• Nie Znaleziono Wyników

Pierwszeństwo metody względem badanego przedmiotu

V Kartezjusz i narodziny nowożytnej podmiotowości w ujęciu Charlesa Taylora 219

5. Pierwszeństwo metody względem badanego przedmiotu

W dalszym ciągu swoich analiz Taylor podkreśla jeszcze jeden istotny rys przemiany, jaka nastąpiła w myśli europejskiej wraz z nadejściem kartezjanizmu. Do tej pory bowiem wszelki naukowy sposób przedstawiania rzeczywistości opierał swą racjonalność na porządku odkrywanym w świecie. Był jego prostym odzwierciedleniem.

Nie pojawiała się alternatywa pomiędzy między substancją ujawniającą się w sposób

256 „Etyka Kartezjusza w tej samej mierze co jego epistemologia, wzywa do oderwania się od świata i ciała oraz przyjęcia wobec nich postawy instrumentalnej. Do samej istoty rozumu (…) należy kierowanie nas ku niezaangażowaniu (...)” (ZP 291).

122

naturalny a procedurą niezbędną dla tego ujawniania. Przemiana, o której mówię zdaje się paralelna względem różnicy, jaka zachodziła między nowo wypracowaną metodą eksperymentalną Galileusza a dawnym szeroko pojętym empiryzmem z tradycji Arystotelesowsko – scholastycznej. O tym, na ile dana metoda czy sposób opisu były adekwatne do ujęcia danego przedmiotu, decydowały własności samego tego przedmiotu.

Procedura-metoda nie była czymś zewnętrznym, narzuconym badanej rzeczywistości.

Taylor pisze, że: „(…) z nową perspektywą nie godzi się teza, że jakaś predyspozycja przedmiotów może stanowić miarę racjonalności, czy też, że ostatecznym kryterium racjonalności jest zgodność z tym ładem. (…) Można powiedzieć, że racjonalność nie jest już definiowana substancjalnie jako porządek bytu, lecz proceduralnie, przez normy według których konstruujemy porządek nauki i życia. Według Platona racjonalny był ten, kto właściwe pojmował porządek bytu. Dla Kartezjusza racjonalność oznacza myślenie zgodne z pewnymi kanonami. Osądowi podlegają czynności myślenia, a nie powstające w jej wyniku esencjalne przekonania” (ZP 292).

Racjonalność sytuuje się teraz po stronie podmiotu i nie jest pochodna względem struktury badanego przedmiotu. Taylor stwierdza, że zwrot dokonany przez Kartezjusza wyznaczył schemat myślowy właściwy dla całej późniejszej myśli nowożytnej. Stad przecież wywodzi się filozofia Berkeleya, Hume’a, Kanta, a w końcu neopozytywistów, zwolenników tezy, że o sensowności twierdzenia stanowi procedura jego weryfikacji257. Taylor pisze: „Przejście od substancji do procedury, od ładu odnalezionego do skonstruowanego, znamienne jest dla gruntownego uwewnętrznienia, jakie nastąpiło w odniesieniu do platońsko-stoickiej tradycji etycznej. Widać wyraźnie jak wiele cały projekt kartezjański zawdzięcza swym augustyńskim korzeniom i wyróżnionej pozycji wewnętrzności w tej tradycji” (ZP 293).

Taylor wskazuje także na przemianę, jaka nastąpiła między kartezjańskim a augustiańskim pojmowaniem kategorii wewnętrzności. Myśl św. Augustyna często bywa określana jako wznoszenie się ku Bogu. Paradoksalnie wznoszenie to dokonuje się poprzez uprzednie zejście w głąb samego siebie. „Ja” odnajduje w sobie Boskie światło, dzięki któremu wewnętrzne oko może widzieć, podobnie jak u Platona rzeczy stają się widzialne w słońcu idei Dobra. W istocie to Bóg, który w nas mieszka, ukierunkowuje naszą wolę. Właściwie nawet tylko Bóg posiada wolę. Nasze chęci są zmienne dlatego

257 „Racjonalność nie polega już na widzeniu rzeczywistości lecz jest wewnętrzna własnością myślącego podmiotu. Przeprowadzając te zmianę, Kartezjusz sformułował pogląd, który stał się standardowym podejściem nowożytnym.” (ZP 293).

123

człowiek ma poczucie że zależny jest od łaski258. J. Todd pisze: „Miłość Boża została zasiana w sercach naszych nie dlatego, że Bóg nas kocha, lecz dlatego, że Bóg sprawia, iż to my Jego kochamy; tak samo sprawiedliwość Boża (Iustitia Dei) jest tym, przez co stajemy się sprawiedliwi dzięki jego darowi, a ‘zbawienie Boże’ tym, przez co nas zbawia, a ‘wiara Jezusa Chrystusa’ tym, co sprawia, że wierzymy”259.

Kartezjusz przeciwnie, cofa się ku subiektywności w tym celu by odnaleźć niewzruszony fundament, poszukuje wiedzy pewnej, zarazem dąży do umocnienia pozycji samowystarczalnego, podmiotu samokontroli260. Zdaniem Taylora, odkryciem Kartezjusza jest myśl, że człowiek jest w stanie osiągnąć pewność w sposób samodzielny (por. ZP 294).

Także odmienną rolę w przeciwieństwie do ujęcia św. Augustyna w poglądach Kartezjusza odgrywa pojęcie Boga. Do idei prawdomówności Bożej, która okazuje się fundamentem całego systemu, Kartezjusz dochodzi dopiero na końcu swych rozważań, niejako od wewnątrz formułowanego toku rozumowania. „Istnienie Boga jest treścią twierdzenia w moim systemie doskonałej wiedzy” (ZP 294). Na pierwszym planie jest ego cogito i całość jego szczegółowo uzasadnionego poznania. Istotne jest nie to, że Kartezjusz w końcu „musi” przyjąć istnienie oraz prawdomówność Boga, lecz fakt, że nowy sposób myślenia z góry zakłada niezależność i samowystarczalność podmiotu.

„Pewność jasnej i wyraźnej percepcji jest bezwarunkowa i tworzy się sama” (ZP 294).

Na gruncie koncepcji stworzonej przez Kartezjusza, stosunek człowieka do Boga przestaje być relacją osobistą, opartą na miłości i tęsknocie za doskonałym Stwórcą. Bóg nie mieszka już wewnątrz ludzkiej jaźni, znajduje się „gdzieś”, jest Transcendencją.

Zarazem samo pytanie o Jego istnienie wynika z racjonalnej kalkulacji podmiotu poszukującego pewności przez „(...) wnioskowanie, prowadzące od władz, których posiadania może być w zupełności pewien, do ich koniecznego źródła. Dowód Kartezjański nie jest poszukiwaniem wewnętrznego spotkania z Bogiem” (ZP 294).

Taylor stawia tezę, że myśl Kartezjusza otwiera w ten sposób drogę do mającego nadejść deizmu. Jednak wbrew późniejszym wyobrażeniom ukształtowanym w duchu refleksji zsekularyzowanej, myśl Kartezjusza posiadła intencję głęboko religijną.

258 Por. J. Todd, Marcin Luter, przeł. T. Szafrański PAX Warszawa 1970, s. 250-251.

259 Tamże, s. 58.

260„Augustyna droga przez wnętrze stanowi etap w wędrówce ku górze (…). Dla Kartezjusza natomiast, wręcz przeciwnie, głównym celem refleksyjnego zawrotu jest osiągnięcie pewności całkowicie samowystarczalnej” (ZP 293).

124

W żadnym wypadku nie można mówić o umniejszaniu znaczenia roli Stwórcy, o samowoli rozumu. Jak czytamy w dalszym ciągu rozważań autora Źródeł podmiotowości, kartezjanizm poprzez akcentowanie znaczenia wolności woli, dostarczał argumentów stronie katolickiej (por. ZP 295) w polemice z protestantyzmem podkreślającym, jak wiemy, rolę łaski i znikomość znaczenia ludzkich uczynków, opartych na świadomej decyzji. Człowiek będąc panem samego siebie, dysponując racjonalną wiedzą samoprzejrzystością i samokontrolą pozostawał podmiotem odpowiedzialności moralnej zgodnie z tradycyjnym katolickim przekonaniem, iż człowiek wyposażony w rozum i wolną wolę, zasługuje na nagrodę lub karę. Z faktu, że kilka wieków później scjentyści i ateiści brali Kartezjusza za swego ideowego antenata, nie mamy podstaw wnioskować o jego rzekomych ateistycznych intencjach. Mimo to Taylor nie zaprzecza, że przy pewnej interpretacji, „(…) nowa koncepcja wewnętrzności, wewnętrzność samowystarczalna, autonomiczna władza przypisana rozumowi również przygotowała grunt dla nowożytnego ateizmu” (ZP 296).

Tak na podstawie dotychczasowych analiz można dojść do konkluzji, że to właśnie wraz z filozofią Kartezjusza narodził się nowy styl myślenia, którego istotny rys stanowią oderwanie umysłu oraz odczarowanie materii (por. ZP 274). W późniejszym okresie, w następstwie tych przemian pojawiły się tendencje redukcjonistyczne, których rzecznicy domagali się sprowadzenia bytu ludzkiego, sfery wartości – kultury do zjawisk naturalnych. Budowano teorie mające wyjaśniać i pozwalać przewidywać procesy przynależne do tej klasy zjawisk w kategoriach różnych odmian odziaływań fizykalnych (psychologizm, w szczególności behawioryzm, ekonomizm, a także próba redukcji kultury do polityki ugruntowanej w sferze przymusu fizycznego zastosowanego do człowieka w jego cielesności somatycznej lub neurofizjologicznej). We wszystkich tych koncepcjach kluczowa rolę odgrywa kategoria sprawującego kontrolę zewnętrznego, niezaangażowanego obserwatora. Tego, który przyjmuje pozycję dającą uprzywilejowany punkt widzenia, by móc – jak to ujął M. Foucault - „nadzorować i karać.”

125