• Nie Znaleziono Wyników

Pojęcie osoby a problem znaczenia

VIII Koncepcja osoby w filozofii Charlesa Taylora

2. Pojęcie osoby a problem znaczenia

Gdy posługujemy się terminem „osoba” mamy na uwadze coś więcej niż tylko podmiot praw, zakładając, równocześnie, że pojęcie to pozostaje w ścisłym związku z dziedziną moralności. W starożytnym Rzymie osobowość w rozumieniu prawnym można

340 Problem ten porusza K. Jasiński w pracy Relacja między religią i sferą publiczną w filozofii społecznej politycznej, Charlesa Taylora, Wydawnictwo Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, Olsztyn 2017. s. 304 n.

341 Korzystam z przekładu hiszpańskiego: Ch. Taylor, Animal del lenguaje Hacia una visión integralde la capacidad humana del lenguaje, Wlena Alvarez Ediciones Rialp S.A, Madrid 2017, s. 18 n.

166

było zyskać lub stracić – np. popadając w niewolę. Takie rozumienie prawnej podmioto-wości obecne jest do dziś w odniesieniu do instytucji, np. stowarzyszeń lub przedsię-biorstw. Metafizyczne rozumienie osoby właściwe filozofii personalistycznej, zakłada pierwotny i niezbywalny aspekt osobowości, przypisany każdej ludzkiej istocie, ugrun-towany w jej wymiarze ontologicznym. Sedno tego rozumienia wyraża formuła Boecju-sza indiwidua substantia rationalis naturae, czyli ‘indywidualna substancja natury ro-zumnej’342. Obejmuje ona unikatowość każdej ludzkiej biografii, osobiste powołanie, podmiotowość działania oraz odpowiedzialności. Taylor daleki jest jednak od tego ujęcia.

Nie interesuje go esencjalnie pojęty wymiar osoby, zaś jego analizy mieszczą się raczej w kontekście epistemologiczno-metodologicznym. W poglądach autora Etyki autentyczno-ści obecny jest moment transcendentalizmu, który wyraża się w zapytywaniu o warunki możliwości poznania badanego, przedmiotu, resp. o sposób jego konstytuowania się, za-razem jego manifestacji, a także poznawczej dostępności343.

Taylor charakteryzując pojęcie osoby ma na myśli ludzki byt obdarzony samo-świadomością, uwzględniający moralne ramy pojęciowe gwarantujące orientację jednost-ki w obrębie hierarchii dóbr, dialogiczny wymiar autonarracji ujawniający się w sieciach rozmowy, a także zakłada osobisty pogląd na świat – ocenę przeszłości (np. wyrzuty su-mienia) oraz plany na przyszłość – dążenie do realizacji pewnego uznanego dobra. W tym ujęciu cechą charakterystyczną osoby jest zdolność występowania w roli respondenta – kogoś, kto zapytany, potrafi wytłumaczyć i uzasadnić swoje decyzje moralne oraz zamia-ry podjęte w świetle uznanych hierarchii wartości344.

Czytamy u Taylora: "Osoba musi być istotą, która ma swój pogląd na świat. Plany życiowe, wybory, samoświadomość muszą być własnościami, które można o niej orzec, jako o istocie będącej w pewnym sensie ich źródłem. Osoba to także istota, do której można się zwracać, i która może udzielić odpowiedzi. Nazwijmy istotę tego rodzaju ‘re-spondentem’”.345

342 R. Wójtowicz, Człowiek i kultura. Prolegomena do Wojtyliańskiej myśli antropologicznej, Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2010, s. 92.

343 Taylora rozważania nad pojęciem osoby nie pozostają w sprzeczności z danymi w punkcie dojścia twierdzeniami personalistów, lecz wychodzą od innej perspektywy – epistemologicznej nie zaś zadekretowanej z góry ontologii bytu ludzkiego.

344 Ch. Taylor, Pojęcie osoby, (w:) Fragmenty filozofii analitycznej. Filozofia podmiotu, red. J. Górnicka-Kalinowska, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2001, s. 401.

345 Ch. Taylor, Pojęcie osoby, s. 401-420.

167

Należy zaznaczyć, że w przyjętym tutaj rozumieniu, pojęcie „respondenta” nie ma istotnego związku z funkcjonalnie pojętą kompetencją komunikacyjną, czy konwersacyj-ną – zdolnością udzielania adekwatnych odpowiedzi tak, by sprostać zadaniu wyznaczo-nemu przez słynny test Turinga. „Respondentem” według Taylora jest ten, kto zdolny jest udzielić odpowiedzi na pytania związane z uzasadnieniem moralnego wymiaru swego postępowania, nie zaś rozmówca, który ma za zadanie udowodnić, że nie jest „sztucz-nym” człowiekiem. Myślę, że w związku z powyższym zagadnieniem, można by mówić po prostu o podmiocie odpowiedzialności – dosłownie: zdolności od-powiadania za swe czyny i zamiary – jednak to ostatnie pojęcie (pojęcie odpowiedzialności) ma zakres zbyt szeroki i występuje w zbyt wielu odmiennych kontekstach. Dlatego właśnie w charakte-rystyce pojęcia osoby pojawia się kategoria „respondenta”, a nie podmiotu odpowiedzial-ności. E. Cassirer wypowiada się w podobnym duchu: „Człowiek staje się istotą ‘odpo-wiedzialną’, moralnym podmiotem, właśnie dzięki tej zasadniczej umiejętności udziela-nia odpowiedzi sobie i innym”346.

Taylor zaznacza, że sama zdolność podejmowania celowego działania nie wystar-czy do tego, by działającemu podmiotowi przypisać status osoby. Zatem zwierzęta lub wysoko zorganizowane twory sztucznej inteligencji nie mogą być zaliczane do kategorii osób, mimo że pod pewnym względem ich zachowanie może wykazywać się celowością oraz zdolnością adaptacyjną wykazującą racjonalność i efektywność strategii działania.

Co więcej, zarówno zwierzęta jak i... cyborgi mogą pod wieloma względami przewyższać człowieka w zakresie określonych funkcji. Sama zdolność tworzenia uwewnętrznionego modelu, odzwierciedlającego otoczenie – nawet psychologicznie pojęta „struktura ja” - nie ma, a w każdym razie, nie musi mieć związku z moralnym sensem bycia osobą. Na jednym biegunie bowiem mamy zwierzęta, którym trudno odmówić zdolności adaptacyj-nych, pewnej zręczności radzenia sobie w trudnych sytuacjach (trafności rozpoznawania celów i zagrożeń), z drugiej zaś, coraz to doskonalsze wytwory sztucznej inteligencji, które w obrębie zadanych programów działania również wykazują się sprawnością prze-kraczającą ludzkie możliwości. Tak, jak trudno jest dogonić i złapać kota kluczącego wśród podwórkowych zakamarków, tak niepodobna konkurować z szybkością i precyzją urządzeń sterowanych przez komputerowy procesor. Jednak w obu tych przeciwległych przykładach sprawności funkcjonalnej „podmiotu” brakuje czegoś co zdaje się zastrzeżo-ne wyłącznie dla kondycji ludzkiej. Wskazazastrzeżo-ne przykłady wskazują zaledwie na jeden

346 E. Cassirer, Esej o człowieku, tłum. Anna Staniewska, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2017, s. 21.

168

parametr, mianowicie szeroko pojętą zręczność. Taylor natomiast, wskazując wyróżniony charakter ludzkiego bytu osobowego, ma na myśli znacznie szerszy zakres własności i dyspozycji. Mówiąc o ludzkiej tożsamości osobowej w jego ujęciu, nie można pominąć właściwego wyłącznie człowiekowi motywu autonarracji, dla której nieodłączny jest pe-wien horyzont wartości. Ani zwierzę, które wykazuje się sobie właściwą sprawnością ani humanoidalny robot sterowany przez bardzo szybki procesor nie stawiają pytań w sposób samorzutny – samemu sobie i innym. Ich aktualny stan nie jest też ukonstytuowany przez ten rodzaj dialogu.347 Czynności komunikacyjne, którym można by przypisać status pytań i odpowiedzi, miałby co najwyżej charakter operacyjnych instrukcji, w rodzaju zapyty-wania o drogę. Ludzka tożsamość konstytuuje się w pojętej wspólnotowo przestrzeni dialogu, w sieciach rozmowy ze znaczącym innymi (significant others) – zarówno żyją-cymi, jak również głosami minionych pokoleń. Spoiwem i medium wspólnoty, w której wyrasta ludzka osoba jest język.

Skądinąd sam teleologiczny charakter czynności nie przesądza jeszcze o osobowej naturze działającego podmiotu. Polujące zwierzę niewątpliwie postępuje celowo i można śmiało przyjąć, że dysponuje daną jedynie samemu sobie w wewnętrznym oglądzie „ma-pą” sytuacji, w jakiej się znajduje. Jak czytamy: "(...) osoby są podklasą istot podejmują-cych działania. Nie przypisuje się statusu osoby zwierzętom, chociaż, w pewnym sensie mówimy o nich, że podejmują działania."348 Czy wiewiórki gromadzące zapasy na zimę, myślą o przyszłości? Czy zwierzęciu uciekającemu przed niebezpieczeństwem, w pew-nym sensie nie „chodzi o nie samo”? Z drugiej strony, wytwory nowoczesnej informatyki i neuronauki zdają się odbierać człowiekowi palmę pierwszeństwa w obszarze, który do-tąd, jako sfera ratio, zdawał się niekwestionowanie wyłącznym atrybutem człowieczeń-stwa.

Z. Herbert w swym ostatnim tomie poezji ubolewał nad porażką G. Kasparowa w rozgrywce z komputerem Deep Blue349. Jednak zważywszy, że szachy są grą przeliczal-ną, chyba nie było w tym nic istotnie przełomowego. Podobnie mógłbym mieć niską

347 Oczywiście można przywołać argument, że zarówno komputer jaki zwierzę przechodzi przez określone fazy uczenia się. Komputer można „nauczyć” rozpoznawania odręcznego pisma, odcieni modulacji głosu, etc. Następuje to przez wykrywanie cech wspólnych dla określonych jednostek znaczących etc.

Jednak nie ma to nic wspólnego z dialogiem kształtującym osobowość w rozumieniu Taylora. Prędzej przywołane przykłady „uczenia się” mogłyby być bliższe wdrażaniu ucznia do poprawnego wykonywania rzemiosła.

348 Ch. Taylor, Pojęcie osoby ,s. 401.

349 Z. Herbert, Szachy, (w:) tenże, Epilog burzy, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław, 1998, s. 46.

169

moocenę z tego powodu, że zwykły kalkulator nie popełnia błędów, kiedy ja w bardziej złożonych działaniach arytmetycznych nie mógłbym być pewny rezultatów swych wła-snych obliczeń.

Taylor wskazuje na dwa porządki, według których udziela się odpowiedzi na py-tanie, co to znaczy być osobą. Pierwszy z nich – poznawczy – dotyczy sposobu wyjaśnia-nia ludzkich zachowań oraz jego orientacji w fizycznym otoczeniu, drugi – etyczny – który związany jest z odniesionym do uznanych dóbr uzasadnieniem poprawnego moral-nie akceptowalnego sposobu życia350.

W pierwszym przypadku mamy do czynienia z odziedziczoną po siedemnasto-wiecznej filozofii podmiotu kwestią samowiedzy oraz reprezentacji otaczającego świata.

Podkreśla się tu przewagę człowieka nad zwierzętami351. Czytamy: „Osoba jest istotą świadomą, świadomość zaś postrzegana jest jako zdolność tworzenia reprezentacji rze-czy. Osoby i tylko one mają świadomość albo przynajmniej mają ją w taki sposób w ta-kim stopniu, jaki nie przysługuje zwierzętom."352 Jednak możemy sobie wyobrazić cy-borga lub hybrydowy twór – człowieka z sztucznie rozbudowanymi funkcjami umysłu - który będzie doskonalszy od człowieka takiego, jakiego znamy dzisiaj. Jednak ta przewa-ga nie miałaby związku z zaprzewa-gadnieniem kryterium bycia osobą. Tym, co odróżnia czło-wieka od innych bytów zdolnych dziać celowo i autonomicznie, nie jest sprawność ope-racyjna – ani w sferze fizycznej (już Nietzsche pisał, że człowiek jest zwierzęciem cho-rym), ani w dziedzinie czystej sprawności intelektualnej. Tutaj przewaga będzie oparta jedynie na różnicy stopnia i to, nie wiadomo na czyją korzyść. Czy najsprawniejsze ma-szyny logiczne nie dające człowiekowi szans w działaniach ujmowanych wyłącznie ilo-ściowo, będą zdolne do przyjmowania postaw twórczych? Czy mimo autonomii działa-nia, kiedykolwiek wykażą się samorzutnością oraz intencjonalnością – różnymi (co waż-ne!) od precyzyjnego symulowania i kopiowania zachowań ludzkich?

Celowość działania inteligentnych maszyn jest całkowicie zależna od ich kon-struktora, obserwatora lub użytkownika. Zwierzęta wykazują samorzutność i działają za sprawą swoich motywacji. Jak czytamy: "Zwierzęta i ludzie są w przeciwieństwie do ma-szyn, podmiotami działania autentycznego. To, że kot poluje na ptaka, nie jest faktem

350 Por. Ch. Taylor, Pojęcie osoby, s. 401.

351 Tamże, s. 402.

352 Tamże. .

170

pochodnym, zrelatywizowanym do obserwatora"353. Maszyna natomiast nie ma swojego

"świadomego zamysłu" – źródła kolejnych kroków postepowania, innych niż kolejne po-lecenia, dalszej sekwencji realizowanego programu. (Program oczywiście może przewi-dywać pewien wachlarz wariantów adaptacyjnych na potrzebę domniemanych stanów zmieniającej się sytuacji tak, by stwarzać iluzję ludzkiego zachowania). Warto zaznaczyć, że w wielu dziedzinach życia zaawansowany automat mógłby z powodzeniem udawać człowieka czy „podszywać się” pod człowieka właśnie poprzez zaprogramowane fluktua-cje zachowań nieadekwatnych, np. zająknięć, potknięć, itd.. Nie przeczy to jednak zasad-niczej tezie mówiącej o bezosobowości dziania się procesu – działania urządzenia, które-go prototypem jest najprostszy termostat. Komputer może liczyć, może służyć jako ma-szyna do pisania i nawet wtedy kiedy program posiada daleko posuniętą autonomię, zaw-sze pozostaje narzędziem, przedłużeniem woli użytkownika i działał będzie wyłącznie według programu, który wniósł do niego jego konstruktor. Dla sztucznej inteligencji przedmioty, którymi ona steruje nie mają z n a c z e n i a354. To właśnie znaczenie, pierw-szoosobowo uchwytywany sens są tym, co w aspekcie poznawczym różni osobę zarówno od zwierząt, jak i od urządzeń – przejawów tzw. sztucznej inteligencji.

Drugi – etyczny aspekt pojęcia osoby, o którym pisze Taylor, opiera się na zało-żeniu, że wszystko, co otacza człowieka w sposób znaczący, posiada ma dla niego sens z uwagi na uprzednio rozpoznane dobro. Zarazem zachowanie nigdy nie daje się sprowa-dzić do automatyzmu reakcji warunkowych. Taylor pisze: "Drugi pogląd, który chcę tu zbadać skupia się w przeciwieństwie do pierwszego na naturze działania. Najistotniejszy jeśli chodzi o działające podmioty jest fakt, że liczą się dla nich rzeczy."355 Maszynie ta-kiej, jak czytamy: "Poza kontekstem użytkownika lub konstruktora nie można przypisać jej takiej właściwości"356. Zatem nie tyle zdolność uświadamiania sobie, tworzenia uwewnętrznionych reprezentacji otaczających przedmiotów, lecz rozpoznawanie ich ze względu na przypisywaną im ważność, stanowi o osobowym charakterze ludzkiej pod-miotowości. Samo tworzenie odzwierciedleń rzeczy, inteligentna strategia manipulowa-nia nimi, jak również ilościowo mierzona sprawność własnego zachowamanipulowa-nia – dla

353 Ch. Taylor, Pojęcie osoby, s. 403.

354 Taylor posługując się terminem „znaczenie” zdaje się przydawać mu sens bliski hermeneutycznemu pojęciu „rozumienia”. Jeśli bowiem przejęlibyśmy pragmatyczną teorię, zgodnie z która znaczenie to tyle, co adekwatne posługiwanie się słowem w ramach sytuacji międzyludzkiej, albo poprawne zastosowanie go w ramach syntaktycznie pojętej gry językowej, trzeba by zapewne zrewidować powyższą argumentację.

355 Ch. Taylor, Pojęcie osoby, s. 402.

356 Tamże, s. 403.

171

wieka, zwierząt oraz inteligentnych maszyn wydają się wspólne. Tym, co wyróżnia czło-wieka jako osobę, jest zdolność rozpoznania wartości, ważności i znaczeń. Jak czytamy:

"Istota działająca może być respondentem, ponieważ rzeczy liczą się dla niej w specy-ficzny sposób. To, na co reaguje jest dla niej oryginalnym, autentycznym znaczeniem rzeczy."357 Możemy mieć zatem „dwie różne odpowiedzi na pytanie o to, co sprawia, że ktoś jest respondentem. Nie jest on już postrzegany w kategoriach świadomości, ale ra-czej tego, co jest dla niego ważne."358 Zatem o osobowym charakterze danego indywidu-um decyduje nie tyle zdolność posiadania uwewnętrznionegoobrazu przedmiotu otocze-nia, lecz jego miejsce na skali wartości. Dla człowieka obie perspektywy – poznawcza i wartościująca - pozostają ze sobą w istotnym związku. To, co nieważne, może być w ogóle niezauważalne, ponieważ jako nieistotne w ogóle nie wyodrębnia się z tła.

W Źródłach podmiotowości Taylor pisał, że tym, co charakterystyczne dla czło-wieka są tzw. „silne wartościowania” (strong evaluations) (ZP 56-57). Silne wartościo-wania opierają się na rozróżnieniach jakościowych i nie dają się zredukować do ilościo-wych różnic. W przeciwieństwie do nich, „wartościowania słabe” to takie, jak np. prefe-rencje kulinarne, gdzie zarówno chemiczne właściwości pokarmów, jak też dające się opisać językiem neurofizjologii cechy organów smakowych dają się w ostateczności wy-razić w ilościowych kategoriach fizyki.359 Ignorowanie wartościowań silnych zdaje się podobne do traktowania wartości moralnych analogicznie względem jakości wtórnych, zgodnie z rozróżnieniem zainicjowanym niegdyś przez Demokryta, a rozwiniętym w XVII w. w filozofii Locke’a. Jak czytamy: „Teza, że dla podmiotów ludzkich ważne są rzeczy, znaczy tyle, iż możemy przypisać im w mocnym dosłownym sensie cele, pra-gnienia oraz awersje. Istnieje oczywiście taki sens, w jakim możemy przypisywać cele maszynie, ale zakłada on użycie terminów związanych z działaniem."360

Zatem – powtórzmy raz jeszcze – to nie tyle świadomość, rozumiana jedynie jako wewnętrzna reprezentacja postrzeganego otoczenia, lecz znaczenie, sens, zarazem posta-wa wobec posta-wartości – fakt, że coś jest dla nas posta-ważne – stanowi istotny atrybut osoby. Jak czytamy: „Świadomość jest rzeczywiście dla nas najistotniejsza. Nie może być jednak rozumiana po prostu jako umiejętność tworzenia przedstawień, lecz także jako to, co

357 Tamże, s. 403.

358 Tamże.

359 Por. Carlos Ruiz Schneider Universidad de Chile cruizsch@gmail.com MODERNIDAD E IDENTIDAD EN CHARLES TAYLOR, “Revista de Filosofía”, Volumen 69, (2013) 227-243, s. 230-231.

360 Ch. Taylor, Pojęcie osoby, s. 403.

172

zwala nam być otwartym na czysto ludzkie problemy. Nasza świadomość jest w jakiś sposób ukonstytuowana ze znaczeń, a nie po prostu pozwala nam je sobie przedsta-wiać.361” Jeszcze raz odwołując się do przykładu, który Taylor przytacza w swej ostatniej książce Language Animal 362. Dla wyuczonego szczura trójkąt jest sygnałem wskazują-cym, że na końcu danego szlaku labiryntu znajduje się jedzenie. Natomiast cechą charak-terystyczną zachowania człowieka, który znalazłby się w analogicznej sytuacji, byłoby uchwytywanie znaczenia symbolu o wyglądzie trójkąta. Człowiek umiałby rozpoznać abstrakcyjny sens figury geometrycznej, dostrzec w niej coś więcej, niż tylko doraźnie użyty przedmiot, służący jako wskaźnik – dowolny detal służący orientacji w topografii otoczenia. W tym sensie, przypadkowo zapamiętane charakterystyczne drzewo albo „zna-jomy wygląd” okolicy, gdy zbliżamy się do celu, nie są „znakami” w wyżej wskazanym rozumieniu. Symbol nie redukuje się jedynie do roli bodźca – wyzwalacza reakcji. Sym-bol, który ma s e n s, różni się także od elementu kodu sygnałowego, który oznacza jedną i jedyną informację, np. żółta flaga, która w morskiej sygnalizacji oznacza „Mam zarazę na pokładzie”. Jak wiemy, język naturalny potrafi wygenerować nieprzeliczaną liczbę formuł, zaś takie sztuczne języki jak np. morski kod sygnałowy, zawierają skończoną liczbę wezwań, poleceń czy komunikatów.

W podobnym duchu interpretował język ludzki E. Cassirer wskazując, że tym, co prawdziwie ludzkie, jest uchwycenie formy symbolicznej trójkąta jako czegoś różnego od największego nawet zbioru przedmiotów trójkątnych. Czytamy u niego: ”Symboli we właściwym sensie tego określenia, nie można sprowadzić do zwykłych sygnałów. Sym-bole i sygnały należą do dwóch sfer przekazu. Sygnał jest częścią fizykalnego świata by-tu, symbol jest częścią ludzkiego świata treści. Sygnały są operatorami, symbole zaś ‘de-sygnatorami’, ‘wyznacznikami’. Sygnały nawet rozumiane i stosowane jako takie, mają mimo wszystko coś z w rodzaju fizycznego czy materialnego bytu; symbole mają wartość jedynie funkcjonalną.”363

U osoby, rzeczy i zdarzenia wywołują odzew, ponieważ mają dla niej określone znaczenie i nie są jedynie sygnałami przypisanymi drogą warunkowania odruchów lub efektem prostej struktury systemu kodowania, mechanizmu zwierzęcego naśladownictwa,

361 Tamże, s. 409.

362 Ch. Taylor, Animal del lenguaje Hacia una visión integralde la capacidad humana del lenguaje, Wlena Alvarez Ediciones Rialp, S.A. Madrid 2017, s. 19.

363 E. Cassirer, Esej o człowieku, tłum. Anna Staniewska, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2017, s. 58.

173

w sensie o którym pisze G. H. Mead364. Osoba odczytuje i rozumie znaczenie, nie jest istotą (lub maszyną), która reaguje wyłącznie na bodziec-sygnał365.

W wielu dziedzinach życia osobowy wymiar bytu ludzkiego wcale nie musi się manifestować. Przykładem są wszelkie automatyzmy, działania bezrefleksyjne, odrucho-we. To, co dzieje się „ze mną” lub „we mnie”, co zarazem nie jest skutkiem mojej auto-nomicznej decyzji, którą, gdyby mnie o to pytano, potrafiłbym uzasadnić przez wskazanie na świadomie uznawane dobro. Inna sprawa, że działając "na autopilocie” zachowujemy się zgodnie z wcześniej uznanym lub wyuczonym wartościowaniem. Świadomość, wyo-strzona przytomność każdego kroku w każdorazowym tu i teraz wcale nie musi służyć sprawnemu wykonywaniu zamierzonych działań. Często bywa odwrotnie – szkodzi. W ogóle, jak zauważyliśmy wyżej, Taylor nie przecenia świadomości – jasnej samowiedzy, reprezentacji siebie i przedmiotów otoczenia, jako najistotniejszego kryterium bycia oso-bą. Rozumieć znaczenie, uznawać wartość – oto, co jest znamienne dla osoby. A to może być uznawane implicite, może wchodzić w skład imaginarium, być jak Arystotelesowska phronesis, w przeciwieństwie do wydobytej na jaw i uzasadnionej w serii kroków dowo-dowych episteme. Dobre wychowanie poznajemy właśnie po tym, jak dana osoba zacho-wuje się, gdy zapomina, że ktokolwiek ją obserzacho-wuje. Taylor pisze: „Nie można udzielić odpowiedzi na żadne z tych pytań jedynie w kategoriach świadomości rozumianej jako zdolność do tworzenia przedstawień. (...) Świadomość w swej charakterystycznie ludzkiej postaci jest tym, co osiągamy, gdy formułujemy znaczenie rzeczy. Możemy wówczas wyartykułować pogląd na świat i samych siebie. Ale rzeczy liczą się dla nas także wcze-śniej. Tak więc autentyczny cel nie może być mylony ze świadomością."366

W powyższym kontekście wyrazem naturalizmu byłoby behawiorystyczne, jedno-jednoznaczne przypisanie określonej reakcji do określonego bodźca. Możemy posłużyć się przykładem cyborga, który w swoim polu percepcji potrafi wymodelować sobie

W powyższym kontekście wyrazem naturalizmu byłoby behawiorystyczne, jedno-jednoznaczne przypisanie określonej reakcji do określonego bodźca. Możemy posłużyć się przykładem cyborga, który w swoim polu percepcji potrafi wymodelować sobie