwo zbyt łatwej ucieczki od tego, co fizyczne i psychiczne w dziedzinę duchowości. Nawiązując do fragmentu z Listu św. Pawła do Koryntian – „Nie było wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie, duchowe było potem” (1 Kor 15,46) – kardynał wskazuje na wagę akceptacji siebie jako istoty cielesnej253. Nieakceptacja własnej cielesności prowadzi do wypaczonych form ascezy lub do rozwiązłości, a ostatecznie do nienawiści wobec samego siebie i całego świata. Człowiek w taki sposób przeżywający swoje życie traktuje ciało jako więzienie, z którego za wszelką cenę należy uciec. Prefekt zauważa, że wszelkie formy pogardy dla własnej cielesności są w gruncie rzeczy pogardą dla całego człowieka254.

249 Na początku Bóg stworzył..., s. 58.

250 Tamże, s. 27.

251 Tamże, s. 51.

252 Wartościowe rozważanie o jedności cielesno-duchowej przedstawił M. Thurian, zob. tenże, O Eucharystii i modlitwie, przeł. M. Tarnowska, Kraków 1987, s. 102-110.

253 Na początku Bóg stworzył..., s. 93.

254 BJCh, s. 48-50.

Rozdział 1. TEOLOGICZNE PODSTAWY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

Już jako papież w swojej pierwszej, programowej encyklice podkreślał, że człowiek staje się naprawdę sobą, kiedy dochodzi do wewnętrznej jedności duszy i ciała255. Ostrzega przed pokusą przeakcentowywania w sobie wyłącznie sfery duchowej. Dążenie do odrzucenia cielesności jako sfery zwierzęcej prowadzi ostatecznie do utraty godności zarówno w wymiarze fizycznym, jak i duchowym256. Z akceptacją cielesności wiąże się również przyjęcie siebie z całym wymiarem psychicznym257, z jego blaskami i cieniami. Papież nie idealizuje wymiaru psychicznego, lecz z całym realizmem podkreśla potrzebę oczyszczania zarówno władz wewnętrznych człowieka, jak i sfery emocjonalnej258. Akceptacja siebie w wymiarze naturalnym i poddawanie ciała kierownictwu ducha doprowadzi człowieka do tego, że przyjmie siebie jako dar Boga i „kocha także cielesność swej egzystencji, jako bogactwo dla ducha”259. Taka jest jednak kolejność proponowana przez bawarskiego teologa: najpierw cielesność z jej wymiarem psychicznym, a dopiero później duchowość. Jak sam zauważa, „tam, gdzie pominie się tę kolejność, zaprzecza się stworzeniu, a tym samym pozbawia się łaski podstawy”260.

Co jednak wynika z faktu, że Bóg wlał w nozdrza człowieka tchnienie życia?

Według kardynała ten obraz biblijny jest równoznaczny z twierdzeniem, że w stworzony świat wkracza rzeczywistość Boża261. Przy pomocy innego obrazu oddają to słowa pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju, w którym jest mowa o stworzeniu człowieka na obraz i podobieństwo Boże (por. Rdz 1,26n). Właśnie w człowieku Bóg wkracza w swoje stworzenie, a przez to każdy człowiek jest w bezpośredniej relacji do Boga, bo każdy człowiek jest obrazem Boga. Z tego też wynika nienaruszalna godność

255 DCE 5.

256 Tamże.

257 Na istnienie ryzyka błędnego pomieszania wymiaru psychicznego z duchowym w życiu i formacji chrześcijańskiej wskazywał S. Urbański: „[...] człowiek musi mieć dojrzałość psychiczną, aby można było budować gmach życia duchowego. Dojrzałość ludzka powinna rozwijać się razem z formacją duchową. Niedojrzałość osobowa jest przyczyną patologii życia duchowego. I dlatego nie wolno mieszać tych dwóch formacji ani zastępować formacji duchowej formacją ludzką, i odwrotnie”, zob. tenże, Ku szczytom świętości. Miniprzewodnik dla początkujących i zaawansowanych w życiu mistycznym, Częstochowa 2014, s. 42-43.

258 Jezus z Nazaretu. Od chrztu..., s. 192. Kwestię uwzględniania uczuć w czasie modlitwy w interesujący sposób omawia K. Grzywocz, zob. tenże, Modlitwa uczuć, „Zeszyty Formacji Duchowej” 8 (1998), s. 41-45.

259 Jezus z Nazaretu. Od chrztu..., s. 192.

260 Na początku Bóg stworzył..., s. 93.

261 Tamże, s. 51.

Rozdział 1. TEOLOGICZNE PODSTAWY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

osoby ludzkiej – absolutnie każdy człowiek ma w sobie tchnienie Boże i jest tym samym obrazem Boga262.

Bycie obrazem Boga w świecie wiąże się również z tym, że jak każdy obraz wskazuje on na rzeczywistość, która jest poza nim samym. Tak jak istotą każdego obrazu nie jest to, z czego on się składa – nie jest olejem, płótnem, ramą – tak też istotą człowieka nie jest wyłącznie to, czym jest on sam w sobie. Według teologa istotą podobieństwa człowieka do Boga jest odniesienie. Pewna dynamika, która nakierowuje człowieka ku Temu, który nie jest nim samym263. To tchnienie życia, które Stwórca umieścił w ciele, stwarzając człowieka i które odróżnia ludzi od zwierząt, jest możliwością odniesienia się do Stwórcy. Człowiek – inaczej niż zwierzęta – może pomyśleć o Bogu i może zwrócić się do Niego w modlitwie. Staje się więc najbardziej sobą, gdy wychodzi poza siebie i zwraca się do Boga w modlitwie264.

Kim więc jest człowiek? Istotą wywodzącą się z materialnego świata, ze swoją cielesnością i psychiką, ale dzięki tchnieniu życia istotą otwartą na Boga. Pamiętać należy, że człowiek łączy w sobie zarówno element fizyczny, jak i duchowy, nie na zasadzie dualizmu, jakiejś rozłączności, lecz właśnie jako jedność duchowo-fizyczna.

1.2.1.3. Dokąd zmierza?

Zastanawiając się nad faktem stworzenia człowieka pozostało zatem odpowiedzieć na pytanie – do czego został człowiek powołany? I znów jak w przypadku poszukiwania odpowiedzi na dwa pierwsze pytania o powołaniu człowieka, można wnioskować na podstawie opisu stworzenia. Według bawarskiego teologa każdy człowiek już przez sam akt stworzenia pozostaje w bezpośrednim związku ze swoim Stwórcą265. Bycie w relacji z Bogiem jest powołaniem powszechnym i należy do odwiecznego zamysłu Boga266. Powołanie do dialogu z Bogiem wynika wprost z posiadania owego tchnienia Bożego, duszy duchowej w sobie i jest

262 Tamże, s. 51-52.

263 Tamże, s. 53-54.

264 Tamże, s. 54.

265 Bóg i świat..., s. 476-477.

266 Modlitwa sprawia, że ludzie potrafią kochać [Audiencja generalna, 20.06.2012], PNNM, s. 239.

Rozdział 1. TEOLOGICZNE PODSTAWY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

powołaniem skierowanym ku wieczności267. Bawarski teolog przekonuje, że nie chodzi wyłącznie o to, że każdy człowiek został powołany do wiecznego dialogu z Bogiem, ale stwierdza, że sama nieśmiertelność każdego człowieka opiera się na uczestnictwie w tym dialogu i z niego wynika268. Wieczna relacja z Bogiem nie jest więc powołaniem wyłącznie ludzi pobożnych, ale zaproszeniem skierowanym przez Boga do wszystkich ludzi.

Powszechność powołania do prowadzenia dialogu ze swoim Stwórcą potwierdza zarówno doświadczenie własnej egzystencji człowieka, jak i historia różnych kultur i religii świata. Pragnienie znalezienia sensu swego istnienia, który jest niezrozumiały dla człowieka bez odniesienia do Boga spowodował powstanie wielu systemów religijnych, w których istotą jest próba budowania relacji z Bogiem. To pragnienie odniesienia się do Stwórcy odnajdujemy we wszystkich epokach i cywilizacjach stworzonych przez człowieka269. Różne są odcienie form modlitewnych, różne są wyobrażenia o Istocie Najwyższej, ale łączy je pragnienie Boga wpisane w serce każdego człowieka270. To pragnienie generuje w człowieku pewnego rodzaju napięcie wewnętrzne, które łatwo może być zinterpretowane w duchu technicystycznym.

Ostrzega przed tym papież, zaznaczając, że spojrzenie na życie wewnętrzne człowieka jedynie z perspektywy psychologicznej, a nawet redukcjonizmu neurologicznego, prowadzi do oddalenia od Boga i tym samym prowadzi do życia chorego i pełnego niepokoju271.

Do wniosku o powołaniu człowieka do dialogu ze Stwórcą można dojść nie tylko z lektury Biblii i refleksji nad pragnieniami złożonymi w sercu człowieka, ale również z obserwacji świata. Wynika to z prostego faktu, że Bóg stworzył cały wszechświat, aby wejść w relację z człowiekiem272. Wiara w taki a nie inny cel stworzenia świata prowadzi do wniosku, że z obserwacji świata można dojść do wiary

267 Wprowadzenie do chrześcijaństwa..., s. 279.

268 Tamże, s. 280.

269 Oczywiście nie brakuje też prób przedstawienia wizji człowieka ograniczającej się wyłącznie do wymiaru doczesnego. W takich ujęciach szczęście jest osiągalne wyłącznie na płaszczyźnie immanencji i nie kierują spojrzenia współczesnego człowieka w stronę transcendencji jako obszaru, do którego ma on podążać w swoim rozwoju i poszukiwaniu szczęścia. Tak też przedstawił obraz współczesnego świata w swoim komentarzu do drugiej encykliki Benedykta XVI J. Lewandowski, zob. tenże, W nadziei już jesteśmy zbawieni. Komentarz do encykliki Benedykta XVI Spe salvi, Ząbki 2009, s. 5-6.

270 Panie, naucz nas..., s. 5-10; Modlitwa jest wpisana w serce każdej osoby [Audiencja generalna, 11.05.2011], PNNM, s. 11-16.

271 CiV 76.

272 Na początku Bóg stworzył..., s. 38.

Rozdział 1. TEOLOGICZNE PODSTAWY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

w Stwórcę. Kardynał mówi wyraźnie, że „poprzez strukturę świata «przeziera»

Stwórca”273. Lub w innym miejscu: „Język stworzenia dostarcza wielorakich wskazówek. Budzi w człowieku przeczucie Stwórcy”274.

Takie przedstawienie prawdy o człowieku jako powołanym do wiecznego dialogu ze swoim Stwórcą, który nawet cały świat stworzył w taki sposób, by ułatwić wejście w relację ze Sobą, może budzić uzasadnione pytanie: czemu modlitwa nie jest najłatwiejszą rzeczą na świecie? Czemu – jak powiedział papież w jednej z katechez –

„nie należy uważać modlitwy za umiejętność oczywistą: trzeba uczyć się modlić, niemal opanowywać te sztukę ciągle na nowo”275? Tym zagadnieniem zajmiemy się w kolejnym punkcie naszych rozważań.