• Nie Znaleziono Wyników

Polska Misja „Świat dla Chrystusa", istniejąca w ramach Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej w RP, od wielu lat dociera ze Słowem Bożym na pola misyjne.

Prezbiter Jan Dytrych - Z-ca Dyrektora misji ds. Europy, w latach wojującego komunizmu zajmował się prze-wożeniem egzemplarzy Pisma Świętego na Ukrainę.

Pomagali mu w tym inni, którzy we własnym zakresie dostarczali Biblie narodom ZSRR, przez ówczesną wła-dzę zakazane lub drukowane grubo poniżej potrzeb.

Znana jest historia z lat 60., która dotyczyła pozwo-lenia na wydrukowanie przez zarejestrowanych bapty-stów (notabene, istniało więcej niezarejestrowanych baptystów) około 10 tysięcy egzemplarzy Biblii. Ktoś znaczący w KGB wezwał dyrektora wydawnictwa wspomnianych baptystów i oświadczył, że połowa

na-kładu musi zostać wysłana dla mniejszości rosyjskoję-zycznych w krajach zachodnich, gdzie - według jego słów - nie mają oni dostępu do literatury religijnej po rosyjsku. Tak więc baptystom w ZSRR pozostawiono 5 tysięcy Biblii, którymi można było obdzielić jedynie przywództwo wspólnot baptystycznych. Czarnorynko-wa cena Biblii dochodziła wówczas do 300 rubli, co stanowiło równowartość kilku pensji „kołchoźnika".

Gdy wierzący na Zachodzie otrzymali Biblie z nadrukiem wydawnictwa z Moskwy, bez chwili wahania zlecili specjalistom druk ponad 5 min kopii takich Biblii, które następnie „przerzucano" do ZSRR. Wiadomo, że papier był lepszy, a i samo wykończenie introligatorskie rów-nież. Ale gdy do prezbitera jakiejś wspólnoty ewange-licznej w ZSRR przychodził funkcjonariusz KGB i pytał czy ma Biblie i skąd, to on pokazywał nadruk i oświad-czał, że dostał je od centrali w Moskwie. Polscy kurierzy znali zazwyczaj tylko imiona „braci" i to najwyżej dwóch z ogniwa. Różne były historie na granicach, miały miejsce konfiskaty (znane są przypadki, że potem sami

Polska Misja „Świat dla Chrystusa"

celnicy rozprowadzali Biblie po cenach czarnorynkowych), a nawet różnego rodza-ju kary dla przewożących, ale zawsze znaj-dowali się chętni, którzy przemycali Biblie do ZSRR.

W 1995 r. prezbiter Ryszard Kwoka otrzymał Boże natchnienie, aby pojechać do Kazachstanu. Wcześniej prowadził on prace misyjne na Litwie, w dużej mierze dzięki pomocy Zboru Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej w Łęcznej oraz innych wspólnot i osób wspierających. Prezbiterzy:

Jan Dytrych i Ryszard Kwoka w lipcu 1995 roku wsiedli do pociągu jadącego w kierun-ku Kijowa, skąd zamierzali udać się do Karagandy w Kazachstanie. Nie znali szcze-gółów podróży ani kraju, do którego się udawali. Opierali się jednak na wskazów-kach Ducha Świętego. Chociaż sprzedano im w Kijowie bilety kolejowe do Karagandy, na stacji stał jedynie pociąg w kierunku Akmoły - miasta, którego nie można było znaleźć na mapie Kazachstanu. Wątpliwości rozwiała nieznajoma pani, siedząca we wskazanym na bilecie przedziale. Okazało się, że jest to nowa kazachska nazwa daw-nego sowieckiego Celinogradu, czy z czasów carów - Akmolińska. Wagon do Karagandy, leżącej około 300 km dalej, miał być po pięciu dniach podróży odczepiony na stacji w Akmole i dołączony do jakiegoś pociągu jadącego do Ałma-Aty. Polscy misjonarze byli początkowo zaszokowani obecnością kobiety w przedziale sypialnym, ale co mieli począć - takie były miejscowe zwyczaje.

Nieznajoma, pani Tatiana, miała bilet do Akmoły (nazwę której znowu zmieniono w ostatnim czasie na Astana - nowa stolica Kazachstanu, co dosłownie znaczy po ka-zachsku: stolica). Zauważyła, że podróżni rozmawiają między sobą po polsku. Jej ciekawość wzmogła się. Kim są? Skąd jadą? Po co do Kazachstanu, i to z takimi

bagażami? Rozmowa potoczyła się po rosyj-sku, a czasu było wiele. Dziwnym trafem nie było kontroli celnej na granicach ukraińsko-rosyjskiej i rosyjsko-kazachskiej. W pociągu zmieniali się pasażerowie, którym polscy misjonarze ze swojego bagażu rozdawali

literaturę chrześcijańską w języku rosyj-skim. Pani Tatiana dostała już na początku podróży dużą Biblię. Drugiego dnia prezbi-ter Ryszard Kwoka przyznał się pani Tatia-nie, że chcieliby odwiedzić wspólnoty chrześcijańskie w Karagandzie, tylko kłopot w tym, że nie mogli wcześniej dotrzeć do adresów. Jakiś znajomy prezbiter z Moskwy dał mu wprawdzie adres pastora z okolic Karagandy, ale nikt nie odpisał na wcześ-niejsze listy z Polski. Rozmawiano wiele na temat Słowa Bożego. Może czwartego dnia podróży pani Tatiana zaproponowała pomoc polskim misjonarzom, mówiąc, że jako na-uczycielka odwiedzała i zna na pamięć adre-sy pięciu wspólnot chrześcijańskich w swo-im mieście Akmole. Ponieważ obecnie jest dyrektorką internatu, zaprasza więc do wol-nych w okresie wakacyjnym pokoi, gdzie mogą pozostać, aż znajdą „swoich braci".

Obok internatu jest tania i dobra restaura-cja, wydająca posiłki składające się z potraw podobnych do polskich. Dodatkowo na sta-cji można załatwić tygodniową przerwę w podróży. Tak też uczynili. Pod pierwszym

z podanych przez panią Tatianę adresów odnaleźli niezarejestrowanych zielono-świątkowców, wywodzących się z ukraiń-skiego nurtu przebudzeniowego, gdzie znaczącą postacią był prezbiter Iwan S.

Woronajew. W piątek po południu dotarli do miejscowego prezbitera, który oświad-czył, iż szczęśliwie się składa, że w sobotę rano wyjeżdża na zjazd około 100 pastorów z terenu, gdzie będą również prezbiterzy z Karagandy. Tydzień później na stacji kole-jowej w Karagandzie polscy misjonarze ze

swoimi pakunkami zostali zabrani przez miejscowych braci do ich domów i wspólnot kościelnych.

W następnych latach, każdego roku, wyjeżdżała grupa polskich misjonarzy, aby wspólnie docierać do kazachskich miast i wiosek, gdzie istnieje duchowy głód Sło-wa Bożego. Najpiękniejsze były spotkania z miejscową Polonią, pomimo tego, że w większości przypadków rozmawiano po rosyjsku. We wspólnocie, gdzie pastorem jest prezbiter Jasza, z pochodzenia

Nie-145 Scriptores Scholarum

miec, stwierdzono obecność „siostry" swoich informatorów w narodzie. Długi z Chin - emigrantki, od ponad trzydziestu czas nurtowało uczestników pierwszej wy-lat mieszkającej w Kazachstanie. Ma ona prawy misyjnej do Kazachstanu pytanie:

w Urumczi (stolica prowincji chińskiej) Kim była pani Tatiana, że znała tak dobrze rodzoną siostrę, która może zaprosić do środowisko mniejszości wyznaniowych Chin i pomóc w pierwszych kontaktach, w Akmole?! Dzisiaj jasne jest, że musiała Misjonarze z Polskiej Misji „Świat dla być jednym z informatorów KGB. Niezba-Chrystusa" byli zdumieni i zachwyceni ta- dane są nie tylko drogi Boże, ale i zawiłości kim prowadzeniem Ducha Świętego. Do- duszy ludzkiej.

wiedzieli się również wiele na temat repre- Na 4 lipca 2000 r. planowany jest kolej-sji, jakie musieli znosić chrześcijanie żyjący ny wyjazd uczestników Polskiej Misji w Kazachstanie w czasach ZSRR. Na przy- „Świat dla Chrystusa" na kontynent azja-kład nie wolno było dziecku do lat 18 brać tycki. Tym razem do Chin, gdzie w 1999 r.

udziału w żadnych nielegalnych zgroma- prezbiter Edward Kędziera - z-ca dyrektora dzeniach religijnych. Należy w tym miejscu misji ds. Azji, dotarł do Urumczi. Celem wyjaśnić, że procedura rejestracji była nie- jest 8 min Ujgurów - nomadów blisko zwykle zawiła i skutecznie zniechęcająca, spokrewnionych z Kazachami, których Czasami w celach propagandowych rejes- ChRL objęła swoim protektoratem rządo-trowano niektóre zgromadzenia chrzęści- wym. Podobno toczy się wojna domowa, jańskie, lecz tylko w większych miastach. Ujgurowie są w większości muzułmanami.

W przypadku stwierdzenia obecności na Wiele jest niewiadomych, ale wiadoma jest modlitwie dziecka, jego rodzice byli wzy- wola Boża wynikająca ze Słowa Bożego wani do szkoły, dom, w którym odbywało zapisanego chociażby w Ewangelii wg św.

się nabożeństwo doznawał mniejszej lub Mateusza 28, 18-20 i u Proroka Micheasza większej dewastacji, gdy siły porządkowe 4, 1-7. Wyjeżdżający polscy misjonarze usuwały „nielegalnie" zgromadzonych, z Polskiej Misji „Świat dla Chrystusa" liczą a prowadzący takie zgromadzenie trafiał na wsparcie modlitewne braci i sióstr z Koś-na kilka lat do obozu pracy. Prezbiter Ry- ciołów i Wspólnot chrześcijańskich. Więcej szard Kwoka spotkał w Karagandzie prez- informacji: tel. (0-81) 4622381 (Z-ca Dy-bitera Domańskiego (Polak z pochodzenia), rektora Polskiej Misji „Świat dla Chrystu-który w sumie „zaliczył" ponad 10 lat sa" ds. Azji - Edward Kędziera) lub pocztą rozłąki z rodziną i wspólnotą kościelną, internetową - ryskwok@vc.pl . Niech Pan Wszystko za sprawą KGB, które miało Bóg Wszechmogący błogosławi!

Jurty w okolicach Urumczi w Chinach fot. E. Kędziera

Scriptores Scholarum 1 (26) 2000