• Nie Znaleziono Wyników

- rozmowa z Aleksandrem Małachowskim (Wicemarszałkiem Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej)

Aleksander Małachowski - ur. 1924; żołnierz A.K.; więzień lagrów sowieckich. Absolwent prawa Uni-wersytetu Warszawskiego; członek Związku Literatów Polskich; długoletni pracownik Działu Literackiego Polskiego Radia; prezes Klubu Krzywego Koła. W czasach I „Solidarności" członek władz krajowych; inter-nowany i więziony w okresie stanu wojennego. Poseł na Sejm X kadencji; Marszałek Senior i Wicemarsza-łek Sejmu RP. Członek delegacji polskiej w Radzie Europy. Honorowy Przewodniczący Unii Pracy.

Sławomir J. Żurek: Co to znaczy „być dobrym politykiem"?

Aleksander Małachowski: W każdym wypadku jest to inna odpowiedź. Mówi się, że dobry poli-tyk jest przede wszystkim skuteczny. Ale skutecz-ność może być uprawiana w sensie destrukcyj-nym, co nie powinno być jego celem. Dobry polityk to człowiek odpowiedzialny za państwo i tę cząstkę społeczności, którą kieruje.

Michał Kopaczewski: A czy polityk powinien być i czy może być wolny w swoich wyborach?

Aleksander Małachowski: Polityk nie może być całkiem wolny, bo jak każdy człowiek musi mieć jakiś system wartości, który go kieruje. W poli-tyce nie jest tak, że Boga nie ma i wszystko wolno. Nasza wolność jest zawsze ograniczona przez jakiś system wartości, oczywiście nieko-niecznie religijny. Prof. Tadeusz Kotarbiński, mój mistrz duchowy, był wielkim etykiem, choć był człowiekiem niewierzącym.

S. J. Ż.: Dzisiaj coraz częściej pojawiają się gło-sy że polityka to obszar, w którym niekoniecz-nie należy kierować się etyką...

Aleksander Małachowski: To, co się dzieje nie znaczy, że to jest dobre. Zgadzam się z Panem,

że istnieją takie opinie. Ja jednak uważam, że każdy człowiek musi posiadać swój system war-tości, swój honor.

Jarosław Bat: Czy w polskim życiu politycznym istnieje jeszcze pojęcie „honor polityka"?

Aleksander Małachowski: Doświadczyłem na własnej skórze, że istnieją takie sytuacje, w któ-rych ludzie przyzwoici, którzy wykazywali się nieraz w bardzo trudnych okolicznościach, na-gle kiedy dochodzi do jakiś starć, tę przyzwoi-tość zawieszają na kołku. Klasycznym przykła-dem jest sprawa Oleksego, którego oskarżono bez dowodów. Ja nie mam nic przeciwko temu aby niszczyć szpiegów, ale jeśli posiada się choć ślady dowodów, na to, że są oni szpiegami.

S. J .Ż.: Czy Pan czuje się nadal człowiekiem związanym z etosem „Solidarności"?

Aleksander Małachowski: Proszę Pana, a co to jest etos „Solidarności"? Autorem pojęcia „etos Solidarności" był generał Wojciech Jaruzelski.

Wprowadzając stan wojenny beatyfikował nas wraz z naszymi grzechami. W świetle tego, co ja wiem, a byłem przewodniczącym Komisji Krajo-wej Regionu Mazowsze, etos ten pękał od sa-mego początku. Na I Zjeździe „Solidarności",

Działać na rzecz społeczeństwa 45

kiedy przyszło do podziękowania KOR-owi za za-sługi jakie poniósł dla ratowania robotników, nagle się okazało, że się nie da tego przepro-wadzić tak po prostu. Jeżeli więc tak prosta rzecz jak wyrazić wdzięczność słowami sprawiła trud-ności, dlatego, że w KOR-rze było kilku ludzi pochodzenia żydowskiego, no to przepraszam, ale co to jest etos „Solidarności"? Etos „Soli-darności" to historia ludzi, którzy nawet nie dą-żyli do niepodległości kraju. To był tylko jakiś sztuczny ideał romantyczny. „Solidarność" w la-tach osiemdziesiątych to była bardzo zróżnico-wana grupa, skonfliktozróżnico-wana wewnętrznie. Je-dynym człowiekiem, który głosił wtedy hasła niepodległościowe był Leszek Moczulski, który dziś z tej „Solidarności" został wykluczony. Krót-ko mówiąc ja chciałbym podważyć ten etos, tak naprawdę on nigdy nie istniał...

Michał Hucał: Czy w obecnym systemie wybor-czym poseł dostatecznie identyfikuje się z re-prezentowanym przez niego okręgiem?

Aleksander Małachowski: Z tym jest bardzo różnie, a zależy to od tego, jak poseł pojmuje swoje obowiązki. I nie decyduje o tym system wyborczy tylko osobista przyzwoitość oraz jego sytuacja życiowa. Wezmę własny przykład. Kiedy byłem posłem na Sejm to siedziałem w moim okręgu wyborczym, kiedy się tylko dało. Z chwilą kiedy zostałem urzędnikiem sejmowym, po pro-stu nie mam fizycznie czasu na to, gdyż obec-nie pełnię funkcję w skali państwa, a obec-nie tylko w skali okręgu wyborczego. Pełnię olbrzymią ilość obowiązków reprezentacyjnych i państwo-wych. Muszę na przykład przyjąć premiera Japo-nii, ale do tego spotkania trzeba się przygoto-wać nieraz przez pół dnia, chociaż wizyta będzie trwała pół godziny. Bo to przecież nie może być tak, że przyjdzie premier Japonii, a ja mu po-wiem: „Dzień dobry! Co słychać w Japonii?".

Oczywiście można wyobrazić sobie system wy-borczy, w którym poseł może być przez swoich wyborców odwołany. Ale tego się nigdzie na świecie nie praktykuje. Byłaby to okazja do róż-nych szantaży i gier. To mogą być sprawy nie-zgodne z prawem: koncesje, zezwolenia, kon-trakty. Jeśli poseł się na to nie zgodzi można

zorganizować w jego okręgu nagonkę na niego i żądać jego odwołania. Człowiek, który sprawu-je funkcsprawu-je publiczne powinien być wolny. Poseł musi mieć to czteroletnie bezpieczeństwo.

J. B.: Kiedy młodzież bierze do ręki nową kon-stytucje od razu zwraca uwagę na jej objętość.

Dlaczego w dokumencie tym znajduje się tak dużo powtórzeń i sprzeczności?

Aleksander Małachowski: Sprzeczności tam nie ma. Natomiast tak w ogóle nie potrafię Panu odpowiedzieć na to pytanie. Zostałem człon-kiem Komisji Konstytucyjnej w ostatniej chwili i poczuwam się odpowiedzialny tylko za dwie decyzje. Natomiast poczuwam się do odpowie-dzialności za kompromis konstytucyjny, wiele rozmów odbywało się w moim gabinecie. Jeśli chodzi o styl, to rzeczywiście ja bym tę konsty-tucję napisał inaczej. Ale jest to problem większy.

W całym polskim prawie zaszło coś niedobrego.

M. H.: Jak zachęcić Polaków do aktywności poli-tycznej? Jak Pan Marszałek zachęciłby nasze środowisku (uczniów i nauczycieli) do wzięcia udziału w wyborach parlamentarnych?

Aleksander Małachowski: Pytanie to można po-stawić wszystkim mieszkańcom Europy. To jest trudna sprawa. Cywilizacja, w której żyjemy jest ukierunkowana na sprawy osobiste każdego Czło-wieka. Zanika zbiorowe zainteresowanie, odpo-wiedzialność za los państwa, wspólnoty. Stanie z boku nie przynosi żadnych korzyści. Należy działać na rzecz społeczeństwa, dla jego dobra.

To jest wszystko, co mogę powiedzieć...

M. K.: Jaką decyzję uważa Pan Marszałek za najtrudniejszą w swojej karierze politycznej?

Aleksander Małachowski: Na szczęście nie sta-wałem przed trudnymi decyzjami, ponieważ nie sprawowałem władzy. Bo naprawdę trudne de-cyzje podejmuje się wtedy, gdy sprawuje się władzę wykonawczą. W Sejmie mogę oddać głos za taką bądź inną sprawą, co w większości spraw nic nie oznacza. Jestem tylko jednym z wielu, którzy głosuje w ten lub inny sposób.

M. K.: Co czuje poseł, który głosuje inaczej niż wszyscy koledzy w jego klubie?

Aleksander Małachowski: Ja jestem tym, który głosuje bardzo często inaczej niż mój klub, ale

46 rozmowa z Aleksandrem Małachowskim

oni się już do tego przyzwyczaili. Jako jedyny w klubie głosowałem przeciwko aborcji i to nie z powodów religijnych. Jestem prawnikiem i twier-dzę, że jeżeli dziecko poczęte ma prawo do ochro-ny majątku (może być spadkobiercą), to samo również musi być chronione.

M. H.: Panie Marszałku jesteśmy w trakcie kampa-nii wyborczej. Każda partia przedstawia swój pro-gram, później w trakcie prac parlamentu w więk-szości wypadków obietnice składane wyborcom wcale nie są realizowane. Czy w takim razie pro-wadzenie kampanii wyborczej jest uczciwe?

Aleksander Małachowski: Myślę, że tak... To, że każdy przedstawia swój program to normal-ne. Deklaracje te należy traktować jako spis

do-brych chęci. Każdy musi coś mówić, coś obie-cywać. Bardzo łatwo jest obiecywać, kiedy się nie sprawuje władzy. Po objęciu władzy przy-chodzi się do kasy, a kasa jest najczęściej pusta.

Dzisiaj szczególnie takimi obietnicami posługuje się AWS, to samo było z SLD. Tego typu dzia-łalność przedwyborczą należy po prostu trakto-wać jako folklor przedwyborczy. Osobiście uni-kam składania obietnic...

Spotkanie odbyło się w sierpniu 1997 r.

(Rozmowa nie jest autoryzowana)

Opracował: Michał Kopaczewski i Sławomir J. Żurek

Kościoła nigdy nie wolno nadużywać dla demagogii antyeuropejskiej oraz pod-grzewania antyeuropejskich nastrojów.

Jan Paweł II

(:..) co się z Tobą stało Polsko? ...dlaczego chcecie wejść do Europy powtarzając wszystkie błędy Europy; dlaczego checie kopiować to, co jest tam najgorsze, dlaczego jesteście tak naiwni?':(<..) [Bruksela to miejsce], gdzie łączy się Europa, ale nie w

du-chu chrześcijańskim (...) łączy się dudu-chu liberalnym, masońskim.

Ojciec Tadeusz Rydzyk (Redaktor Naczelny Radia Maryja)

Europa