• Nie Znaleziono Wyników

(B.) Naturalizm epistemologiczny

9. Problem języka

Taylor określił człowieka jako zwierzę samointerpretujące się94. Samointepretacja ludzka dokonuje się zawsze w języku. Język, wbrew koncepcjom naturalistycznym, nie jest jedynie wehikułem transmisji informacji, lecz sposobem typowo ludzkiej autonarracyjnej egzystencji i współistnienia w zbiorowości. Tożsamość ma charakter dynamiczny. Konstytuuje się i ustala w dialogu z innymi. Dzieje się to zawsze w tzw.

sieciach rozmowy ze znaczącymi innymi (significant others). Tożsamość dana jest jako autonarracja i posiada charakter dialogiczny. Nawet w sytuacji, gdy w swej autorefleksji pozostajemy w odosobnieniu, z reguły odpowiadamy sobie na pytania, które padły uprzednio w rozmowach z innymi. Być może nie pamiętamy dialogicznych źródeł problemów, które nas nurtują – nasze myśli i wypowiedzi można interpretować jako odpowiedzi na dawno zapomniane pytania, być może zakryte w wyniku jakiejś traumy.

Zarówno język dialogu, jak i autonarracji nie spełnia i nie musi spełniać standardów precyzji nauk ścisłych. Nie dlatego bynajmniej, że jego użytkownik jest niewykształcony, czy z innych względów wykazuje się nieudolnością, lecz dlatego, że życie ma swoją własną miarę precyzji i trafności. Skądinąd wiemy doskonale, jak towarzyski flirt lub trudne negocjacje rozgrywają się w subtelnościach wypowiedzi, gestów lub zaniechań, których nie odwzorowałby żadna formalizacja. Zresztą, wbrew totalizującym intencjom nurtu pozytywistycznego, ścisłość i formalizacja potrzebne są tylko tam, gdzie wymaga tego specyfika przedmiotu. Bezwzględny wymóg jasności i precyzji to scjentystyczny (resp. naturalistyczny) przesąd. Stopień precyzji zależy od tego, o czym mówimy. Aby posłużyć się obrazowym przykładem: w malarstwie na zarysowującym się zaledwie w linii horyzontu drzewie nie zaznaczamy pojedynczych gałązek czy listków. Nadmierna precyzja może nieść informacje irrelewantne95. Owszem, wymóg ścisłości może mieć uzasadnienie pragmatyczne – np. w sytuacji, kiedy dyskutanci zaczynają popadać w spór werbalny, może zajść konieczność doprecyzowania,

94 Ch. Taylor, Samointerpretujące się zwierzęta, tłum. A. Sierszulska [w:] Filozofia podmiotu, red. J.

Górnicka- Kalinowska, Aletheia, Warszawa 2001.

95 Por A. Gawroński, Dlaczego Platon wykluczył poetów z Państwa, Biblioteka Więzi, Warszawa 1984, s.

140-143.

51

np. do szybkiego sporządzenia tzw. definicji regulujących96. W języku potocznym natomiast, czyli języku, jakim ludzie mówią załatwiając codzienne sprawunki, tak samo w języku, w którym prowadzimy swój wewnętrzny monolog, artykułując swe wyrzuty sumienia albo poczucie krzywdy, pozytywistyczny wymóg ścisłości

czy docelowo:

formalizacji - nie tylko może być zbyteczny, ale nawet po prostu błędny.

Język żywy to język pełen dawno zleksykalizowanych metafor, które czasem budzą się na nowo i wówczas rodzi się gra słów, a w niej dowcip, niemiła konfuzja albo...

spostrzeżenie doniosłe filozoficznie. A. Bielik-Robson we wstępie do Źródeł podmiotowości komentując poglądy Taylora, pisze: „Ten protest przeciwko ujmowaniu człowieka bez względu na sposób, w jaki on sam tłumaczy swoje doświadczenia i zachowania, odnosi się tu nie tyko do behawiorystycznie zorientowanego naturalistycznego scjentyzmu. W istocie zachowuje on ważność także wobec wszelkich radykalnych hermeneutyk redukcyjnych, które również usiłują zastąpić kategorie używane przez jednostkę do objaśniania je życiowej praktyki przez kategorie zewnętrzne, głęboko ‘podejrzliwe’ wobec jej świadomej interpretacji, zwykle w związku z tym lokowane w nieświadomości: w sferze zakrytej dla jednostki samej, otwartej zaś jedynie na eksperta.

Zasada Najlepszego Objaśniania (The Best Account Principle), którą Taylor wypracowuje w pierwszej części Źródeł podmiotowości (zatytułowanej Tożsamość a dobro), stanowi więc metodę konkurencyjną wobec naturalizmu i redukcjonizmu, obu współcześnie nadużywanych postaw badawczych, wynikających z fatalnego zauroczenia rozumem instrumentalnym w dziedzinie humanistyki.”97

Naturalizm pozytywistyczny przekreślał więc „sensowność” a więc jakąkolwiek wartość poznawczą samowiedzy wyartykułowanej w języku potocznym. Tym samym wspomniana Taylorowska zasada NO98 związana z dowartościowaniem autonarracji opartej na codziennym i intuicyjnym używaniu języka, stoi w opozycji względem tej odmiany naturalizmu.

Starożytni określali człowieka mianem zoon logon echon – zwierzę posiadające

96 Po czym nastąpi ustalenie, że np. „strumyk” od „potoku” różni się określoną szerokością wyrażoną w centymetrach.

97 A. Bielik-Robson, Wstęp. My romantycy – źródła romantycznego modernizmu Charlesa Taylora (w:) Ch.

Taylor Źródła podmiotowości. Narodziny tożsamości nowoczesnej, s. XXIX.

98 Zasada Najlepszego Objaśniania (The Best Account Principle) – w polskim tłumaczeniu książki występuje jako „zasada NO”.

52

mowę. Człowiek jest jedyną istotą, która włada językiem w pełni i świadomie99. Językowy charakter bytu ludzkiego jest w ujęciu Taylora jego cechą fundamentalną, powodującą, że wszelkie naturalistyczne – fizykalistyczne próby jego ujęcia są nieadekwatne. Szczególnie chybione wydają się te strategie badawcze, które zaliczyłem do grupy stanowisk naturalizmu epistemologicznego, które wykluczają zaangażowanie, proklamują zasadę dystansu miedzy badaczem, obserwatorem a „przedmiotem”.

Człowiek posiada wnętrze zbudowane z autonarracji prowadzonej w języku przewidzianym przez zasadę NO. Tylko rozmowa, rozumienie w sensie Gadamerowskim – fakt o charakterze wydarzeniowym - pozwala odsłonić tożsamość drugiego. Nie chodzi przy tym o psychologicznie pojęte wczucie, jakąś rekonstrukcję, „odbitkę” wewnętrznego pejzażu drugiej osoby, lecz o interpretację – a może nawet konfrontację – z której zrodzi się nowy sens. Gadamer używał w tym kontekście określenia „przyrost bytu”100. Naturalizm w tym obszarze zagadnień polega na minimalizowaniu wymienionego aspektu omawianego zagadnienia, utożsamieniu języka naturalnego101 z pewnym wehikułem transferu informacji i nie wyklucza nadziei żywionych przez entuzjastów neuronauki na skonstruowanie humanoidów, które zdałyby test Turinga. W sytuacji, gdy zakładamy, że człowiek jest istotą samointerpretującą się, autonarracyjną, dialogiczną, społeczną, której samowiedza konstytuuje się w synchronicznych i diachronicznych sieciach rozmowy, taka naturalistyczna perspektywa zdaje się zupełnie nieadekwatna.

Język nie jest odzwierciadlającym zobrazowaniem [encuadración] świata, lecz środowiskiem konstytuowania się sensu102. Język nie jest też przezroczystym medium, jak znaki kodu sygnałowego w żeglarstwie, którego symbole – flagi czy litery alfabetu Morse’a - zostały ustanowione konwencjonalnie i mogą być, przynajmniej teoretycznie, w dowolnej chwili w sposób całkowicie arbitralny zmienione. Język naturalny tym różni się od kodu sygnałowego, czy innych języków sztucznych, że jest w stanie wygenerować nieprzeliczalną ilość formuł103. W przeciwieństwie do możliwych do pomyślenia kodów konwencjonalnych, sporządzonych przez jedną osobę na jej własny użytek – np. systemu

99 W przypadku powodzenia projektu skonstruowania humanoida, który zdałby test Turinga zawsze pozostawałaby bowiem wątpliwość wyrażona metaforą Chińskiego pokoju. Skądinąd jednak L.

Wittgenstein mówił, że solipsyzm jest w gruncie rzeczy nie do obalenia, tyle że jest poglądem niekonstruktywnym.

100 Por. H. G. Gadamer, Prawda i metoda,, s. 160.

101 Źle się składa, że słowo „naturalny” niefortunnie powtarza się w dwóch zupełnie odmiennych znaczeniach i kontekstach.

102 Ch.Taylor, Animal del lenguaje Hacia una visión integralde la capacidad humana del lenguaje, Wlena Alvarez Ediciones Rialp, S.A. Madrid 2017.

103 Por. B. Wolniewicz, Języki i kody, (w:) tenże, Filozofia i wartości, t. 2, WUW, Warszawa 2018, s. 44-63.

53

katalogowania swoich notatek lub książek – język posiada wymiar wspólnotowy. W tym sensie nie ma języka prywatnego. Język jest dziejowy: funkcjonuje w historii, łączy doświadczenia pokoleń, jest wyrazem diachronicznego charakteru bytu ludzkich wspólnot. Jak lodowiec niosący morenę, tak język przyswaja zleksykalizowane metafory, idiomy, wyrażenia które dawno zatraciły swe pierwotne znaczenie. Taylor odwołuje się do tradycji wiodącej od G. Vico, przez Hammana, Herdera, Humboldta. O tradycj tej pisze także I. Berlin w pracy Rozwód miedzy naukami przyrodniczymi a humanistycznymi, podkreślając spostrzeżenie tych wszystkich autorów o unikatowym charakterze każdego języka etnicznego, i ich wzajemnej nieprzekładalności zarazem genetycznego pierwszeństwa poezji nad prozą – przynajmniej jeśli za istotę wypowiedzi poetyckiej uznaje się jej metaforyczność104.

W swej ostatniej książce, której tytuł można przetłumaczyć jako Zwierzę językowe (w hiszpańskim tłumaczeniu Animal del legnguaje) Taylor przedstawia orientację filozoficzną, którą wywodzi od Hobbesa, Locke’a i Condillaca, nadając jej skrót HLC.

Stwierdza, że wymienieni trzej myśliciele przyjmowali taką koncepcję języka, w której ludzkie zachowania, dążenia, cele etc. dają się określić jako pierwotnie i zewnętrzne względem języka. Same w sobie są one już „jakieś”, zaś język dopiero wtórnie opisuje je i definiuje. Świat (resp. ludzkie życie) są pierwotnie dane, zaś język tylko je odwzorowuje. Trzej wymienieni filozofowie zapoczątkowali kierunek refleksji nad językiem, czyniący ich prekursorami współczesnego naturalizmu105.

Każdy przekład, mówi Taylor, jest bowiem interpretacją, a w każdym razie nie ma przekładów izomorficznych. Każdy język zrodził się z odkryć, spostrzeżeń, poetyckich przebłysków skojarzeń w tym sensie, że nieznane zostało obrazowo i w przenośni określone poprzez to, to już znane. Stąd doniosła i źródłowa rola metafory. Na początku była poezja, a nie proza – taka jest teza neapolitańczyka G. Vico106. W tym ujęciu metafora nie jest jedynie ozdobą retoryczną, bez której można by się obejść i wyrazić daną myśl „prosto” i „konkretnie”. Nie ma innej „prostoty” i innego „konkretu” niż środowisko języka, który zrodził się z nawarstwiających się stopniowo - w pewnym sensie ewoluujących - form. Można co najwyżej dokonać przekładu jednego typu wypowiedzi na inny, co zawsze - jak o tym mówiłem w związku z tłumaczeniem na obce języki - pociągnie za sobą pewną zmianę sensu. Pisze o tym również bliski Taylorowi E.

104 I. Berlin, Rozwód miedzy naukami przyrodniczymi a humanistycznymi [w:] tenże, Pod prąd, tłum. T.

Bieroń, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2002.

105 Ch. Taylor, Animal del lenguaje, s. 14-15.

106 G. Vico, Nauka nowa t.1, tłum. A. Lange, Hahette, Warszawa 2011, rozdz. LXII, s.173-174.

54

Cassirer w swoim Eseju o człowieku. Ujmuje to tak: „Język ludzki nie potrafi wyrażać pojęć abstrakcyjnych inaczej niż za pomocą metafory i nie jest przesadą twierdzenie, że cały słownik religii starożytnej składa się z metafor...”107. Także nazwy przedmiotów codziennego użytku na podstawie inaczej odkrytych powiązań relacyjnych, czy funkcji w różnych językach kształtują się odmiennie. Jako przykład Cassirer podaje greckie i łacińskie określenie księżyca – men jako miara czasu, miesiąc i luna jako źródło światła.

Można powiedzieć, że język naturalny, jest jak gleba, która utworzyła się na pierwotnej skale za sprawą działania ludzkich pokoleń, tworzących metafory, dopuszczających się przypadkowego przeinaczenia, posługujących się analogią, trawestacjami itp. Proces ten trwa nieustannie i obecnie, gdy pojawiają się nieznane uprzednio przedmioty i urządzenia możemy zauważyć tę samą tendencję. W języku angielskim nazwa komputera, maszyny cyfrowej – computer – pochodzi od computation, liczenie, rachunek. W języku hiszpańskim komputer to ordenador, od orden, porządek. Hiszpańska nazwa oświetla inny aspekt przedmiotu – nie tyle jego zasadę działania, lecz szeroki obszar bardziej praktycznego zastosowania – porządkowanie zbiorów danych, tworzenie katalogów, rozkładów jazdy, wyszukiwarek, etc.