• Nie Znaleziono Wyników

obróbki doświadczeń” (dynamisches Medium subjektiver Erfahrungsverarbeitung)'5,

2. Galicja pod rządami austriackimi

2.3. Ewolucja systemu administracyjnego

2.3.1. Niemiecko-austriaccy urzędnicy

Za cesarza Józefa II urzędnik miał pełnić służbę na rzecz państwa i angażować się w nią bez reszty. Od urzędników oczekiwano współpracy na wszystkich szczeblach - niezależnie od ich rangi - by możliwe było sprawne rozwiązywanie problemów administracyjnych. Obowiązkowość i dyscyplinę uważano za rzecz oczywistą, wy­ kroczenia przeciw niej podlegały surowej karze. Uchybienia i nadużycia stanowiska urzędowego miały być zgłaszane urzędnikom wyższego szczebla, tym samym nic nie chroniło urzędnika przed denuncjacją z własnych szeregów. Ponieważ cesarz Józef II był w ogóle bardzo nieufny wobec własnych urzędników i pod koniec lat 80. X IX wie­ ku zaostrzył kontrolę nad nimi, po stronie urzędników zapanowało spore niezadowo­ lenie, tym większe, że cesarz zniósł jeszcze dodatkowo niektóre ich przywileje48.

Zasady ujednolicające administrację zostały ujęte w Rozporządzeniach do wy­ tycznej dla starostw i wszystkich urzędników cesarskich (Verordnungen zur Richt- schnur der Kreisamter und aller k. Beamten) z lat 1781-1783. Ponadto roczne wy­ nagrodzenie urzędników było stosunkowo skromne, a kosztów służbowych podróży często nie zwracano. Następnie wprowadzono zasadę równości urzędników, tak zwa­ ną zasadę starszeństwa w służbie (

Anciennitat

), zgodnie z którą w przypadku wszyst­ kich urzędów politycznych i sądowniczych kryterium długości okresu zatrudnienia na danym stanowisku stawało się relatywnie ważniejsze od kryterium osiągnięć w pracy. W roku 1781 urzędnicy państwowi otrzymali jednak pewien ważny przywi­ lej, a mianowicie prawo do emerytury, obejmującej również wdowy i sieroty49. Jednak nadal zarówno pensje, jak i emerytury, zwłaszcza urzędników niższego i średniego szczebla, były skromne. Przez to urzędnicy, często posiadający liczne potomstwo, byli zmuszeni do zaciągania długów, również w Galicji, kraju o niskich kosztach utrzy­

47 R.A. Kann, Geschichte des Habsburgerreiches 1526 bis 1918, Wien-Kóln-Weimar 1993, s. 174-177.

48 W. Heindl, Gehorsame Rebellen. Burokratie und Beamte in Osterreich 1780 bis 1848, Wien- Kóln-Graz 1991, s. 21-26.

mania50. Mniej zależni od tego wynagrodzenia byli jedynie urzędnicy pochodzący ze szlachty, mający przeważnie jeszcze inne dochody i niekiedy wręcz niepotrzebujący urzędniczej pensji. Niedogodności stanu urzędniczego były prawie nieznane poza tą warstwą społeczną. Dla osób postronnych sprawa przedstawiała się zupełnie ina­ czej: miejscowa ludność Galicji, zwłaszcza Polacy, widzieli w przybyłych urzędnikach opłacaną przez państwo służbę, mającą w związku z tą pozycją dbać o zdławienie w zarodku wszelkich dążeń niepodległościowych. Szybko utrwalił się więc stereotyp usłużnego urzędnika, wykonującego przepisowo i bezwzględnie zarządzenia i dekre­ ty cesarza.

Należy w tym miejscu podkreślić, że nie każdy urzędnik przyjmował chętnie stanowisko w uchodzącej wówczas za egzotyczną krainę Galicji. Przykładem jest wniosek o przeniesienie pochodzącego z Wiednia lwowskiego radcy gubernialnego Josepha Franza von Bernharda z roku 1826. Bernhard podkreśla w nim, że w roku 1796 „tylko z posłuszeństwa wobec nakazu, płynącego z najwyższych kręgów” udał się do Galicji i zawierzył ogólnemu zapewnieniu, że nie będzie musiał tam pozostać na zawsze. Również nobilitacja z roku 1818 nie sprawiła, że pobyt w Galicji wydał mu się bardziej atrakcyjny. Jednak nie pomogło mu ani wskazywanie na 30-letnią służbę, ani niezdrowy, surowy galicyjski klimat - powód, który bardzo chętnie wymieniany był w podaniach o przeniesienie. Cesarz pozostał nieprzejednany i w końcu odrzucił podanie51.

Z powodu różnego pochodzenia społecznego, geograficznego, różnorodnych doświadczeń życiowych i zawodowych, zainteresowań kulturalnych i sympatii poli­ tycznych, rekrutujący się początkowo głównie z osób pochodzenia niemieckiego lub niemiecko-austriackiego, galicyjski korpus urzędniczy nie był grupą homogeniczną, nawet jeśli tak był odbierany przez osoby z zewnątrz, co pokazują opinie prezentowa­ ne w literaturze wspomnieniowej.

Na tle naszkicowanej sytuacji niemiecko-austriackich urzędników pod koniec XVIII wieku zdziwienie budzi fakt, iż zawód urzędnika był nadal atrakcyjny, tym bardziej że w tamtym czasie przedstawicielom tej warstwy stawiano coraz wyższe wy­ magania pod względem wykształcenia. Toteż wielu urzędników niższych rangą, czyli takich, którzy nie posiadali pełnego wykształcenia wyższego, mimo niskiego uposa­ żenia, posyłało swoich synów na studia, aby mogli oni wspiąć się wyżej od nich po szczeblach kariery urzędniczej. W wyższej służbie państwowej konieczne były studia

50 O zarobkach, wydatkach i długach galicyjskich urzędników w roku 1785 pisze w swych listach Franz Kratter. Znaleźć w nich można też różne oceny urzędników w Galicji i bardzo krytycz­ ne komentarze na temat ich pracy i zachowania. F. Kratter, Briefe tiber den itzigen Zustand

von Galizien. Ein Beitragzur Staatistik und Menschenkenntnis, cl. I-II, Leipzig 1786 (reprint: Berlin 1990), s. 198-204, 234-243.

51 CPAHL, fond 146, op. 1, spr. 1205, k. 82-93. Zob. też: I. Róskau-Rydel, Beamte, Politiker,

Professoren und Ktinstler: Karrieren zwischen Lemberg und Wien, [w:] Briinn - Wien, Wien

- Briinn. Landesmetropolen und Zentrum des Reiches im 19. Jahrhundert. Sammelband mit

Beitragen der internationalen Tagung, die vom 22. bis 23. November 2007 in Briinn stattgefun- den hat, wyd. L. Fasora, J. Hanuś i J. Malir, Brno 2008, s. 86-88.

prawnicze i polityczne, do których wprowadzono nowe przedmioty. Wielką wagę przywiązywano również do praktyki w różnych działach administracji. Niezależnie od swego statusu społecznego wszyscy początkujący urzędnicy musieli początkowo zdobywać doświadczenie w cyrkułach - z reguły była to praktyka bez wynagrodzenia - by następnie pracować w charakterze koncepistów w gubernium; po ukończeniu tego okresu nauki przenoszono ich ponownie do jednego z urzędów cyrkularnych. Potem w trakcie kariery urzędniczej mogli oni zajmować stanowiska sekretarzy gu- bernialnych lub sprawować inne funkcje kierownicze, na przykład starosty lub rad­ cy gubernialnego52. W przypadku przedstawionych w niniejszej pracy rodzin można zaobserwować, że zawodowe kariery urzędników przebiegały przeważnie według tego schematu. Fakt, iż przez pierwszych 50 lat panowania austriackiego funkcje w administracji publicznej sprawowali głównie przyjezdni urzędnicy, najczęściej nie- legitymujący się elitarnym pochodzeniem społecznym, oraz ich synowie, współcześni polscy badacze tłumaczą tym, że osoby z kręgów szlacheckich, które miały perspek­ tywę przejęcia dóbr rodowych, nie były zainteresowane służbą państwową. Takiego źródła utrzymania szukali co najwyżej synowie zubożałych rodzin szlacheckich lub dysponujących niewielkimi majątkami.

Ile w takim razie zarabiali urzędnicy na początku X IX wieku w Galicji? W 1809 roku roczne dochody urzędników gubernium we Lwowie wyglądały następująco: akcesista gubernialny otrzymywał 300 fi. (guldenów)53, koncepista gubernialny w za­ leżności od długości służby pomiędzy 600 do 800 fl„ sekretarz gubernialny od 1000 do 1400 fl„ radca gubernium od 1000 do 2500 fl„ radca dworu 4000 fi., wiceprezydent gubernium krajowego 6000 fi. W tym samym roku urzędnicy w galicyjskich urzędach cyrkularnych otrzymywali następujące uposażenia roczne: sekretarze cyrkularni 500 do 600 fl„ trzeci komisarze cyrkularni 600 do 800 fl„ drudzy komisarze cyrkularni 700 do 900 fl., pierwsi komisarze cyrkularni 800 do 1000 fl., wicestarostowie 1500 fl„ staro­ stowie 2000 do 2500 fl., niekiedy z dodatkiem 500 fl. Natomiast starostowie cyrkułów z tytułem radcy dworu otrzymywali 4000

fl.54

Łatwo zauważyć na podstawie tej listy płac, że tylko niewielki krąg urzędników administracji, a mianowicie urzędnicy wyżsi rangą - od sekretarza gubernialnego do gubernatora i od pierwszego komisarza cyrku­ larnego do starosty - mieli znaczące dochody, chociaż niekiedy i one, zwłaszcza w wy­ padku wielodzietnych rodzin, okazywały się niewystarczające. Mimo niezbyt wysokich

52 Ibidem, s. 33 i n. Por. też: S. Grodziski, Historia ustroju..., s. 63-65.

53 Skrót fl. oznacza „floren” od łacińskiej nazwy florenus aureus, jednak w praktyce językowej tamtej epoki niemiecka jednostka walutowa zawsze nazywana była guldenem (Gulden), toteż zapisy „fl.” i „gulden” oznaczają tę samą jednostkę walutową i są w pracy używane wymien­ nie.

54 AVA, Hofkanzlei, k.k. Gubernien und Regierungen, kt. 337, G 1, Marz 1809, „Rangliste samt- licher kreisamtlicher und Kreiskasse Beamten in Galizien”. Dwadzieścia lat wcześniej pensje były odpowiednio niższe i tak pierwszy komisarz powiatowy zarabiał rocznie 600, a drudzy i trzeci komisarze po 500 fl. Por. A.H. Traunpaur, Dreyfiig Briefe tiber Galizien oder Beob-

achtungen eines unpartheyischen Mannes, der sich mehr ais nur ein paar Monate in diesem Kónigreiche umgesehen hat, Wien-Leipzig 1787 (reprint: Berlin 1993), s. 17.

pensji warstwa urzędnicza była lepiej sytuowana niż armia, która uchodziła co praw­ da za drugą podporę monarchii habsburskiej, ale nie przekładało się to na pieniądze. I tak przykładowo w połowie XIX wieku 50-letni kapitan pierwszej klasy zarabiał 900 guldenów, major 1116, podpułkownik 1329, pułkownik 179055.

Na podstawie dostępnych źródeł archiwalnych prawdopodobnie nie da się już odtworzyć pełnego obrazu galicyjskiego stanu urzędniczego, między innymi dlatego, że - jak już wspomnieliśmy - pożar wiedeńskiego Pałacu Sprawiedliwości strawił w 1927 roku najważniejsze z naszego punktu widzenia zespoły akt. Rangliste samtli- cher kreisamtlicher und Kreiskasse Beamten in Galizien [Lista rang wszystkich urzęd­ ników cyrkularnych i kasowych w Galicji] z 1809 roku nie podaje wprawdzie żadnych informacji o pochodzeniu i narodowości urzędników, pozwala jednak na zestawienie ich liczebności. W 1809 roku w Galicji działało zatem 19 starostów (co odpowiada liczbie galicyjskich cyrkułów), był tam również jeden starosta zawieszony w czynno­ ściach, a ponadto 12 wicestarostów, 31 pierwszych komisarzy cyrkularnych, 19 dru­ gich komisarzy, 30 trzecich komisarzy oraz 4 nadliczbowych (tzn. nieopłacanych) trzecich komisarzy, 25 sekretarzy cyrkularnych, 25 protokolantów cyrkularnych, 25 registratorów cyrkularnych, 37 pierwszych kancelistów i 36 drugich kancelistów oraz 35 trzecich kancelistów, 25 lekarzy cyrkularnych, 25 chirurgów cyrkularnych (

Kreiswundarzte

), 24 lekarzy okręgowych, 29 położnych cyrkularnych, 24 inżynie­ rów cyrkularnych, 4 powiatowych mistrzów murarskich, 24 kasjerów cyrkularnych, 26 kontrolerów kas cyrkularnych, 9 registratorów, 40 kancelistów56. W sumie więc w 19 urzędach cyrkularnych pracowało 529 urzędników, w tym 29 położnych. Lista nie odnotowuje niższego personelu urzędów, czyli takich pracowników, jak pisarze- -diurniści (

Tagesschreiber

), odźwierni, palacze. Ponadto wielu urzędników zatrud­ nionych było w instytucjach, takich jak dyrekcja policji, buchalteria prowincjonalna i sądy.

Najwyższymi rangą urzędnikami Galicyjskiego Gubernium Krajowego - poza gubernatorem - byli wiceprezydent i trzej radcy dworu, a ponadto 15 radców guber- nialnych oraz „Viceprotomedicus” (zapewne lekarz krajowy). Podlegało im 22 sekre­ tarzy gubernialnych, a tym z kolei 23 koncepistów gubernialnych oraz - na koniec - 26 akcesistów biura gubernialnego, którzy posiadali najmniejszy staż urzędniczy (od kilku miesięcy do czterech lat)57. Wynika z tego, iż w 1809 roku w lwowskim gubernium pracowało 93 urzędników.

Nawet powierzchowna analiza zapisów zawartych w Szematyzmach Królestwa Galicyi i Lodomeryi pozwala stwierdzić, iż liczba urzędników zatrudnianych w po­ szczególnych urzędach wzrastała z roku na rok. Ani z „Rangliste”, ani z szematyz- mów nie można natomiast zaczerpnąć informacji o przynależności narodowej urzęd­

55 I. Deak, Der k. (u.) k. Ojfizier 1848-1918, przeł. M .-T. Pitner, Wien-Kóln-Weimar 1995, s. 141. Według Deaka standard życia oficerów podwyższył się dopiero po 1867 roku. 56 AVA, Hofkanzlei, Gubernien und Regierungen, kt. 337, G 1, Marz 1809, „Rangliste samtlicher

kreisamtlicher und Kreiskasse Beamten in Galizien”.

ników. Jedynym źródłem, pozwalającym wnioskować w tej sprawie, są nazwiska urzędników. Jednak - jak już wspominaliśmy - jest to metoda nader zawodna. Mając tę świadomość, możemy stwierdzić, iż na listach przeważają nazwiska niemiecko- brzmiące. Kolejne grupy tworzą nazwiska czeskie, polskie, węgierskie i rusińskie. Te ostatnie są - jak wiadomo - trudne do odróżnienia od polskich i vice versa. W „Rang- liste” znajdujemy ponadto adnotacje, kiedy dany urzędnik otrzymał pierwszy dekret 0 zatrudnieniu, jednak bez informacji o miejscu zatrudnienia. Na listach znajduje się również rubryka „studia zawodowe”. Wynika z niej, że większość urzędników zali­ czyła wszystkie konieczne studia i niewielu tylko ma adnotację „nie wszystkie” lub „żadne”.

Wielu wysłanych do Galicji niemieckojęzycznych urzędników lub osiedlają­ cych się tam rzemieślników i kupców żyło początkowo bardzo skromnie. Część z nich dochodziła w drodze kariery zawodowej do pewnego dobrobytu, odczuwalne­ go zwłaszcza w następnych pokoleniach. Drugie pokolenie otrzymywało zazwyczaj dobre wykształcenie w szkole i dzięki temu mogło studiować na uniwersytetach, na­ wet zagranicznych. W rodzinach urzędniczych, w których ojcowie zmarli przedwcze­ śnie, synowie musieli budować jednak podstawy egzystencji na własną rękę, przeważ­ nie jako nauczyciele domowi lub korepetytorzy, niejednokrotnie pomagając jeszcze matce i rodzeństwu, a niekiedy nawet dalszym krewnym.

Duże uznanie społeczne, jakim cieszyła się warstwa urzędnicza, podobnie jak 1 wojsko, spełniało rolę swego rodzaju rekompensaty za niewysoki poziom zarobków. Należy jednak podkreślić, że oficerowie i urzędnicy wojskowi w ówczesnej hierarchii mieli pierwszeństwo przed urzędnikami cywilnymi. Dowodem na to może być cho­ ciażby fakt, że młody oficer miał prawo gościć na dworze cesarskim, a urzędnik nie, nawet jeśli miał za sobą kilkadziesiąt lat wiernej służby, lecz nie mógł się wykazać koniecznym w tym wypadku tytułem szlacheckim58. Co więcej, prawdopodobieństwo zaproszenia na dwór cesarski było dla galicyjskiego urzędnika bardzo niewielkie, choćby ze względu na peryferyjne położenie Galicji.

Urzędników poszukiwano za pośrednictwem niemieckich i polskich gazet, w których zamieszczano odpowiednie ogłoszenia. I tak zachodniogalicyjska komisja urządzająca w ogłoszeniu z marca 1801 roku zamieszczonym w „Krakauer Zeitung” poszukiwała w sumie 64 osób dla nowego krakowskiego urzędu miejskiego, zaczy­ nając od burmistrza, a na trębaczu miejskim kończąc. Od kandydatów oczekiwano, że do podania dołączą również świadectwa znajomości języka niemieckiego, łaciny oraz polskiego (albo innego języka słowiańskiego), jak również poświadczenie niepo­ szlakowanego życiorysu59. W mniejszych miastach, jak na przykład w Sandomierzu, poszukiwana liczba personelu magistrackiego od burmistrza po stróża i rakarza była odpowiednio mniejsza i wynosiła tylko 16 osób60.

58 K. Megner, Beamte. Wirtschafts- und sozialgeschichtliche Aspekte des k. k. Beamtentums, Wien 1985, s. 80-81.

59 „Krakauer Zeitung”, nr 18, 3 marca 1801, s. 134-135. 60 „Krakauer Zeitung”, nr 26, 31 marca 1801, s. 198.

Rząd austriacki dokładał starań, aby pozyskać ludność miejscową do służby w nowych władzach Galicji, kandydaci musieli jednak gwarantować lojalność wo­ bec austriackiego domu panującego, a także biegle posługiwać się językiem niemiec­ kim. Jak wiadomo, w Galicji początkowo niewiele osób spełniało te kryteria, mimo to urzędnicy narodowości polskiej tworzyli niemałą część galicyjskiego stanu urzęd­ niczego, szczególnie w sądownictwie, gdzie powszechnie posługiwano się łaciną61. Urzędnicy narodowości polskiej pracowali z reguły na niższych i średnich stanowi­ skach, pod kierunkiem niemieckich kolegów. W przypadku urzędników administra­ cyjnych i nauczycieli procent osób niemieckojęzycznych był wyższy, ponieważ język niemiecki w administracji i oświacie został językiem obowiązującym. Pomimo że w okresie panowania Józefa II doszło ze strony władzy państwowej do drastycznych, jak na owe czasy, ingerencji w funkcjonowanie Kościoła rzymskokatolickiego (tzw. józefinizm), co w Galicji polegało przede wszystkim na likwidacji większości zako­ nów i konfiskacie ich majątków, to jednak władze nie podjęły poważniejszych prób zastępowania miejscowego kleru duchownymi narodowości niemieckiej. Co praw­ da zdarzało się, że przenoszono również niemieckojęzycznych duchownych do nie­ rozwiązanych klasztorów, jak np. benedyktynów z terenów niemieckojęzycznych do klasztoru w Tyńcu pod Krakowem, czy też niemieckich księży jako katechetów do galicyjskich gimnazjów, ale zabiegi te nie naruszyły polskiej dominacji w organizacji kościelnej na terenie Galicji, ani tym bardziej etnicznego profilu w Kościele grecko­ katolickim lub ormiańskokatolickim.

Pod koniec XVIII i na początku XIX wieku w administracji galicyjskiej prze­ ważali urzędnicy pochodzący z obszarów niemieckojęzycznych. Z około 2000-3000 urzędników pracujących w latach 90. XVIII wieku w tamtejszych urzędach około połowa miała legitymować się dobrą znajomością języka polskiego, a około jedną trzecią stanowili krajowcy62. Jeśli porówna się różne roczniki szematyzmów oraz lek­ sykonów prowincjonalnych Królestwa Galicji i Lodomerii, można przekonać się, że w kolejnych dziesięcioleciach napływowych urzędników niższego i średniego szcze­ bla zastępowali stopniowo miejscowi. Również na wysokich stanowiskach do 1848 roku pojawiało się coraz więcej urzędników polskich. Przeważała wśród nich szlach­ ta - niewątpliwie ze względu relatywnie wysoki poziom wykształcenia członków tej warstwy. Mimo to do roku 1848 kierownicze stanowiska w administracji galicyjskiej obejmowali niemiecko-austriaccy urzędnicy mający odpowiednie wpływy. Ze wzglę­ du na brak statystyk dotyczących urzędników w tamtym okresie niewiele można

61 Wskazuje na to również w swoich listach z roku 1787 stacjonujący w Galicji oficer Alphons Heinrich Traunpaur. Według niego, stanowiska komisarzy cyrkularnych zostały obsadzone młodymi Polakami, którzy znali język niemiecki lub służyli w szlacheckiej galicyjskiej gwardii przybocznej (Leibgarde). Zob. A.H. Traunpaur, Dreyfiig Briefe tiber Galizien..., s. 17.

62 H.-J. Bómelburg, Aufgeklarte Beamte gegen barock-katholische Adelseliten. Ein Vergleich der

osterreichischen und preufiischen Verwaltungspraxis in Galizien und Westpreufien (1772- 1806), [w:] Polen und Ósterreich im 18. Jahrhundert, wyd. W. Leitsch i S. Trawkowski przy

powiedzieć na temat proporcji narodowościowych wśród urzędników galicyjskich, dlatego musimy ograniczyć się do spekulacji. Przeważnie tylko w wypadku urzędni­ ków wyższego oraz średniego szczebla, którzy ze względu na swoją pozycję odgrywali poważniejszą rolę w administracji cywilnej, a przez to byli też szerzej znani, można było znaleźć dane biograficzne.

Mimo widocznych przemian struktury tego środowiska, utrwalony obraz urzęd­ ników przybyłych z zewnątrz pozostał w zbiorowej pamięci Polaków aż do połowy XIX wieku praktycznie niezmieniony, o czym można się przekonać przy okazji lektu­ ry anonimowego pisma z roku 1843, którego autor stwierdza:

Cudzoziemcy przychodzący na ziemię naszą, jak np. urzędnicy austriaccy, mimo ogrom­ nej dla nich protekcji rządu, pierwszeństwa we wszystkim przed krajowcami, wyższej na­ wet płacy - urzędnicy ci wynaradawiają się i w drugim już pokoleniu w większości stają się Polakami. Czuje to mocno rząd i w r. 1834 zamyślano już całą młodzież galicyjską, bez różnicy pochodzenia, od wszelkich urzędów odsunąć63.

Pismo to zawiera kilka nieprawdziwych stereotypów, które były typowe dla tam­ tych czasów, ale rozpowszechniano je jeszcze w X X wieku. Pierwszym z nich było stwierdzenie, że austriaccy urzędnicy są przez rząd obdarzani szczególnymi przywi­ lejami, a nawet otrzymują wyższe pensje. Kolejna klisza to stwierdzenie, że urzędnicy się „wynaradawiają”, i to już w drugim pokoleniu - w większości zostają Polakami. Trudno natomiast zrozumieć, dlaczego autor twierdził, że urzędnik, który nie był Niemcem, miał być gorzej opłacany niż jego niemiecki kolega, zwłaszcza że podział wśród urzędników przebiegał zgodnie z ich kategorią oraz rangą i zgodnie z nimi wypłacane były urzędnicze pensje, niezależnie zaś od przynależności narodowej. Przeglądając liczne archiwalia, nie natrafiłam na żaden dokument, który wskazywałby na gorsze uposażenie urzędników niebędących Niemcami. Chociaż Polakom rzeczy­ wiście nie powierzano w tym okresie najwyższych stanowisk w administracji Galicji, to jednak przybysze spoza Galicji nie byli uprzywilejowani na wszystkich szczeblach swej kariery urzędniczej. Przeciwnie, Józef II był - jak wspomnieliśmy - zaintereso­ wany pozyskiwaniem miejscowych kadr, przede wszystkim, aby zaoszczędzić środ­ ki wydawane na przesiedlenia liczących nierzadko wiele osób rodzin urzędniczych. Także po śmierci cesarza galicyjski zarząd prowincjonalny wielokrotnie wzywał, aby zatrudniać w administracji miejscową ludność, a w swoich raportach oczekiwał od Kancelarii Nadwornej uwzględnienia zaproponowanych przez siebie osób. Jako przy­ kład służyć tu może prośba lwowskiego sekretarza gubernialnego Josepha Tatzauera z 2 czerwca 1826 roku, aby oprócz radców gubernialnych Josepha von Bernharda i Philippa Kraulśa członkiem komisji prowincjalnej ds. podatku gruntowego

(stabiler

Kataster)

mianować również radcę gubernialnego Józefa Bobowskiego

(Joseph von

Bobowski),

swój wniosek uzasadnił w sposób następujący: „a ponieważ do tego pre­

dysponują go jego zręczność, gorliwość i cenna znajomość tej ziemi, ponieważ jest on

rodowitym mieszkańcem prowincji”. Na ławników komisji prowincjalnej wyłania­ nych z kolegium stanowego zaproponował wyłącznie Polaków, a mianowicie:

posła stanu parów hr. Ignacego Krasickiego, który obok wiedzy i wielu cennych umie­ jętności cieszy się zaufaniem mieszkańców prowincji, wyróżnia się również znajomością niemieckiego, natomiast posła stanu szlachecłdego Josepha von Dzierzkowskiego polecał z tytułu jego doświadczenia i poglądów oraz zaufania, jakim obdarzała go miejscowa ludność. [...] Jego usunięcie ze stanowiska zbieżnego z jego dotychczasową pracą wywo­ łałoby w kraju niewątpliwie niekorzystne wrażenie, w osobie Thadausa Wassylewskiego [Tadeusza Wasilewskiego] reprezentującego również stan szlachecki zyskujemy aktyw­ nego i obowiązkowego młodego człowieka, którego umiejętności i znajomość kraju mogą być wykorzystane ku ogólnemu pożytkowi, a który dysponuje również wystarcza­ jącą znajomością języka niemieckiego64.

Zasada angażowania, czy też pozyskiwania przedstawicieli miejscowej ludności do służby państwowej, obowiązywała również w ciągu politycznie niespokojnych lat ЗО. XIX wieku. Przykładem może być wsparcie, jakiego ówczesny dyrektor prezydium Franz Krauss w raporcie z dnia 2 października 1837 roku do arcyksięcia Ferdynanda