• Nie Znaleziono Wyników

Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo... j ^ 24

Jest piękny, słoneczny dzień, 1 kwietnia 2000 r. W Kroś-cienku nad Dunajcem kilkutysięczna rzesza ludzi związa-nych z Ruchem Światło-Życie zgromadziła się, aby po-witać powracającego „Wygnańca". Do umiłowanej

Oj-czyzny powrócił Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki.

Kim był ten człowiek, że powrót Jego doczesnych szczątków zgromadził tyle osób, że wywołał takie zainte-resowanie ludzi Kościoła w Polsce? Jeśli wśród współczesnych szukalibyśmy świadka, który w swoim życiu realizował słowa Chrystusa o obumieraniu, to na pewno możemy swoją uwagę zwrócić na tego kapłana, którego życie możemy scharakteryzować dwoma słowa-mi: Amen i Magnificat.

Urodził się 24 marca 1921 r. w Rybniku na Śląsku, w wielodzietnej rodzinie. Jego ojcem był Józef Blachnicki, matką Maria Miller. Ukończył gimnazjum typu neokla-sycznego w Tarnowskich Górach. Od najmłodszych lat pragnął służyć innym. Bardzo aktywnie działał w harcer-stwie. W roku 1938 zdał maturę, po czym jako ochotnik wstąpił do wojska. Brał udział w kampanii wrześniowej, dostał się do niewoli niemieckiej. Uciekł i wrócił do Tarnowskich Gór, gdzie podjął działalność konspiracyjną.

W 1940 r. jego grupa została zdekonspirowana i musiał uciekać. Aresztowany, po przesłuchaniach został osadzo-ny w obozie oświęcimskim jako więzień nr 1201.

W Oświęcimiu przebywał 14 miesięcy. We wrześniu 1941 r. przewieziono go do więzienia w Katowicach i postawiono przed sądem, a w marcu 1942 r. skazano na śmierć przez ścięcie za działalność przeciwko Trzeciej Rzeszy. Ponad cztery miesiące przebywał w celi śmierci, oczekując na wykonanie wyroku. Ułaskawiano go, a karę śmierci zamieniono na 10 lat ciężkiego więzienia po

155

zakończeniu wojny. Aż do 1945 r. przeby-wał w więzieniach na terenie Niemiec, gdzie w kwietniu tego roku został wyzwo-lony przez armię amerykańską w obozie Legenfeld w południowych Niemczech.

Pobyt w celi śmierci katowickiego wię-zienia wiąże się z najważniejszym wydarze-niem Jego życia. Po latach, w swoim Testa-mencie nazwie to wydarzenie dniem swoich narodzin. Opisuje to w taki sposób:

„Dar wiary, która jako nowa, nadprzyro-dzona rzeczywistość została wlana wjednym momencie w owym pamiętnym dniu - jako zupełnie nowe, nie ludzką mocą zapalone światło, które świeci nawet wtedy, gdy nie pada jeszcze na żaden przedmiot i trwa cicho, nieporuszenie jak gwiazda, świecąc w ciemnościach i sama będąc ciemnością. Ta rzeczywistość wiary - od tamtej chwili, bez przerwy określa dynamikę mego życia i jest we mnie źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu. Nigdy w tym okresie nie miałem wątpliwości co do wiary i nigdy nie miałem innych celów i dążeń, zaintereso-wań, poza wynikającymi z wiary i skierowa-nymi ku Ojcu przez Syna w Duchu Świętym, w realizacji wielkiego planu zbawienia.

Wszystkie decyzje były podejmowane w mo-tywacji wiary. Wiarę przy tym zawsze po-jmowałem jako decyzję osoby, polegającą na

oddaniu siebie, i moje zaangażowanie -przynajmniej na płaszczyźnie intencji było niepodzielne"1.

Opisywane wydarzenie miało miejsce 17 czerwca 1942 r. Jak bardzo głębokie było to nawrócenie, najlepiej świadczą dzieła tego Sługi Bożego oraz świadectwa osób, które spotkały się z nim na drogach swego życia. Śpośród tych dzieł największe to Ruch Światio-Życie oraz Krucjata Wy-zwolenia Człowieka.

Po zakończeniu wojny Franciszek Blach-nicki wrócił do Polski i wstąpił do Śląskiego Seminarium Duchownego. W 1950 r.

przyjął święcenia kapłańskie i rozpoczął praćę duszpasterską. Od początku

najgłęb-1 Ks. F. Blachnicki, Testament, w: tenże, Gwaltownik Królestwa Bożego, Lublin 1994.

szy sens widział w pracy w małych grupach duszpasterskich. Jedyną możliwość zaan-gażowania świeckich w Kościele stanowiła wówczas służba liturgiczna. Ks. Franciszek gromadził ministrantów, zabierał ich na kilkudniowe rekolekcje na wzór harcerskich obozów, jednocześnie kształtując ich sumie-nia w duchu Ewangelii. Nigdy nie bał się stawiać wymagań tym, którzy z Nim byli, i w tym widział szansę powodzenia wszel-kich działań. Po latach tak o tym wspomina:

„Odwaga wiary jest szczególnym darem Bożym, darem, który otrzymaliśmy w na-szym Ruchu Światło-Życie. Jest to równo-cześnie dar ogromnie w tej chwili nam potrzebny [...]. Wczym się ta odwaga wiary wyraża?

Przede wszystkim w odważnym stawia-niu wymagań autentycznej wiary, auten-tycznej Ewangelii.

Kiedy jako kapłani duszpasterze, kate-checi czy katechetki stajemy w obliczu dzie-ci czy młodzieży, to zwykle towarzyszy nam jakiś podstawowy lęk, czy oni są zdolni

zrozumieć to, co do nich mówimy i wtedy uciekamy się do różnych chwytów psycho-logicznych, pedagogicznych, socjologicz-nych [...]. A tymczasem ludzie czekają na autentyczne Słowo Boże, na autentyczną Ewangelię. A zwłaszcza ludzie młodzi chcą, aby stawiać im wielkie wymagania.

Zaczęło się kiedyś od pracy z dziećmi.

Pierwsze odkrycie: kiedy zetknąłem się jako początkujący wikary z duszpasterstwem dzieci, uświadomiłem sobie, że u podstaw naszej pracy duszpasterskiej z dziećmi leży pewien schemat, który zawiera w sobie jakąś zasadniczą kapitulację. Schemat, który za-kłada, że życie w grzechu ciężkim, to jest normalny stan życia chrześcijańskiego i to trzeba przyjąć jako punkt wyjścia. Od czasu do czasu można zaproponować ludziom, żeby wyrwali się z tego stanu z okazji jakie-goś święta, proponuje się ludziom spo-wiedź, żeby na chwilę odzyskali stan łaski uświęcającej, ale potem jak najszybciej po spowiedzi trzeba dać okazję do Komunii świętej [...] i potem wracają do normy, czyli do życia w grzechu ciężkim. Próbowałem to

Ruch Światło-Życie

kiedyś przedstawić dzieciom, konkretnie ministrantom i powiedziałem, że my musi-my się zbuntować przeciwko takiej koncep-cji życia, bo to jest życie podobne do życia żab, które żyją w błocie i czasem taka żaba wychyli się, żeby zaczerpnąć powietrza i zno-wu - plums - do błota z powrotem [...].

Okazało się, że wszyscy na taką propozycję czekają, że to jest coś wspaniałego"2.

Takie właśnie wysokie wymagania po-stawił Ojciec (tak Go nazywają wszyscy, którzy stanęli na drodze Ruchu Światło--Zycie) w programie formacyjnym, który stworzył dla uczestników wszystkich typów oaz. Ten styl kształtował charaktery setek tysięcy młodych ludzi w czasach zniewole-nia komunistycznego. Oazy rekolekcyjne stawały się prawdziwymi oazami wolności w rzeczywistości totalitarnego zniewolenia.

Najcenniejszym owocem Ruchu Świa-tło-Życie jest wspomniana powyżej Krucja-ta Wyzwolenia Człowieka. SKrucja-tała się ona odpowiedzią na wezwanie Jana Pawła II skierowane do Rodaków, aby sprzeciwili się wszystkiemu, co uwłacza godności czło-wieka. W Nowym Targu podczas pierwszej pielgrzymki Papieża do Polski została mu ofiarowana pierwsza Księga Czynów wyzwo-lenia, zawierająca nazwiska osób, które do-browolnie, jako dar miłości wobec Chrys-tusa i braci, ofiarują całkowitą abstynencję od alkoholu i wypowiadają walkę wszelkim zniewoleniom zagrażającym człowiekowi.

Jako źródło tych zniewoleń wskazywał Oj-ciec lęk:

„Szczytem wolności w rozumieniu Ewangelii, w rozumieniu chrześcijaństwa jest oddanie życia za prawdę. To jest właś-nie martyrium, to jest świadectwo krwi, oddania życia, i to jest równocześnie szczyt wolności chrześcijanina i wolności człowie-ka zarazem. Jeżeli w ten sposób pojmiemy naszą wolność, to zawsze będziemy wolni i zawsze będzie nam towarzyszyła wew-nętrzna świadomość wolności, wewwew-nętrzna

2 Ks. F. Blachnicki, Świadectwo niepokornego, w: te-nże, Prawda - Krzyz - Wyzwolenie, Carlsberg 1985, s. 9-10.

radość i pozbędziemy się wtedy lęku. Bo bezpośrednim źródłem niewoli człowieka jest lęk, a nie zewnętrzna przemoc.

Gdyby nie było lęku, to zawsze pozos-tawalibyśmy ludźmi wolnymi. Dlatego trzeba przezwyciężyć lęk przez wiarę w to, że jesteśmy dziećmi Bożymi"3.

Najistotniejszym faktem jest jednak to, że wszystkie te wymagania najpierw sta-wały się udziałem Ojca. Odwaga wiary rzeczywiście charakteryzowała całe Jego życie. Jednocześnie nigdy nie uchylał się od konsekwencji swojego działania, nawet najcięższych, najpoważniejszych. Gdy w la-tach pięćdziesiątych aresztowano biskupów katowickich, nie pogodził się z próbami manipulacji Kościołem przez władze komu-nistyczne - podjął pracę w tajnej Kurii, co zaowocowało wygnaniem z diecezji. W 1 9 6 0 r. Służba Bezpieczeństwa brutalnie rozwią-zała podjętą przez Ojca Krucjatę Wstrze-mięźliwości (osiągała zbyt dobre wyniki w walce z pijaństwem). Ojciec najpierw wezwał współpracowników do śpiewu Mag-nificat, a następnie bez sprzeciwu pozwolił się uwięzić w tym samym więzieniu, w którym przetrzymywali Go hitlerowcy.

Lata sześćdziesiąte to czas pracy nauko-wej w Katolickim Uniwersytecie Lubel-skim. Jego specjalnością była teologia pas-toralna. Był jednym ze współtwórców In-stytutu Teologii Pastoralnej KUL. Gdy jed-nak komuniści z przyczyn politycznych nie zatwierdzili jego habilitacji, odmówił po-bierania wynagrodzenia za pracę wykła-dowcy.

Był bardzo aktywny podczas solidarnoś-ciowego zrywu w 1980 r. Przygotowywał program Wielkiej Ewangelizacji Ad Chris-tum Redemptorem. Planował, że do 2000 r.

we wszystkich parafiach Polski odbędą się rekolekcje ewangelizacyjne, i że całe rzesze Polaków spotkają Jezusa Chrystusa i przy-jmą jego Ewangelię.

Wybuch stanu wojennego zastał Go w Rzymie, gdzie brał udział w II Kongresie Ruchów Katolickich. Jego powrót do kraju

3 Ibidem, s. 13.

Scriptores Scholarum 1 5 7

stał się niemożliwy. Osiadł w Carlsbergu, w Palatynacie, gdzie powstało Międzynaro-dowe Centrum Ewangelizacji Światło--Zycie. Tutaj też tworzył Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów, która miała przygotowywać diakonię i materiały dla wyzwolenia narodów zniewolonych przez system totalitarny.

Zmarł w Carlsbergu 27 lutego 1987 r.

Po latach dostrzeżono Jego zasługi. 17 lutego 1994 r. został pośmiertnie odzna-czony Krzyżem Komandorskim Orderu Od-rodzenia Polski; 5 maja 1995 r. otrzymał pośmiertnie Krzyż Oświęcimski.

Miłość, którą żył i której uczył swoich braci i siostry, nie mogła zostać bezowocna.

Pozostaje ona dla nas przykładem i nauką.

9 grudnia 1995 r. za zgodą Papieża Jana Pawła II rozpoczął się proces beatyfikacyjny Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego.

Jan Paweł II napisał o Nim:

„Swoje liczne talenty umysłu i serca, jakiś szczególny charyzmat, jakim obdarzył Go Bóg, oddal sprawie budowy Królestwa Boże-go. Budował je modlitwą, apostolstwem, cierpieniem i budował z taką determinacją, że słusznie myślimy o Nim jako o gwałtowni-ku tego królestwa (por. Mt 11,12)"4.

4 Jan Paweł II, Telegram przesłany 28 lutego 1987 r.

na ręce bpa Szczepana Wesołego, w: Biuletyn Nadzwyczajny Ruchu Światło-Życie, bmrw, s. 1.

Scriptores Scholarum 1 (26) 2000