• Nie Znaleziono Wyników

Kulturowe uwarunkowania bezpieczeństwa międzynarodowego

Kulturowy wymiar bezpieczeństwa. Aspekty pojęciowe i metodologiczne

3.4. Kulturowe uwarunkowania bezpieczeństwa międzynarodowego

Tytuł tego podroździału prowokuje do szerokich rozważań. Pojęcie „kultury” ma ogólny charakter, ale nie przeszkadza to dopatrywać się aspektów kulturowych w każdym zachowaniu, w każdej sferze spraw, zarówno wewnętrznych, jak i ze-wnętrznych. Stosunki międzynarodowe dawno przestały mieć charakter stosun-ków międzyrządowych, a stały się stosunkami między wieloma uczestnikami, za-równo państwami, jak i uczestnikami niebędącymi państwami (non-state actors). Nawet pojęcie „polityki międzynarodowej”, odnoszone do stosunków między podmiotami mającymi politykę zagraniczną, ulega w warunkach globalizacji erozji, bo nie sposób pominąć oddziaływania na nią aktorów niepaństwowych, którzy – jak pokazały to wydarzenia 11 września 2001 roku – są w stanie zadać nawet supermocarstwu dotkliwe straty, a skutki tych działań odczuwalne są do dziś na całym globie.

Stąd też konieczność spojrzenia na stosunki międzynarodowe także przez pry-zmat zjawisk i aspektów kulturowych. Badanie kultury, wzorców, obyczajów, war-tości, a także korzeni danego kręgu kulturowego lub szerzej – cywilizacyjnego, mogą wiele wnosić do interpretacji działań (akcji i interakcji) aktorów międzyna-rodowych, a nawet pomóc w przewidywaniu ich zachowań. Jednym z istotnych problemów, którego interpretacji należy dopatrywać się w „korzeniach kulturo-wych”, jest kwestia sprowadzająca się do pytania – dlaczego uczestnicy stosunków międzynarodowych (dawniej stawiano to pytanie w kontekście państw) zacho-wują się różnie w podobnych warunkach i okolicznościach?

W naszych rozważaniach zajmiemy się przede wszystkim tymi aspektami sto-sunków międzynarodowych, które wiążą się ze stykiem kultur, a więc stosunkami – czy jak to się popularnie dziś określa – zderzeniami kultur i cywilizacji. Nie jest to jednak formuła, którą przyjmuję za własną, lecz jedynie pokłosie niekończącej 74 K. Booth. Strategic Culture: Validity and Validation, „Th e Oxford Journal on Good Governance” 2005, Vol. 2, nr 1, s. 26–27.

się debaty, jaką sprowokowała teoria Samuela Huntingtona. Chodzi raczej o opi-sanie tych zjawisk, których polityzacja, fragmentacja, a często po prostu inspiro-wany i instrumentalnie traktoinspiro-wany fanatyzm i fundamentalizm, zwłaszcza religij-ny, czyni orężem w walce o wpływy, interesy i władzę. Zjawiska te, bez względu na ich przyczyny, stają się ważnym czynnikiem wpływającym na bezpieczeństwo międzynarodowe.

Inną stronę procesu wzrostu znaczenia aspektów kulturowych w stosunkach międzynarodowych jest znana od dawna, choć nasilająca się w warunkach globa-lizacji, tendencja do przyjmowania i traktowania kultury Zachodu jako uniwer-salnej (pamiętając, że do tego miana pretenduje także, i to samodzielnie, kultura francuska). I choć w warunkach globalizacji tendencja ta nie musi przyjmować kształtu moralizatorskiej polityki praw człowieka Clintona, czy neokonserwa-tywnej krucjaty otoczenia administracji Busha, to jednak napływ masowej kul-tury komercyjnej, made in USA, kształtuje kontrowersyjny wizerunek supermo-carstwa, strawny dla jednych, a traktowany jak nowe oblicze szatana dla drugich.

Problem nie jest nowy, a potwierdza to choćby zawarte w statucie MTS, pod-stawowym obok Karty NZ, dokumencie konstytucyjnym ONZ, odwołanie się do „narodów cywilizowanych”, co wraz z całą aksjologią Karty, jednoznacznie wskazuje, jaką kulturę i jaki krąg cywilizacyjny uznaje się za cywilizowany. Dziś, gdy brak jest jakichkolwiek barier na drodze przenikania kultur, gdy dokonuje się swoista dekolonizacja kultury na obszarze Trzeciego Świata, łączona z polityza-cją zwłaszcza religii (szczególnie islamu), problem ten nabiera nowego wymiaru. Wiąże się on ze zdolnością państw (ale także grup społecznych, etnicznych i jed-nostek) do ochrony własnej tożsamości kulturowej, dóbr kultury i dziedzictwa narodowego w warunkach otwarcia na świat, które jednocześnie sprzyja rozwo-jowi kultury przez internalizację wartości niesprzecznych z własną tożsamością. Problem tworzenia mechanizmów zachowujących sui generis złoty środek (o ile jest to w ogóle możliwe) między bezpieczeństwem kulturowym a zagrożeniami, staje się także ważnym czynnikiem bezpieczeństwa, narodowego i międzynaro-dowego. Jest to jeden z wiodących tematów tego opracowania, będzie więc on wątkiem powracającym i przejawiającym się w różnych miejscach i różnym kon-tekście.

Z bezpieczeństwem międzynarodowym wiąże się jeszcze jeden niezwykle waż-ny problem, który ma swe uwarunkowania w korzeniach kulturowych. Chodzi o strategiczne zachowania państw, łatwość uciekania się do użycia siły (w prze-szłości korzystanie z ius ad bellum) w rozwiązywaniu sporów i konfl iktów mię-dzynarodowych, politykę militarnego odstraszania, ale także o znaczenie, jakie mają siły zbrojne (i siła militarna) w systemie demokratycznym, czyli to, co ma tak wielkie znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego (czyli kultura strategiczna), a tym samym dla międzynarodowego.

Niebagatelną sprawą jest też percepcja zagrożeń dla bezpieczeństwa narodo-wego i międzynarodonarodo-wego, tendencja do opierania się na własnej ocenie (subiek-tywne poczucie bezpieczeństwa) czy też uwzględnianie opinii szerszych kręgów: sojuszników, oponentów, przeciwników i generalnie – społeczności międzynaro-dowej. Zagadnienie sprowadza się do tego, jaką rolę odgrywa czynnik militarny, można powiedzieć „myślenie na częstotliwościach militarnych” w zakresie wy-pracowywania i prowadzenia polityki zagranicznej. Chodzi więc o zespół dok-tryn, zachowań, zwyczajów, norm i wzorów, które w założeniach teoretycznych i w praktyce, może być zmienna w czasie (zwłaszcza w długich przedziałach cza-sowych), ale jej uświadomienie nie jest łatwe i niekiedy dopiero znaczące wydarze-nia mogą uzmysłowić jej treść, a tym samym różnice między państwami i grupami państw.

Przykładem tego jest kryzys iracki, który wykazał znaczne różnice w podejściu do tego problemu – zwłaszcza jego aspektów polityczno-militarnych – między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską (a także w łonie państw europej-skich), stając się przyczyną ostrego kryzysu w stosunkach transatlantyckich. Pro-blem historycznie ukształtowanych różnych wzorów i praktyk w zakresie kultury strategicznej jest o tyle skomplikowany, że nawet uświadamianie jej typów i róż-nic, nie powoduje, że w  podobnych okolicznościach aktorzy międzynarodowi będą zachowywać się przewidywalnie75. Należy je jednak badać, gdyż te zróżnico-wane uwarunkowania historyczno-kulturowe, jak słusznie podkreśla Jerzy Stań-czyk – mają wpływ na postrzeganie przez narody otoczenia międzynarodowego

pań-stwa oraz jego pozycji i roli międzynarodowej76. Przystawalność tej kultury, opartej na podobnych wartościach, wzorcach i normach, związanych także z kulturą lityczną, staje się równie ważnym czynnikiem spójności i efektywności sojuszy po-lityczno-wojskowych, tak jak interoperacyjność i standaryzacja struktury dowo-dzenia i organizacji wojsk, sprzętu i uzbrojenia. Zbyt wielkie różnice w jej treści i przejawach mogą współpracę w sojuszu wojskowym utrudnić, a nawet uczynić ją niemożliwą. Przesłankami tymi kierowała się także Unia Europejska, przyjmu-jąc w 2003 r. Europejską Strategię Bezpieczeństwa, w której zwrócono uwagę na konieczność budowy wspólnej europejskiej kultury strategicznej, jako warunku zbudowania ESDP/WPBiO, a także w  szerszym kontekście, we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi – jako czynnika poprawy stosunków transatlantyckich.

Problematyka ta, znajdująca coraz ważniejsze miejsce w strategiach bezpie-czeństwa narodowego państw i coraz częściej podejmowana także przez kręgi specjalistów różnych dziedzin stosunków międzynarodowych, pozostają nadal w centrum zainteresowania przede wszystkim analityków zagadnień bezpieczeń-75 Problem ten omawia P.J. Katzenstein, Th e Culture of National Security: Norms and Identity in World Politics, New York 1996.

stwa. Uwarunkowania kulturowe i ich wpływ na bezpieczeństwo międzynarodo-we są także wprowadzane do koncepcji strategicznych sojuszy wojskowych i orga-nizacji bezpieczeństwa międzynarodowego.

Polem do badań z zakresu wpływu kultury na stosunki międzynarodowe- jest regionalizm, a więc taki układ stosunków międzynarodowych, gdzie szeroko po-jęte czynniki kulturowe, a w praktyce rozszerzone do wymiaru cywilizacji, wy-wierają ogromny – jeśli nie decydujący – wpływ na wszystkie aspekty życia na-rodowego i międzynana-rodowego. Wiąże się to oczywiście z samym sensem i istotą pojęcia cywilizacja, co doskonale wyczuwali także autorzy Karty NZ opierając bezpieczeństwo międzynarodowe na Organizacji Narodów Zjednoczonych, ale tworząc jednocześnie system NZ, w znacznej mierze bazujący na układach (organizacji regionalnych). Regionalizm w zakresie bezpieczeństwa miał ważne znaczenie nawet w okresie zimnej wojny, gdy dominowały w układzie globalnym dwa wrogie systemy, a uległ znacznej waloryzacji po rozpadzie ZSRR i upadku komunizmu. Dziś możemy więc mówić o europejskim, ale i euroatlantyckim systemie bezpieczeństwa, a także opartym na OPA panamerykańskim systemie bezpieczeństwa. System bezpieczeństwa, choć trudno go określić jednym słowem (paneuropejskim, system KBWE, system kooperacyjnego bezpieczeństwa) two-rzy także OBWE. Dotyczy to także innych obszarów (UA, ASSEAN), choć brak jest takiego ogólnokontynentalnego systemu w Azji.

W odniesieniu do roli kultury w stosunkach międzynarodowych wyodręb-niona została osobna ich płaszczyzna – odrębna sfera rozwoju tych stosunków, zarówno w aspekcie społecznym, jak i stosunków międzypaństwowych. Są to międzynarodowe stosunki kulturalne. Odnoszą się do interakcji państw, grup społecznych oraz kontaktów ludzi – jednostek, do jakich dochodzi poprzez gra-nice państw, a których przedmiotem jest kultura77. Nas interesować będzie jednak głównie to, co dotyczy związków kultury i bezpieczeństwa.

Na ogromny wzrost znaczenia czynników kulturowych w polityce międzyna-rodowej i w polityce państw zwraca uwagę Zbigniew Brzeziński. Zdaniem amery-kańskiego politologa dzisiaj skuteczną polityką może być tylko efektywna

współpra-ca między głównymi grupami państw bliskich kulturowo, cywilizacyjnie i zarazem podobnie myślących. Widać, że polityczne działania większości ludzi na całym świe-cie są motywowane nie tylko przez osobiste fr ustracje, ale przez różne resentymenty kulturowe, religijne i etniczne. Potęgi Zachodu, według Brzezińskiego, nie da się odbudować bez silnej Europy, gdyż Europa jest kluczowym elementem Zachodu. Współpraca między Ameryką a Starym Kontynentem musi stanowić trzon naszej cywilizacji, bo inaczej Zachód będzie tracił swą moc. Stąd silna politycznie Europa

77 G. Michałowska, Międzynarodowe stosunki kulturalne, [w:] Społeczeństwo i Polityka. Podstawy

nauk politycznych, red. K.A. Wojtaszczyk, W. Jakubowski, Warszawa 2007, cytat za: A.W. Ziętek, op. cit., s. 12.

jest zarazem elementem budowy bardziej stabilnego świata […] Stary Kontynent po-winien iść w stronę pogłębienia ogólnoeuropejskiej tożsamości politycznej. Po prostu Europa potrzebuje większej integracji politycznej 78.

Słowa Brzezińskiego, jednego z klasyków światowej politologii, teoretyka i praktyka zarazem, ukazują potęgę czynników kulturowych we współczesnym świecie, owładniętym procesem globalizacji, a więc ujednolicenia i uniwersaliza-cji, mechanizmami tworzenia kultury globalnej; z gigantycznymi połączonymi rynkami fi nansowymi, dewizowymi i inwestycyjnymi. Jednak skutki tego procesu dla świata i dla stosunków międzynarodowych nie są jednorodne, nie są też jed-nolicie dobre i jedjed-nolicie złe. Można powiedzieć, że przyniosły internet i Apple’a, ale też Al-Kaidę, zagrożenie terroryzmem i coraz bardziej frustrujące procedury odpraw na wszystkich lotniskach świata.

Ze słów Brzezińskiego, który jak widać po latach podziela obawy Huntingto-na, wyziera (także w innych jego wypowiedziach cytowanych w tej książce) oba-wa, że proces globalizacji będzie prowadził do dziwnej bifurkacji: jednoczesnej integracji i dezintegracji. Integracja może dotyczyć ekonomii, fi nansów i han-dlu międzynarodowego, dezintegracja zaś może być podziałem (utrwaleniem podziałów) zglobalizowanego świata na grupy kulturowo-cywilizacyjne, choć z nową metakulturą, globalną kulturą konsumencką. Warto zapytać za Th oma-sem L. Friedmanem, specjalistą od globalizacji, czy powodem tego, pierwszą przy-czyną, nie jest właśnie ów „amerykański imperializm kulturowy”, co do którego wielu ludzi wypowiadało opinie, że jeśli nie podejmie się poważnych działań to „moloch globalizacji z amerykańską twarzą w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat zniszczy kulturalną, ekologiczną i zoologiczną różnorodność, która potrzebowała milionów lat ewolucji, żeby się wykształcić79”.

Rzeczywistość jest znacznie bardziej złożona i rozciąga się na skomplikowany proces od homogenizacji do różnorodności, rzutując także na szeroko pojęte bez-pieczeństwo, narodowe i międzynarodowe.

78 Wywiad dla „Rzeczpospolitej” z 5.04. 2013 r.

BEZPIECZEŃSTWO KULTUROWE