• Nie Znaleziono Wyników

Ile mogłaby kosztować dzisiaj

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2012 (Stron 49-54)

ludzka dusza?

– pyta bohater przedstawienia – monodra-mu, opartego na Traktacie o łuskaniu fasoli Wiesława Myśliwskiego, schodząc ze sceny.

Komu zadaje to pytanie, z kim rozmawiał star-szy, samotny stróż opuszczonych po sezonie letnim domków, położonych nad zalewem na rzece Rutce?

Na stare lata, w jesieni życia – pełnego różno-rodnych doświadczeń, lat tłustych i lat chudych, wraca do miejsca, skąd pochodzi, gdzie spędził dzieciństwo, nad rzekę Rutkę, gdzie kiedyś by-ła wieś, a teraz zalew i ośrodki domków letni-skowych, a w lesie – groby. Wraca jesienią, kie-dy nad zalewem prawie nikogo już nie ma. Na jedynych towarzyszy (dla nich człowiek to naj-gorsze stworzenie) wybiera dwa psy, które zna-lazł w sytuacjach przesądzających o przejściu na tamten świat. Do Reksa, uwięzionego w sidłach i konającego w męczarniach tak długo, aż już ro-baki weszły do oczu, mówi: „chodź, spróbujemy żyć”. Jak żyć? Pilnując domków, naprawiając po-wstałe w nich szkody, zapisując kto przyjechał, kiedy wyjechał, na jak długo, ile osób, jaki samo-chód przejechał drogą... A wszystko to w osob-nych zeszytach, gdyż porządek wymaga, żeby nie wszystko było w jednym.

Traktat o łuskaniu fasoli, księga przeznaczenia

i przypadku, jest bilansem życia człowieka, pró-bującego wyrazić całość doświadczenia ludz-kiego poprzez „wypowiedzenie samego siebie”, stawiającego pytania o istotę życia w porządku przeznaczenia i powodowanego przypadkiem – mówią komentatorzy twórczości Myśliw-skiego. To poemat dygresyjny, w którym wątki przeplatają się w różnych perspektywach cza-sowych. Dzieło to stwarza możliwości opowie-dzenia kilku historii, skonstruowania wypowie-dzi scenicznych o wielu tematach. Na przykład w 2007 roku II Program Polskiego Radia wyemi-tował słuchowisko pt. Kapelusz, a I Program Pol-skiego Radia Wybierz saksofon.

Marek Kołowski – autor adaptacji i reżyser, tworząc zaskakująco krótki (trwający 40 minut) spektakl, podejmuje temat pamięci. Powinno się żyć tyle, na ile pamięć nam pozwala i jakie wyzna-cza nam granice – mówi bohater Myśliwskiego.

Bohater spektaklu chce żyć (chodź, spróbujemy żyć), dlatego przywiązuje dużą wagę do tema-tu pamięci. Na tym i na próbie porządkowania wszystkiego zasadza się działanie postaci sce-nicznej. Ja chociażby dla porządku próbuję sobie to i tamto przypomnieć, żeby jakoś to wszystko ułożyć. Może wtedy uda mi się odnaleźć i siebie.

[...] to porządek zamienia nasze życie w los. [...]

Bez porządku człowiek by siebie nie wytrzymał.

Przedstawienie rozpoczyna się sceną w ciemności, z offu płynie opowieść, wspo-mnienie zdarzenia z dzieciństwa (wiadomo, co się w dzieciństwie zapamięta, na zawsze się pa-mięta). Opowieść dotyczy traumatycznego przeżycia, rzutującego na całe późniejsze życie:

kiedy to podczas wojny matka posłała chłopca do ziemianki po ziemniaki. W tym czasie żołnie-rze wystżołnie-rzelali i podpalili całą wieś. Zabili mat-kę, ojca i pozostałych członków rodziny.

Zapala się światło; widać schludne, uporząd-kowane wnętrze: stół, na nim taboret do gó-ry nogami – bo świeżo umyta podłoga, wie-szak, na nim kapelusz i suszące się tabliczki z grobów w lesie (bohater odnawia nieżyjące litery). Wchodzi starszy mężczyzna (Jerzy Li-twin), zdejmuje buty, żeby nie zrobić śladów

na mokrej podłodze (jeśli wokół jest porządek, to i w sobie łatwiej o porządek). Zakłada kapelusz, przymierza go, sprawdza jak leży (widzowi zna-jącemu dzieło Myśliwskiego otwierają się karty z opowieściami o kapeluszu), ustawia w pozycji grającego na saksofonie, rozgrzewa palce (był muzykiem, ale teraz nie może już grać – reuma-tyzm), rozkłada futerał. Słyszymy utwór jazzowy na saksofon. Na zewnątrz odgłosy szczekania psów i uderzeń fal na jeziorze o brzeg. Bohater gwiżdże na psy, które rzucają się nań z radością (to pierwsza etiuda z nieistniejącym partnerem;

cały spektakl budowany jest na tej konwencji).

Słychać pukanie do drzwi. Przychodzi ktoś, kto chce kupić fasolę, rozpoczyna się monolog – rozmowa z tajemniczym przybyszem. Bohater jest zdziwiony, że właśnie od niego tę fasolę ktoś chce kupić, skoro można ja dostać w skle-pie. Jednak zaprasza przybysza do domu, by opowiadać – świat jest tym co opowiedziane.

Za-pytany o telefon, mówi, że nie posiada komór-ki, gdyż ludzie nadużywają słów; zafascynowany jest ciszą: nie ma pan pojęcia jaka to potęga ci-sza. Gdyby komuś udało się zagrać tę ciszę, może wtedy byłaby to dopiero muzyka. Porusza tema-ty metafizyczne, podkreśla znaczenie słowa: by-le jakie słowa to byby-le jaki człowiek, byby-le jaki świat, byle jaki Bóg. Jakaś sprzeczność się tu ujawnia w charakterze postaci, z jednej strony pragnie spokoju, ciszy, z drugiej tęskni za opowieścia-mi, jak za czasów dzieciństwa. Wspomina, jak to matka siedząca przy piecu i obracająca w pal-cach różaniec, wstawała by zapalić lampę naf-tową, stawiała ją na taborecie, a wokół zbierali się domownicy do łuskania fasoli i snucia przy tym opowieści. Wybiegałem z domu, biegłem nad brzeg Rutki i tam czekałem, aż stanie się w naszym oknie ten cud światła z ręki matki. [...]

są światła żyjące i światła umarłe. Takie, co tyl-ko świecą, i takie, co pamiętają. [...] Są w stanie

fot. Ilona Łukjaniuk

„Traktat o łuskaniu fasoli”. Jerzy Litwin.

Teatr . 49 przywołać najdawniejszą pamięć, choćby

roz-trwonioną czy nawet gdy człowiek został z niej wydziedziczony. [...] pamięć jest takim lecącym do nas światłem dawno zgasłej gwiazdy. [...]

A w ogóle może wszystko jest pamięcią. Gospo-darz proponuje przybyszowi wspólne łuskanie fasoli, wychodzi, by przynieść łyka. W tej części spektaklu bohater wyjaśnił świat (jest tym, co opowiedziane, jest pamięcią); w kolejnej wyjaśni siebie.

Na scenie znów ciemność. Znów z offu pły-nie opowieść – obraz z dzieciństwa: bohater w wieczór Trzech Króli spotyka kolędników. Nie widzi wśród nich Śmierci, martwi się, że nie bę-dzie miał kto Herodowi ściąć głowy, w końcu nie jest pewien, co widzi, może Śmierć w białej szacie zlała się z bielą śniegu, trudno odróżnić, jak sen od jawy.

Po rozjaśnieniu sceny znajdujemy postać w pozycji bardziej swobodnej, poufałej –

sie-dzi na stole. Znów, jak na początku, rozpo-czyna monolog – rozmowę od wspomnienia z dzieciństwa, od tego, co się zdarzyło kie-dy poszedł do ziemianki po ziemniaki. Co po-tem? Potem spadł śnieg. Przez szpary widzi biel, białość przechodzącą w inny odcień białości, potem jeszcze w inny, nigdy nie powracają-cą do poprzedniego odcienia, niekończąpowracają-cą się biel. Śmierć.

Z rozmowy o kolorach dowiadujemy się, mi-mochodem, dlaczego wrócił nad Rutkę: nad jej brzegami jest piasek i nikt tu nie chce budować piaskownic, tak jak w mieście. A piaskownica to już świat, widać, które dziecko by zagrzeba-ło drugie, które by się przed którym w piasku schowało, dla którego piaskownica jest za mała, które w niej się zgubi. Wszyscy zaś jesteśmy wy-gnańcami z piaskownicy.

W ziemiance znalazła go młoda sanitariusz-ka. Ponieważ stracił mowę, uczy go ona na

no-fot. Ilona Łukjaniuk Po premierze - aktor i reżyser mieli powody do zadowolenia.

wo mówić, każe wymawiać słowo, którym ma ją nazywać: siostra. Zabiera chłopca do partyzan-tów, pozwala patrzeć, gdy nago się kąpie, każe pilnować, by nikt nie podglądał. Traktuje go jak dziecko, a on ją kocha. Pierwszą miłością. Pew-nego razu partyzanci wracając z akcji przynoszą Siostrę martwą.

Wspomnienie to wywołuje, nawet po latach – teraz, kiedy je przywołuje – silne emocje i stłu-miony szloch. Przeżycie tej niespełnionej miło-ści, przerwanej tragicznie śmiercią, zapewne przesądziło o całym życiu bohatera, jego rela-cjach z kobietami, niemożności stworzenia ro-dziny, lęku przed posiadaniem dzieci i w konse-kwencji samotnym życiu.

Kołowski z ogromnej księgi przeznaczenia i przypadku wybiera jedno ledwie zdarzenie z dzieciństwa i wokół niego buduje spektakl.

W czterdziestominutowym przedstawieniu

za-chowuje jednak sensy i najważniejsze myśli Myśliwskiego. Jerzy Litwin tworzy wiarygodną i wzruszającą postać, z krwi i kości. Jego boha-ter, przywołując zdarzenie z dzieciństwa po-przez liczne dygresje, snuje opowieść o sensie życia, opowieść na tyle pełną, na ile pamięć po-zwala. Nie wierzy w porządek przeznaczenia.

Tylko w przypadki. Pyta tajemniczego przyby-sza (śmierć?): czy warto było przychodzić? Po czym zostawia go z psami przy łuskaniu fasoli, a sam wychodzi – jak zwykle o tej porze – by sprawdzić i dopilnować domki.

Śmierć musi zaczekać...

Teatr Propozycji „Dialog”, Wiesław Myśliwski,

„Traktat o łuskaniu fasoli”. Scenariusz i reżyseria Marek Kołowski, monodram w wykonaniu Jerze-go Litwina. Premiera 22 marca 2012.

K S I Ą Ż K I

Natalia Konieczna

O Miniaturze

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2012 (Stron 49-54)