• Nie Znaleziono Wyników

Droga skrzypcowego

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2012 (Stron 157-161)

mistrza

...Natan Dondalski świecił jak megagwiazda - hyper uzdolniony młody skrzypek...

(Upsala Nya Tidnig) Natan Dondalski, pierwszy koncertmistrz orkiestry symfonicznej Filharmonii Kosza-lińskiej, swoją profesjonalną karierę koncer-tową rozpoczął piętnaście lat temu, w roku 1997. Był to moment szczególny, bowiem na prestiżowym Międzynarodowym Konkursie im. Louisa Spohra we Freiburgu zdobył II na-grodę i wiele propozycji koncertowych. Suk-ces był tym większy, że w konkursie uczestni-czyli instrumentaliści w wieku do 35 roku ży-cia, Natan natomiast miał wówczas zaledwie lat siedemnaście, a swój ulubiony Koncert skrzypcowy D-dur op.77 Johannesa Brahmsa już grał wybornie. Potwierdza to ten oto frag-ment opinii opublikowanej w „Dzienniku Po-jezierza”: Natan Dondalski należy już do grona najwyżej cenionych wiolinistów młodego poko-lenia. Perfekcyjne wykonanie Koncertu Brahm-sa przekonuje, że nie jest to opinia chybiona.

Artysta osiągnął także laury na wielu ogólno-polskich i międzynarodowych konkursach. Do tych najbardziej znaczących, poza wspomnia-nym we Freiburgu, należy zaliczyć konkurs

w Gdańsku (l994 r., I nagroda), w Pradze (1994 r., III nagroda), w Weimarze (1995 r., I nagroda).

W latach 1990 – 1999 był stypendystą Krajo-wego Funduszu na Rzecz Dzieci Uzdolnionych Muzycznie, a także wielokrotnym stypendystą Ministerstwa Kultury i Sztuki oraz Fundacji Kul-tury Polskiej.

Zaliczany do grona najwybitniejszych pol-skich skrzypków młodego pokolenia Natan Dondalski urodził się w Olsztynie, w rodzinie o bogatych tradycjach muzycznych. Jego dzia-dek był skrzypkiem w bydgoskiej Filharmonii Pomorskiej i pedagogiem w szkole muzycznej, a babcia – baletnicą i wokalistką. Ojciec jest skrzypkiem, mama perkusistką. Swoją zawodo-wą pracę oboje rozpoczynali w Operze Bydgo-skiej. W latach 1972-1975 mieszkali w Koszali-nie i pracowali w orkiestrze filharmonicznej.

Jan Dondalski był I koncertmistrzem, tak jak obecnie jego syn Natan.

W rozmowach rodzice Natana podkreślają, że to były ich najmilsze lata i żałują, że wyjechali do Olsztyna. Tam jednak zaproponowano im lepsze warunki mieszkaniowe, co było argu-mentem nie do przebicia, zwłaszcza, że rodzina się powiększała. Natan Dondalski jest jednym z czworga rodzeństwa. Wszyscy ukończyli stu-dia muzyczne i wszyscy grają na skrzypcach, zdobywając nagrody na różnych konkursach i aktywnie uczestnicząc w życiu koncertowym.

Najstarsza Katarzyna Dondalska, miesz-kająca w Niemczech, nie tylko świetnie gra na skrzypcach, ale jest także wyjątkowej klasy so-pranistką koloraturową i z ogromnym powo-dzeniem występuje na najbardziej prestiżo-wych scenach i estradach koncertoprestiżo-wych świata.

Jej kariera rozwija się wspaniale. Monika Don-dalska jest koncertmistrzem orkiestry symfo-nicznej Filharmonii Warmińsko – Mazurskiej w Olsztynie. Maksym Dondalski, najmłodszy z rodzeństwa, kończy obecnie studia w bydgo-skiej Akademii Muzycznej, w klasie skrzypiec oraz dyrygentury; jak mówi Natan, chyba jest najzdolniejszy z całej czwórki. Wybitnie utalen-towane rodzeństwo mieliśmy okazję poznać

i podziwiać podczas ich znakomitych wystę-pów w Koszalinie.

Z kolei droga skrzypcowego mistrza – Nata-na Dondalskiego – rozpoczęła się gdy miał sie-dem lat. Najpierw uczył się pod kierunkiem oj-ca, następnie u wspaniałego pedagoga Anto-niego Hoffmana w szkole muzycznej I stopnia.

Uczył się także gry na klarnecie i fortepianie, ponieważ ojciec uważał, że muzyk powinien być wszechstronny. Grając na tych instrumen-tach również odnosił sukcesy, ale ostatecznie wybrał skrzypce.

Od najmłodszych lat z powodzeniem uczest-niczył w konkursach wiolinistycznych. Na jed-nym z nich został dostrzeżony przez prof. Mi-rosława Ławrynowicza – znanego, cenionego skrzypka i pedagoga. Dzięki jego stypendium uczestniczył w kursie w Łańcucie, a następnie za jego namową rodzice wyrazili zgodę na na-ukę syna w Liceum Muzycznym w Szkole Talen-tów im. Zenona Brzewskiego w Warszawie.

W klasie prof. M. Ławrynowicza Natan uczył się dziesięć lat. Z wyróżnieniem ukończył szkołę średnią oraz studia w Akademii Muzycznej im.

Fryderyka Chopina w Warszawie.

Studiował także w Niemczech u świetnych mistrzów, najpierw u Grigorija Żyslina w Hoch-schule für Musik w Würzburgu, a następnie w Düsseldorfie w klasie Rosy Fain, uczennicy Dawida Ojstracha.

W życiu młodego skrzypka był to jednak bar-dzo trudny okres, ponieważ musiał także zaro-bić na swoje utrzymanie. Przez dwa lata grał więc w orkiestrze symfonicznej Klassische Phil-harmonie Bonn, w której wymagano niezwykle intensywnej pracy. Przygotowywany w ciągu tygodnia program był następnie prezentowany w około dwudziestu miastach. Niewielu muzy-ków wytrzymywało takie tempo. Natan Don-dalski także zrezygnował z tej pracy i wrócił do Polski. Uznał, że tu jest jego miejsce.

W Koszalinie po raz pierwszy zaprezentował się w roku 1998, wykonując z orkiestrą symfo-niczną Filharmonii Koszalińskiej pod dyrekcją Tadeusza Wojciechowskiego wirtuozowski

Koncert skrzypcowy D-dur op.35. Piotra Czaj-kowskiego. Osiemnastoletni wówczas wioli-nista oczarował swą grą nie tylko wszystkich melomanów, ale także krytyków muzycznych:

...jego interpretacja Koncertu Czajkowskiego pod-kreślała przede wszystkim rozlewny, pełen zadu-my rosyjski liryzm tej muzyki. A szlachetny dźwięk skrzypiec, nienaganna wibracja i intonacja po-zwalały mu uzyskać taki efekt ze swobodą i bez przesadnej afektacji. – pisała Gazeta Wyborcza.

... słuchaliśmy artysty w pełni ukształtowanego, o znakomitym warsztacie, wielkiej muzykalności i wyrobionym smaku. (Muzyka 21)

W roku 2004, dzięki rodzicom, którzy znali Koszalin, a także zdanemu egzaminowi kwali-fikacyjnemu, otrzymał stałe zatrudnienie w tu-tejszej Filharmonii. I tak od ośmiu sezonów ar-tystycznych gra na stanowisku pierwszego kon-certmistrza orkiestry, łącząc tę pracę z ożywio-ną działalnością solistyczożywio-ną.

W czasie swojej muzycznej wędrówki spo-tykał się i współpracował z wieloma wybitny-mi artystawybitny-mi, co zawsze jest znakowybitny-mitą lekcją.

Udawało mu się zdobywać różne stypendia, dzięki którym mógł uczestniczyć w mistrzow-skich kursach – współpracował m.in. z Wandą Wiłkomirską, z niemieckim artystą Wolfgan-giem Marschnerem, a podczas warsztatów artystycznych dla duetów w Lozannie z francu-skim skrzypkiem Pierrem Amunialem i piani-stą Pawłem Giliłowem.

Natan Dondalski występował w większości krajów europejskich, a także w Japonii. W Pol-sce stale współpracuje prawie ze wszystkimi orkiestrami filharmonicznymi. Grał też jako so-lista w najbardziej prestiżowych salach kon-certowych, m.in. Cristal Saal w Obihiro, Filhar-monii Narodowej w Warszawie, Studiu Koncer-towym im. Witolda Lutosławskiego w Warsza-wie, Filharmonii Narodowej w Sofii, White Hall w Helsinkach, Meistersinger Halle w Norymber-dze, Kölner Philharmonie, Musikhalle w Ham-burgu, Konserthuset w Oslo, Beethovenhalle w Bonn, Schauspielhaus w Berlinie. Miał też oka-zję pracować i występować z wieloma

znako-Jubileusze . 157 mitymi dyrygentami, m.in. z Andrzejem

Stra-szyńskim, Tomaszem Bugajem, Tadeuszem Wojciechowskim, Massimiliano Caldinim, Jerzym Swobodą, Markiem Pijarowskim, Mi-rosławem Jackiem Błaszczykiem, Januszem Przybylskim, Jerzym Salwarowskim.

Jego repertuar jest bardzo interesujący. Po-za znanymi arcydziełami światowej literatury skrzypcowej artysta gra również mniej znaną muzykę. Z pasją odkrywa zapomniane dzieła, by z radością i ogromną satysfakcją zaprezen-tować je melomanom. W jego znakomitej in-terpretacji mieliśmy okazję wysłuchania takich koncertów jak: A-dur op.45 Christiana Sindinga, d-moll op.14 Gabriela Fauŕe’go, g-moll op.99 Je-nő Hubay’a czy też Bolero, Fantazję, Walca me-lancholijnego i Romans andaluzyjski Franza Grothego. Wszystko to są prawdziwe perełki muzyczne, którym artysta poświęca wiele cza-su, serca i uwagi, zanim je wykona na estradzie.

Przed występami zawsze towarzyszy mu

tre-ma, ale w jego przypadku jest to stan mobilizu-jący. Wszystko oczywiście zależy od dnia, samo-poczucia i publiczności. Po koncercie najbar-dziej lubi przebywać wśród najbliższych albo pozostać samemu. Jest bowiem typem samot-nika, ale bardzo lubi ludzi.

Maria Słowik-Tworke: Wiele godzin spędził Pan w studiach, dokonując nagrań dla radia i telewizji. Sposób wykonywania utworu mó-wi mó-wiele o grającym – ukazuje także jego wnę-trze. To taki magiczny wymiar muzyki.

Natan Dondalski: Oczywiście. Pewien warsztat skrzypcowy, techniczny, intonacja, ładny dźwięk – to są podstawy, które powinien mieć każdy dobry skrzypek. Ale tym, co nas wyróżnia, jest wewnętrz-na indywidualność każdego muzyka. Każdy jest inny. Jeden ma charyzmę, potrafi oczarować słu-chacza, inny nie. To też zależy od różnych warun-ków, od nastawienia, stanu emocjonalnego itd.

M.S.-T.: W czym, Pana zdaniem, tkwi tajem-nica pięknego dźwięku?

fot. www.kultura.wm.pl Natan Dondalski.

N.D.: Ważny jest oczywiście sam instrument, je-go klasa. Wiadomo jednak, że ten sam instrument w różnych rękach brzmi zupełnie inaczej. Istotne są m.in. sprawy aparatowe, słuch, wrażliwość na dźwięk, na jego barwę, wiedza, intonacja. To jest sztuka, którą nie każdy muzyk posiadł.

M.S.-T.: Czy ma Pan dobre skrzypce?

N.D.: Po długich staraniach udało mi się kupić dobry, stary instrument. Nie ma on metki, ale są to mistrzowskie skrzypce, a nie fabryczne. Z pew-nych cech można wywnioskować, że jest to wło-ski instrument z XIX w. – z wyższej półki. Jestem z tych skrzypiec bardzo zadowolony, bo gra mi się na nich komfortowo. Świetnie przebijają się przez orkiestrę, są dobrze słyszalne.

M.S.-T.: Niezwykle ważny jest także smyczek.

N.D.: O tak. Przez pewien czas nie miałem o tym pojęcia, jak wielki wpływ na dźwięk może mieć właśnie smyczek.

M.S.-T.: Otworzył Pan przewód doktorski w Gdańskiej Akademii Muzycznej. Jaki wybrał Pan temat?

N.D.: Wybrałem muzykę skrzypcową francu-skiego kompozytora Gabriela Fauré’go, jego So-natę i zapomniany koncert, który, jako jedyny Po-lak, wykonuję z orkiestrami. Pisanie pracy nauko-wej koncertującemu muzykowi sprawia sporo kłopotu, bo trzeba temu poświęcić wiele czasu, no, ale chcę to zrobić.

M.S.-T.: A te najpiękniejsze momenty Pana działalności artystycznej ?

N.D.: To przede wszystkim moje występy z or-kiestrami, kiedy jadę do różnych miast i jest miły kontakt z instrumentalistami i dyrygentem, kie-dy mogę słuchaczom zaprezentować mało zna-ną muzykę, której, być może, więcej nie usłyszą.

Zawód muzyka to praca dla innych ludzi, to mi-sja, powołanie. Widząc pełne sale koncertowe i uśmiech słuchaczy wierzymy, że to, co robimy, ma sens i że warto to robić.

M.S.-T.: Czy słucha Pan nagrań płytowych innych artystów?

N.D.: Kiedyś bardzo dużo. W czasie studiów mieliśmy nawet takie grono znajomych, z który-mi spotykaliśmy się by słuchać różnych intere-sujących nagrań. W tej chwili ilość pracy, ogrom dźwięków i hałasu sprawia, że człowiek tęskni za ciszą i spokojem.

M.S.-T.: Tęskniąc za ciszą zajął się Pan upra-wianiem działki, pomimo że skrzypek musi dbać o ręce. Jakie zatem ma Pan efekty w tej dziedzinie?

N.D.: Działkę uprawiam wspólnie z moim ku-zynem, który mieszka w Koszalinie. Ja to traktuję bardzo rekreacyjnie. Dużą satysfakcję sprawia mi kupowanie różnych roślin i ich sadzenie, ale już niekoniecznie troskliwa ich pielęgnacja. Na po-czątku nawet siałem marchew i sałatę, ale teraz sadzę dużo roślin, które mają cieszyć oko. Mam pnące róże, cały kącik przepięknych róż parko-wych i innych pachnących kwiatów, a także kilka rzadkich okazów, np. drzewo – surmie czy cytniec chiński. Jest także oczko wodne, ale bez ry-bek, tylko roślinki. Jest to dla mnie ogromne od-prężenie i bardzo to lubię. Mam wspaniałego psa – boksera, który mi towarzyszy. Tam czujemy się dobrze, swobodnie. Tam ładuję swoje akumulato-ry do dalszej pracy.

...Natan Dondalski to muzyk dojrzały, sku-piony, w pełni panujący nad instrumentem i świadomy wszystkich niuansów wykonywanego dzieła – Gazeta Wyborcza.

Jubileusze . 159 Muzyka tworzy rodzaj przyjemności,

bez której natura ludzka nie może się obyć.

(Konfucjusz)

Maria Słowik-Tworke

Dla muzyki

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2012 (Stron 157-161)