• Nie Znaleziono Wyników

kształtowania się nowożytnego naturalizmu w ujęciu Charlesa Taylora 261

1. Kartezjańskie dziedzictwo

Przystępując do omówienia Johna Locke’a koncepcji podmiotu, należy mieć na względzie zmianę, jaka nastąpiła w sposobie pojmowania natury ludzkiej wraz z pojawieniem się kartezjańskiego modelu relacji umysłu i związanego z nią pojęcia podmiotu oderwanego. Myśl Locke’a można postrzegać więc jako konsekwencję kartezjanizmu, kontynuację i radykalizację jego schematów myślowych, zaś figura określona przez Taylora mianem punctual self –podmiotu punktowego, zdaje się pełniejszą postacią ego cogito, odsłaniającą jej aspekty, które wcześniej były niedostrzegalne.

W związku z omawianym zagadnieniem, bardzo istotny wydaje się wątek samokontroli, u Kartezjusza – omówiony w poprzednim rozdziale – zinterpretowany jako jako neoestoicki, zaś w poglądach Locke’a hedonistyczny, jednak u obydwu znajdujący ujście w idei panowania nad sobą opartego na hegemonii rozumu. Nurt ten ewoluował w późniejszych epokach w kierunku ideału totalnej racjonalnej kontroli – panowania zarówno nad sobą samym, własną cielesnością, nad przyrodą, jak również nad całą sferą życia społecznego262. To wówczas, w XVII w. pojawiły się nowe formy dyscypliny – w organizacji armii, szpitalnictwa, regulacjach handlu – o czym pisze M.

Foucault w pracy Nadzorować i karać263. Podstawą wszystkich tych tendencji była wizja podmiotu jako pewnego absolutnego centrum decyzyjnego, władnego kontrolować siebie oraz własne otoczenie. W tak zbudowanym modelu otoczenie to przedstawiało się jako

261 Niniejszy rozdział jest zmienioną wersją mojego artykułu opublikowanego w monografii Wybrane za-gadnienia z zakresu filozofii, kultury i literatury, red. B. A. Nowak, K. Maciąg, Wydawnictwo Naukowe TYGIEL, Lublin 2017.s. 48-66.

262„(…) dostrzec w tym można umacniający się ideał podmiotu zdolnego do zmiany samego siebie przez metodyczne i zdyscyplinowane działania. Trzeba zająć instrumentalne stanowisko wobec swych własnych cech, pragnień i skłonności (…) tak, aby można było pracować nad nimi eliminując niektóre z nich i rozwijając inne aż do osiągnięcia pożądanego ideału” (ZP 298).

263M. Foucault, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, tłum.. T. Komendant, wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2017.

126

jednorodna sfera przedmiotowa, pojęta jako dziedzina opisu, przewidywania i kontroli.

Istotne novum polegało na tym, że o ile u starożytnych panowanie rozumu nad sferą cielesności polegało na podporządkowaniu się obiektywnym wzorcom logosu uniwersalnego, o tyle dla myślicieli XVII w. podmiot sam w sobie znajdował rację i kryterium samokontroli. Taylor pisze: „Alternatywą Kartezjusza jest ujmowanie racjonalności lub władzy myśli jako danej nam zdolności konstruowania porządków spełniających standardy, których domaga się poznanie, rozumienie lub pewność”264. Źródło i gwarancja owej pewności tkwią w nas samych, zaś kierowanie własnym życiem dokonuje się według samodzielnie skonstruowanego i uzasadnionego projektu.

W Platońskim ujęciu Rozum ma za zadanie kontrolować pożądliwość ciała w celu zestrojenia się z uniwersalnym porządkiem implikujących się wzajemnie racjonalności i dobra. Nowożytny kartezjański rozum odnajduje uzasadnienie i pewność w sobie samym. W ostateczności nie potrzebuje on już transcendencji265. Tę myśl, której Kartezjusz nie dopuszczał, odwołując się do idei prawdomównego Boga, ujawniło dopiero Oświecenie266 .

Przesłanka tej nowożytnej koncepcji ludzkiej podmiotowości miała charakter epistemologiczny. Tym, co wysuwało się na pierwszy plan, był teoriopoznawczy aspekt zagadnienia, w którym silnie zaakcentowana była pozycja podmiotu jako niezaangażowanego obserwatora, niejako „władcy”, który w swej sali audiencyjnej267 przyjmuje kolejno ukazujące się treści doświadczenia268 .

Nawiązując do nowej koncepcji samokontroli, kartezjańskiego neostoicyzmu, a także wspomnianych przemian w życiu społecznym Taylor pisze: „(…) we wszystkich elementach tej konstelacji dostrzec w tym można umacniający się ideał podmiotu zdolnego do zmiany samego siebie przez metodyczne i zdyscyplinowane działania.

Trzeba zająć instrumentalne stanowisko wobec swych własnych cech, pragnień

264Ch. Taylor, Człowiek i nowoczesna tożsamość, tłum. D. Lachowska, S. Nowotny, [w:] Człowiek w nauce współczesnej, dialogue/znaki czasu, Paris 1988, s.171-172.

265Ch. Taylor, Immanentne kontroświecenie, [w:] Rozmowy w Castel Gandolfo, t. 2, Centrum Myśli Jana Pawła II – Wydawnictwo Znak, Warszawa-Kraków, 2010, Cz. IV, s. 309-322.

266J. Ortega y Gasset pisał: „Tak właśnie dział historia: jutro nieubłaganie wywoła film naświetlony wczoraj. To, co dzisiaj pozostaje sekretne i utajone, jutro wyjdzie na światło dzienne. Historia jest gigantycznym marszem ku obnażaniu rzeczywistości.” – J. Ortega y Gasset, Ewolucja teorii dedukcyjnej. Pojęcie zasady u Leibniza, s. 217.

267J. Locke, Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, tłum. B. Gawecki, PWN, Warszawa 1955, 2. 3. 2. , cyt za: ZP 312.

268J. Locke, Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, tłum. W. M. Kozłowski, Hachete, Warszawa 2011, s.103.

127

i skłonności (…) tak, aby można było pracować nad nimi, eliminując niektóre z nich i rozwijając inne aż do osiągnięcia pożądanego ideału” (ZP 298).

Tak pojęty podmiot stał się wzorcem samowiedzy człowieka epoki nowożytnej – wiodącym wyobrażeniem, formującym jego doświadczenie wewnętrzności. Sfera zewnętrzna, res extensa, do której należy także własna cielesność, a nawet własna psychika pojęta jako zbiór afektów i pożądań, przedstawiają się jako przedmiot dany do dyspozycji, który może być efektywnie poznany zarazem metodycznie kontrolowany. Jak czytamy u Taylora: „Model ten uzyskał pełną formę w filozofii Locke’a i pozostających pod jego wpływem myślicieli oświeceniowych, stając się tym, co chcę nazywać podmiotem ‘punktowym’” (ZP 298-299). Tym, co charakterystyczne dla owej koncepcji jest uprzedmiotowienie i neutralizacja całej sfery ludzkiego doświadczenia269 – zarówno zewnętrznego, jak również stanów wewnętrznych. Jedne i drugie miały być odtąd przedmiotem obiektywnej analizy przewidywania i kontroli.

A. Álvarez Garrido w swej pracy Identidadpersonal y donación La configuración del yo en la accióndramática poruszając ten problem wyraża myśl, iż „doświadczenie naszego własnego doświadczenia”270, badanie go i uczynienie z niego przedmiotu świadomości, oznacza zerwanie więzów między mną samym i tym doświadczeniem, utratę tego właśnie, co czyniło je moim: subiektywność, byt dla mnie.

Tak pojęty podmiot – podmiot oderwany, nie mógł angażować się w dziedzinę doświadczanej przedmiotowości. Winien bezwzględnie pozostawać na zewnątrz niej, niczym badacz w laboratorium, który dokonując mikroskopowej analizy preparatu, dba o to, by nie zanieczyścić go żadną domieszką wkradającą się w trakcie samej procedury badawczej. Treści, jakie prezentują się podmiotowi w procesie poznania, powinny być mu obojętne; winien zachowywać względem nich całkowicie neutralną postawę. Locke co prawda pisze, że „ja” samo dla siebie jest przedmiotem troski, jednak nie ma to istotnego wpływu na model relacji między poznającym a poznawanym. Jak czytamy w Rozważaniach Locke’a: „Jaźń zależy od świadomości”. Jaźń jest tą samą myślącą rzeczą, która jest wrażliwa na rozkosz i cierpienie, oraz ich świadoma, zdolna do szczęścia i niedoli, a więc zainteresowana sobą tak dalece, jak sięga ta świadomość,

269„Tego rodzaju uprzedmiotowieniem była daleko idąca mechanizacja naukowego obrazu świata w XXVII wieku, do której przyczynił się Kartezjusz. (…). Jeśli sferę bytu, w której sposób istnienia rzeczy ustalał dla nas dotychczas normy i standardy, potraktujemy jako neutralną, to będę to nazywał uprzedmiotowieniem” (ZP 299).

270Por. A. Álvarez Garrido, Identidad personal y donación La configuración del yo en la acción dramática, Madrid, 2008, s. 42.

128

niezależnie od tego, z jakie utworzona substancji, czy duchowej czy materialne, prostej czy złożonej271. Jednak w innym miejscu, na początku jego dzieła znajdujemy inną wypowiedź: „Rozum podobny jest do oka, które pozwala nam widzieć inne rzeczy nie dostrzegając siebie samego. Potrzebna jest więc pewna umiejętność i wysiłek, aby stanąć w odległości od niego i uczynić go przedmiotem badania”272. Locke z góry zakłada możliwość obiektywnego stosunku podmiotu do siebie samego, spoglądania na siebie niejako z boskiej perspektywy, de facto z perspektywy znikąd. Gdzie i kim miałby być ten, kto zgodnie z modelem założonym w klasycznej koncepcji prawdy porównuje oba człony relacji – podmiotu i przedmiotu? Kto i jak ustala tę zgodność? Później jednym z rozwiązań powyższej trudności były nurty filozofii hermeneutycznej w oczywisty sposób zainspirowane przez heglizm. Na gruncie koncepcji hermeneutycznych o istocie kondycji ludzkiej stanowią jej nieprzejrzystość i uwikłanie w temporalnie pojęte relacje dialogiczne – co podług zwolenników tych teorii, nie jest przeszkodą, lecz przeciwnie, stanowi niezbywalny warunek możliwości poznania w naukach humanistycznych i społecznych. Taylorowi bliskie są te stanowiska.

Założona przez Locke’a koncepcja dostępu do badanego przedmiotu stanowi istotną przesłankę naturalizmu, któremu Taylor zdecydowanie się przeciwstawia. W myśl tej krytyki, zarówno człowiek jako jednostka, jak i złożone zjawiska społeczne nie mogą być badane inaczej, jak tylko z założeniem uczestnictwa, zaangażowania tego, kto pragnie je poznać. Sama ich dialogiczna i autonarracyjna natura jest taka, że nie dają dostępu do siebie temu, kto próbowałby je badać przyjmując model oparty wyłącznie na zachodzeniu relacji zewnętrznych. Wzorcowym przykładem takiego podejścia była analiza oddziaływań obiektów fizycznych w ramach mechaniki klasycznej273. By odpowiedzieć na pytanie „kim jest człowiek?”, nie wystarczy wymienić jego cechy istotne z punktu widzenia fizyki. Możliwe staje się to dopiero wtedy, gdy wejdziemy z nim w autentyczny dialog, rozpoznając artykulację tego, jak sam postrzega swe zobowiązania moralne i życiowe cele. Nie chodzi w tym miejscu o samą empatię.

271J. Locke, Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, s. 395-396.

272 Tamże, s. 21.

273 „$8,Idee stosunków są często jaśniejsze niż ustosunkowanych przedmiotów. Po wtóre można powiedzieć o stosunku, że chociaż nie jest on zawarty w realnym istnieniu rzeczy, lecz jest czymś zewnętrznym i dodanym do nich, jednakże idee oznaczone przez wyrazy względne są często jaśniejsze niż idee substancji, do których one należą. Pojęcie, jakie mamy o ojcu, bracie, jest znacznie jaśniejsze i wyraźniejsze, niż pojęcie o człowieku.” – J. Locke, Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, s. 370-371.

129

Problem ten Taylor szerzej omawia w rozprawie pt. Teoria społeczna jako praktyka274. Bezpośrednie i niejako synchroniczne ustalenie tego, co czuje drugi człowiek, jakie problemy aktualnie go nurtują, jest wręcz niemożliwe, bowiem, upływ czasu sprawia, że nim zdążymy rozpoznać treści czyjejś psychiki na drodze szeroko pojętego odwzorowania, zarówno on i my sami będziemy już inni. Nie chodzi więc o „mimetyczny” wgląd w duchowość drugiego człowieka. Rzeczywisty rezultat poznawczy, jakiego możemy się spodziewać, powstanie bowiem dopiero w szeroko pojętej rozmowie rozumianej jako synteza, Gadamerowskie stopienie horyzontów, sytuacja, w której, mówiąc za Heglem, „powstanie nowa wiedza i nowy przedmiot”. To na tej idei zasadza się głównie Taylorowska krytyka naturalizmu. Do poznania tego, co ludzkie nie dojdziemy wychodząc od ustalenia obiektywnych parametrów badanego przedmiotu. W przeciwieństwie do wyjściowych ustaleń, które są istotne dla sukcesu poznawczego w naukach przyrodniczych, w obrębie zagadnień antropologicznych i społecznych niezbywalną daną sanowi samopis, autonarracyjne samorozumienie pojedynczego człowieka czy obcego społeczeństwa. Nie osiągniemy tego również postulując zapuszczenie hipotetycznej sondy do „wnętrza” umysłu bliźniego, monitorującej go na bieżąco i dającej nam raport ustalony z trzecioosobowej pozycji niezaangażowanego obserwatora. Innych możemy poznać jedynie współistniejąc z nimi w sieciach rozmowy, które nawiążemy. Samego siebie człowiek poznaje także dopiero poprzez sieci rozmowy i relacje w grupie.

Również artykule pt. Pojęcie osoby Taylor podkreśla moment zaangażowania jako istotny rys ludzkiego sposobu istnienia275. Zdolność wystąpienia w roli respondenta jest tym, co wyróżnia człowieka spośród bytów, mogących mieć z nim pewne cechy wspólne – zwierząt, a także urządzeń o których mówią entuzjaści tzw. sztucznej inteligencji.

Autor, podkreślając dialogiczny charakter natury ludzkiej, wyraża pogląd, że rozumienie świadomości wyłącznie jako dyspozycji do tworzenia wewnętrznej reprezentacji zewnętrznego otoczenia, nie uchwytuje istotnego sensu bycia osobą. Zwierzęta, jak

274 Ch. Taylor, Teoria społeczna jako praktyka, tłum. Z. Krasnodębski, [w:] Świat przeżywany.

Fenomenologia i nauki społeczne, red. Z. Krasnodębski, PIW 1993, s. 384-385. Czytamy: „Empatia może pomóc nam w dotarciu do poszukiwanego przez nas rozumienia, lecz nie na niej polega rozumienie. Nauka jest formą dyskursu i to, czego poszukujemy, to interpretacja wydobywająca znaczenie działań i sytuacji. Szukamy w istocie języka, w którym moglibyśmy je jasno wyrazić. (…) Drugie z błędnych przekonań polega na tym, że badacz winien dążyć do „przyjęcia punktu widzenia badanego lub gdy chodzi o język, na opisywaniu (…) interpretowaniu go w jego własnych terminach”.

Tezę tę Taylor wiąże ze stanowiskiem Petera Wincha: „Jeśli wziąć ją serio, czyniłaby naukę społeczną mało odkrywczą, a w pewnych warunkach niemal niemożliwą.” – tamże, s. 384.

275Ch. Taylor, Pojęcie osoby, tłum. R. Wieczorek [w:] Filozofia podmiotu, red. J. Górnicka-Kalinowska, Aletheia, Warszawa 2001. s. 401-420.

130

również hipotetyczne zaawansowane cybermaszyny mogą dysponować podobnym zinterioryzowanym odwzorowaniem, niejako „zwierciadłem świata”. Mimo to, nie będą ludźmi. Jak czytamy: „Świadomość w swej charakterystycznej ludzkiej postaci jest tym, co osiągamy, gdy formułujemy znaczenie rzeczy”276. Zatem dopiero zdolność nadawania i odczytywania znaczeń – warunek rozumienia tekstów i dzieł sztuki zarazem porozumienia w zbiorowości, jest tym, co zastrzeżone jest wyłącznie dla ludzi.

Locke zapoczątkował sposób pojmowania świadomości, który przyczynił się do rozwoju naturalistycznych koncepcji człowieka. Zakładał, że umysł ludzki zdolny jest do adekwatnej samoobserwacji, śledzenia swoich własnych stanów. Tym samym potrafi zająć wobec siebie pozycję podobną do tej, jaką zajmuje wobec przedmiotów zewnętrznych. Zresztą, same „przedmioty zewnętrzne”, stanowią jedynie sumę treści percepcji. Nie ma zmysłowo danej czystej istoty przedmiotu, różnego od jego empirycznych właściwości – jest zmysł dotyku, zmysł wzroku, słuchu, powonienia, ale nie ma „zmysłu istoty” zmysłu, który dawałby percepcję substancji. Skądinąd, jak wiemy, umysł nie posiada żadnych innych treści, niż te, które pochodzą z doświadczenia. Nie ma żadnych idei wrodzonych277.