• Nie Znaleziono Wyników

77 IV Naturalistyczne pojęcie natury i idee protestantyzmu

1. Odczarowanie świata

Taylor podkreśla związek między nowożytnym zjawiskiem odczarowania świata158 a pewnymi przesłankami oraz konsekwencjami religijności protestanckiej.

Augustiańskie inspiracje teologii Lutra, jak również woluntaryzm teologiczny szkotystów i nominalizm ockhamistów istotnie zaważyły na ukształtowaniu się nowej wizji świata i pozycji człowieka w wobec Boga i w relacji do bliźnich. Jednym z założeń było tu przeświadczenie, że niczym nieskrępowana wola Boska nadaje bytom poszczególnym walor moralny, podczas gdy one same pozostają aksjologicznie obojętne i – jeżeli posłużyć się określeniem Taylora – nie są wpisane w żaden „logos uniwersalny”. To Bóg w swej wszechmocy ustanawia hierarchię dobra i zła. Bóg-Stwórca proklamował dziesięć przykazań według własnej, niczym niezdeterminowanej woli, nadając światu jego ontologiczną, a zarazem racjonalną i aksjologiczną strukturę. Prawda bytu nie jest wcześniejsza od Boskich postanowień – nie stanowi dla nich wzorca czy zewnętrznego probierza. W ten sposób jednak świat, kosmos staje się moralnie obojętnym tworzywem, sceną spełnień Boskiej woli. Myśl, że Bóg byłby zmuszony podporządkować się jakiejś ogólnej zasadzie świata, który przecież Sam stworzył, postrzegano jako bluźniercze zuchwalstwo. W ślad za tym podążały konsekwencje nominalizmu, którego rzecznicy negowali istnienie form substancjalnych, pozostawiając wizję świata ogołoconego z sensów, wartości którym człowiek mógłby przypisywać obiektywny i uniwersalny charakter.

O ile więc, zgodnie wyobrażeniem właściwym dla ludzi żyjących we wcześniejszych epokach, porządek panujący w świecie pojmowany był jako wcielenie, a zarazem odzwierciedlenie idealnego ładu zakładającego celowość oraz tego, co zwykło się określać mianem zasady korespondencji, o tyle w XVII w. nastąpiła zmiana polegająca na „mechanizacji” i naturalizacji rzeczywistości – wspomniane „odczarowanie świata” (termin M. Webera). Zgodnie z dawniejszym sposobem postrzegania uniwersum, wszystko – tak na poziomie doświadczeń indywidualnych, zbiorowych procesów historycznych, jak również wydarzeń kosmicznych – posiadało wspólny nadrzędny cel, jak również pozostawało w tajemniczym, wielowątkowym związku wszystkiego ze

158 Na temat pojęcia odczarowania świata (niem. Entzauberung) zob. M. Weber, Etyka protestancka a duch kapitalizmu, tłum. B. Baran i P. Miziński, ALETHEIA, Warszawa 2010, s. 74, 83.

78

wszystkim. Następujące po sobie wydarzenia, także zdarzenia równoczesne, częściej interpretowano jako znaki, aniżeli fakty, czy kauzalne następstwa uzasadnione na mocy teorii naukowych typu nowożytnego. Dla ich objaśnienia, bardziej adekwatna zdawała się kategoria prefiguracji, właściwa interpretacji historii Biblijnej, aniżeli bliska współczesnemu światopoglądowi kategoria ciągu przyczyn naturalnych (por. ZP 299).

Według Taylora, w dawnym systemie wyobrażeń, odziedziczonym z tradycji platońskiej, który przez neoplatonizm i Corpus Dionisiacum dotrwał do średniowiecza i długo jeszcze zachowywał swoją aktualność, istotne było przekonanie o związku doskonałości moralnej z jej rozumną samooczywistością. Jak pisze Taylor, „to, co dziś nazwalibyśmy doskonałością opisu lub reprezentacji, porządku jasnego przedstawiania, kiedyś uznawane było za doskonałość bytu. Platońska idea jest samoujawniającą się rzeczywistością. (…). Tak pojmowany porządek nazywać będę porządkiem znaczącym lub też porządkiem ‘ontycznego logosu’ (…). Przejście do mechanicyzmu zneutralizowało sferę bytu. Przestała ona wyznaczać dla nas normy, a przynajmniej przestała czynić to w tradycyjny sposób” (ZP 300). Platońska Idea Dobra miała moc zobowiązującą poprzez swoją rozumną oczywistość, podobnie jak według św. Augustyna, prawdy logiczno-matematyczne zdawały się zniewalające, zastane jako dane uprzednio, którym rozum musi się podporządkować. Jednak u schyłku średniowiecza rozpoczął się ruch intelektualny, który przyczynił się do zachwiania tego wielkiego porządku. Taylor wspomina w tym miejscu rolę Ockhama i ruchu nominalistycznego w procesie kształtowania się nowożytnego poglądu na świat: „Proces ten zakorzeniony był w teleologii: nominaliści, a wśród nich W. Ockham, sprzeciwiali się arystotelesowskiemu realizmowi. Kierowało nimi poczucie, że głoszenie etyki opartej na domniemanej skłonności samej natury, jest usiłowaniem postawienia granic boskiej wszechmocy. Jeżeli dobro i zło mają być ustanowione przez boskie fiat, to Bóg musi zachować absolutną wolność” (ZP 300-301).

Jak pisze Taylor, tylko mechanistyczna koncepcja kosmosu nie kolidowała z ideą Boskiej wszechmocy. Świat pozbawiony był immanentnego ładu – wspomnianego immanentnego logosu, a więc metafizycznej wiecznej i niezmiennej określoności, z którą Bóg musiałby się liczyć w swych niepojętych decyzjach. Kosmiczne uniwersum stało się odtąd przedmiotem opisu biorącego początek w empirycznym ujęciu konkretnych indywiduów. Niczego nie dało się już dedukować z „istoty” universale. Świat stracił tym samym arystotelesowską jakościową charakterystykę, natomiast pojęciem wiodącym stała

79

się kategoria ilości. Pojawił się też nowy sposób postrzegania pustego czasu159 i pustej przestrzeni wyobrażonej na kształt pojemnika, który mógł zostać wypełniony przez rzeczy-indywidua. Jak czytamy: „Ostatecznie tylko mechanistyczna wizja wszechświata dała się pogodzić z wiarą w Boga, którego wszechmoc rozumiana była jako nieskończona wolność fiat” (ZP 301).160

Ilustrację tej nowej sytuacji człowieka w świecie odczarowanym odnaleźć można analizując obrazy Pietera Jansa Saenredama, m. in. Wnętrze kościoła św. Bawona w Haarlemie (1648). Widzimy tam czystą strukturę architektoniczną gotyckiej świątyni, przestrzeń bez obrazów, symboli, z nielicznymi zaledwie emblematami, które jednak nie przypominają tradycyjnego malarstwa sakralnego. Inny obraz tego artysty, Wnętrze kościoła św. Jakuba w Utrechcie, ukazuje na nagich ścianach świątyni kilka malowideł, które jednak są nieczytelne i przypominają bardziej herby niż formy figuratywne.

Najbliższy, widzialny najwyraźniej obraz to romboidalna kompozycja, podobna raczej dziełom współczesnego malarstwa nieprzedstawiającego, niż jakiemukolwiek z ówczesnych obrazów o tematyce religijnej. Można odnieść wrażenie, że to karykatura tradycyjnej katolickiej pobożności dokonana z pozycji protestantyzmu.

Przesłanie tych dzieł zdaje się jasne: jeśli katedrę postrzegano jako streszczenie, model uniwersum, to człowiekowi dana jest jedynie naga konstrukcja – kamienne tworzywo, ujęte w matematycznym porządku, jednak bez żadnych wskazówek, znaków, prób przybliżenia Boga za pomocą środków wyrazu pochodzących ze świata stworzonego. W protestantyzmie nie ma więc kościoła – ani jako ciała mistycznego, pośredniczącego między wiernymi a Bogiem, ani jako przybytku, budowli naznaczonej bogactwem symboli, zarazem miejsca świętego, w którym Bóg jest realnie obecny jako Hostia. Kartezjańska koncepcja przestrzeni, w której nie ma miejsc wyróżnionych, gdyż każda pozycja sprowadza się do punktu wyznaczonego w układzie współrzędnych, pozostaje w związku z protestancką negacją znaczenia świętych miejsc, celów pielgrzymek, kultu relikwii etc.

Jakkolwiek nowożytna mechanistyczna koncepcja kosmosu miała źródła teologiczne, to jednak później wraz z narastaniem tendencji sekularystycznych, na miejscu Boga pojawił się człowiek. Mechanicyzm, system kontroli oraz instrumentalizacja postawy wobec procesów przyrodniczych rychło też przeniosły się na

159Por. Ch., Taylor, Tożsamość a czas świecki, tłum. A. Pawelec, [w:] Rozmowy w Castel Gadolfo, t. II.

Wydawnictwo Znak i Centrum Myśli Jana Pawła II, Kraków-Warszawa 2010, s. 462.

160Zob. P. Nowicki, Charlesa Taylora dyskusja z naturalizmem, „Kultura i Wartości”, nr 3(11) 2014.

80

sposób pojmowania natury ludzkiej. Wiemy, że w świetle rozważań Kartezjusza, ludzkie ciało przynależy do sfery res extensa, a więc jest częścią przyrody i podlega tym samym prawom, co ona. O ile ciało ludzkie Kartezjusz pojmował jako maszynę, o tyle w sferze duchowej przyjmował zasadę racjonalnej kontroli w myśl neostoickiego ideału samodyscypliny. W ten sposób człowiek sam dla siebie staje się przedmiotem swej własnej manipulacji i kontroli. Na tym tle ujrzeć można późniejsze zarzuty wyartykułowane przez Heideggera, dotyczące dehumanizacji i narzędziowego rozumienia człowieka i całego kosmosu161. To przenoszenie drogą nieuprawnionej analogii triumfalnych wyników odkrycia w jednej dziedzinie nauki na sfery ludzkiej rzeczywistości zasadniczo niepodatne na podobną kategoryzację wskazał Ortega y Gasset, pisząc o dokonanym przez Kartezjusza odkryciu geometrii analitycznej162.

W Medytacjach Kartezjusz postępując po kolejnych szczeblach wątpienia, kwestionując psychologiczny aspekt poznania - odróżnienie jawy od snu - próbował szukać oparcia odwołując się do niezmienności praw matematycznych (albowiem czy czuwam czy śpię 2+3=5). Rychło jednak natrafił na hipotezę obecności demona zwodziciela, który miałby władzę wprowadzania do ludzkiego umysłu zafałszowanych treści dotyczących najbardziej fundamentalnych prawd. W takim ujęciu nawet matematyka nie stanowiłaby odzwierciedlenia obiektywnego ładu wiecznych i niezmiennych zasad. Fundament pewności Kartezjusz odnajduje w ego cogito. Jednak w toku argumentacji sceptycyzmu metodycznego ukazuje się, że nawet prawdom matematycznym nie przysługuje charakter absolutny. Kartezjusz na koniec przyznaje, że gwarantem i dysponentem wszelkiej prawomocnej wiedzy, a nawet samego istnienia świata, jest Bóg. W ten sposób, jak pisze Taylor: „Kartezjusz rozszerza pojęcie boskiej wszechmocy, twierdząc, że nawet to, co uznajemy za wieczne prawdy, jak na przykład aksjomaty matematyki, powstało na mocy boskiego fiat”. (ZP 301). Tak oto Kartezjusz pozostaje w orbicie odziaływania ockhamistycznego woluntaryzmu. Jednak taka koncepcja bytu z czasem ukazała swe ateistyczne konsekwencje, swój „ukryty rewers”.

Skoro rzeczywistość kosmiczna zostaje pojęta jako pozbawiona immanentnego waloru

161„U podstaw światopoglądu mechanicystycznego leżało zagadnienie ‘kontroli’ rozpatrywane początkowo jedynie w odniesieniu do Boga. Później, beneficjenta zaczęto dostrzegać także w człowieku, a wraz z nadejściem siedemnastowiecznej rewolucji naukowej, różne motywy utworzyły nierozerwalny splot.

Mechanicyzm Kartezjański jest jeszcze całkowicie wpisany w pewną teologię” (ZP 301).

162Por. J. Ortega y Gasset, Ewolucja teorii dedukcyjnej, s. 42–44, 46. Kartezjusz, jak pamiętamy, opisał językiem arytmetyki przestrzeń, pojmowaną dotychczas w kategoriach jakościowych. Odkrycie to wywołało niemały entuzjazm uczonego i skłoniło go do uznania matematyki za klucz i wzorzec rozwiązywania wszystkich istotnych problemów naukowych, w tym także tych, które dziś zaliczylibyśmy do tzw. humanistyki. Ze sprzeciwem wobec tej tendencji rychło wystąpił B. Pascal.

81

aksjologicznego, to właściwie może być pomyślana jako istniejąca bez Boga. To w tym nominalistycznym przełomie dokonanym przez ockhamistów należy szukać przesłanek i zalążków późniejszego nowożytnego „odczarowania świata”. Miejsce Boga zastępuje człowiek, a w poszukiwaniu pewności akcent całkowicie przenosi się na absolutny charakter ludzkiego podmiotu, ego cogito.

Zdaniem Taylora, desakralizacja tego, co dotąd zastrzeżone było wyłącznie dla pojęcia Boga nastąpiła wraz z nadejściem Locke’owskiej konstrukcji „podmiotu punktowego”. Chodzi o połączenie dążenia do zdobycia gwarancji wiedzy pewnej z ambicją sprawowania kontroli, de facto możliwością redefinicji rzeczywistości, po to by zyskać nad nią nieograniczoną władzę. Tak, jak u Kartezjusza, u którego nawet matematyka jest dziełem boskiego fiat, tak tutaj człowiek występuje jako podmiot wiedzy i władzy, które pozostają ze sobą w nierozerwalnym związku. Taylor pisze: „W nowożytnej konstrukcji, którą określam jako podmiot „punktowy”, oderwanie zostało posunięte znacznie dalej. Doprowadziło do tego takie samo połączenie motywów – dążenie do sprawowania kontroli splotło się z pewną koncepcją wiedzy. Oderwanie idzie dalej, gdy zwraca się w stronę samego podmiotu. Już Kartezjusz rozpoczyna ten ruch.

Polega on na takim przyjęciu stanowiska wobec własnej osoby, które wyrywa się ze zwyczajnego sposobu doświadczania świata i samych siebie” (ZP 302).

Chyba dopiero M. Foucault był tym, który dostrzegł ostateczne, najbardziej radykalne konsekwencje powyższerj zależności. Porządkując fakty (ustalając, co jest faktem) resp. budując system wiedzy, ustanawiamy tym samym narrację legitymizującą system sprawowania władzy. Jest to pojęta w duchu neonietzscheańskim perspektywa fundująca ontologię, w którą organicznie wrośnięta jest hierarchiczna zasada zależności i ujarzmienia. W potocznej artykulacji przedstawia się to jako bezradna konstatacja, że

„Tak być musi, ponieważ świat taki już jest.”