• Nie Znaleziono Wyników

VIII Koncepcja osoby w filozofii Charlesa Taylora

4. Orientacja podług wartości

W tradycyjnym ujęciu świadomość jako źródło przedstawień wiąże się z rozumie-niem podmiotów działania jako podmiotów zachowań strategicznych. Zgodnie z tym przeświadczeniem, człowiek ma przewagę nad zwierzętami dlatego, ponieważ potrafi tworzyć plany zakładające dłuższy wymiar czasowy. Potrafi planować bardziej precyzyj-nie i na dłuższą metę. Pomijając tę różnicę, zarówno dla zwierząt, jak i dla ludzi wspólne jest tworzenie czasowych i przestrzennych reprezentacji375.

Taylor argumentuje jednak, że specyficznie ludzki, resp. osobowy charakter mają te sytuacje, w których człowiek występuje jako podmiot zdolny do odczytywania znaczeń.

Sam widok zagrożenia, bądź źródła przyjemności, może być rozmaicie interpretowany i

374 Tamże, s. 406.

375„Dla wszystkich tych zdolności najistotniejsza jest umiejętność formułowania reprezentacji.” – tamże.

177

właśnie za sprawą owej interpretacji prowadzi do odmiennych typów reakcji. Np. per-spektywa wojny lub ubóstwa inaczej będą motywować osobę wyznającą dawny ideał rycerski bądź monastyczny (opisane w Źródłach podmiotowości), a inaczej człowieka współczesnego, którego postawa moralna ukształtowana jest przez hedonizm i utylita-ryzm. Sięgając do odleglejszej tradycji, możemy przypomnieć Sokratesa, który z radością oczekiwał na śmierć. Zatem osobowego wymiaru ludzkiej tożsamości nie wyznacza wie-dza – przedstawienie siebie samego na tle otaczającej sytuacji w aspekcie fizycznym, lecz orientacja względem wartości zdobyta na drodze rozumienia znaczeń. Taylor pisze, że jeśli w ten sposób „(...) rozważać będziemy podmiot działań głównie jako podmiot zna-czeń, to okaże się, że niektóre znaczenia właściwe są tylko ludziom i nie mają odpowied-ników w świecie zwierząt. Są to cechy wymienione przeze minie wcześniej – duma, wstyd, moralne dobro, zło godność, poczucie wartości, różne rodzaje ludzkiej miłości tak dalej.”376

Jeśli chodzi o umiejętności podstawowe, takie jak utrzymywanie się przy życiu, rozmnażanie, stawianie czoła zagrożeniom środowiska naturalnego, ”różnica między ludźmi a zwierzętami leży tylko w strategicznej wyższości tych pierwszych – potrafimy zmierzać do tego samego celu w o wiele bardziej efektywny sposób niż nasi pozbawieni języka kuzyni. Ale kiedy rozważamy ludzkie emocje widzimy, że cele, które wyznaczają ludzkie życie, są sui generis. A wtedy nawet takie cele, jak utrzymywanie się przy życiu oraz rozmnażanie się będą jawić się w nowym świetle. To, co potwierdza i kształtuje ludzką formę życia, to znaczy kultura, jest także właściwa człowiekowi.”377

Podobną myśl znajdujemy również u jednego z twórców antropologii filozoficznej H. Plessnera, który przeciwstawia kulturę (sferę znaczeń) zwierzęcej naturze człowieka.

Kultura manifestująca się w zachowaniu danego człowieka to zespół form symbolicz-nych, przeciwstawionych nagiej zwierzęcości. Atrybutem człowieka, jego kultury jest np.

strój lub, niekiedy celowe, deformacje ciała. Nawet nagość jako pewien punkt graniczny, zawsze posiada swoją kulturową otoczkę. Może to być poza wyrażająca wstyd, lub prze-ciwnie, ze strony obserwatora, bezczelne „gapienie się”, podglądanie. W różnych warian-tach zachowań, zawsze będziemy mieć do czynienia z zapośredniczonym przez wartości zachowaniem – bądź godnym uznania, bądź też zasługującym na potępienie. Zwierzęta nie noszą ubrań, ale też nie są we wspomnianym sensie „nagie”.

376 Tamże.

377 Tamże.

178

5. Język

Analizując język ludzki Taylor wskazuje na dwie tradycje: jedną prowadzącą od empiryzmu brytyjskiego, a także filozofii E. de Condillaca do współczesnego behawiory-zmu i naturalistycznych koncepcji neuroanauki, oraz drugą: od G. Vico, J. G. Herdera, W.

von Humboldta do hermeneutycznych koncepcji języka, m.in. H.-G. Gadamera. W tym drugim nurcie refleksji mamy do czynienia z silnym dowartościowaniem poezji i metafo-ry. Pierwotną funkcją języka było w tym ujęciu odkrywanie rzeczywistości, nie zaś sy-gnalizacja (ostrzenie o niebezpieczeństwie czy nawoływania godowe). Metaforyczne po-równanie zawsze jest wyrazem językowego zmagania się z tym, co nieznane. Celem na-zywania było zawsze wyrażanie nieznanego, za pomocą znanych już słów. W tym tkwi odkrywczy aspekt języka, o czym pisał już G. Vico. Znaczenie zakłada także wspólnoto-wy charakter języka. Zdaniem Taylora, ludzka świadomość wspólnoto-wyraża się głównie w języku.

Jak czytamy: „To, co ludzkie jest połączone ze świadomością. Świadomość wyrażająca się w języku jest najdonioślejsza.”378

Powróćmy do wartościowania jako signum człowieczeństwa. Być podmiotem mo-ralnym – pisze Taylor – oznacza być wrażliwym na pewne normy379. Chodzi wrażliwość w odniesieniu do wspomnianego już ‘mocnego wartościowania’. Nie tylko pozostawanie w zgodzie z normami, ale zdolność rozpoznawania ich – zarazem ich świadoma znajo-mość. Taylor podaje przykład kota który nie zje pokarmu niespełniającego określonych standardów jakości, aczkolwiek owych standardów nie zna explicite380. W przypadku preferencji kulinarnych, chodziłoby oczywiście o wartościowania słabe.

Zwierzę może także postępować w sposób, który zdradza zewnętrzne znamiona czynu o określonej wartości moralnej, jednak nie jest tak, ponieważ nie rozumie jego znaczenia – w tym racji i orientacji na wartość. W tym sensie np. wierny pies ratujący życie swego pana, nie może być uznany za podmiot zachowania moralnego. Jak czytamy w rozprawie Taylora „Moralność wymaga, byśmy rozpoznawali moralne wymagania wyższego rzędu oraz różnego rodzaju cele.”381

Taylor wprowadza tutaj rozróżnienie na (1) świadomość podmiotu rozumianego

378 Tamże, s. 406-407.

379 Tamże, s. 407.

380 Por. tamże.

381 Tamże.

179

ko twórcę czy residuum reprezentacji oraz (2) świadomość podmiotu działania. W punk-cie pierwszym, mówiąc o podmiotowości, kładziemy akcent na zdolność tworzenia repre-zentacji. Język jest tu znaczącym medium, bowiem świadomość osobowa, to rozumienie znaczeń, coś więcej niż orientacja w otoczeniu, zdolność reagowania na bodźce.

Filozof pisze: „Działania moralne, innymi słowy, wymagają pewnego rodzaju re-fleksyjnej świadomości norm, którymi kierujemy się w życiu (...) Sądzę, że fakt iż posłu-gujemy się językiem jest najistotniejszy dla jednostki, której te sprawy dotyczą, ponieważ nie wiadomo jak można byłoby dokonać rozróżnienia na przykład rzeczy, które ktoś chce zrobić, i rzeczy, które robić warto, jeśli nie bylibyśmy w stanie sformułować tego w języ-ku albo przynajmniej wyrazić w jakiś inny sposób, który uświadomiłby nam wartości wyższego rzędu.”382 Tak więc, gdy pytamy, co wyróżnia osoby spośród innych podmio-tów działań, to niewątpliwie częścią jest świadomość. Ale nie chodzi nam o świadomość rozumianą po prostu, jako zdolność tworzenia reprezentacji, o czym szerzej pisałem po-wyżej. Świadomość – a być może lepiej byłoby powiedzieć: język – jest medium, dzięki któremu te przedstawienia po raz pierwszy pojawiły się jako przedmiot naszego zaintere-sowania. Medium jest w tym wypadku niemożliwe do oddzielenia od swojej zawartości, co jak widzieliśmy wyżej, wyjaśnia dlaczego nasze rozumienie samych siebie wywodzi się z tego, co czujemy.”383

6. Znaczenie

Oprócz wymienionych cech przysługujących wyłącznie osobom, należałoby za Taylorem wymienić orientację na wartości, świadomość ostatecznych celów.

Wspomniane zwierzęta polują mając na celu zaspokojenie głodu, ale dalszego celu, zwłaszcza takiego, który prezentowałaby się im w abstrakcji względem takiego czy innego konkretu, nie mają. Podobnie cyborg wykonujący zaprogramowane zadanie.

Autor pisze, że „gdy raz postawimy pytanie o działanie ludzkie, wówczas pojawi się problem ostatecznych celów jednostek. A jest oczywiste, że istnieją pewne cele właściwe wyłącznie ludziom. Wynika stąd różnica między ludźmi a zwierzętami: nie może ona polegać po prostu na umiejętności strategicznego myślenia i działania, lecz jest również zależna od naszego rozpoznania pewnych celów, świadomość jest rzeczywiście dla nas

382 Tamże., s. 407.

383 Tamże, s. 407-408.

180

najistotniejsza”.384 Poza tym dla ludzi liczą się nie tylko same rzeczy, lecz przede wszystkim znaczenia, którymi rzeczy te są naznaczone. Dla człowieka rzeczy mogą mieć znaczenie, podczas gdy dla pozostałych istot działających rzeczy są tylko tym, co ma wartość relatywną względem zadanego programu, instynktu, fizjologicznego pożądania.

Pomijam przypadki heroiczne, kiedy człowiek może zagłodzić się na śmierć, odmawiając pokarmu z pobudek honorowych, mam na myśli przykłady potoczne jak ukłon na ulicy.

Identyfikacja najistotniejszego atrybutu bycia osobą, ze zdolnością do tworzenia przedstawień, jak najwierniejszych kopii doświadczanej rzeczywistości, wywodzi się zdaniem Taylora z naturalistycznego nurtu, zapoczątkowanego wraz z narodzinami no-wożytnej nauki. Obiektywizm, trzecioosobowy punkt widzenia, wystrzeganie się subiek-tywnych wtrętów, słowem ambicja, by ujmować rzeczy takimi jakimi są, bez żadnych antropocentrycznych zakłóceń, uwikłań, czy przed-sądów to ideały tego typu poznania.

Początków tej dbałości o czystość poznania, należy szukać w dziele Francisa Bacona i jego koncepcji idola.

Dążenie do tego by uzyskać odwzorowanie, odzwierciedlenie przedmiotów, wolne od wszelkiego wartościowania, to wiodący postulat naturalizmu, który zdaniem Taylora wywodzi się z początków nowożytnej nauki. Jak czytamy: „(...) co sprawia, że ta pierw-sza koncepcja, nazwijmy ją koncepcją reprezentacji , jest tak popularna w kulturze? Sa-dzę, iż popularność w znacznej mierze zależy od prestiżu, jakim cieszy się model nauk przyrodniczych. Prawdopodobnie jednym z kluczowych postulatów siedemnastowiecznej rewolucji, która zapoczątkowała współczesne nauki przyrodnicze, jest wystrzeganie się kategorii antropocentrycznych (...)”385. Istotną cechą nowej nauki była eliminacja wyja-śnień antropocentrycznych na rzecz przedmiotowo-kauzalnych, zaś w odniesieniu do ca-łości uniwersum rezygnacja z idei korespondencji czy magicznych wyobrażeń zakładają-cych sekretne, a zarazem nieuchronne powiązanie wszystkiego ze wszystkim. Badany przedmiot – zgodnie z intencją jednego z zaleceń metody Kartezjusza – winno się rozło-żyć na tyle części, na ile to jest możliwe, po to, by po przebadaniu (w separacji), złorozło-żyć z powrotem w funkcjonalnie zrozumiałą całość.386 Jak czytamy u Taylora: „Odrzucenie własności antropocentrycznych było z całą pewnością podstawa spektakularnego postępu w naukach przyrodniczych w ciągu ostatnich trzech stuleci. Od tej pory pomysł ten wy-dawał się wart zastosowania również w naukach o człowieku. Widać tu, jak sądzę, jedno

384 Tamże, s. 409.

385 Tamże, s. 410.

386 Tamże, s. 411.

181

ze źródeł podstawowej cechy koncepcji reprezentacji – jej porównywanie istot działają-cych do rzeczy albo, ujmując inaczej, jej pojmowanie istot działajądziałają-cych za pomocą ukry-tego kryterium performatywnego.”387

Taylor odróżnia sytuacje, dla wyjaśnienia których wystarczy opis w terminach fizy-ki od tych, w których zrozumienie wymaga czegoś więcej. Lęk przed upadfizy-kiem z dużej wysokości jest odruchową reakcją podyktowaną instynktem samochwalczym, ponieważ taki upadek jest zagrożeniem życia bez względu na nasze subiektywne nastawienie – od-wagę bądź jej brak, chorobliwy lęk wysokości czy „normalną” ocenę sytuacji. Różnice kulturowe, wyuczona postawa danej osoby mogą co najwyżej przejawić się w formach manifestacji odwagi. Bez względu na wszystko, upadek z dziesiątego piętra oznacza śmierć. Da się opisać w terminach absolutnych.388 Inaczej jest w przypadku wstydu, du-my, zażenowania, itp.. By samemu odczuć te stany albo też rozpoznać je u innych, trzeba najpierw wiedzieć, rozumieć co to jest wstyd389, co może być jego przyczyną, słowem rozumieć określone znaczenia, „kod kulturowy” w który są wpisane. Z literatury, czy też własnej obserwacji życia wiemy, że zdarzają się sytuacje katastrofalne w swym aspekcie moralno-symbolicznym, o których z punktu widzenia „obiektywnego” fizykalnego opisu właściwie można by powiedzieć, że „nic się nie stało”. Fakt, że ktoś został pominięty w powitaniu honorowych gości, że ktoś nie odpowiedział na telefon, wyszedł, kiedy mówi-liśmy... wydają się niczym w porównaniu z konsekwencjami wspomnianego upadku z dużej wysokości. A przecież to właśnie ta klasa sytuacji ma charakter prawdziwie „ludz-ki” i w nie mniejszym stopniu (a na ogół większym) decyduje o naszych losach niż fi-zyczne urazy. Wypadki, kolizje stanowią statystyczny margines, natomiast żyjąc pośród innych, praktycznie bez przerwy jesteśmy zanurzeni w atmosferze nastrojów, często nie-werbalnych sygnałów niosących wartościowania, oceny, animozje, pochwały, wyrzuty.

Nawet w samotności „nie jesteśmy sami” ponieważ potrafią nas dręczyć myśli, że ktoś czeka, że coś jesteśmy winni etc.

Kanadyjski filozof pisze: „Te właśnie warunki znaczenia sprawiają, że nie możemy

387 Tamże.

388„Upadek będzie śmiertelny bez względu na to, co ja albo ludzkość o tym myślimy. Jest to twardy, oporny na uwarunkowania kulturowe fakt. Ale sytuacja nie jest poniżająca niezależnie od warunków jej znaczenia.

Aby jakaś sytuacja była poniżająca albo wstydliwa, podmiot działania musi być zasadniczo wrażliwy na wstyd”. - Ch. Taylor, Pojęcie osoby, s. 415.

389„Odczuwać wstyd, to znaczy rozumieć, że dotyczą nas pewne standardy zachowania. Ale w istotę tych norm wbudowany jest fakt, że musi istnieć ktoś, kto potencjalnie jest na nie wrażliwy. Podmiot wstydu musi być motywowany przez wstyd” – tamże.

182

przypisać wstydu zwierzętom, nie mówiąc już o maszynach (...)”390. Zagrożenie da się opisać w terminach absolutnych, wstyd natomiast nie, ponieważ zakłada rozumienie zna-czenia sytuacji, a to nie da się wyartykułować w terminach absolutnych. Zwierzęta i ma-szyny mogą odczuwać zagrożenie, ale nie wstyd związany z rozumiejąca akceptacją norm.

Wzrost popularności stanowiska naturalistycznego a więc traktującego ludzką podmiotowość w kategoriach obiektywnych procesów przyrodniczych spowodował, zda-niem Taylora sukces nauk, które od siedemnastego wieku stały się wzorcem postępowa-nia badawczego. Jego podstawę stanowiło unikanie błędu antropomorfizmu w wyjaśpostępowa-nia- wyjaśnia-niu zjawisk. Szczególnie zaznaczyło się to w odniesiewyjaśnia-niu do kwestii własności pierwot-nych i własności wtórpierwot-nych, tzn. takich które manifestują się jedynie wówczas, gdy po-strzega je ludzki podmiot. Nie byłoby barw, gdyby nie funkcja ludzkiego oka, nie byłoby zapachów, gdyby nie konstytucja ludzkich receptorów olfaktorycznych itd. Zgodnie z duchem rozważań Taylora, błędem było rozszerzenie krytycznego ujęcia własności wtór-nych na wszelkie ujęcia jakościowe, szczególnie na sferę wartości i tym samym moralny wymiar ludzkiej egzystencji. Od chwili nowożytnego „odczarowania świata” rzeczywi-stość fizykalna – najbardziej fundamentalny i opisany przez teorie, którym przysługuje najwyższy stopień pewności wymiar ludzkiego doświadczenia świata, przedstawia się jako aksjologicznie obojętna, lub co najwyżej wtórnie, „pokolorowana wartościami”. Jak czytamy: „Wyodrębnienie i pozostawienie na uboczu własności antropologicznych było ważnym krokiem w rozwoju współczesnej nauki przyrodniczej”.391

Podobna zmiana perspektywy oprócz wartości, dotyczyła znaczeń392. Przedmioty mogą być znaczące jedynie „dla kogoś”. Nikt nie przeczy, że tak jest, jednak owo z n a c z e n i e, które ma charakter subiektywny ma swoją podstawę w procesach natury fizykal-nej. Jednakże, np. podczas powitania, gdy ktoś komuś ostentacyjnie nie podaje ręki (co oczywiście jest gestem pogardy lub poważnym afrontem) nie przychodzi nam do głowy, by rozpatrywać całe zdarzenie w kategoriach np. rozkładu mas i prędkości. Opisy oparte na znaczeniach byłyby zatem ograniczone tylko do sfery zastosowania ich w codziennym doświadczeniu. „Cechy ujęte w opisie znaczeniowym nie byłyby istotne dla procesu

390Tamże, s. 416.

391 Tamże, s. 411.

392 Taylor posługuje się pojęciami znaczenia i wartości, choć często zakres tych terminów pokrywa się. Gdy mówię, że coś ma dla mnie znaczenie, w domyśle stwierdzam, że przedstawia dla mnie określoną wartość.

183

jaśniania, a dotyczyły jedynie sposobu w jaki jawią się nam rzeczy w naszym codzien-nym życiu”393. Tak jak wówczas, gdy potocznie mówimy, że Słońce zachodzi, choć wie-my, że faktyczne zjawisko astronomiczne przebiega wprost odwrotnie. Taylor pisze dalej, że behawioryzm był taką wielką redukcjonistyczną próbą opisu ludzkich zachowań w terminach absolutnych (nie uwzględniających znaczenia, sensu własności wtórnych)394. Jak czytamy: „Wszystko należało wyjaśniać w kategoriach reakcji na bodźce, te zaś mia-ły być rygorystycznie wolne od znaczeń jako ‘bezbarwny ruch i czysty impuls receptora’

(...). Szkoła ta zdała egzamin; rozwój maszyn liczących pokazał, że nakierowane na cel zachowanie może być pojmowane w sposób mechanistyczny, a zatem działanie strate-giczne także można potraktować w ten sposób”.395 Jednak cele takiego działania muszą być oczywiście opisywane w terminach absolutnych – takich jak funkcjonowanie kompu-terów. W ten sposób dochodzimy do ustalenia, że opisy behawiorystyczne są adekwatne zaledwie tam, gdzie chodzi o strategiczny aspekt zachowania. Jednakże ów strategiczny aspekt nie uchwytuje ani nie wyczerpuje sensu zachowań specyficznie ludzkich (tak przynajmniej jest w przypadkach nietrywialnych).