• Nie Znaleziono Wyników

badań procesu stawania się recydywistą

2.3. Interakcyjne ujęcie procesu stawania się przestępcą

2.4.3. Opis Uczestników badań

Materiał empiryczny stanowiły zapisy 23 wywiadów narracyjnych (lub po-głębionych z elementami narracji), 13 popo-głębionych oraz treści 3 listów Recydy-wistów. Ponadto materiał źródłowy obejmowały moje notatki z odbytych rozmów z personelem (oraz stażystami) i innymi osadzonymi oraz analizy dokumentów więziennych. Dane empiryczne gromadziłam w okresie od grudnia 2012 do czerwca 2013 r. w zakładach karnych dla recydywistów w centralnej Polsce.

Głównymi Uczestnikami moich badań były osoby odbywające co najmniej trzecią karę pozbawienia wolności (recydywiści penitencjarni), powracające do przestępczości na zasadach określonych w kodeksie (ujęcie jurydyczne) oraz po-pełniające notorycznie przestępstwa mające charakter ujawnionej i nieujawnionej działalności (znaczenie kryminologiczne recydywy). Badani byli więc osobami, które spełniały wszystkie kryteria wynikające z ujęcia prawniczego, penitencjar-nego i kryminologiczpenitencjar-nego recydywy.

Badani przeze mnie Recydywiści to mężczyźni, którzy w okresie realizacji wywiadów pozostawali w wieku 25–51 lat. Wybór osób do badań pozostających w okresie wczesnej i średniej dorosłości nie był przypadkowy. Uznałam bowiem, że jest to wystarczająco szeroka pod względem rozpiętości wiekowej grupa, po-zwalająca na uzyskanie zróżnicowanych biografii, a jednocześnie gwarantująca stosunkowo jednorodny odcinek czasowy, jakim było (dominujące) doświadcza-nie izolacji więziennej w okresie po transformacji ustrojowej, czyli po 1989 r. Jest to bardzo ważna cezura z punktu widzenia organizacji i przebiegu odbywania kary pozbawienia wolności w Polsce. W latach 90. dokonały się rewolucyjne, tak-że w porównaniu z innymi państwami postkomunistycznymi, zmiany w obrębie penitencjarystyki – jej teorii, jak i praktyki (Moczydłowski 1994, Coyle 2002).

Z premedytacją nie zapraszałam do badań starszych Recydywistów, po-nieważ zależało mi na doświadczeniach i warunkach zbliżonych czasowo, jeśli

chodzi o prawno-społeczne realia systemowe procesu stawania się Recydywistą (penitencjarnym i jurydycznym). Z dzisiejszej perspektywy uważam, że taka de-cyzja nie była do końca właściwa. Zaprzepaściłam bowiem szansę na ukazanie przeobrażeń dokonujących się w ramach karier dewiacyjnych uczestników badań na przestrzeni kilku dekad37.

Co prawda, Uczestnicy moich badań mieli za sobą doświadczenia pobytów w różnych typach zakładów karnych, jednakże wywiady realizowałam z osadzony-mi odbywającyosadzony-mi karę pozbawienia wolności w więzieniu typu półotwartego38. Jest to ważne kryterium „doboru” badanych o tyle, że co prawda rekonstrukcje ich do-świadczeń obejmowały doświadczenia wyniesione z różnych typów (i systemów) zakładów, to sposób definiowania przez nich niektórych zjawisk rzeczywistości więziennej i relacji między osadzonymi odnosi się przede wszystkim do specyfiki organizacyjnej oraz klimatu społecznego charakterystycznego dla więzień półot-wartych. Innymi słowy, procesy grupowe oraz taktyki budowania swojej pozycji socjometrycznej (opisywane przeze mnie w rozdziale IV) odnoszą się głównie do przestrzeni interakcji w obrębie (półotwartego) oddziału – a nie zamkniętej celi.

Dodatkowym „wymogiem”, jaki stawiałam moim Uczestnikom badań, było doświadczenie pobytu w więzieniu więcej niż trzy razy. To ostatnie kryterium „dołączyłam” do listy po analizie pierwszych dwóch wywiadów, kiedy uświa-domiłam sobie konieczność doświadczenia pobytu w więzieniu więcej niż dwa razy, by można było zrekonstruować proces zmian w zakresie „radzenia sobie” z warunkami izolacji więziennej (który przebiega w dwóch etapach czasowych – okresie pierwszego-drugiego czasem jeszcze pobytu w więzieniu i w następnych razach – por. rozdział IV i V).

Podsumowując, kryteria, jakimi kierowałam się podczas wyboru osób do ba-dań, były następujące: mężczyźni, w wieku wczesnej i średniej dorosłości, odbywa-jący karę pozbawienia wolności w zakładach dla recydywistów w więzieniu typu półotwartego i mający co najmniej trzykrotne doświadczenia „penitencjarne”.

Badani przeze mnie mężczyźni to grupa osób, którą potocznie określa się mia-nem „przestępców pospolitych”. Charakter aktywności przestępczej popełnianej przez Uczestników badań niewątpliwie należy do kręgu najbardziej odczuwal-nych przez społeczeństwo i relatywnie najczęściej doświadczaodczuwal-nych (kradzieże,

37 Refleksję tę zyskałam w ostatnim etapie prowadzenia wywiadów. Jednym z rozmówców (nieprawidłowo „wybranym” przez personel, biorąc pod uwagę moje kryteria doboru Uczestników badań) był ponad 70-letni multirecydywista, odbywający pierwszą karę pozbawienia wolności jesz-cze w latach 60. minionego wieku. Mimo, że odbiegał on znacząco od zawężonego przeze mnie „profilu” uczestnika badań, przeprowadziłam z nim blisko godzinną rozmowę, nie chcąc spowodo-wać wrażenia, że został przeze mnie wykluczony z badań, mimo swojego zainteresowania.

38 Co prawda, dwóch Uczestników badań w trakcie realizowania wywiadów odbywało karę pozbawienia wolności w więzieniu typu otwartego, jednakże ich czas przebywania w „nowym ty-pie” organizacji kary pozbawienia wolności był niewielki i była to dla nich nowa sytuacja, z którą podczas prowadzenia przeze mnie badań wciąż się oswajali – czemu dawali wyraz w formie licz-nych refleksji i porównań.

włamania, rozboje, przestępstwa o podłożu narkotykowym, wymuszenia itp.) oraz negatywnie wpływa na ogólne poczucie bezpieczeństwa (por. Guzik-Makaruk 2011). Ponadto (stereotypowo) takiej aktywności przestępczej często przypisuje się i inne zjawiska patologii społecznej jej bohaterów, jak uzależnienia od alkoho-lu, narkotyków, agresywność itp. Uczestnicy moich badań spełniali warunki kwa-lifikujące ich do wszystkich czterech kategorii wielokrotnie karanych opisanych przez K. Bułata i in. (2007); typologię tę przedstawiłam w rozdziale 1.2.

Biorąc pod uwagę zgromadzone dane na temat aktywności przestępczej w okre-sie ich całego życia, można scharakteryzować badaną przeze mnie grupę Recy-dywistów następująco: są to osoby, które dokonywały licznych czynów karalnych o niskim i wysokim stopniu natężenia w okresie nieletniości (orzeczenie demora-lizacji oraz zastosowanie środków wychowawczych i/lub poprawczych w postaci umieszczenia w placówkach resocjalizacyjnych lub dozoru kuratora), a w okresie dorosłości skazywane są na karę pozbawienia wolności po raz pierwszy już jako młodociani (przed 21 r.ż.). Ponadto są sprawcami przede wszystkim kradzieży, roz-bojów, włamań oraz ciężkich uszkodzeń ciała. „Rejestrowanej” aktywności prze-stępczej większości z nich towarzyszą uzależnienia od alkoholu i/lub narkotyków. Najkrótszy łączny okres pozostawania w warunkach izolacji więziennej wynosił 5 lat, najdłuższy – 31.

Jeśli chodzi o sposób dotarcia do Badanych, to był on dwojaki. W głównej mierze „pośrednikiem” był pracownik zakładu karnego (najczęściej wychowawca lub kierownik działu penitencjarnego). W drugiej kolejności byli to sami więźnio-wie, z którymi prowadziłam wywiady, a którzy następnie rekomendowali mnie kolejnym osobom.

Po prezentacji wyżej opisanych przeze mnie kryteriów doboru, wychowaw-ca informował więźniów o możliwości wzięcia udziału w rozmowie-wywiadzie. Nie byłam oczywiście w stanie „kontrolować” sposobu przekazania tej infor-macji. Moją intencją było „zaproszenie” i „zaproponowanie”, a nie postawienie potencjalnego narratora w sytuacji, w której odczuwa presję konieczności zaan-gażowania się w mój projekt. Dopiero z perspektywy czasu (analizy materiału empirycznego) dostrzegłam problemy natury etycznej towarzyszące tak przyjętej konwencji „rekrutowania osadzonych do badań”. Przede wszystkim sytuuję je na poziomie dylematu recydywisty wytwarzającego wizerunek osoby „zasługującej na wolność” (warunkowe zwolnienie) (piszę o tym w rozdziale 5.2). Pewnego rodzaju zachowawczość, jaka towarzyszyła niektórym decyzjom osadzonych, którym wychowawca „zaproponował” wzięcie udziału w wywiadzie, odczuwana była przeze mnie bezpośrednio. Zdarzało się bowiem, że osoba zgłaszała się na wywiad, po czym będąc ze mną „sam na sam”, wprost artykułowała rzeczywiste powody stawienia się lub wyrażała ostentacyjny opór w podejmowaniu rozmowy ze mną. W sytuacji takiej posługiwałam się dwoma rozwiązaniami trudności.

Pierwszym sposobem wyjścia z niefortunnej (dla mnie i Badanego) sytuacji była swobodna rozmowa nie koncentrująca się na żadnych tematach związanych

z osadzonym, oscylująca wokół „bezpiecznych” wątków, jak pogoda, wydarzenia polityczne itp. Pewnego rodzaju korzyścią dla mnie było to, że w tak przebie-gającej rozmowie osadzony zadawał mi pytania o cel oraz istotę moich badań, a następnie „opiniował” mnie wśród innych osadzonych. Dzięki takiemu „po-średnictwu” zyskałam kilku narratorów (zgłosili się do wychowawcy sami, mimo że nie dostali od niego „zaproszenia”) rzeczywiście zainteresowanych i zaanga-żowanych w rozmowę ze mną. Ważne było dla mnie i to, by uniknąć sytuacji „zdemaskowania” osadzonego oraz jego rzeczywistego powodu zgody na udział w badaniach przed funkcjonariuszem, który go „wytypował”39.

Drugi sposób wiązał się z pierwszym. W przypadku wyraźnego oporu oraz rzeczywistej niechęci do moich badań nawiązywałam swobodną rozmowę. Za-znaczam – nie naciskałam oraz nie powracałam do tematu moich badań, chyba że rozmówca sam kierował przebieg naszej rozmowy na te tory. Zdarzało się więc, że osadzony „przełamywał się” i po kilkunastu minutach, czasem niespodziewa-nie dla mniespodziewa-nie, prosił o włączeniespodziewa-nie dyktafonu i rozpoczynał pełną, „zaawansowaną” narrację. Była również grupa Badanych, którzy nie przystawali na propozycję wychowawcy rozmowy ze mną, a następnie sami zgłaszali się do niego z prośbą o przekazanie mi swojej „gotowości”. Powodowane to było ich kontaktem z inny-mi osadzonyinny-mi, którzy uprzednio byli moiinny-mi „badanyinny-mi”.

Wywiady prowadziłam w zależności od więzienia – w pokojach wychowaw-cy, psychologa i kierownika działu penitencjarnego. Funkcjonariusze zapewnili mi (możliwą w warunkach więzienia) izolację od rygorów instytucji totalnej oraz komfort (m.in. mogłam przestawić nieznacznie meble, minimalizując architekto-niczne i przestrzenne symbole relacji władzy i podporządkowania40, np. odsunię-cie biurka, odpowiednie rozmieszczenie siedzisk).

Występujące we fragmentach wypowiedzi wszystkie imiona Uczestników badań oraz występujących w nich Bohaterów narracji z powodów oczywistych zostały przeze mnie zmienione. Unikam również prezentacji innych danych (np. miejsca instytucji, zamieszkania, nazw ulic itp.), które w jakikolwiek sposób mogłyby stwarzać ryzyko identyfikacji Recydywistów lub wywołać określone skojarzenia z bohaterami ich doświadczeń biograficznych.

39 Związane to było z moją troską o nieingerowanie w wytwarzany przez Osadzonego wize-runek osoby poprawnie funkcjonującej w zakładzie karnym i „współpracującej” (por. rozdział 5.2).

40 Jaką siłę oddziaływania mają te elementy instytucji totalnej, świadczy chociażby fakt, że w jed-nym z zaproponowanych mi pomieszczeń stało jedynie biurko, fotel i krzesło. Jeden z Narratorów, po-proszony przeze mnie, by usiadł na fotelu (na co dzień zajmowanym przez psychologa) po kilkunastu minutach przerwał wywiad i poprosił o zmianę miejsc, ponieważ tak „nienaturalne” zajęcie miejsca dekoncentrowało go. Miałam wiele podobnych doświadczeń tego typu podczas prowadzenia badań.