• Nie Znaleziono Wyników

System bezpieczeństwa kulturowego RP

5.2. Rodzaje zagrożeń kulturowych

Być może, najbardziej czytelnym kryterium klasyfi kacji zagrożeń dla bezpie-czeństwa kulturowego byłby podział dychotomiczny na takie, które zagrażają tożsamości kulturowej i takie, które mają różne skutki, także destrukcyjne, ale niebezpieczeństwa takiego nie powodują. Problem polega jednak, co już sy-gnalizowaliśmy, na nieuchwytności niektórych zagrożeń, a zwłaszcza na braku obiektywnych mierników skali tych zagrożeń i znalezieniu równowagi, swoiste-go złoteswoiste-go środka między szansami a zagrożeniami, które wynikają z otwartości kultury. W tej sytuacji tylko suma ocen zjawisk kulturowych, w wyniku ich ob-serwacji i badania w dłuższym okresie, przez różne ośrodki – w tym także odczu-cia społeczne – obiektywizuje i weryfi kuje zagrożenia. O ile nie ma wątpliwości, a badania opinii społecznej to potwierdzają, że dalsza ateizacja i laicyzacja życia publicznego, spychanie religii w prywatność, czyli na margines życia, mogłaby wpłynąć na tożsamość narodową Polaków, o tyle trudniej jest mierzyć zagrożenia kulturowe w innych obszarach, a zwłaszcza ich wpływ na erozję tożsamości kultu-rowej. Czy byłoby takim zagrożeniem dla rodzimej tożsamości wprowadzenie – pod wpływem pewnej mody i dyfuzji obyczajów – małżeństw homoseksualnych i adopcji przez nie dzieci, eutanazji, pastylki poronnej? Czy szkody i dewastacja niekonserwowanych zabytków, kradzieże i wywóz dzieł sztuki (np. książek i ręko-pisów) za granicę powoduje zagrożenie dla tożsamości kulturowej? Pewnie w

ja-kimś stopniu tak, ale z drugiej strony tożsamość, to mocna tkanka, zdolna przeżyć długie i skrajnie trudne okresy, jak chociażby 123-letni okres zaborów i niewoli narodu polskiego.

Z wielu względów celowe byłoby dokonanie podziału zagrożeń dla bezpie-czeństwa kulturowego odpowiednio do przyjętych kategorii kultury – duchowej i materialnej, przyjmując jako dodatkowe kryterium klasyfi kacji podział w zakre-sie źródeł zagrożeń.

Do pierwszej kategorii tego podziału należy zaliczyć zagrożenia kultury sym-bolicznej, wynikające z globalizacji. Przez standaryzację, prowadzą one do ujed-nolicenia wzorów, niekiedy ich uniwersalizacji. Wywiera to wpływ zarówno na sferę przeżyć estetycznych, jak i na przejawy życia materialnego. Największym wy-zwaniem dla tożsamości kulturowej może być rozmywanie symboli narodowych, zachwaszczanie języka terminologią angielską, osłabianie i relatywizacja tradycji narodowych.

Spektakularnym wyrazem tego, dokonanym na oczach milionów widzów, był sposób odśpiewania hymnu polskiego na mistrzostwach świata w piłce nożnej w Korei Południowej w 2002 r. przez Edytę Górniak, dokonany zapewne w ten interpretacyjnie swobodny sposób pod wpływem pewnej mody, która każe do-konywać przeróbek i swobodnych interpretacji najwybitniejszych dzieł muzycz-nych, z panteonu światowych arcydzieł.

W kosmopolitycznym stylu życia, który narzuca globalizacja, giną takie tości, jak patriotyzm, tradycje niepodległościowe i tradycje oręża polskiego, war-tości chrześcijańskie, a święta Bożego Narodzenia – z najbardziej katolickich, re-ligijnych – przekształcają się w swoisty, trwający dwa miesiące festiwal komercji. Na szczęście nie dochodzi jeszcze w Polsce do tego typu kulturowych dewiacji, jak w Stanach Zjednoczonych czy we Francji, gdzie tradycyjna forma życzeń Świąt Bożego Narodzenia zastępowana jest neutralnym religijnie zwrotem, niezawiera-jącym nazwy święta. Za szczyt bezmyślności i absurdu uznać trzeba pojawiają-ce w niektórych społecznościach próby (np. w Szkocji) zastąpienia w szpitalach i szkołach (i innych miejscach) słów „matka” i „ojciec” słowami „rodzic” lub „opiekun”, a wszystko po to by nie urazić „rodziców” dzieci adoptowanych przez małżeństwa homoseksualne.

Równocześnie rozwijają się bez przeszkód w Polsce nowe zwyczaje, nowe (na ogół amerykańskie) święta w rodzaju Halloween i Walentynek, kwitnie swoisty trybalizm grup zawodowych, obrastających nową subkulturą: te same (co na Za-chodzie) hobby, podobne spędzanie czasu wolnego, podobny styl zakupów, po-dobny ubiór, te same kultowe motocykle Harley-Davidson.

Globalizacja w sferze kultury symbolicznej to potężne wyzwanie – jeśli nie de-precjacja – dla kultury elitarnej i kultury oryginalnej twórczości, czego wyrazem było znaczne ograniczenie przez dekadę w Telewizji Polskiej (telewizji w końcu

publicz-nej), mającego duże tradycje Teatru Telewizji. Ostatnio (2012–2013) teatr ten wra-ca, choć właściwej formuły dla nowych czasów chyba jeszcze nie znalazł. Przykłady można by mnożyć i każdy z nich potwierdziłby swoiste prawo kopernikańskie, gdy na wzór pieniądza, kultura niższa (masowa, popularna) wypiera wyższą. Wyrazem tego jest także moda na różnego rodzaju reality shows; organizowanych na żywo realnych spektakli z udziałem „przeciętnych” osób, którym kamera, przez miesiące zabawy, towarzyszy w najbardziej intymnych czynnościach. Te spektakle telewizyj-ne, o przerażająco niskim poziomie artystycznym i intelektualnym, potwierdzają, że kanony kultury masowej, kanony sukcesu i pieniądza, wypierają wartości artystycz-ne. Dotyczy to także muzyki: rock, reggae, rap, lambada, czy wcześniej jazz, wypie-rają bardziej klasyczne odmiany, tworząc pokusę, by nawet hymn narodowy śpiewać w nowej, żywszej interpretacji. Wymogi globalizacji i jej ekonomiczne aspekty, po-wodują, że ginie rzemiosło i drobna wytwórczość artystyczna, gdyż zamiast płacić lokalnym wytwórcom za pejzaże czy oryginalne fi gurki, nie mówiąc o tysiącach od-mian „markowych” przedmiotów użytkowych, wysokiej mody, odzieży, po prostu zamawia się te przedmioty w Hong Kongu, Szanghaju, czy na Tajwanie w formie podróbek, za jedną trzecią ceny. Dotyczy to już także Polski i marnym pocieszeniem jest fakt, że w Chinach produkuje się zarówno amerykańskie indiańskie pióropusze, jaki i ruskie „matriożki” a także masajskie tkaniny i ornamenty.

Globalizacja ułatwia równocześnie rozpowszechnianie znacznie bardziej niepokojących zjawisk, zwanych kulturą śmierci, lub zjawisk z jej pogranicza: bezstresowych aborcji, kultu szatana, przemocy, terroryzmu, narkomanii, zorga-nizowanej przestępczości, gloryfi kowania wyzwolenia przez samobójstwo, sekt religijnych. Zjawisko to nie omija Polski.

Drugą kategorią, nie tyle może zagrożeń (choć tak pojmuje znaczna część społeczeństwa) co obaw, jest regionalizm, przede wszystkim zaś integracja Polski z Unią Europejską. Jest to tak ważna kwestia, że omawiam ją oddzielnie, w tym miejscu należy jednocześnie zaznaczyć, że coraz większe nastawienie na związ-ki z Europą Zachodnią (bo tak jest pojmowana integracja), powoduje osłabienie tradycyjnych związków kulturowych ze Wschodem, szczególnie z Rosją, ale tak-że z najbliższymi sąsiadami: Czechami, Słowakami, Białorusinami (choć tu ważą względy polityczne), a także, mimo pozorów, z Litwinami i narodami bałtyckimi. Problemy te powinna dostrzegać polityka kulturalna państwa, choćby po to, by zachować możliwość alternatywnej oferty, równowagi i ciągłości kulturowej.

Trzecia kategoria zagrożeń wynika z procesów transformacji i moderniza-cji. Mimo niezaprzeczalnych sukcesów, transformacja realizowana najpierw w oparciu o „niewidzialną rękę rynku”, czyli w wersji czystego liberalizmu, a teraz w oparciu o integrację z Unią Europejską, ma nadal wiele mankamentów, także ze względu na kryzys w UE i skutki tego kryzysu oddziałujące na Polskę. Powo-duje to, że większość społeczeństwa polskiego w przeprowadzanych ankietach

wypowiada się z rosnącym sentymentem za czasami PRL, gdy życie, przy całym ubóstwie, nie wymagało tak wielkiej determinacji w zdobywaniu środków fi nan-sowych, a państwo gwarantowało pewne minimum. Wiąże się to również z tym, że modernizacja w Polsce, w kraju, który początkował transformacje w  byłym obozie socjalistycznym, została oparta na dopływie czynników i wzorów z Zacho-du, częściowo ze Stanów Zjednoczonych, częściowo z Europy Zachodniej. Ten euroamerykański pęd nie zawsze przynosił, bo nie zawsze mógł przynieść w re-aliach kraju postkomunistycznego, dobre rezultaty. Nie przygotowane było do niej ani społeczeństwo, ani partie i system polityczny, co wykorzystane zostało z całą premedytacją przez kręgi obrotnych biznesmenów, rodzimych i zagranicz-nych, którym powiązania polityczne (a często mafi jne i kryminalne) w ramach tworzonych struktur kapitalizmu politycznego, gwarantowały przejmowanie za bezcen znacznej części majątku narodowego.

Proces ten, tak charakterystyczny dla Rosji i państw byłego ZSRR, nie ominął także Polski, przybierając formy już nie tyle złej, ile wręcz patologicznej moderni-zacji. Przejawy tych patologii obecne były we wszystkich obszarach transformacji ustrojowej, politycznej i gospodarczej: doprowadziły do szoku kulturowego (po-dobnego do westernizacji w Iranie) – w Polsce jednak go nie było, głównie chyba z  powodu tradycyjnie większej otwartości społeczeństwa polskiego na wpływy Zachodu i wyraźnie związanych z tym oczekiwań.

W przypadku Polski, może na szczęście, szybkie i pozytywne skutki dała eko-nomiczna kuracja szokowa, a psucie reform i różne negatywne skutki, także kul-turowe, dały o sobie znać znacznie później. Wydaje się, że i w Polsce moderniza-cja stawała się złą modernizacją, ową maldéveloppement, przed którą przestrzegał T.W. Adorno, aby w pogoni za unowocześnianiem, nie przeskakiwać etapów, nie dezawuować wartości, nie dać zwieść się niejednoznacznej aksjologii współcze-snego świata3. Nigdy jednak negatywne skutki modernizacji, przynajmniej w go-spodarce, nie przeważały nad pozytywnymi. W kulturze czas ocen jest znacznie dłuższy i na bardziej zdecydowane opinie trzeba jeszcze poczekać.

Podobne zjawisko społecznej erozji wartości, w związku z modernizacją, na-stępuje także w Polsce: demokracja jest wartością kontestowaną i niepewną, pry-watyzacja najczęściej określana jest jako złodziejska, a państwo prawa staje się sy-nonimem wielkich przekrętów. Kulturowa aksjologia Zachodu, której symbolami w Polsce coraz częściej stają się materializm i ateizacja, eutanazja i śluby homosek-sualne, hedonizm i egoizm, znajduje się, przynajmniej w percepcji znacznej części społeczeństwa polskiego, w kryzysie. Na takim bagażu uprzedzeń i rozczarowań trudno jest budować własną kulturę polityczną, trudno wierzyć w wartości, które były motorem przemian.

3 Odniesienie do T.W. Adorno, cyt. za: K. Krzysztofek, A. Ziemilski, Czynnik kulturowy..., op. cit., s. 175.

Potwierdzeniem tego jest także niepokojący fakt słabnięcia, a nawet zanikania tych sił politycznych, które na pewnym etapie modernizacji jawiły się jako siły transformacji, odbudowy lub uzdrowienia sytuacji, takich jak UW, AWS, SLD, obecnie (2013) także PO. Trudno również mówić o sukcesie PiS, która w 2005 r. szła do wyborów pod hasłami odnowy moralnej, politycznej i solidarności spo-łecznej oraz tworzenia, po rozrachunku z przeszłością, IV Rzeczposolitej. Sposób budowy tej nowej jakości politycznej, niejasne mechanizmy stosowania prawa i posługiwania się służbami specjalnymi w walce z korupcją, a także inne okolicz-ności rządów PiS, Samoobrony i LPR, w tym udział w rządzie polityków mają-cych problemy z prawem, bądź oskarżanych o polityczną ksenofobię, wszystko to kompromitowało ideę IV RP.

Polska, wraz ze zwycięstwem w wyborach Platformy Obywatelskiej w 2007 r. stanęła przed nową odsłoną sceny politycznej. Zgodnie ze swoistą tradycją ukształtowaną po upadku komunizmu, partia rządząca traciła władzę po upływie kadencji, a inna partia – obiecując odnowę, zwyciężała w kolejnych wyborach, przejmując władzę. Platforma Obywatelska przełamała ten zaklęty krąg polskiej demokracji, zwyciężając drugi raz z rzędu w wyborach w 2011 r. Umocnieniem stabilizacji polskiej sceny politycznej było utrzymanie po wyborach tej samej ko-alicji rządowej PO–PSL. Czy oznacza to, że Polska weszła tym samym w fazę, którą można określić jako dojrzała demokracja? Niestety, nadal są co do tego wątpliwości, a droga do ukształtowania stabilnego systemu politycznego i stabil-nej demokracji nadal kręta i daleka. Co decyduje o słabości polskiej demokracji? Wiele czynników. Przede wszystkim niska kultura polityczna i brak profesjonal-nej klasy polityczprofesjonal-nej, co wyraża się w patologicznych relacjach władza – opozycja, a objawia w jakości języka politycznego, zwłaszcza w momentach zmiany wła-dzy4. Nadal charakteryzuje się ona wysoką korupcjogennością, tak na szczeblu centralnym, jak i samorządowym. Trudna od określenia i kontroli jest rola służb specjalnych. Występuje ogromna niestabilność i zmienność prawa5. Szwankuje społeczeństwo obywatelskie, a zwłaszcza tzw. czynnik partycypacji. Frekwencja wyborcza (wybory, referenda) jest w Polsce jedną z najniższych w świecie6. Wa-dliwa rola mediów wyrażająca się w słabości informacji (zwłaszcza z zagranicy) na 4 Nauką niestety słabo przyswajalną w Polsce, są zwyczaje towarzyszące zmianie rządów w dojrza-łych demokracjach, a zwłaszcza pokazywane na cały świat obrazy takiej zmiany w Stanach Zjedno-czonych.

5 Od początków transformacji polski parlament przyjął ok. 4000 ustaw, w tym tylko w kadencji 2007–2011 ok. 600.

6 Do tego dochodzą jeszcze takie przypadki, że czołowi politycy partii rządzącej w obawie o porażkę wyborczą nawołują do niebrania udziału w referendum, dotyczącego odwołania prezydent m. st. Warszawy. Jest to niestety jaskrawym potwierdzeniem niedojrzałości polskiej demokracji, gdyż pra-wo do udziału w referendum wynika z konstytucji i jest jednym z podstapra-wowych praw politycznych i obywatelskich, a materia referendum może być różna.

rzecz przerostu „newsów” z gatunku plotek politycznych oraz otwartego niemal angażowania się w rozgrywki polityczne.

Nadal najbardziej adekwatnym terminem na oddanie tego stanu rzeczy pozo-staje określenie „młoda demokracja”.

Wiąże się to także ze słabnięciem roli autorytetów i instytucji zaufania pu-blicznego, w tym na przykład Kościoła katolickiego, którego wpływy osłabły nie tylko z powodu napływu z Zachodu, głównie Unii Europejskiej, prądów laicyza-cyjnych, lecz także w wyniku uwikłania części duchowieństwa w nadużycia po-datkowe i celne, skandale i afery obyczajowe i z brakiem umiejętności Kościoła w Polsce w stawianiu czoła problemowi lustracji i innym wyzwaniom.

To również jest pośredni skutek transformacji i modernizacji, wynikający z  przyznania kościołom ulg i ułatwień materialnych w pełnieniu ich misji, co niekiedy z  powodu ułomności natury ludzkiej kończy się wyraźną preferencją

res temporalis kosztem res spiritualis. Większa zaś otwartość życia publicznego,

do której zawsze wzywał Kościół, w tym wszechogarniająca penetracja mediów, unaoczniła skrzętnie dotąd skrywane aspekty życia konwentów i ludzi Kościoła. Wiąże się to także z ciągle obecnym w Polsce problemem lustracji, który nie omi-ja także duchowieństwa, do czego Kościół, zwłaszcza wobec nagłaśniania przez media poszczególnych przypadków współpracy księży ze służbą bezpieczeństwa PRL, nie jest przygotowany.

Zagrożenia wynikające z modernizacji są nieoznaczone, niejednoznaczne i nieprzewidywalne, niekiedy jawią się jako koszty transformacji. Polska na pewno nie jest tu wyjątkiem, jest nawet podawana jako pozytywny przykład. W więk-szości krajów postkomunistycznych patologie transformacji, niedoskonałości mechanizmów politycznych, przejawy kapitalizmu politycznego, tłumaczone są eufemizmem „młoda demokracja”, a budowa kultury politycznej – w czym na pewno pomaga wstąpienie do Unii Europejskiej– tak jak i innych aspektów trans-formacji demokratycznej, widocznie musi mieć swoją fazę maldevelopment.

Kolejna kategoria zagrożeń związana jest z procesami migracyjnymi, co wiąże się, w miarę napływu przybyszów, ze wzrostem świadomości swego statusu, z poczu-ciem własnej etniczności. Prowadzi to do różnych skutków, które w Polsce dopie-ro zaczynają się ujawniać. Opisano je w punkcie poświęconym źródłom zagdopie-rożeń. W Polsce, podobnie jak w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej (szcze-gólnie na Węgrzech, Słowacji i w Rumunii), istotne obawy budzi ożywienie tzw. etniczności miejscowej, związanej z etnoregionalnymi mniejszościami. Ich prawa i aspiracje w okresie komunizmu były ograniczone i tłumione, a w niektórych przy-padkach odrzucano w ogóle jakiekolwiek formalno-prawne podstawy do takich roszczeń. Po upadku komunizmu mniejszości zaczęły zdecydowanie egzekwować prawa przysługujące im z mocy konwencji międzynarodowych i umów dwustron-nych. Obok roszczeń czysto kulturalnych, dotyczących pielęgnacji języka, edukacji,

reaktywowania miejsc kultu, dostępu do środków masowego przekazu, pojawiają się roszczenia o charakterze majątkowym, administracyjnym, a także politycznym. Towarzyszą im niekiedy postawy nacjonalistyczne, konfrontacyjne, tworzące napię-cia i problemy współistnienia różnych tożsamości kulturowych. Szczególnie kłopo-tliwe – niebezpieczne dla wewnętrznej stabilizacji państwa – są otwarte roszczenia grup etniczno-kulturowych do uznania ich za odrębny naród, jak ma to miejsce w przypadku ludności śląskiej na należącym do Polski obszarze Górnego Śląska.

Ważną grupę stanowią zagrożenia dotyczące materialnych dóbr kultury. Ochronie tych dóbr poświęcona jest większość uregulowań prawnomiędzy-narodowych i prawnomiędzy-narodowych, w tym wspomniana już Konwencja haska z 1954 r. o ochronie dóbr kultury w razie konfl iktu zbrojnego. Podstawowym zagrożeniem dla dóbr kultury są wojny i konfl ikty zbrojne7, jednak również w okresie pokoju nie brak zagrożeń. Polska ustawa o ochronie dóbr kultury z 1962 r. mówi (art. 25.1) o takich zagrożeniach, jak: zniszczenia, uszkodzenia, dewastacja, zaginię-cie, a także nieuprawniona przeróbka dzieła, rekonstrukcja, odbudowa itp. Usta-wa reguluje również szereg innych sytuacji i  czynności dotyczących zabytków, w tym: konserwacji, remontów, użytkowania. Ustawodawca wyszedł z założenia, że nieodpowiednie obchodzenie się z zabytkami stanowi dla nich równie poważ-ne zagrożenie jak działania z zamiarem ich uszkodzenia. W sposób rygorystycz-ny traktowana jest sprawa wywozu dóbr kultury za granicę, co jest zrozumiałe w kraju, takim jak Polska, gdzie ogromna liczba zabytków została w wyniku wojen zniszczona albo zrabowana i wywieziona za granicę. I dziś, kradzieże i przemyt dzieł sztuki za granicę stanowią jedno z największych zagrożeń dla dziedzictwa kulturowego. Dotyczy to zarówno dzieł sztuki znajdujących się w muzeach pań-stwowych, kościołach, galeriach, jak i w prywatnych kolekcjach. Niepokojący jest brak inwentaryzacji dzieł sztuki i dokumentacji faktografi cznej, co ułatwia kra-dzieże i utrudnia ich ściganie. Dotyczy to w szczególności obiektów sakralnych, lecz także szacownych bibliotek i muzeów, także kolekcji prywatnych. Zapewne wiąże się to z sytuacją ekonomiczną i nakładami na kulturę.

Wymienione kategorie zagrożeń dla bezpieczeństwa kulturowego i dóbr kul-tury na pewno nie wyczerpują całego katalogu. Są raczej jedną z prób ich iden-tyfi kacji czy sygnalizowania. Próby takie są podejmowane coraz częściej, gdyż bezpieczeństwo kulturowe staje się ważnym czynnikiem bezpieczeństwa między-narodowego i bezpieczeństwa między-narodowego państw. Badania takie podjęte zostały również w Akademii Obrony Narodowej8.

7 Zob.: W. Białek, Ochrona dóbr kultury w czasie zagrożenia bezpieczeństwa państwa i wojny, War-szawa 1996; Międzynarodowe konfl ikty zbrojne a ustalenia haskiej konwencji o ochronie dóbr kultury, red. L. Łukaszuk, W. Śmiałek, D. Drewniacki, Warszawa 1997.

8 Ich wyniki zawarte zostały w pracy magisterskiej kpt. M. Mastyki, Bezpieczeństwo kulturowe Polski

Wśród różnych scenariuszy rozwoju zagrożeń dla bezpieczeństwa kulturowe-go Polski, za najbardziej prawdopodobne uznano:

■ pogłębiający się kryzys tożsamości narodowej; ■ spadek poczucia więzi kulturowej wśród Polaków; ■ ograniczenie suwerenności państwa;

■ internacjonalizacja zagrożeń społecznych;

■ wzrost zależności kulturowej i powielania zachodnich wzorów; ■ spadek środków na kulturę i politykę kulturalną.

Za mniej prawdopodobne uznano takie zagrożenia, jak: ■ kryzys państwa narodowego i jego przenoszenie na kulturę; ■ uniformizacja treści przekazywanych przez media;

■ wzrost ekspansji kultury masowej;

■ wzrost dezorientacji i kryzys wartości związanych z ekspansją kultury maso-wej;

■ przyspieszenie procesu rozkładu tradycyjnych więzi międzyludzkich.

Wyniki tych badań w wielu przypadkach potwierdzone zostały przez później-sze badania prowadzone przez inne ośrodki, a także odczucia i opinie społeczne. Dotyczy to, np. takich zagrożeń, jak kryzys autorytetów i więzi międzyludzkich, np. instytucji rodziny, kryzys wartości, uniformizacja wzorców i treści serwowa-nych przez media, niepohamowana ekspansja kultury masowej. W inserwowa-nych przy-padkach, np. ograniczania suwerenności państwowej, kryzysu tożsamości naro-dowej, wnioski wydają się iść zbyt daleko.