• Nie Znaleziono Wyników

szczególnie chętnie, zwłaszcza że niosło ze sobą radość i szalone emocje.

Jeżeli Pan domu nie zbuduje,

na próżno trudzą się ci, którzy go wznoszą.

(Ps 127, 1)

Istnieje wiele ciekawych stylów w muzyce. Każdy artysta w swojej twórczości poszukuje i dąży do tego, który duchowo odpowiada mu najbardziej, w którym realizuje siebie i swoje fascynacje muzyczne. Stylem, który umiło-waliśmy sobie szczególnie, który porusza nie tylko nasze ciała, ale zmusza do refleksji i duchowych poszukiwań, jest gospel

Gospel - znaczy po angielsku „Ewangelia". To połą-czone ze sobą dwa słowa - God i spell, czyli Słowo Boże, lub jak tłumaczą to inni: „Bóg mówi". Gospels - to pieśni nawiązujące do Nowego Testamentu i nauki Chrystusa, pieśni religijne amerykańskich Murzynów (.American Ne-gro Spirituals).

Geneza negro spirituals, to muzyka brytyjska, hymny, psalmy, ballady i tańce, ale także pieśni-kazania, z którymi czarni zetknęli się już w XVII w. Przez 150 lat nasycali się nią; była dla nich atrakcyjna przez prostą formę, a oni sami nie czuli potrzeby modyfikowania tego materiału.

W 1800 r. nastąpiło Wielkie Przebudzenie religijne białych Amerykanów, którzy zaczęli organizować Revival Camps Meetings. Biali plantatorzy często zabierali na te spotkania swoich niewolników, a ci poruszeni śpiewem i kazaniami budzili w sobie drzemiące dotąd siły twórcze. Kościół był jedynym miejscem, w którym czarni mogli rozwijać swoją kulturę bez ingerencji białych; był sercem społeczności, natomiast sercem Kościoła była muzyka. Dla afroamerykanów bardzo ważny był głos Ducha Świętego. Jego słowa należało poczuć i przeżyć, a nie tylko usłyszeć. Dlatego też, w czasie nabożeństw, wielu z nich krzyczało, klaskało w dłonie, śpiewało i tańczyło, bo poruszał ich Duch Święty; czuli się przez

193

Niego natchnionymi. Uważali, że biali tego nie czują, że ich religia jest tylko wyczyta-na z Ksiąg, bez głębszych przeżyć.

Okazało się, że czarni, bardziej niż jakakolwiek rasa ludzka, mają ucho do muzyki i szczególnie emocjonalne podejś-cie do Psalmów. Znali hymny angielskie, ale tworzyli także własne pieśni, czerpiąc wiele ze Starego i Nowego Testamentu.

Często opierali się na starotestamentowych opowieściach o prostych ludziach, nęka-nych przez zło tego świata, którzy z pomocą Boga pokonywali ziemskie potęgi. Murzyń-skie spirituals mówiły o otchłaniach ludz-kiej samotności, lęku i bólu, lecz z trium-fującą wiarą w Jezusa. Nigdy nie kryły cierpienia i nigdy nie wstydziły się swej nadziei na nadejście lepszej przyszłości.

Były to autentyczne pieśni odkupienia, wy-biegające zawsze poza ziemski ból i obecne życie.

Dopiero w latach dwudziestych naszego wieku biali zaczęli doceniać muzyczną sztu-kę afrykańską - gospel, jazz i ragtime.

Wpływ tych dwóch pierwszych stylów mu-zycznych na siebie był bardzo silny, a za-owocował w latach pięćdziesiątych powsta-niem soulu. Jazz dał muzyce gospels in-strumentarium i zachętę do wspaniałych improwizacji. W tym samym czasie jedną z najpopularniejszych czarnych wokalistek była nieżyjąca już Mahalia Jackson. Równie wybitnymi wykonawczyniami były wtedy:

Queen C. Anderson i Marion Williams.

Okres ten nazwano później „złotą erą gos-pel". Wspominając wielkie sławy tego ro-dzaju muzyki, nie można pominąć Arethy Franklin. Nie sposób wymienić tu wszyst-kich, którzy wykonywali ten i pokrewne jemu style muzyczne. Stanowi to bowiem obszerny materiał na dodatkową pracę.

W Polsce pomimo tego, że gospels songs nie są tak popularne, jak w Ameryce, ist-nieje wielu naśladowców tego kierunku.

Jeśli nie wykonują oni ortodoksyjnych pieś-ni spirituals, to czerpią pieś-nieprzerwapieś-nie z te-go źródła, tworząc wiele własnych odmian tego gatunku. Należałoby tu wspomnieć o najbardziej popularnym w latach 70. i 80.

zespole Spirituals Singers Band. Innymi, którzy zasługują na uwagę, są: Ewa Uryga, Marek Bałata, Beata Bednarz, Mieczysław Szczęśniak, Amenbend, New Life M., Com-munio, Monk, Deus Meus, Trzecia Godzina Dnia, Teofil i inni.

Choć gatunek ten kojarzy się głównie z czarnymi wykonawcami, uważam, że rów-nie . dobrze prezentują go biali muzycy.

Bidy spirituals singer nigdy nie osiągnie tej głębi i brzmienia murzyńskiego głosu, ale ktoś, kto z wielkim sercem wykonuje uko-chany przez siebie gatunek, tworzy ciekawą jego odmianę. Nie musimy być czarni, aby

poruszać serca, dawać z siebie radość, robić to z pasją i żarliwością wiary. Jeśli śpiewa-my i modliśpiewa-my się z wiarą, a płynie to prosto z naszego serca i rozpala naszą wyobraźnię, jesteśmy autentyczni i prawdziwi, bez względu na kolor naszej skóry. Dlatego powstał Gospel Rain - grupa ludzi wielbią-cych Boga swoją muzyką i śpiewem.

Poznaliśmy się w sierpniu 1991 r. w cza-sie pielgrzymki do Częstochowy na Świa-towe Spotkanie Młodzieży. Połączyła nas droga, modlitwa, a także wspólne śpiewa-nie. To ostatnie robiliśmy szczególnie chęt-nie, zwłaszcza że niosło ze sobą radość i szalone emocje. Im więcej bawiliśmy się swoimi głosami, tym bardziej słyszeliśmy, że zupełnie niechcący nadajemy tej harmo-nii pewien specyficzny charakter. Przez swobodnie rodzące się głosy chcieliśmy oddać chwałę Temu, który nas nimi obda-rzył. Wiedzieliśmy, że nie połączył nas przypadek, a to, co powstało tego lata, nie mogło wraz z nim się skończyć. Zaczęliśmy spotykać się na próbach (przynajmniej raz w tygodniu) i tak przez kilka lat pracowa-liśmy przy klasztorze oo. Kapucynów na

„Poczekajce" w Lublinie, gdzie nasza dzia-łalność wiązała się głównie z oprawą litur-giczną.

Dopóki śpiewaliśmy wyłącznie podczas Mszy Świętej, nazwa nie była nam potrzeb-na. Problem powstał dopiero przed naszym pierwszym festiwalem, organizowanym na

„Poczekajce" - W stronę Stwórcy. Praktycznie od samego początku istnienia grupy

głów-Gospel Rain

nym obszarem muzycznej inspiracji, a także ideałem, była muzyka gospel. Nadając tę właśnie nazwę zespołowi (początkowo był to po prostu Gospel), chcieliśmy podkreślić styl, w jakim gramy i do jakiego dążymy wokalnie.

Podczas kolejnych festiwali organizo-wanych na „Poczekajce" zdobywaliśmy wy-różnienia i nagrody publiczności. Następ-ny, na którym odważyliśmy się wystąpić, był lubelski Studencki Festiwal Piosenki Reli-gijnej „Żakeriana którym w 1995 r. otrzy-maliśmy trzecią nagrodę. W międzyczasie zdobyliśmy także drugą nagrodę na Prze-glądzie Piosenki Religijnej w Świdniku.

Dobre i kreatywne (dla nas) było to, co robiliśmy. Skromna gitara akustyczna, przestała nam jednak w końcu wystarczać, i małymi kroczkami, sukcesywnie rozwija-liśmy swoje zaplecze instrumentalne.

W obecnym składzie, z tradycyjnymi in-strumentami (instrumenty klawiszowe, gi-tara elektryczna, gigi-tara basowa, perkusja oraz instrumenty perkusyjne) i pod nazwą Gospel Rain, gramy od czerwca 1998 r.

Nie ograniczamy się do wykonywania jedynie standardów gospel; staramy się grać głównie własne utwory, inspirowane muzyką gospel i oparte na tej estetyce.

Bogatym źródłem, z którego czerpiemy, są również filary współczesnej muzyki, style:

soul, jazz i rock. Nazwa zespołu - Gospel Rain - wskazuje na nasze muzyczne fascy-nacje. Bliska jest nam bowiem „czarna"

muzyka gospel, a także - jak już wcześniej wspomniałam - jej pokrewne style (nawet rytmy latynoamerykańskie). Cechą łączącą te gatunki jest ogromny ładunek emocjo-nalny, pasja, zaangażowanie i dynamika.

Ale nazwa zespołu, ma dla nas również swoje duchowe odniesienie. Gospel Rain to również wspólna droga duchowej prze-miany. W tej nazwie nie chodzi wyłącznie o style muzyczne, do których się odwołu-jemy, ale także o Ewangelię, czyli Dobrą

Nowinę, Słowo Boże, które przychodzi do nas, tak po prostu. To fundament, wobec którego nie można pozostać obojętnym.

Święty Paweł powiedział, że Bóg pragnie,

aby zbawienie świata przyszło przez głup-stwo przepowiadania, a muzyka i śpiewane teksty Ewangelii są właśnie tą drogą, którą Bóg przychodzi do nas. Jeśli przez nasze granie ktoś spotka Chrystusa, a my bylibyśmy narzędziami w Jego ręku, to za to -chwała Panu.

Chcielibyśmy, aby widz przychodzący na nasze koncerty, nie był tylko widzem.

Staramy się wciągać publiczność do wspól-nej zabawy i modlitwy, nie tylko pieśnią, ale także tańcem, przez gorące rytmy latyno-amerykańskie.

W lipcu 1999 r. w składzie:

Małgorzata Bartosiewicz - śpiew, Barbara Bartoszek - śpiew,

Barbara Bojarska - śpiew, Krystyna Waseńczuk - śpiew, Agnieszka Wielgus - śpiew,

Agnieszka Wojciechowska - śpiew, Marek Fedor - perkusja,

Grzegorz Głuch - gitara, śpiew, Marcin Kojder - instr. perkusyjne,

Piotr Michnikiewicz - instr. klawiszowe, Bogdan Opoń - gitara basowa,

zarejestrowany został materiał na naszą pierwszą płytę. Znajdują się na niej, w dużej mierze, własne, premierowe utwory, a także mniej znane standardy muzyki chrześcijań-skiej w aranżacji Grzegorza Głucha, który także, podobnie jak Marek Fedor, jest au-torem tekstów i muzyki. Płyta nosi tytuł:

Ten, kto przychodzi i ukaże się już na po-czątku lipca 2000 r.

Nagranie zarejestrowano w Studiu Psalm w Warszawie. Realizatorem

mate-riału był Edward Sosulski, znany i doświad-czony realizator oraz producent muzyki chrześcijańskiej w Polsce (m.in. Teofil, New Life M., Houk, 2 Tm 2, 3, Arka Noego, Antonina Krzysztoń i inni). Masteringiem nagranego materiału zajął się Grzegorz Piwkowski. Na płycie znalazły się nastę-pujące utwory: Bogiem jest, Wznieś swą dłoń, Dokąd (Ten, kto przychodzi), Chwal Go, Pieśń nad Pieśniami, Wnet nadejdzie dzień, Śpiewaj-my wszyscy Alleluja, W dłoniach Twych, Tyś jest Bóg, Zjednoczeni w Duchu, Modlitwa o pokój.

Scriptores Scholarum 1 9 5

Kiedy płyta zespołu ukaże się, będzie-my promować ją przede wszystkim na koncertach. W najbliższej przyszłości pla-nujemy wystąpić na toruńskim Song of Songs Festival w lipcu. W tym samym mie-siącu zagramy koncert w lubelskim Domu Kultury Kolejarza podczas „Festiwalu Kul-tury Chrześcijańskiej", w Wołczynie koło Częstochowy, a pod koniec sierpnia praw-dopodobnie w Osieku. Dalsze plany obej-mują małą trasę koncertową na Śląsku, na początku września.

Na pewno nigdy nie będziemy brzmieli, jak typowa murzyńska grupa, reprezentują-ca negro spirituals, ale przecież nie o to chodzi. Kochamy to, co robimy, czerpiemy jak najwięcej z ulubionych przez nas stylów muzycznych, a przede wszystkim staramy się robić to jak najlepiej. Wiemy, że to co osiągnęliśmy nie jest jedynie naszą zasługą i dopóki nie będziemy poszukiwali w tym chwały dla siebie, otrzymamy błogosła-wieństwo od Tego, który jest podwaliną wszystkich rzeczy.

Scriptores Scholarum 1 (26) 2000