• Nie Znaleziono Wyników

Byłem pierwszym czytelnikiem tej książki, nie licząc może korektora, ale on czytał ją w zupełnie innym porządku - porządku obowiązku. Ja czytałem ,Żydów Lubelskich'" w po-rządku modlitwy - popo-rządku kadisz. Studiowałem ten tom na cmentarzu, w Lublinie, w moim rodzinnym domu, za oknem którego rozciąga się widok na Majdan Tatarski, ostatnią stację drogi krzyżowej Żydów Lubelskich. Przez przypadek zostałem więc, jak narrator w po-wieści „Kadisz" Henryka Grynberga, „strażnikiem wielkiego cmentarza. Grobów, których nie ma poza naszą pamięcią." Kadisz jest modlitwą specyficzną. Odmawiana po śmierci kogoś bliskiego jest tak naprawdę berachą, modlitwą wysławiającą Boga i zawierającą w sobie prośbę o pokój i dobre życie. Kadisz nie jest więc w rzeczywistości modlitwą za zmarłych, ale za żywych - tych z tego świata, który przemija i z tamtego, który trwa wiecznie. Według tradycji żydowskiej osierocony człowiek odmawia kadisz, aby poka-zać, że pomimo świeżo poniesionej straty pragnie nadal sławić Boga.

Taka chyba też była intencja autorów pracy, skoro we wstępie, jako motto całego zbio-ru umieścili cytat z monograficznego tomu wybitnego historyka polskiego Mejera Bała-bana „Żydowskie miasto w Lublinie": „Musimy obudzić duchy wielkich ludzi, którzy kiedyś tu żyli i działali, przywołać w pamięci ich czyny i cierpienia wraz z nimi zwiedzać zaułki, domy, synagogi." Zaproszenie w mistyczną podróż w obszar Ajin - kabalistycz-nej Nicości, w obszar żydowskiego miasta, które dziś nie posiada już planu przestrzenne-go, a istnieje jedynie w wymiarze transcendentnym.

„Żydzi lubelscy" to również opowieść, która w języku hebrajskim określana jest mia-nem Haggady, świętej Historii, która dotyczy dziś nieobecnych. Naznaczyli oni jednak

swoim istnieniem nasze trwanie tu, w rzeczywistości ziemskiej. Tym ciekawsza to opo-wieść, że jej narracja toczy się w jednocześnie w kilku dyscyplinach: literaturze, historii, sztuce oraz doświadczeniu egzystencjalnym. Jest ona tym bardziej żywa, gdyż pierwot-nie przeznaczona była właśpierwot-nie do słuchania, a pierwot-nie czytania, jak haggada.2

Lektura tej książki to podróż w nie istniejącej przestrzeni ulic: Szerokiej, Krawieckiej, Nadstawnej, według „mapy sporządzonej z punktu widzenia żydowskiego mieszkańca", na której „nieznana z polskiego punktu widzenia mieścina stanowi ważne centrum myśli juda-istycznej" (Monika Adamczyk-Garbowska, Związki pisarzy żydowskich z Lublinem i Lu-belszczyzną). Lublin dla Żydów, o czym wielokrotnie przypominają autorzy książki, to przede wszystkim siedziba WaadArba Aracot dawnego żydowskiego sejmu i słynnej Je-sziwas Chachmej Lublin, której usytuowanie pozwalało mówić o tym mieście „Polska Jerozolima". Samo miasto i otaczające sztetł: Kazimierz, Kock, Lubartów, Markuszów,

Kadisz za Żydów Lubelskich 69

Chełm, stały się „bohaterami" wielu pozycji w literaturze żydowskiej. Autorów tych ksią-żek: Icchoka Lejba Pereca, Szaloma Asza, Isaaka B. Singera, Jakuba Gletsztajna wspo-mina Monika Adamczyk-Garbowska w artykule otwierającym „kadisz" - Związki pisarzy żydowskich z Lublinem i Lubelszczyzną. Obraz Polski obecny w ich spuściznie jest ambi-walentny. Polin jest krajem funkcjonującym jednocześnie w świadomości twórczej jako Ziemia odpoczynku i Ziemia zagłady. Jest miejscem-mitem, miejscem-symbolem. Żydzi pisali o Polsce, gdyż literatura stała się jedyną szansą przetrwania dla świata żydowskie-go. Dzisiaj w Lublinie nie ma już „bożnicy, domu nauki, mykwy, a przede wszystkim ludzi nadających charakter tym miejscom", zostały jedynie książki...

Żydowskich malarzy związanych z Lublinem: Symchę Trachtera, Henryka Lewensztadta i Yehudę Razgoura - przywołuje Renata Bartnik w artykule Malarze żydowscy w zbiorach Muzeum Lubelskiego, opierając się w dużej mierze na nieznanej dotąd korespondencji wymienionych artystów z lubelskim grafikiem i regionalistą Wiktorem Ziółkowskim.

Autorka traktuje swoich „bohaterów" bardzo osobiście, umieszcza w artykule szczegółowe informacje na temat ich losów, cech warsztatu, podkreślając szczególnie znaczenie motywów regionalnych. Tragiczne dzieje malarzy oraz ich odzwierciedlenie w sztuce daje najlep-sze świadectwo losu całego pokolenia przedwojennych intelektualistów żydowskich.

Bardzo interesujące i cenne są dwa następne artykuły lubelskich historyków: Roberta Kuwałka, Przemiany społeczno-kulturalne w środowisku żydowskim Lublina w XIX i XX wieku oraz Tadeusza Radzika, Żydzi lubelscy w społeczności miasta XVI-XX wieku.

R. Kuwałek koncentruje się na chronologicznej prezentacji przejawów aktywności spo-łecznej i kulturalnej lubelskich Żydów, słusznie podkreślając znaczenie życia religijnego, a szczególne wpływu chasydyzmu na świadomość mieszkańców sztetł. Żydowski Lublin na początku wieku XIX podzielony był, o czym przypomina autor, na chasydzką więk-szość i ortodoksyjną mniejwięk-szość. Obie grupy różniące się od siebie łączył wspólny los, który wyznaczał przywilej De non tolerandis Judaeis, dzielący przestrzeń miasta na dwa obszary: chrześcijański i żydowski.

Obaj lubelscy historycy skutecznie obalają niektóre stereotypy, pokazując, iż miesz-kańcy lubelskiego Podzamcza, Wieniawy i Piask byli to przeważnie ludzie biedni, żyjący z dnia na dzień. Kamienice bogatych Żydów lubelskich były rzadko spotykanymi enklawa-mi spokoju i dobrobytu. Znika więc tu enklawa-mit Żyda-fabrykanta i bogacza (według T. Radzika do Żydów należało w okresie od początku XIX wieku do momentu wybuchu II wojny światowej od 15,4% do 35% zakładów przemysłowych). Nie do końca prawdziwy wydaje się również mit żydowskiej solidarności, choć niewątpliwie ważną funkcję spełniały w jego upowszechnianiu bractwa pogrzebowe na przykład Chewra Kadisza, czy też Żydowskie Towarzystwo Dobroczynne, które służyły swym żydowskim bliźnim nie tylko modlitwą.

Obalane są również mity: Żyda-komunisty (komunizujący Żydzi stanowili niewielki, choć znaczący procent członków KPP) oraz Żyda-inteligenta (wysoki wskaźnik analfabetyzmu (42%), prawda, że głównie wśród kobiet).

Bardzo plastycznie i ciekawie pokazuje R. Kuwałek zróżnicowanie lubelskiego sztetł, gdzie obok siebie mieszkają, modlą się i pracują zwolennicy cadyka z Gor, Turzyska, Humania i Kozienic. Samo więc miasto żyło spokojnie, choć środowisko było wewnętrznie skonfliktowane i podzielone. Nawiązywaniu kontaktów z Polakami i asymilacji nie słu-żył na pewno religijny charakter sztetł. I tak na przykład wspominany w szkicu R.

Ku-70

Sławomir J. Żurek

wałka ostatni rabin lubelski Jehoszua Heszel Aszkenazy, pomimo tego, że „popierał wpro-wadzenie do lubelskich żydowskich szkół języka polskiego i podstaw przedmiotów ści-słych" w swojej bibliotece nie posiadał „ani jednej książki świeckiej". Lublin był pełen religijnych i świeckich szkół żydowskich, było to miejsce intelektualnej aktywności sław-nych nauczycieli: Szlomo Eigera, Mejera Szapiro, Beli Mandelsberg-Szyldkraut.

Lublin to także stolica świeckiej kultury Żydów polskich, o czym R. Kuwałek przypo-mina kilkakrotnie. W pejzażu miasta ważne miejsce zajmowały więc żydowskie partie polityczne: prawicowa Aguda, czy socjalistyczny Bund. Członkowie tej ostatniej, mimo wyraźnie lewicowych preferencji nadal chodzili do synagogi, choć często tylko po to, by demonstrować brak nakrycia głowy swym braciom i Bogu, do którego mieli ciężki, osobi-sty żal o panującą w sztetł biedę. Czytelnik dowiedzieć się może także o istnieniu teatru („Panteon"), żydowskich czasopism („Lubliner Tugblat", „Myśl Żydowska" i „Lubliner Sztime") oraz licznych spotkań patriotycznych z okazji różnych świąt, między innymi uchwalenia Konstytucji 3-go Maja. Wreszcie Lublin był miejscem działalności żydow-skich organizacji harcerżydow-skich: Hoszomer Hacair, czy Brith Trumpeldor.

T. Radzik opisuje również najbardziej mroczne rozdziały stosunków polsko-żydowskich w Lublinie: XVI i XVII-wieczne pogromy, XVIII-wieczną walkę „mieszczan lubelskich o usunięcie Żydów zamieszkujących w obrębie miasta." „Należy wyraźnie podkreślić, iż do lat sześćdziesiątych XIX wieku ludność żydowska była wyraźnie dyskryminowana.

Ograniczona była nie tylko możliwość swobodnego wyboru miejsca zamieszkania, ale obowiązywał zakaz wykonywania niektórych zawodów, a dodatkowe podatki, np. koszer-ne, rekrutowe itp. były ciężarem finansowym."

Najbardziej tragiczna część artykułu R. Kuwałka dotyczy Holocaustu i losu Żydów lubelskich, więzionych w gettach, mordowanych w obozach zagłady, rozstrzeliwanych, torturowanych... Wstrząsające są, cytowane przez autora, wspomnienia lublinianek: Idy Gliksztajn, Sujki Erlichman-Bank, Diny Herszenhorn. Żydowskie miasto w Lublinie legło w gruzach i to nie tylko to z kamienia, ale również, a może przede wszystkim to z ciała...

Obecność kultury żydowskiej w Lublinie wyznacza również miejska nekropolia, której przeglądu dokonuje Andrzej Trzciński w artykule Wartości historyczne, religijne i arty-styczne Starego Cmentarza Żydowskiego w Lublinie. „Stary cmentarz żydowski w Lubli-nie, mimo ogromnych zniszczeń dokonanych zwłaszcza podczas II wojny światowej, jest wciąż cennym świadectwem okresu świetności lubelskiej gminy żydowskiej. Jest to obec-nie (...) jedyny obiekt gminny, jaki zachował się z kompleksu dawnego „miasta żydow-skiego"." Tu spoczywają w pokoju wiecznym: cadyk Jaków Jicchak Halewi Horowic (zwany „Widzącym z Lublin"), Szalom Szachna (twórca lubelskiej szkoły talmudycznej), Szlomo Luria (zwany „Maharszal", rektor lubelskiej jesziwy). Tutaj zachowały się uni-katowe nagrobki, prezentujące „ciąg rozwojowy tradycyjnej żydowskiej plastyki sepul-klarnej od pierwszej połowy XVI wieku po lata 30 XIX." Autor przedstawia w artykule cechy formalne nagrobków, ich symbolikę i ornamentykę oraz dokonuje oglądu polichromii.

Najbardziej wzruszające w tomie „Żydzi lubelscy" są wspomnienia Symchy Wajsa Żydzi w Lublinie w przededniu II wojny światowej. Zminia się tutaj sposób obserwacji świata, znika perspektywa badawcza, a pojawia się nowe spojrzenie, bardziej osobiste:

„Przechodzę ulicą Nową i nie spotykam ani jednego Żyda. Nie ma ich również na Lubar-towskiej, Kowalskiej, Ruskiej, Kalinowszczyznie, Czwartku czy Furmańskiej." Szkic jest

Kadisz za Żydów Lubelskich

71

potwierdzeniem tych prawd, które najpierw zostały wypowiedziane przez badaczy. Co szczególnie sympatyczne to fakt, że Wajs pamięta Polakom tylko to, co dobre. Stosunki polsko-żydowskie „na ogół układały się pomyślnie. Nie było ani terroru fizycznego, ani przysłowiowych pogromów." Jedyne, co zapadło mu w pamięci to przejawy niechęci do Żydów nie na tle religijnym czy rasowym, ale ekonomicznym.

Publikacja „Żydzi lubelscy" posiada wiele walorów, począwszy od estetycznej szaty graficznej i starannego warsztatu edytorskiego, aż po ciekawie dobrany materiał meryto-ryczny. To, co jedynie może budzić wątpliwość to kplejność prezentowanych artykułów.

Czy nie byłoby bardziej uzasadnione przyjąć nie porządek alfabetyczny (według nazwisk autorów), ale porządek dyscyplin, zaczynając od historii, poprzez zróżnicowane sfery aktywności mieszkańców sztetł: literaturę, sztukę i filozofię, aż po dobrze umieszczone wspomnienia. Brakuje również w tomie „Żydzi lubelscy" szkicu o życiu religijnym miesz-kańców sztetł, bo przecież Lublin to przede wszystkim żydowski ośrodek religijny, tutaj mieszkali najwięksi rabini i cadycy Rzeczpospolitej, tutaj ciągnęły liczne pielgrzymki wyznawców judaizmu. Może funkcję tę miał pełnić w zamyśle redaktorów tomu referat Władysława Panasa, Widzący z Lublina, który jednak z nieznanych dla mnie przyczyn nie został opublikowany... Ostatnia uwaga dotyczy licznych błędów, głównie literowych obecnych w tej niezwykle cennej publikacji. W roku 1851 Cyprian Norwid, gdy zoba-czył pierwodruk swojego wiersza „Koncept a Ewangelia" umieścił dopisek: „Korekty, na Boga!", który i ja miałem ochotę skreślić w wydrukowanym egzemplarzu monografii

„Żydzi lubelscy"...

Przypisy:

1 Żydzi lubelscy. Materiały z sesji poświęconej Żydom lubelskim (Lublin, 14-16 grudzień 1994), Wydawnic-two DABAR oraz Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN", Lublin 1996, ss.158.

2 Zawartość publikacji stanowią referaty wygłoszone w czasie sesji „Żydzi lubelscy", zorganizowanej przez Teatr NN w dniach 14-16 grudnia 1994 r.