• Nie Znaleziono Wyników

Jestem emerytowanym pracownikiem naukowym - fizy-_ w kiem, który w ostatnim etapie swojej ziemskiej piel-M o j o W i z j a grzymki głęboko zanurzył się w problematykę dotyczącą

ekumenizmu. reli g 1 . , ... . . .

Nie potrafię powiedzieć, od kiedy zaczęłam intereso-wać się - a właściwie pasjonointereso-wać - ruchem ekumenicz-nym. Na pewno nie był to jakiś określony moment w moim życiu, ani też nie odegrało tu roli żadne H O wyjątkowe zdarzenie, które utrwaliłoby się w mojej

pa-mięci. Po prostu, z dojrzewaniem mojego chrześcijaństwa dojrzewała jednocześnie świadomość haniebnego stanu rozdarcia Kościoła, i powoli wzrastało we mnie przeko-nanie o potrzebie działania na rzecz jedności.

Zdaję sobie sprawę, że bardzo wielu ludzi nie dostrze-ga problemu w fakcie podziału chrześcijaństwa. Wydaje mi się, że ruch ekumeniczny zupełnie nie interesuje przeciętnego chrześcijanina w Polsce. Czy tak jednak być powinno? Podzielam tu zdanie, jakie usłyszałam podczas ostatniego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan w Lublinie, w pięknej homilii ks. prof. Andrzeja Szostka -Rektora KUL. Ks. Rektor przypomniał zgromadzonym ewangeliczną przypowieść o synu marnotrawnym, i synów dobrego ojca przyrównał do chrześcijan z rozdzielonych Kościołów (zaznaczając, że nie utożsamia żadnego z synów z określonym Kościołem). Postawa starszego syna - pod-kreślił - jest całkowicie nieewangeliczna. Wzorem Boga Ojca, którego mamy naśladować w doskonałości (por. Mt 5, 48), każdy chrześcijanin powinien boleć nad rozłąką oraz tęsknić za pojednaniem braci.

Czy ta tęsknota - o której mowa w homilii - pulsuje w sercach tych, którzy tak tłumnie śpieszą na niedzielną Eucharystię do naszych kościołów? Czy ktoś stara się rozpalić w ich sercach uczucie bólu z powodu kompro-mitujących nas, chrześcijan, podziałów? Obawiam się, że nie. Na modlitewne spotkania organizowane w Lublinie

Czym jest dla mnie ekumenizm?

w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan przychodzi bardzo niewiele osób. Na kon-tynuujące ów Tydzień nabożeństwa ekume-niczne, które odbywają się kolejno w róż-nych lubelskich Kościołach w ciągu całego roku, uczęszcza tylko mała grupka. Jak zainteresować ludzi zagadnieniem ekume-nizmu? Jak rozbudzić potrzebę tęsknoty za jednością? Może warto byłoby rozpocząć jakąś ekumeniczną, a więc wspólną dla wszystkich Kościołów, działalność charyta-tywną, i poprzez nią umocnić i rozszerzyć krąg zainteresowanych budowaniem jed-ności? Paru entuzjastów tego ostatniego pomysłu w styczniu 1999 r. postanowiło założyć stowarzyszenie charytatywne.

Ogłosiliśmy termin założycielskiego zebra-nia (21 styczzebra-nia, czwartek) i modliliśmy się: „Panie, jeżeli Ty chcesz, aby takie ekumeniczne stowarzyszenie zaistniało, spraw, aby na zebranie przyszła dostateczna liczba osób". Zgodnie z ustawą o stowarzy-szeniach minimalna liczba osób na założy-cielskim zebraniu wynosi 15. Czy przyjdzie aż tylu? Czy znajdzie się aż taka liczba zwolenników charytatywnej pracy? Przyszło dokładnie 15 osób!; uznaliśmy to za znak Bożego błogosławieństwa. Ustaliliśmy, że stowarzyszenie będzie miało nazwę Ekume-niczne Stowarzyszenie Charytatywne „UNI-TAS", i że będziemy zajmować się głównie

dziećmi z rodzin żyjących w nędzy. Wybra-liśmy zespół do opracowania statutu i stanowiliśmy przeprowadzić rozeznanie po-trzeb terenu i najbardziej efektywnych form niesienia pomocy.

Zatwierdzenie Stowarzyszenia uzyska-liśmy dopiero w maju 1999 roku. Wtedy też wiedzieliśmy już dokładnie, jakie są palące potrzeby naszego miasta: opiekuńczo-wy-chowawcze świetlice! Dużo dzieci jest nie-dożywionych, wiele z nich nie posiada niezbędnych przyborów szkolnych, ale naj-większą bolączką jest brak właściwej opieki nad dziećmi w godzinach pozalekcyjnych.

Zmorą miasta - szczególnie dzielnic ubo-gich, gdzie żyje dużo rodzin patologicznych i uzależnionych od alkoholu - są gromady dzieciaków, które jak bezdomne koty

włó-czą się po podwórkach i śmietnikach. Lada dzień mogą stać się groźne dla otoczenia, tworząc gangsterskie bandy. Koniecznie trzeba się nimi zająć!

Do 30 września 1999 r. (data ta okreś-lała ostateczny termin złożenia do Urzędu Miejskiego w Lublinie wniosków o dotacje na działalność świetlic już uprzednio za-twierdzonych przez Wydział Oświaty i Wy-chowania) utworzyliśmy 7 grup świetlico-wych. Niektóre z nich miały identyczne adresy, ponieważ czasami w tym samym budynku znajdowała się szkoła podstawo-wa i gimnazjum, toteż - mimo iż zajmo-wały one oddzielne lokale i miały różne wychowawczynie - Urząd Miejski zatwier-dzał je jako jedną świetlicę. W rezultacie mieliśmy 5 świetlic, w których obejmowa-liśmy opieką 175 dzieci (7 grup x 25 osób =

175). Muszę szczerze wyznać, że procedura otwierania świetlic nie była łatwa, i że w organizacyjnej gorączce popełniliśmy wiele błędów i nietaktów. Przepraszaliśmy później pewne osoby, jednak niemiła pa-mięć o niektórych incydentach pozostała.

Najgorsze było jednak przed nami. Przy okazjach prezentacji naszego Stowarzysze-nia odkrywaliśmy, że katolickie społeczeń-stwo jest bardzo mało tolerancyjne. Nie-których rozmówców (nawet dyrektorów szkół!) niezwykle bulwersował na przykład fakt, że Kościołami nazywamy Wspólnoty:

metodystów, baptystów, zielonoświąt-kowców itp. Nasz projekt odwiedzania z dziećmi świątyń należących również do wyznań niekatolickich wzbudził bardzo po-ważne podejrzenia o prozelityzm. Zaczęły krążyć pogłoski, że jesteśmy groźni dla katolickich rodzin i ta „nagonka", połączo-na z usuwaniem świetlic „UN1TAS" ze szkolnych lokali, zmusiła nas do poważne-go zastanowienia się, czy w tej atmosferze kontynuowanie naszej pracy z dziećmi ma sens. Kilka następnych zdarzeń i rozmów (zbyt obszernych, aby opisywać je w tym miejscu) ukazało nam wyjście z tej sytuacji.

Zaczęliśmy szukać katolickiego stowarzy-szenia, które przejęłoby prowadzenie świetlic. Po długich staraniach i rozmowach

m &

Scriptores Scholarum 1 2 7

z przedstawicielami różnych organizacji katolickich, prowadzenia założonych przez nas świetlic od 1 marca 2000 r. podjęła się katolicka Fundacja Duszpasterstwa Biblij-nego „Metanoia".

Czym ma obecnie zajmować się Stowa-rzyszenie „UNITAS"? Jeszcze nie wiemy, ale projektów jest wiele. Dotyczą one za-równo różnych działań o charakterze kultu-ralno-oświatowym, jak i charytatywnym.

Przebyte doświadczenia ukazują nam, że potrzeba bliższego zapoznania lubelskiego środowiska z ekumenizmem jest znacznie większa, aniżeli nam się to niegdyś wyda-wało. Ekumeniczna edukacja naszego społeczeństwa - co należy mocno podkreś-lić - jest niezwykle istotna w związku z wchodzeniem Polski do Unii Europej-skiej. Europa jest dziś bardzo różnorodna pod względem religijnym i nikt tam nie patrzy źle na tych, którzy nie uczęszczają na katolickie Eucharystie. W państwach Za-chodu istnieje cały wachlarz ruchów i wspólnot o charakterze ekumenicznym.

Jeżeli już dziś nie nauczymy się zdrowego krytycyzmu, tolerancji i szacunku dla czło-wieka o innych religijnych poglądach i trak-towania go jak równego sobie, to jutro trudno będzie nam z nim współpracować i utrzymywać bliskie towarzyskie kontakty.

A do takiej współpracy i kontaktów wkrótce zmusi nas samo życie.

Najskuteczniejszym apelem o włączanie się do ekumenicznego ruchu jest na pewno przypominanie żarliwej modlitwy o jedność samego Jezusa: „Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał" 0 17, 21).

Duże znaczenie dla katolików powinny po-siadać również wypowiedzi i zachęty Sobo-ru Watykańskiego II:

- „[...] brak jedności jawnie sprzeciwia się woli Chrystusa, jest zgorszeniem dla świata, a przy tym szkodzi najświętszej sprawie przepowiadania Ewangelii wszel-kiemu stworzeniu" (DE 1);

- „obecny Sobór święty zachęca wszyst-kich wiernych Kościoła katolickiego, by

rozeznając znaki czasu pilnie uczestniczyli w dziele ekumenicznym" (DE 4).

Na zakończenie pragnę podzielić się moją osobistą wizją pojednania chrześcijan.

Zgodnie z ustaleniami Soboru Waty-kańskiego II, przy zestawianiu doktryn na-leży pamiętać „o istnieniu porządku czy hierarchii prawd w nauce katolickiej, po-nieważ różne jest ich powiązanie z zasadni-czymi podstawami wiary chrześcijańskiej"

(DE 11). Podstawową prawdą nauki Chrys-tusa jest, w moim rozumieniu, prawda 0 konieczności nawrócenia się i naśladowa-nia Go, czyli realizacji nakazu miłości Boga 1 człowieka. Nakaz ten jest niewątpliwie fundamentem obecnych spotkań przedsta-wicieli Kościoła katolickiego z braćmi w sy-nostwie Abrahama: Żydami i muzułmana-mi. Uważam, że jeżeli otwieramy się na Żydów i muzułmanów, tym bardziej po-winniśmy otworzyć się na tych, którzy jakkolwiek nie zawsze w ten sam sposób jak katolicy pojmują Ewangelię, „to mimo wszystko pragną oni tak jak i my mocno trwać przy Chrystusowym Słowie jako źródle cnoty chrześcijańskiej i dać posłuch apostolskiemu nakazowi: Wszystko cokol-wiek uczynicie w słowie albo uczynku, wszystko w imię Pana Jezusa Chrystusa czyńcie, dziękując przez Niego Bogu Ojcu

(Kol 3, 17). Stąd ekumeniczny dialog moż-na zacząć od moralnego zastosowania Ewangelii" (DE 23). Mam tu na uwadze dialog również z tymi, którym Bóg nie dal łaski wiary we wszystkie ustalone na sobo-rach dogmaty. Pamiętajmy, że wśród nich byli tacy żarliwi wyznawcy Chrystusa, jak Izaak Newton, Albert Schweitzer i wielu innych.

A zatem moja wizja ekumenizmu, to dążenie do jedności opartej na szeroko pojętej tolerancji doktrynalnej i głębokiej ewangelicznej miłości. Nadzieję na realizację tak rozumianej jedności pokładam -łącznie z całym Kościołem - w modlitwie Chrystusa. „A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w ser-cach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany" (Rz 5, 5).

Mariusz Orłowski

Kościół Chrześcijan