• Nie Znaleziono Wyników

Rozdział 2. TEOLOGICZNE ZASADY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

2.2. Dynamika modlitwy

2.2.3. Walka modlitwy chrześcijańskiej

Opisując modlitwę jako budowanie relacji między Bogiem i człowiekiem, nie można pominąć aspektu problemów, które spotykają każdego podążającego tą drogą.

Bawarski teolog świadom trudności życia modlitewnego, nie pomija w swoim nauczaniu tego tematu i wyraźnie zaznacza, że na drodze budowania naszej relacji z Bogiem spotykają nas jednak przeciwności. Jedną z katechez swojej szkoły modlitwy Benedykt XVI poświęcił interpretacji fragmentu Księgi Rodzaju, który ukazuje walkę patriarchy Jakuba z Bogiem511. Biblijny opis ukazuje przemianę, jaka zaszła w Jakubie w trakcie tych nocnych zmagań. W wyniku wytrwałej walki, zakończonej poddaniem się Bogu, Jakub otrzymuje błogosławieństwo, które przemienia negatywną rzeczywistość w pozytywną. Opis walki wskazuje na szczególną relację między Bogiem i człowiekiem. Dla Katechizmu Kościoła Katolickiego oczywiste jest, że „duchowa tradycja Kościoła widziała w tym opisie symbol modlitwy jako walki wiary i zwycięstwa wytrwałości”512. W kolejnym punkcie omówiony zostanie ten aspekt teologii modlitwy Josepha Ratzingera/Benedykta XVI.

2.2.3.1. Przeciwności na modlitwie

Na modlitwie możemy doświadczyć wielu pokus, również tych, które były udziałem Syna Bożego w czasie Jego postu na pustyni513. W swojej medytacji nad postacią Jezusa z Nazaretu, Benedykt XVI stwierdza, że najgłębszą istotą wszelkich pokus jest odsunięcie Boga na dalszy plan. Pod pozorem brania odpowiedzialności za własne życie sprawa Boga staje się nie tylko drugorzędna, ale wręcz niepotrzebna i zakłócająca normalne życie514. W tym miejscu tylko krótko należy wspomnieć, że pokusa odrzucenia kwestii prymatu Boga w życiu człowieka w końcu obraca się przeciwko samemu człowiekowi. Z pierwszego rozdziału wynika, że człowiek jako

511 Długa noc Jakuba [Audiencja generalna 25.05.2011], PNNM, s. 24-29.

512 KKK 2573.

513 W swoich tekstach J. Ratzinger/Benedykt XVI nie zajmuje się w sposób szczegółowy rozproszeniami na modlitwie, zainteresowanym tym tematem warto polecić: S. Łucarz, Rozproszenia na modlitwie, w: Sztuka modlitwy..., s. 383-388.

514 Jezus z Nazaretu. Od chrztu..., s. 147.

Rozdział 2. TEOLOGICZNE ZASADY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

stworzony do głębokiej i zażyłej relacji z Bogiem, odwracając się od swego Stwórcy, traci własną tożsamość. Tak więc pokusa odsunięcia tematu Boga, a więc w konsekwencji zaprzestania modlitwy lub nawet niepodejmowania jej, jest wymierzona przede wszystkim w tożsamość chrześcijanina, który bez relacji z Bogiem, ożywianej modlitwą, popada w całkowite zagubienie. To zagubienie wzmaga się, gdy pojawia się jakieś cierpienie, które w pewnym momencie życia staje się udziałem każdego człowieka.

Temat cierpienia nie jest pomijany w teologii Josepha Ratzingera/Benedykta XVI. Nie unika go również w swojej teologii modlitwy. W jednym z kazań adwentowych, które wygłosił dla młodzieży akademickiej w grudniu 1964 roku w katedrze w Münster, bawarski teolog, analizując problem doświadczania zbawienia, zauważył, że wielu chrześcijan, widząc ogrom cierpienia we współczesnym świecie, woli wykluczyć ze swojej świadomości wszystkie fakty związane z tym tematem.

Postępującym w ten sposób wydaje się, że tylko tak mogą osłonić swoją wiarę przed upadkiem. Takie postępowanie świadczy tylko o tym, że uznają oni, iż „wiara nie dorosła do rzeczywistości”515. Bawarski teolog zachęca, by jednak uwierzyć, że do chrześcijańskiej egzystencji należy dostrzeganie tych faktów, które są przeciwne obrazowi świata, który budujemy na podstawie naszej wiary. Udawanie, że cierpienie nie istnieje lub uciekanie od tego tematu nie jest żadnym rozwiązaniem. Akceptacja cierpienia nie jest równoznaczna z poszukiwaniem go. Przed taką postawą Joseph Ratzinger również ostrzega. Według niego „nie ma potrzeby, a niejednokrotnie też nie wolno nam samym sprowadzać na siebie cierpień i niedostatków”516. Ale też należy zaakceptować fakt, że na tym świecie cierpienia nie da się w każdej sytuacji uniknąć.

Jakie rozwiązanie tego problemu proponuje w swoim nauczaniu Joseph Ratzinger/Benedykt XVI? Według niego przede wszystkim należy wyrazić to cierpienie przed Bogiem. Jako wzór takiej postawy podaje wierzącym postać Hioba. Ten niesprawiedliwie cierpiący człowiek potrafił wyrazić swój sprzeciw wobec cierpienia, które stało się jego udziałem. To nie argumentacja próbująca wytłumaczyć sobie i innym sens cierpienia, lecz wyrażenie swego niezrozumienia przed Bogiem jest postawą pomagającą w przeżyciu ciężkich chwil w naszym życiu. Bawarski teolog zwraca uwagę, że na końcu dramatu Hioba Bóg uznał go za sprawiedliwego, ale

515 O sensie bycia..., s. 321.

516 Ukrzyżowany, zmarły..., s. 588.

Rozdział 2. TEOLOGICZNE ZASADY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

odrzucił argumenty przyjaciół cierpiącego, chociaż weszli oni w rolę obrońców Boga517.

Doświadczenie cierpienia wzmaga się w sytuacji, gdy człowiekowi wydaje się, że Bóg milczy. Również odpowiedzi Hioba są wołaniem o reakcję ze strony Boga.

Cierpiący żąda jasnej odpowiedzi i samo uznanie go za sprawiedliwego nie rozwiązuje kwestii cierpienia. Historia Hioba nie jest jednak ostateczną odpowiedzią Boga w tej sprawie. Ostatnim słowem i pełną odpowiedzią na ludzkie cierpienie jest męka Jego Jednorodzonego Syna. Skoro jak zauważa bawarski teolog kwestii cierpienia „nie można rozwiązać za pomocą słów i argumentów”518, to jaką odpowiedź daje nam męka i śmierć Syna Bożego? Odpowiedź, jakiej udziela Bóg, nie jest próbą tłumaczenia się Stwórcy przed stworzeniem. Odpowiedzią jest zaproszenie na wspólną drogę. Tylko tak można poradzić sobie z cierpieniem – znieść je i wycierpieć z Tym, który przeszedł tę drogę „za nas wszystkich i z nami wszystkimi”519. Autor Jezusa z Nazaretu zwraca uwagę, że słowa cierpiącego Zbawiciela: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”

(Mt 27, 46; Mk 15, 34) nie są wyłącznie wołaniem w opuszczeniu. Jezus, modląc się słowami Psalmu 22, bierze na siebie udręczenie wszystkich ludzi każdego czasu.

W wołaniu wyrażającym opuszczenie w cierpieniu wybrzmiewa również pewność Boskiej odpowiedzi, pewność zbawienia, które nie będzie ograniczone tylko do osoby Syna, lecz ogarnie całą ludzkość520. Tak więc każdy chrześcijanin, który wyraża swoje cierpienie na modlitwie, może mieć pewność, że modli się w komunii z Chrystusem i może oczekiwać zbawienia w tej sytuacji, w której znajduje się obecnie.

2.2.3.2. Wytrwałość prowadząca do oczyszczenia modlitwy

Co jednak zrobić, gdy modlitwa zaczyna nas nużyć? W sytuacji cierpienia lub w wielkiej radości modlitwa jest bardzo konkretna. Pomimo tego jednak, że człowieka każdego czasu można nazwać homo orans, bawarski teolog słusznie zauważa, że

„istnieje także wciąż nasza niezdolność do modlitwy i do mówienia do ukrytego

517 O sensie bycia..., s. 321-322.

518 Ukrzyżowany, zmarły..., s. 586.

519 Tamże, s. 587.

520 Jezus z Nazaretu. Od wjazdu..., s. 529-531.

Rozdział 2. TEOLOGICZNE ZASADY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

Boga”521. Ta trudność pojawia się szczególnie w przeżywaniu naszej codzienności, w okresie życia, gdy nie mamy wielkich komplikacji i wielkiej euforii. Czyż nie pojawiają się w takich sytuacjach myśli o zaprzestaniu, jakby się wówczas wydawało, niepotrzebnej modlitwy? Dzięki studiom nad św. Augustynem Joseph Ratzinger mógł dać radę wszystkim obawiającym się znużenia w życiu chrześcijańskim. W jednej ze swoich homilii zwraca uwagę słuchaczy na fakt, który jak sądzi, może umknąć uwadze wielu chrześcijan zainteresowanych osobą biskupa Hippony. Czytając jego Wyznania i podziwiając drogę nawrócenia, „zapominamy jednak o tym, że przeżył jeszcze potem 44 lata”522. W wyniku własnych doświadczeń Augustyn zrozumiał, że „człowiekowi potrzebna jest dwojaka łaska: łaska początku i łaska wytrwałości, oraz że także ta druga nie jest oczywista, że jest nawet większą łaską, którą trzeba sobie nieustannie wypraszać”523. Powyższy wniosek św. Augustyna odnoszący się do życia chrześcijańskiego w sposób szczególny ma odniesienie do życia modlitewnego.

W kazaniu z 1984 roku, które wygłosił w czasie wizyt w seminariach duchownych w Dallas i St. Paul w USA, Ratzinger zwrócił się w ten sposób do słuchaczy: „Ważne, by modlitwę praktykować nie tylko wtedy, gdy nam akurat sprawia to radość. Podobnie jak bez dyscypliny i metody nie da się osiągnąć w życiu człowieka niczego wielkiego, tak samo potrzeba ich obu w życiu wewnętrznym”524. O potrzebie wytrwałości w życiu duchowym wspominał nie tylko jako biskup, ale również po objęciu Stolicy Piotrowej. W jednej ze środowych katechez nauczał: „wytrwałe poświęcanie czasu Bogu stanowi podstawowy element duchowego wzrostu”525. Tylko w sposób wytrwały, poświęcając odpowiednią ilość czasu na modlitwę, można budować żywą relację z Bogiem. Dopiero w czasie regularnej praktyki modlitewnej modlitwa może ulec koniecznym zmianom.

Dynamika zakłada pewien rozwój modlitwy i nie chodzi tu o przejście od form prostych do bardziej wyszukanych. Zmiana modlitwy i jej oczyszczenie wiąże się przede wszystkim ze zmianami, które zaszły w osobie modlącej się. Ten „przewrót kopernikański” może spowodować, że modlitwa stanie się dla nas czymś trudnym. Jak

521 „Panie, naucz nas się modlić”..., s. 765.

522 Augustyn – wzór wytrwałości. Kazanie na 22 niedzielę zwykłą (czytania z roku B), JROO I, s. 677.

523 Tamże.

524 Na początku jest słuchanie. „I przywołał do siebie tych, których sam chciał” (Mk 3,13-19), JROO XII, s. 480.

525 Życie w kontakcie z Bogiem [Audiencja generalna, 17.08.2011], PNNM, s. 59.

Rozdział 2. TEOLOGICZNE ZASADY MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

zwraca uwagę bawarski teolog: „modlitwa może stać się bardzo uciążliwa, i to nie tylko dlatego, że jest nudna, lecz dlatego że jej dramaturgia absorbuje nas aż do granic możliwości”526. Uzmysłowienie sobie prymatu Boga, który to proces Joseph Ratzinger nazywa „przewrotem kopernikańskim”, zmienia nie tylko treść modlitwy, ale i samego modlącego się. Osoba, która wytrwała na modlitwie, zauważy z czasem, że zmianie zaczyna ulegać treść modlitwy. Dzieje się tak dlatego, że „ten, kto rozmawia z Bogiem, wystawia się także na Jego kryteria”527. Jeżeli szczerze angażuje się w modlitwę, to przecież nie może prosić o to, co jest sprzeczne z wolą Bożą. Wystawiając się na Jego kryteria, nie może jednak także wyizolować modlitwy z życia codziennego. Taka szczera modlitwa musi spowodować zmiany w życiu chrześcijanina.

Zbliżanie się do Boga na modlitwie w pewnym sensie oznacza również oddalenie się od nas samych. Dzieje się tak dlatego, że „naszych balastów, uwikłań, zniewoleń i smutków, życzeń, pragnień, żądz i roszczeń ani nie zamieniamy po prostu w działanie, ani nie tłamsimy w nas samych, lecz przemieniamy w modlitwę”528. Poddanie własnych spraw pod Boże kryteria wymusza konkretne zmiany w ludzkim życiu. Zaczynamy dostrzegać prawdę o powszechnym Bożym ojcostwie wszystkich ludzi. W naszych modlitwach zaczynamy uwzględniać bliźnich. Nie oznacza to, że musimy rezygnować z naszych pragnień, ale musimy je „uwolnić i siebie uczynić w tym wolnym, aby w takim samowyzwoleniu dać się przemienić”529. Taka przemiana prowadzi modlącego się do dostrzeżenia owoców modlitwy.