• Nie Znaleziono Wyników

organie Towarzystwa Miłośników Języka Polskiego

W dokumencie Towarzystwa Naukowe w Polsce (Stron 158-167)

Na tle innych wystąpień uczestników Kongresu tytuł mojego referatu może nieco zaskakiwać. Mam nadzieję przekonać czytelników, że wybór takiego profi lu (niejako wizytówki) bogatej działalności naukowej i popularyzator-skiej liczącego sobie blisko 95 lat Towarzystwa Miłośników Języka Polskiego – jest uzasadniony. Na początek nieco o historii i działalności Towarzystwa, od początku bardzo mocno związanego ze środowiskiem naukowym Krakowa.

Godzi się podkreślić, że w tym roku minęło 100 lat od chwili ukazania się pierwszego numeru „Języka Polskiego”, zasłużonego dla polskiego języka i językoznawstwa, cenionego czasopisma naukowego, które w 1921 r. stało się ofi cjalnym organem Towarzystwa. Zacny jubileusz, godnie uczczony w Kra-kowie cyklem imprez naukowych i popularnych1, zachęca do obrachunków z przeszłością i wspomnień, jest też dla nich dobrym uzasadnieniem. Jeszcze mocniejszym jest fakt, że „bez Języka Polskiego nie obejdzie się nikt, kto chce pisać o języku polskim”2.

TMJP zostało powołane do życia w 1920 roku, z inicjatywy profesora Kazimierza Nitscha. Dla tej idei pozyskał on (dzięki ogromnemu autorytetowi

1 Wspomniane imprezy to przede wszystkim dwudniowa konferencja naukowa (12–13 IV)

„Bogactwo współczesnej polszczyzny”, która odbyła się w gościnnych murach Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Pedagogicznego. Była ona najważniejszym punktem obchodów stulecia „Języka Polskiego”, obok publicznej debaty „Kultura języka dziś”. Wzięli w niej udział:

Bogusław Dunaj, Walery Pisarek, Andrzej Markowski, Stanisław Gajda, Ewa Kołodziejek, Jan Miodek, Bogdan Walczak, Piotr Zbróg. Ponadto przeprowadzono: agon retoryczny na mowę

„W obronie kultury i piękna języka polskiego”, grę uliczną „Co z tym Adamem” i „Lekcję pol-skiego” – z szerokim udziałem młodzieży akademickiej i szkolnej Krakowa i okolic.

2 Słowa profesora Stanisława Urbańczyka z artykułu na temat historii JP, z 1995 r. (zob.

przyp. nr 3).

i osobistym zabiegom) liczne grono wybitnych lingwistów tamtej doby, repre-zentujących głównie Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie oraz Polską Akademię Umiejętności (przed 1918 rokiem Akademię Umiejętności, kontynuującą od 1872 r. działalność Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, zał. w 1815 r.), ale także językoznawców z innych stron odra-dzającej się po nocy zaborów Polski. Z końcem maja 1920 roku odbyło się inau-guracyjne posiedzenie członków Towarzystwa, które wyłoniło Zarząd Główny.

Obowiązki przewodniczącego przyjął Jan Rozwadowski, zastępcy – Kazimierz Nitsch, sekretarza – K. Piekarski; w skład zarządu weszli nadto Jan Łoś i Olgierd Chomiński, autor cenionego opisu gwar okolic Rymanowa z 1915 r. Wkrótce we Lwowie opracowano statut Towarzystwa. Od tego czasu nieodmienną dewizą naukowego działania i zarazem celem TMJP pozostaje (wyeksponowana także na stronie internetowej Towarzystwa: http://www.tmjp.pl) wyrażona tam głęboka myśl o potrzebie „krzewienia rozumnej miłości języka polskiego, opartej na znajomości jego zasad, rozwoju i znaczenia oraz na zrozumieniu zjawisk języ-kowych w ogóle”. Realizacja tego celu winna służyć podtrzymywaniu tradycji narodowej, pielęgnowaniu polskości oraz rozwojowi świadomości obywatelskiej i kulturowej – czytamy3.

Warto zapamiętać te słowa, które są cennym depozytem przeszłości, dro-gowskazem, godnym utrwalenia w sercach polskich lingwistów i humanistów, którzy dziś korzystają w pełni z dobrodziejstw wolności, a występować muszą nie tylko w obronie kultury języka, ale i pozycji polszczyzny w dyskursie nauko-wym i zawodonauko-wym. Dodam tu, w związku z licznymi wystąpieniami uczestni-ków Kongresu, że jest rzeczą doprawdy poruszającą, iż w pojęciach obowiązku i bezinteresownej służby narodowi dla dobrej przyszłości Polski i kolejnych pokoleń zawiera się przesłanie obecne w statutach wielu tak różnych w domenie naukowych celów stowarzyszeń, jak np. Polskie Towarzystwo Fizyczne i TMJP.

Statut składał na barki członków Towarzystwa obowiązek wydawania „Języka Polskiego” i innych publikacji, prowadzenie odczytów, kursów i konferencji dla

3 Myśl tę możemy znaleźć w twórczym rozwinięciu J. Rozwadowskiego, już w pierwszym numerze Języka Polskiego: „Przywiązanie do mowy rodzinnej mieści się tedy w miłości ojczyzny, jest jej częścią składową i jako takie jest słuszne, dobre i piękne. Ale miłość może być głupia, chora i niedołężna; trzeba zaś, aby była rozumna, zdrowa i silna. Chcąc coś dobrze kochać, trzeba ten przedmiot przedewszystkiem znać i rozumieć; chcąc, aby nasza miłość n. p. dla dziecka wyszła naprawdę na dobre – jemu i nam samym, trzeba koniecznie poznać i znać jego usposobienie, istotę, duszę całą. Jest więc rzeczą jasną i pewną, że trzeba n a p r a w d ę rozumieć język ojców, jeżeli przywiązanie do niego ma mieć wartość – dla niego i dla nas.

Gdzie warunki życia narodowego są tak niekorzystne i trudne jak u nas, gdzie one językowi po części wprost zagrażają, tam trzeba wzmożonych wysiłków, aby ową nienormalność warun-ków przemóc, raz wogóle, powtóre w szczególności ze względu na język; trzeba dlań wzmożonej miłości i pieczy – oczywiście znowu rozumnych i zdrowych. W tem też cała trudność. (J. Roz-wadowski, O zjawiskach i rozwoju języka, „Język Polski” 1913, I, s. 1)

nauczycieli; z właściwą też założycielom dalekowzrocznością otwierał pole dzia-łania, obejmującego powołanie struktur (kół) okręgowych i lokalnych Towa-rzystwa. Po tragicznych doświadczeniach zaborów i upokorzeń idea „uprawy”

języka polskiego, krzewienia wiedzy o języku polskim wśród integrującego się państwowo i kulturowo społeczeństwa oraz ludzi nauki spotkała się z szero-kim odzewem wśród polskiej inteligencji. Na fali tego entuzjazmu, niosącej ku wielkim dziełom jej przedstawicieli, powstawały oddziały TMJP we wszystkich miastach uniwersyteckich i liczne koła w dziesiątkach mniejszych miejscowości, nie wyłączając szkół i ośrodków kresowych (np. Kijów). Bez żadnej przesady można stwierdzić, że towarzystwo w tym pionierskim okresie działalności zgro-madziło w komplecie najwybitniejszych polskich lingwistów tamtej doby. Wobec całego środowiska naukowego spełniło nadto wybitną rolę integrującą, skoro we władzach zasiadali obok krakowskich zgodnie uczeni warszawscy (S. Szober, R. Zawiliński), lwowscy, poznańscy, lubelscy (T. Lehr-Spławiński, S. Wędkie-wicz, A. Gawroński). Wśród referentów i prelegentów nazwiska „z najwyższej półki”: S. Szober, J. Łoś, J. Baudoin de Courtenay, W. Doroszewski i dzie-siątki innych). Gwoli naukowej rzetelności trzeba wspomnieć, że w pewnym momencie (przełom lat 20. i 30. ub. wieku) drogi krakowskich i warszawskich uczonych rozeszły się na tyle, że powołano stołeczne Towarzystwo Krzewie-nia Poprawności Języka Polskiego, wydające swój organ „Poradnik Językowy”.

Po wojennej przerwie TMJP wznowiło działalność, koncentrując się na akcji odczytowej i wydawniczej; prowadzono też cieszące się znacznym powodze-niem poradnictwo językowe. Przez wiele dziesięcioleci Przewodniczący TMJP łączył tę funkcję z obowiązkami redaktora naczelnego „Języka Polskiego”. Po śmierci prof. Stanisława Urbańczyka (2001 r.) funkcje te sprawowane są roz-dzielnie. Obecnym przewodniczącym jest prof. Bogusław Dunaj.

By nie uchybić naukowej rzetelności, wymienię jeszcze nieco faktów zwią-zanych ze świętującym stulecie „Językiem Polskim”, który zaczął się ukazywać w 1913 roku, jeszcze przed powołaniem do życia TMJP. Niektóre okoliczności powstania czasopisma nie zostały po dziś dzień zadowalająco wyjaśnione. Rocz-niki IV i V (1919–20) ukazały się pod patronatem Akademii Umiejętności. Orga-nem Towarzystwa pismo stało się od rocznika VI (1921) i od tej pory (wyjąwszy przerwy wymuszone czasem I i II wojny światowej) ukazuje się nieprzerwanie4. W gronie redaktorów JP znaleźli się:

4 Pełniejsze informacje na temat działalności TMJP i „JP” znaleźć można w następujących publikacjach: Z. Klemensiewicz, Towarzystwo Miłośników Języka Polskiego, „Nauka Polska”

1961, r. 9, nr 2, s. 189–194; S. Urbańczyk, Pięćdziesięciolecie działalności Towarzystwa Miłośni-ków Języka Polskiego (1920–1970), „Język Polski” 1971, LI, s. 162–166; tegoż: Powstanie i dalsze losy Języka Polskiego, „Język Polski” 1995, LXXV, s. 161–168; W. Pisarek, Kto, o czym jak i po co?, „Język Polski” 1995, LXXV, s. 169–182. Wiele cennych danych mieści także zawartość numerów jubileuszowego rocznika czasopisma oraz wymieniona strona internetowa.

1913–1916 Roman Zawiliński, przy współpracy Jana Łosia, Kazimierza Nitscha, Jana Michała Rozwadowskiego i Mikołaja Rudnickiego

1919–1928 kolegium redakcyjne: Kazimierz Nitsch, Jan Łoś, Jan Michał Roz-wadowski

1929–1958 Kazimierz Nitsch 1958–1969 Zenon Klemensiewicz 1969–1981 Jan Safarewicz 1982–1997 Stanisław Urbańczyk 1998–2004 Marian Kucała 2004–2010 Krystyna Pisarkowa obecnie: Piotr Żmigrodzki

Początki dialektologii polskiej związane są z 1873 r. i ukazaniem się drukiem pracy doktorskiej Lucjana Malinowskiego o dialekcie śląskim i działalnością tego uczonego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Najwybitniejszym, najmłodszym uczniem Malinowskiego był Kazimierz Nitsch, uchodzący za twórcę polskiej dialektologii. Nad jego grobem w 1958 przemówił profesor Zenon Klemensie-wicz, uzmysławiając wszystkim rozmiar niepowetowanej straty, którą poniosła polska humanistyka, polonistyka i slawistyka. Mówił mi o tej szczególnej chwili i przejmującym doznaniu straty prof. Stanisław Urbańczyk, podczas spaceru po cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Zapewne usprawiedliwiony w tym miej-scu byłby pewien ton wzruszenia i żalu za bezkompromisową postawą uczo-nego, wielkością ducha, wiernością prawdzie i poglądom (w czasach, gdy trzeba uchwalać kodeksy dobrych obyczajów w nauce), spuśćmy jednak na sprawy te zasłonę milczenia.

O wartości stowarzyszenia naukowego decydują ludzie. Nie można w związku z tym nie wspomnieć o utworzonym przez K. Nitscha w 1925 r. interdyscypli-narnym Studium Słowiańskim (po 1945 r. – Instytut Słowiański) Uniwersytetu Jagiellońskiego, zgoła wyjątkowej, kipiącej energią naukową jednostki naukowej pełniącej rolę nadrzędną wobec wielu katedr (zwanych dawniej seminariami) i wychowawczą wobec młodych kadr naukowych. Warto podkreślić, że wysoką rangę w dziedzinie językoznawstwa ośrodek krakowski (nazywany krakowską szkołą lingwistyczną) zawdzięczał skupieniu wielkiego potencjału intelektu-alnego najwybitniejszych przedstawicieli nauk humanistycznych (K. Nitsch, M. Małecki, T. Lehr-Spławiński, Z. Stieber, L. Ossowski, Z. Klemensiewicz, F. Sławski, S. Pigoń, J. Krzyżanowski, T. Ulewicz, K. Moszyński, W. Molè, I. Ziłyński i inni), twórczej współpracy Uniwersytetu i Akademii Umiejętno-ści; lingwistów, historyków literatury, etnologów, antropologów kultury, histo-ryków sztuki itp. oraz takim właśnie, stymulującym rozwój kadry naukowej

formom organizacyjnym5. Przywołując postaci tych i innych wybitnych uczo-nych (J. Safarewicz, T. Milewski, J. Kuryłowicz, E. Ostrowska, S. Urbańczyk, S. Jodłowski, I. Bajerowa, M. Kucała, M. Karaś, J. Reichan, M. Karpluk, M. Malec, K. Pisarkowa, M. Honowska i in.), myślimy także o wzorcach oso-bowych i etycznych uczonego, etosie naukowca i wychowawcy młodzieży, tak mocno zakorzenionych w miłości do Polski i poczuciu misji wobec jej przy-szłości – na równi ze służbą nauce i prawdzie obecnych w ich życiu. Myślimy o wartościach i świętych obowiązkach, o których nasi mistrzowie (jak i nazwy Sachsenhausen i Dachau) nie dają nam zapomnieć.

Jest rzeczą zrozumiałą, że czasopismo kierujące się rozumną miłością języka polskiego przede wszystkim odnosi się do ogólnonarodowego dobra, jakim jest język standardowy (ogólnopolski). W naszych warunkach jego status jest zgoła wyjątkowy: jest to język książki, szkoły, gazety, telewizji, mównicy, ambony, a od wielu dziesiątków lat, w mniej starannej niż literacka postaci, także kod codziennej komunikacji większości Polaków (zwłaszcza w miastach). Taki naukowy priorytet wynika też z tego, że zróżnicowanie regionalne ma ograni-czony zasięg ze względu na dominację polszczyzny standardowej i jej ogromny zasięg społeczny. To sprawy kulturalnej polszczyzny ogólnej stoją w centrum zainteresowania „JP”. Jednak już drugą co do liczebności publikacji kategorię stanowią w „JP” przez długie lata naukowe teksty poświęcone gwarom i regio-nalnym odmianom polszczyzny lub blisko związane z tą problematyką6.

Zain-5 Studium Słowiańskie wyznaczyło model integracyjny w podejściu do nauk humani-stycznych, którego zwornikiem pozostawało zainteresowanie językiem, historią i kulturą ludów słowiańskich. W tak zakreślonych ramach bujnie rozwijały się: historia literatury (polskiej i sło-wiańskiej), językoznawstwo polonistyczne i slawistyczne z dialektologią polską i słowiańską, językoznawstwo ogólne, porównawcze i indoeuropejskie, nie wyłączając etnografi i Słowian oraz pomocniczych nauk literatury. Działalność naukowa na polu językoznawczym na powrót rozkwita niemalże natychmiast z chwilą zakończenia się hitlerowskiej okupacji, w sprawdzonych formach organizacyjnych, zyskując w atmosferze tamtego czasu dodatkowy impuls twórczej aktywności.

Lata 50., na skutek brutalnej ingerencji czynników politycznych prowadzących otwartą walkę z niepoddającym się komunistycznej indoktrynacji krakowskim środowiskiem naukowym, przy-niosły zmiany przekreślające pionierski trud integracji krakowskiego językoznawstwa. Efektem tych poczynań stały się kolejne, wymuszone reorganizacje struktur naukowych, niejednokrotnie bardzo niekorzystnie odbijające się na jakości i efektach badań, rozwoju kadry naukowej itp.

Dotyczyło to zarówno UJ, jak też Polskiej Akademii Umiejętności (rozwiązanej mimo zdecydo-wanego oporu środowiska naukowego), w naturalny sposób pełniącej rolę mecenasa i czynnika organizującego naukowe życie językoznawcze Krakowa i jego uniwersytetu. Po jej ustawowym rozwiązaniu i przekształceniu w 1951 r. w Polską Akademię Nauk prawie wszystkie placówki naukowo-badawcze dawnej PAU zostały przeniesione do Warszawy, z oczywistymi dla całej kra-kowskiej nauki i krakowskiego językoznawstwa przykrymi konsekwencjami. Mimo piętrzących się trudności językoznawstwo krakowskie zdołało jednak zachować wysoki poziom powstających tu prac naukowych i liczącą się pozycję w nauce polskiej. Doniosła rola uczniów prof. Nitscha w tym dziele jest bezsporna.

6 Por. W. Pisarek, op. cit., s. 175.

teresowanie nią słabnie współcześnie z obiektywnych przyczyn. Jak wiadomo poza Śląskiem, Podhalem i niektórymi innymi regionami wiejskimi gwary cofają się i ulegają dezintegracji, ale jeszcze w okresie przedwojennym gwary na wsi polskiej używano powszechnie. Słabości dzisiejszych gwar sprzyja pozosta-wanie (poza wyjątkami) w postaci mówionej i brak odpowiednika pisanego.

Dzięki dawnym badaczom wiemy, że w granicach etnicznych języka polskiego funkcjonują zasadniczo 4 dialekty: mazowiecki, małopolski, wielkopolski i ślą-ski (dialekt kaszubślą-ski uzyskał niedawno status odrębnego języka). Nieliczne zachowujące się dobrze gwary (np. górnośląska i podhalańska) stały się nie-jako wizytówką polskiego folkloru i odchodzącej w przeszłość tradycyjnej ludowej kultury. Pewne własności regionalne cechują także polszczyznę ogólną (różnego typu regionalizmy). Do niedawna na przedmieściach wielkich miast można było się przekonać do istnienia tzw. gwar miejskich (warszawska, lwow-ska, poznańlwow-ska, krakowska), stanowiących mieszaninę elementów ogólnopol-skich i gwarowych. Naprzeciw potrzebom dokumentacyjnym i materiałowym w zakresie gwaroznawstwa wychodzą publikacje tekstów gwarowych. Osobnego opracowania doczekało się także bardzo wiele ciekawych wyrazów gwarowych i regionalizmów; sporo miejsca poświęcono także studiom nad ludową termi-nologią rolniczą, budowlaną, charakterystycznym cechom wymowy i odmiany i in. Starając się zinterpretować ważne miejsce tej problematyki w „JP”, należy pamiętać, że akcentowanie kwestii językowej poprawności (zwłaszcza po 1945 r.

i masowym napływie ludności wiejskiej do miasta) stawia nieuchronnie w cen-trum uwagi stosunek gwar i języka literackiego.

Z faktu, że polski język etniczny nie jest monolitem; mało tego – wykazuje wyraziste symptomy wewnętrznego zróżnicowania poziomego (geografi cznego) i pionowego (społecznego), polscy uczeni zdawali sobie doskonale sprawę już z początkiem XX wieku i u progu niepodległości. Wiedza ta miała jeszcze inny walor. Dla językoznawcy a zarazem polskiego patrioty, rozumiejącego swe powołanie w najściślejszym związku z gorliwą i szlachetną służbą narodowi, taki przedmiot zainteresowania jak dialektologia i etnografi a jest czymś szczególnym i atrakcyjnym. W nierównej rozgrywce o utrzymanie polskości, trwałości kul-tury narodowej, danie krzepiącego świadectwa jej dawności, w rękach uczonego fi lologa i językoznawcy polonisty pozostają skuteczne narzędzia poznania. Zdo-bycie rzeczowej wiedzy o rzeczywistym terytorialnym zasięgu etnicznego języka polskiego, liczbie dialektów i ugrupowaniu gwar polskich jest niejako elemen-tem wielkiego dzieła, które przywołuje na myśl metaforę próby określenia stanu posiadania polskiej kultury. Idzie także o dostarczenie naukowych argumentów w sporach terytorialnych po I wojnie światowej, zabiegach dyplomatycznych dotyczących postanowień traktatu wersalskiego, w kampaniach plebiscytowych.

Trzeba podkreślić, że dzięki pracom badawczym K. Nitscha i jego uczniów polski uczony i polityk wiedzą taką dysponował, mógł więc bronić polskiej racji

stanu, w myśl orędzia Woodrowa Wilsona, zapowiadającego 8 stycznia 1918 r.

powstanie niepodległego państwa polskiego obejmującego tereny zamieszkałe przez bezsprzecznie polską ludność. Zachowały się liczne świadectwa, że polscy uczeni chętnie angażowali się w kampaniach plebiscytowych, sam K. Nitsch np.

dla celów propagandowych miał szereg odczytów w Bytomiu, Pszczynie, Raci-borzu, Zabrzu, Mikołowie, Rybniku, Biertułtowach, Wodzisławiu Śl., Chorzowie i Hucie Królewskiej (dziś Chorzów); byli też oddani sprawie przygotowania nauczycieli gimnazjalnych języka polskiego dla spornych terenów7. Można więc stwierdzić, że w programie odradzającej się nauki polskiej kwestie te, zwł. zain-teresowania językiem polskim na zachodnich, południowych i północnych rubie-żach zwartego obszaru etnicznego kraju zajmowały bardzo ważne miejsce także z głęboko patriotycznych pobudek.

Oczywiście, jesteśmy tu daleko od wszelkiego nacjonalizmu i ksenofobii.

Tak chyba wolno nam postrzegać wielkie zasługi profesora Kazimierza Nitcha, który w dziele swego pracowitego życia (Dialekty języka polskiego z 1915 r., poprzedzone popularną Mową ludu polskiego z 1911, opisami dialektów Prus Zachodnich i Wschodnich – 1907 oraz Śląska – 1909) zdołał ustalić zarówno sam obszar występowania języka polskiego, jak też zasób gwar i wyróżniających je cech językowych8. Już po odzyskaniu niepodległości w 1918 r., w poczu-ciu patriotycznego i naukowego obowiązku udokumentowania polskości ziem wyłączonych decyzjami traktatowymi i rozstrzygnięciami alianckiej dyplomacji poza obszar państwa polskiego, na łamach „JP” profesor Nitsch publikuje (od 1920 r.) cykl artykułów, zatytułowany Granice państwa a granice języka pol-skiego. Stwierdza tam m.in.:

„Zaczynają się ustalać na czas dłuższy zachodnie granice Polski, jej granice z Czechami i Niemcami. Wobec tego przyjrzeć się im trzeba bliżej, uświadomić sobie i zapamiętać, czy państwo polskie objęło w tych stronach cały zwarty obszar językowy polski, czy też część jego najrdzenniejszej ludności nie pozo-stała nadal pod obcem panowaniem, Bo państwo w pewnych chwilach musi się godzić z losem, musi politycznie rezygnować z jakiejś najświęciej należącej mu się części; rezygnacja ta nie dotyczy jednak społeczeństwa, którego obo-wiązkiem jest właśnie pamiętać także o swych zagranicznych braciach i utrzy-mywać z nimi stały kulturalny kontakt. Ale do tego trzeba przedewszystkiem o nich wiedzieć”.9 Kolejne części tego cyklu (zawierające też mapki zasięgu języka polskiego) ukazują się w latach kolejnych, dotycząc: (1921) granicy polsko-czeskiej; (1922) granicy polsko-niemieckiej na Śląsku; (1923)

południo-7 Zob. K. Nitsch, Ze wspomnień językoznawcy, Kraków 1960, s. 121–122.

8 Dzięki jego ogromnemu osobistemu trudowi opis geografi cznego a po części także spo-łecznego zróżnicowania języka polskiego stał się faktem. Bez prac K. Nitcha nie byłoby polskiej dialektologii. Zawdzięcza mu ona swój bujny i imponujący rozwój.

9 „Język Polski” 1920, V, s. 97.

wej i zachodniej granicy Wielkopolski; (1924) zachodniej granicy polskiego Pomorza; (1925) północnej granicy polsko-niemieckiej. Nitsch okazuje się w tych tekstach zagorzałym i pewnym swych racji polemistą, bezkompromiso-wym krytykiem skandalicznych uchybień wobec polskiej racji stanu, a przede wszystkim żarliwym patriotą. Taka postawa uczonego zjednała mu wielki szacu-nek ludzi nauki i społeczeństwa polskiego. Postawie tej Nitsch pozostał wierny także po II wojnie światowej, podejmując trud polonizacji nazw miejscowych na Ziemiach Odzyskanych. Językiem polskim na południe od Karpat zajmował się uczeń K. Nitscha, Mieczysław Małecki.

Łamy „Języka Polskiego” stały się nijako rejestratorem i barometrem tego bodaj największego w dziejach polskiej lingwistyki sporu o pochodzenie lite-rackiej polszczyzny. Poziomowi naukowej refl eksji w tym zakresie sprzyjało zaangażowanie najwybitniejszych znawców przedmiotu, wielkich polskiej nauki, że wymienię tu choćby K. Nitcha, A. Brücknera, J. Baudouina de Courtnay, J. Rozwadowskiego, J. Łosia, R. Zawilińskiego, Z. Klemensiewicza, W. Taszyc-kiego, T. Lehra-SpławińsTaszyc-kiego, W. Kuraszkiewicza, S. Rosponda, B. Dunaja i in.

Gwałtownie nieraz zwalczających się zwolenników wzajemnie wykluczających się hipotez o małopolskim bądź wielkopolskim pochodzeniu literackiej (ogólnej) polszczyzny, łączyło chętne sięganie do argumentów dialektologicznych. Spór ten przyczynił się do powstania dialektologii historycznej języka polskiego.

Osobnym wątkiem w tej dyskusji stały się problemy stylizacji gwarowej i archaizacji w literaturze – w dziełach literackich (Reymont, Sienkiewicz i in.).

W „JP” Nitsch publikuje (w częściach) wielkie studium: „O wzajemnym sto-sunku gwar ludowych i języka literackiego”10. Stylizacja gwarowa jest chętnie podejmowanym tematem także w czasach współczesnych. Dostarczała także dialektologia argumentów w dyskusjach nad kształtem pisowni i standardowej ortografi i11.

W „JP” Nitsch wystąpił także w 1923 r. – niejako w reakcji na niedostatki Słownika gwar polskich J. Karłowicza – z inicjatywą opracowania nowego opracowania leksykografi cznego (dziś ten zamysł jest realizowany w Instytucie Języka Polskiego PAN w Krakowie); zdołał zachęcić do tej pracy także wielu przedstawicieli inteligencji wiejskiej.

Lektura kolejnych, powojennych roczników „JP” daje wyobrażenie o ogrom-nej doprawdy pracy włożoogrom-nej przez środowisko polskich uczonych w badania gwaroznawcze. Nie sposób zdać z nich systematycznie sprawy w ramach niniej-szego opracowania. Wymienię więc przynoszące chlubę polskiej nauce atlasy gwarowe (na czele z Małym atlasem gwar polskich, liczącym 13 tomów, ukoń-czonym w 1970 roku i atlasami regionów), słowniki, powstanie nowych,

pręż-10 „Język Polski”. 1913, I, s. 33–38; 79–83; 172–179; 193–199; 281–287.

11 Por. np. K. Nitsch, Ortografi a a wymowa ludowa, „Język Polski” 1913, I, s. 259–265.

nych dialektologicznych ośrodków uniwersyteckich (np. Poznań, Warszawa), kolejne debiuty wybitnych znawców przedmiotu, godnych następców K. Nitscha i W. Doroszewskiego (np. K. Dejna, E. Pawłowski, Z. Sobierajski, F. Pluta, M. Karaś, A. Zaręba, A. Furdal, H. Górnowicz, M. Gruchmanowa, M. Kamińska, M. Kucała, Z. Leszczyński, J. Wójtowicz, Z. Zagórski, B. Dunaj, J.

nych dialektologicznych ośrodków uniwersyteckich (np. Poznań, Warszawa), kolejne debiuty wybitnych znawców przedmiotu, godnych następców K. Nitscha i W. Doroszewskiego (np. K. Dejna, E. Pawłowski, Z. Sobierajski, F. Pluta, M. Karaś, A. Zaręba, A. Furdal, H. Górnowicz, M. Gruchmanowa, M. Kamińska, M. Kucała, Z. Leszczyński, J. Wójtowicz, Z. Zagórski, B. Dunaj, J.

W dokumencie Towarzystwa Naukowe w Polsce (Stron 158-167)