• Nie Znaleziono Wyników

do przestępstwa

4.1. Pokonywanie miejsca

4.1.3. Taktyki unikania opresji i wytwarzania środowiska opresji

4.1.3.1. Szukanie sojuszników (popleczników)

Szukanie sojuszników należy do najważniejszej taktyki unikania opresji podejmowanej przez nowo przybyłych w instytucji, ponieważ umiejętne zarzą-dzanie sojuszami stanowi ważną kompetencję regulowania relacji z otoczeniem w ogóle3 (również poza obrębem więzienia).

Taktyka szukania sojuszników jest charakterystyczna na etapie rozwoju kariery instytucjonalnej (w placówkach prewencyjno-wychowawczych i więzie-niach dla młodocianych), ale także sięgają po nią doświadczeni, starsi stażem Recydywiści. W przypadku Karierowiczów pozostających na różnym etapie ka-riery instytucjonalnej odgrywa ona jednak inne znaczenie. W badaniach wyłoni-łam trzy rodzaje sojuszy. Pierwszym jest opisany poniżej Sojusznik-poplecznik, a dwa kolejne to Sojusznik-kompan i Sojusznik-wspólnik. Te ostatnie – jako, że ich zasadnicze znaczenie oraz posiadanie jest niezwykle ważnym czynnikiem za-awansowanego szczebla kariery Recydywistów – stanowią przedmiot prezentacji dalszej części tego rozdziału (4.2).

[…] ma się znajomych, ma się ziomków, ma się przyjaciół. Tak to wygląda w więzieniu. [12P]

Stawiam tezę, że dążenie do (i posiadanie) określonych rodzajów sojuszy wpisuje się znacząco w zakres oraz poziom kompetencji stratyfikacyjnych Recy-dywistów. Znaczenie sojuszy oraz ich rodzaj podlega progresji (i multiplikacji) wraz z rozwojem kariery instytucjonalnej Badanych. Nie oznacza to, że na szczególnym etapie (oraz poziomie posiadanych kompetencji) Recydywista po-siada jedynie jeden, określony typ sojusznika. Często jest to wchodzenie w relacje sojusznicze, które spełniają rozmaite funkcje. Jednakże jeden typ „posiadanego” sojusznika dominuje ze względu na funkcje i znaczenie dla regulowania relacji z otoczeniem, jakie spełnia.

Sojusznik-poplecznik pełni ważną rolę w przebiegu stratyfikacji Recydywi-sty pokonującego miejsce. Szukanie sojuszników w tym przypadku to działanie zorientowane na pozyskiwanie bardzo wysokiej i stabilnej pozycji w społeczności poprzez budowanie lub włączanie się do istniejących koalicji tworzonych przez osadzonych w instytucji.

W zakładzie ważne było to, by mieć przyjaciół…yyy, jakąś swoją grupę. Nie chodzi o…przy-jaciół, yyy nieee, tylko taką paczkę. Niewielką. Byle kto już nie będzie zadzierał, tak? [36N]

A więc do kogo mam się przylepić, do kogo się przylepić i żeby nie być samemu. [14N]

Z jednej strony sprzyja to minimalizowaniu osamotnienia i zastępowaniu go poczuciem przynależności, z drugiej tworzy skuteczny parawan ochronny przed doświadczaniem agresji ze strony innych. W działaniach strategicznych „nowo przybyłych” eksponowaniu wizerunku osoby silnej sprzyja odpowiednie wyse-lekcjonowanie osamotnionego osadzonego – potencjalnej ofiary.

Rozejrzałem się po świetlicy. Stał tam taki jeden. Wcześniej go przyuważyłem…[był] najczęś-ciej sam. Podeszłem najbliżej jak mogłem. Yyy popchnąłem go. [1P]

To właśnie te zidentyfikowane przeze mnie cechy obronne grupy sojuszni-czej spowodowały, że nadałam tej taktyce znaczenie działań na rzecz unikania, a nie wytwarzania środowiska opresji. Co prawda, grupa sojusznicza bywa dla nowo przybyłego motorem napędowym wytwarzania środowiska opresji („by-liśmy wspólnie bezwzględni yy tępi(„by-liśmy, jeśli ktoś nie chciał nam się podpo-rządkować” [9N]), jednakże podstawową jej funkcją jest tworzenie przestrzeni bezwzględnie sprzyjającej unikaniu bycia ofiarą. Siła grupy (rzadziej dwuosobo-we koalicje), do której się należy lub aspiruje do przynależności, jest parawanem ochronnym nawet wtedy, gdy jakiś jej uczestnik sięga równolegle po taktyki cha-rakterystyczne dla wytwarzania środowiska opresji i ponosi porażkę w obrębie jej działania. Dla Pokonujących miejsce posiadanie sojuszników oznacza legitymi-zację mocnego i stabilnego statusu społecznego w instytucji. Sojusznicy są alian-tami wszystkich wydarzeń, których Pokonujący miejsce jest głównym bohaterem. Przede wszystkim stają w obronie w razie sytuacji konfliktowej lub przemocowej. Związki sojusznicze działają w oparciu o nieformalny kodeks lojalności i solidar-ności grupowej.

[…] czy to jest moja racja, czy to nie jest moja racja muszą stać po mojej stronie, bo tak to nie są koledzy. [25N]

Źle się postawił yyy gdyby nie miał za sobą kolegów, to by dawno oberwał w łeb. [10N]

Określona grupa innych wychowanków/osadzonych oraz przynależność do niej staje się skutecznym zasobem społecznym służącym działaniom stratyfika-cyjnym. Przyłączenie i bycie zaakceptowanym przez grupę wymaga określonej

determinacji i wiary w działanie ochronne przedsięwzięcia. Przeświadczenie o sile i skuteczności oddziaływań grupy jest bardzo znaczące zwłaszcza u Re-cydywistów, których kariera instytucjonalna nabiera rozpędu („Schronisko było pierwszą tą taką…[…] Nie wiadomo, czy czy znajdę sobie jakichś tam poplecz-ników” [22N]), oraz tych, których uprzednie doświadczenia instytucjonalne opie-rały się w dużej mierze na skuteczności tej taktyki („Nauczony pobytem w czasie w ośrodku w X wiedziałem jak sobie zyskać popleczników i że muszę ich mieć ażeby tam przetrwać” [8L]).

Najsilniej wyłonionym sposobem szukania sojuszników jest przystępowanie do istniejących już grup, mających stabilny status w instytucji. Przeciwwagą dla tak rozumianego dążenia do przynależności grupowej jest ostentacyjne i świado-me unikanie bezpośrednich i bliskich kontaktów z przedstawicielami danej grupy. Nowo przybyły-strateg z łatwością identyfikuje koalicje. Ich podstawą działania jest przecież widoczność i aktywność „obronna” lub ofensywna.

Wystarczy spojrzeć i już wiadomo kto z kim i za ile. Ja to już mam taki instynkt, że wiem yy z kim trzymać […].[5N]

Były tam porobione takie jakby…grupki. Jak ktoś nie daj Boże stanął im na drodze, to oni byli wyjątkowo bezwzględni wobec innych i zawsze trzymali się w kupie, ale…ja od samego początku trzymałem się od nich z daleka. [30N]

W moich badaniach szukaniu koalicjantów Recydywiści przede wszystkim nadają miano dążeń, przekonań, postanowień oraz osiągnięć (czyli faktu przystą-pienia do kolacji, bycia zaakceptowanym przez daną grupę, która stanowi zespół sojuszników w systemie unikania opresji). Nie udało mi się wyłonić z materiału szczegółowych danych (a jedynie nierozbudowane, pojedyncze wątki narracji) pozwalających na opis działań nowo przybyłych pozwalających im na przystąpie-nie (lub przystąpie-nie) do danej grupy/paczki.

Badani podkreślają znaczenie determinacji oraz szeroko rozumianego pojęcia „bycia w porządku” jako warunków koniecznych do spełnienia, by zostać zaak-ceptowanym przez grupę i zyskać w niej swoich sojuszników. Owo „bycie w po-rządku” polega przede wszystkim na właściwej reakcji w sytuacji (intencjonalnie lub spontanicznie sprowokowanej) agresji innego wychowanka – z danej „paczki” lub z poza niej. W procesie szukania sojuszników (na poziomie kandydowania do koalicji i wzmacniania swojej przynależności do określonej grupy) wykorzystywa-na jest w dużej mierze taktyka otwartej konfrontacji (o której będzie mowa dalej). Polega to na intencjonalnym prowokowaniu sytuacji, w której bohater będzie mógł dostarczyć grupie, do jakiej pretenduje, określonych dowodów na warunki, które spełnia i które uprawniają go do przystąpienia do danej koalicji.

„Która godzina?” [3] I cisza z jego strony, nie? Iii…nawet, że wyrosło od razu za nim dwóch gości mnie nie rozproszyło...popchłem go dotkliwie na ścianę. [Podnosi głos i mówi szybko do*] „Nie będzie mi tu krzyczał pod uchem*…nie?” [24P]

„Co się gapisz k---o?!”…a ja zaraz:„A ty co się gapisz k---o?!” [3] Potem w porządku już było. Rękę mi podał yy normalnie pogadaliśmy skąd jest […] Wprowadził mnie do swoich. [38N]

Wyłonionym sposobem „szukania sojuszników” jest budowanie grup wspar-cia bez „umocowania” się w osadzonych, którzy już uzyskali wysoką pozycję w instytucji. Nie udało mi się znaleźć odpowiedzi na pytanie o to, czy budowanie takiej koalicji polegało na kolaborowaniu z już istniejącymi, czy też na tworzeniu opozycji wobec nich.

Ci nowo przybyli, którzy wytwarzali sojusze (a nie przyłączali się do już ist-niejących), przejawiali określone cechy osobowościowe, dodatkowo wzmocnio-ne estymą uprzednich przemocowych wydarzeń w warunkach instytucji, których byli prowodyrem lub jednym z głównych bohaterów newralgicznej akcji.

Obok mnie on był też nowy. Dosłownie parę godzin przede mną wjechał. „Ty podpaliłeś tego cwela? „Ja”. No…rozmowa była krótka. Cały pierwszy wyrok rządziliśmy innymi. Yy iiii wkrót-ce…muszę przyznać, że byliśmy wspólnie bezwzględni yy tępiliśmy, jeśli ktoś nie chciał nam się podporządkować. [9N]

Od dziecka miałem skłonności przywódcze […] Mając 17 lat zawsze brałem w nich czynny, a nawet pierwszoplanowy udział […] potrafiłem przekonać do siebie innych, by za mną poszli. […] Nigdy nie miałem problemu zbudować grupy, w której się ze mną liczono. [19L]

Szukanie sojuszników (oraz budowanie koalicji) nie jest bezpośrednio zwią-zane z podkulturą więzienną – choć deklaracja przynależności do niej może stano-wić jeden z kryteriów zawiązywania koalicji. Bycie z „grypsującymi” w sposób naturalny powinno stanowić parawan ochronny przed doświadczaniem opresji ze strony innych, a nie stanowi. Samo przynależenie do niej i deklarowanie jej wartości nie jest wystarczającym czynnikiem chroniącym – zarówno przed do-świadczaniem opresji ze strony samych „grypsujących”, jak i „niezależnych” osa-dzonych.

Małolaty…że niby grypsują, a…na---lają się nawzajem, bluzgają do siebie, jeden drugiego to by sprzedał za nic. Nie są razem, że w grupie. Latają po spacerze jak satelity i przytulają się raz tu, raz tam. Jeden jest na---lany, a drugi stoi i się jeszcze cieszy, nie? Grysper cholera. [1P]

Agresja, przemoc, która kiedyś była instrumentem „wychowawczym” w podkulturze więziennej, współcześnie zdaje się być podstawowym narzędziem regulowania relacji w grupie (grypsujących) i grupy wobec innych. Ponadto nar-kotyki, które zaburzają adekwatną „ocenę” sytuacji, powodują, że osoby stają się nieprzewidywalne, nieobliczalne. To zarządzanie agresją (wprost lub realne za-grożenie użycia jej) jest podstawową taktyką regulowania relacji z otoczeniem początkującego Recydywisty z grupą współosadzonych oraz podstawowymi ra-mami tworzenia się sojuszy.

W szukaniu sojuszników przez nowo przybyłych „pokonujących miejsce” wy-łoniłam również inny obszar celu niż ten, jakim jest zapewnienie sobie doraźnego

bezpieczeństwa „tu i teraz”. Posiadający dość wysokie kompetencje stratyfikacyjne „pokonujący miejsce” (Recydywista, który miał uprzednie doświadczenia regulo-wania relacji z otoczeniem podczas pobytów w placówkach resocjalizacyjnych lub Partycypujący na obrzeżach silnie związany ze środowiskiem przestępczym na wol-ności) równolegle, z traktowanie sojuszników, jako grupy odpierania środowiska opresji ze strony innych, podejmuje zabiegi na rzecz tworzenia koalicji, których znaczenie będzie wykraczało poza zapewnianie sobie bezpieczeństwa w instytucji. Bardziej zaawansowanym rodzajem tej taktyki na poziomie Pokonujących miejsce będzie tworzenie przez niego koalicji poprzez eksponowanie i wykorzystywanie posiadanego zaplecza środowiskowego „na wolności” oraz estymy współwycho-wanków zakładów poprawczych. Pokonujący miejsce zaczyna więc świadomie budować siatkę wzajemnych powiązań towarzysko-lojalnościowych, które będzie wykorzystywał w trakcie kolejnych pobytów w więzieniu lub/i na wolności. Tak zorientowany „nowo przybyły” kreuje wizerunek osoby posiadającej bogatą i sil-ną sieć „popleczników” na wolności. W ten rodzaj zawierania koalicji wpisuje się wyszukiwanie u siebie nawzajem przez osadzonych wspólnych cech (np. ekspresja przynależności do podkultury więziennej, odwoływanie się do wspólnego miejsca pochodzenia, zamieszkania, jednorakich doświadczeń przestępczych, znajomości z zakładu poprawczego). Sojusze pełnią tu rolę parawanu ochronnego przed środo-wiskiem opresji, jednakże ich działanie nie opiera się jedynie na regule „tu i teraz”, ale pokonuje czasoprzestrzeń więzienną. Intencjonalnie wytwarzane są bowiem określone więzi lojalnościowe nastawione na „profesjonalizację” działalności prze-stępczych – na poziomie indywidualnym i zorganizowanym. Ten rodzaj „szukania sojuszników” jest charakterystyczny dla dość zaawansowanych i bardzo zaawanso-wanych karierowiczów instytucjonalnych (por. rozdział 4.2.2).

Szybko się zorientowałem, że jest mi z nim po drodze. On miał dostęp na wolności do pewnych rzeczy, a ja miałem dostęp do pewnych…ludzi. […] Jeszcze w czasie pierwszego wyroku bardzo się nasze sprawy…interesy połączyły. Najpierw, że we więzieniu, a później…już na dzielnicy. [32P]

Wiedziałem, że chcąc zdobyć następne patenty, jak kraść samochody z komputera…musiałem sobie zdobyć ich przychylność do siebie. [26N]

Bywa więc, że sojusze popleczników ewaluują i przekształcają się w sojusze wspólnicze (rozdział 4.2.2.1).

[…] i poznają się w więzieniu i po wyjściu wspólnie robią. Jest kawał chłopa, ma osobowość, ma pieniądze […] we więzieniu szli za sobą w ogień. Siedzieli razem…tam oni za siebie

pozabija-liby pół oddziału. Jeden bardzo silny i drugi […]. [14N]

Siła i znaczenie posiadania sojuszników stanowi o wysokim statusie społecz-nym w więzieniu. Stąd odwoływanie się do określonych „znajomości” oraz umo-cowań w środowisku wolnościowym – realnych lub wyimaginowanych – staje się ważnym działaniem strategicznym Nowo przybyłych. Kreowanie wizerunku

osoby posiadającej bogatą i silną sieć „popleczników” na wolności czy w innych więzieniach bywa weryfikowane przez innych osadzonych, do sojuszy których Nowo przybyły aspiruje.

[…] jest dużo tego jak fantazjowanie na swój temat, otaczania...robienia dookoła siebie takiej otoczki. Kim ja nie byłem, jakich to ja nie mam kolegów […] To łatwo sprawdzić. [14N]

Znałem go z opowieści od…mój jeden kolega siedział z nim w jednym zakładzie popraw-czym. [28P]

Wyrabianie sobie określonej „marki” osoby umocowanej w środowisku przestępczo-więziennym bez posiadanego, rzeczywistego odzwierciedlenia w do-świadczeniach bywa bowiem działaniem ryzykownym w relacjach z bardziej „do-świadczonymi” Recydywistami.

Zaczął skakać yy szumu robić wokół siebie…„znam tego”, yy „znam tego” yyy „tego i tego”. A to tak nie działa …to tak nie działa, że ktoś wjedzie i mówi – „znam tego”. „To okej, jesteś w po-rządku”. […] Pani jest z Łodzi, tak? Ja tam nigdy nie siedziałem…kiedyś przelotem dwa miesiące tylko…ale…wiem kto tam teraz siedzi i kto z kim i jakie interesy, prawda? [14N]

Wyłoniłam również „koalicje”, których oddziaływanie ochronne wykraczało poza obręb uczestników bezpośrednio zaangażowanych w konstytuowanie grupy. Związane było to ze strategicznym postrzeganiem udzielania „schronienia” osadzo-nym spoza swojej grupy. Z rozmaitych powodów (np. wymiana „dóbr” material-nych, wspólna znajomość osoby w środowisku) stanowili parawan ochronny dla Pokonującego miejsce, który następnie zarządzał odpowiednio poprawną relacją z grupą koalicjantów. Nie-koalicjant odgrywał przed szeroką publicznością (np. na spacerze) rolę osoby akceptowanej przez grupę, mimo braku przynależności do niej.

Bo jak wszedłem pierwszy raz do więzienia, to...było więzienie dla młodocianych w X, to spotkałem gościa, który…no właśnie znał innego gościa, a tamten znał mnie [śmiech]…mimo, że ja nie chciałem grypsować to i tak miałem spokój jakby, bo stanęli po mojej stronie, jeśli pierwszego dnia na spacerze już mnie zaczęli się jakby y czepiać inni…Ja się im nawet nie narzucałem, ale tam były takie sytuacje w tamtym oddziale, że ta grupka rządziła i to mocno. Więc y nawet jak ja z nimi się nie udzielałem, to i tak byłem uważany za resztę, że należę do nich i lepiej dać mi spokój. Bo podchodziłem do nich i „cześć cześć” – rękę podawaliśmy sobie. A tak naprawdę to yy zaważyło tylko to, że gościu, z którym kiedyś byłem na jednej osiemnastce u koleżanki…był jakby…przyja-cielem tego, co mnie rozpoznał. […] On w tym czasie siedział w więzieniu w Y. [39P]

W obrębie szukania popleczników stosowana jest również taktyka dzielenia się4. Pełni ona tu specyficzną funkcję. Dobrami, jakimi dzielą się „poplecznicy”, nie są materialne (np. jedzenie, ubranie). Przedmiotem „transakcji” dzielenia się jest ochrona przed doświadczeniem opresji, a głównym towarem, który podlega dystrybucji, jest siła fizyczna i przewaga liczebna (por. 4.2.1 i 4.2.2).