• Nie Znaleziono Wyników

Proces karny w Rzeczypospolitej szlacheckiej

Rozdział II Prywatnoprawne elementy ścigania przestępstw w kontekście

3. Proces karny w Rzeczypospolitej szlacheckiej

W okresie Rzeczypospolitej szlacheckiej, pomimo istnienia zasady publicznoprawnej w procesie, organa państwa wykazywały wyjątkową słabość w sprawowaniu wymiaru spra-wiedliwości tak, że korzystanie z pomocy obywateli okazywało się niezbędne. Na członkach społeczności ciążył powszechny obowiązek donoszenia władzom o popełnieniu niektórych rodzajów przestępstw. Niezawiadomienie o zbrodniach obrazy majestatu czy zdrady, było uważane za współudział w tych zbrodniach. Starano się również (bez powodzenia) nałożyć na osoby prywatne obowiązek informowania władz także o innych przestępstwach - np. cyrulicy

49 Bardach J., op. cit., s. 54.

50 Ibidem, s. 55.

51 Koranyi K., Prawiedlnik – Conseillier – Anweiser (Warner), Czasopismo Prawno- Historyczne, s. 186.

52

30 opatrujący uczestników bójek zobowiązani byli donosić o tym fakcie, rozważano też możli-wość nakazania kupcom i karczmarzom zawiadamiania władz o każdej próbie oferowania do sprzedaży przedmiotu pochodzącego z kradzieży.53

3.1 Skarga prywatna

Na przełomie XVI i XVII wieku w Polsce obowiązywała zasada wnoszenia skargi (żałoby) do sądu przez samego pokrzywdzonego, w niektórych tylko sprawach z urzędu oskarżał instygator. Strony mogły uczestniczyć w procesie przez swoich zastępców, ale to nie odnosiło się do podejrzanych o przestępstwa kryminalne. Kobiety nie miały zdolności proce-sowej, mogły występować przed sądem jedynie w obecności mężów lub opiekunów.54

W miastach wymiar sprawiedliwości oparty był na prawie magdeburskim lub saskim. Z tych praw wywodziła się zasada karania powoda za niesłuszne oskarżenie. Jeśli ktokolwiek wniósł oskarżenie przeciwko jakiejś osobie, na przykład o kradzież, a nie dowiódł jej popeł-nienia, ponosił taką samą karę, jaka czekała sprawcę kradzieży. Zasada ta była dla sądu bar-dzo korzystna, gdyż zdejmowała z niego znaczną część obowiązków przy udowadnianiu wi-ny, a jednocześnie ograniczała ilość oskarżeń wnoszonych przed sądy miejskie.55

Na wsiach obowiązywał związany z zasadą feudalną zwyczaj, że pan jako zwierzchnik i opiekun swoich poddanych ma nieść im pomoc prawną zawsze, kiedykolwiek się o to zwró-cą. Występując z oskarżeniem powód brał na siebie sporo obowiązków, które dzisiaj należą do kompetencji odpowiednich instytucji państwowych. Sam więc musiał zgromadzić dowody w swojej sprawie, przyprowadzić świadków, ponieść koszty niektórych czynności proceso-wych. Powód miał też jedno ważne uprawnienie: mógł sam zaproponować ławie wyrok przed rozpoczęciem narady sędziów. Nie wiadomo, czy sądy brały pod uwagę sugestie powodów, ale faktem jest, iż musiały ich wysłuchać z należytą powagą.56

Oskarżony w procesie karnym miał prawo do obrony i to nie tylko formalne, sąd bo-wiem wyznaczał każdemu obrońcę z urzędu. Ludzie zamożni korzystali z najlepszych obroń-ców zawodowych, znawobroń-ców prawa i zazwyczaj doskonałych mówobroń-ców. W źródłach pisanych i pamiętnikach występują oni jako adwokaci, prokuratorzy, rzecznicy-prolokutorzy, patroni, palestranci, mecenasi. Rola obrońcy ograniczała się do wyszukiwania okoliczności łagodzą-cych, nie miał on natomiast prawa podważać samego oskarżenia, gdyż to mogło być uznane za uwłaczanie powadze sądu i w efekcie bardzo zaszkodzić nie tylko pozwanemu, ale również obrońcy. Osoba, której przydzielono urzędowego adwokata, sama nie mogła mówić w sądzie, chyba, że ją pytano.57

3.2 Instygator i woźny sądowy

W dawnej Polsce dzielono sprawy podlegające właściwości sądów sejmowych na in-stygatorskie i prywatne, w każdej z tych grup wyróżniając sprawy kryminalne i cywilne. Pod

53 Mikołajczyk M., Na drodze do powstania procesu mieszanego. Zmiany w polskim procesie karnym w latach 1764-1794, Katowice 1991, s. 47-48.

54 Borucki M., Temida staropolska, Warszawa 2001, s. 151.

55 Ibidem, s. 173.

56 Ibidem, s. 209-210.

57

31 koniec rządów Jagiellonów utworzona została instytucja instygatorów koronnych – urzędni-ków podległych bezpośrednio królowi i przez niego mianowanych. Mieli oni instygować, czyli oskarżać. Instygatorzy bronili interesów majątkowych króla, między innymi wszczynali sprawy o bezprawne zajęcie królewszczyzn, niezgodne z prawem rozgraniczenie dóbr kró-lewskich, czy też o zwrot kaduków szlacheckich – jednym słowem przeciwko każdemu, kto uczynił szkodę skarbowi publicznemu lub szkatule królewskiej.58

Instygator występował również jako oskarżyciel we wszystkich sprawach kryminal-nych, których nikt nie dochodził z urzędu. Cechą wyróżniającą instygatora była możliwość wszczynania postępowania na podstawie własnej oceny konkretnej sprawy, która według jego wiedzy wypełniała znamiona przestępstwa. Instygator wykazywał szczególną aktywność zwłaszcza we wstępnych fazach postępowania. Miał zbierać dowody, przesłuchiwać świad-ków i przedstawiać zebrany materiał sądowi, natomiast w samym postępowaniu sądowym nie odgrywał on roli pierwszoplanowej. Z przekazów historycznych wiadomo jedynie, że na po-lecenie sądu doprowadzał on aresztantów na rozprawę.59

Bardzo odpowiedzialne zadania w procesie, mające niejednokrotnie ogromne znacze-nie dla wyniku sprawy, przejmował na siebie z kolei woźny sądowy. Czasem jego świadec-two – składane na podstawie przeprowadzonej wizji, badania faktów itp. – sąd przyjmował wręcz za niepodważalny dowód. Woźny, po łacinie zwany ministerialis, powoływany był do przeprowadzania wizji lokalnych, obdukcji, oglądania i klasyfikowania odniesionych przez poszkodowanych ran, nadzorowania wykonywania wyroków, aresztowania osób podejrza-nych, a przede wszystkim do „kładzenia pozwów60.” Przy każdej z wymienionych czynności towarzyszyły mu dwie osoby prywatne, wywodzące się najczęściej spośród szlachty. Woźny zobowiązany był również do składania w kancelarii sądu pisemnych relacji z dokonywanych czynności procesowych. Ministerialis mógł nawet występować przed sądem w charakterze zastępcy strony. Zdaniem niektórych historyków, jak twierdzi Władysław Łoziński woźni byli „początkiem i końcem każdej sprawy sądowej, sprężyną administracji i sądownictwa.”61

3.3 Delator w procesie karnym

W dobie Rzeczypospolitej szlacheckiej istniało powszechne przekonanie (podtrzymy-wane także przez prawników w następnych stuleciach), że w procesie nie powinien oskarżać wyłącznie sam urzędnik – instygator, że konieczny jest również udział współdziałającego z nim delatora. Dał temu wyraz m.in. Łukasz Górnicki w dialogu O elekcyi, wolności, prawie

i obyczajach polskich. Rozmowa Polaka z Włochem, w którym stwierdza: „instygator,

gdy pozywa, przecie bez delatora nie chcemy, żeby czynił.”62

Sytuacja procesowa delatora nie została do dziś dostatecznie wyjaśniona, a to głównie dlatego, że kwestii tej towarzyszy wieloznaczność terminu. Miano delatora nadawano powo-dowi (także w sprawach cywilnych) również wtedy, gdy instygator w procesie faktycznie nie działał. Delatorem nazywano także zwykłego donosiciela, nie biorącego czynnego udziału w

58

Zarzycki W., Temida sejmowa. Z dziejów sądu sejmowego w Polsce przedrozbiorowej, Warszawa 2000, s. 30.

59 Mikołajczyk M., op. cit., s. 52.

60 Zarzycki W., op. cit., s. 33.

61 Łoziński W., Prawem i lewem, t. I, Kraków 1957, s. 42.

62

32 procesie. Zazwyczaj jednak określano tak osobę prywatną działającą w procesie, w którym występował również oskarżyciel publiczny – instygator63. Domaganie się udziału w procesie prywatnej osoby po stronie oskarżającej było najprawdopodobniej rodzajem zabezpieczenia przed nadużywaniem władzy przez organa państwa.

Delator był niezwykle aktywnym uczestnikiem postępowania, na nim spoczywał

cię-żar udowodnienia winy oskarżonego. Do jego obowiązków należało utrzymywanie areszto-wanego przeciwnika procesowego. W trakcie przesłuchania – określanego jako indygacje – zadawał oskarżonemu przygotowane wcześniej pytania, nie ograniczając mu jednocześnie możliwości udzielenia swobodnej wypowiedzi. Tylko delator mógł składać przysięgę, rów-nież on – a nie instygator – zaprzysięgał winę pozwanego po zapadnięciu skazującego wyro-ku. Delator wygrywający w procesie mógł liczyć na nagrodę, lecz w przypadku wyroku uniewinniającego przewidywano jego ukaranie.64

3.4 Prawo sądowe w Europie

U schyłku średniowiecza, w XIII wieku, w miastach Italii zostały zapoczątkowane zmiany, które stały się wytycznymi rozwoju prawa sądowego (zarówno cywilnego jak i karnego) innych państw kontynentu europejskiego.

Stosowany od XIII wieku w praktyce komun włoskich cywilny proces rzymsko-kanoniczny, zaczął przenikać następnie wraz z sądownictwem kościelnym do różnych krajów, stając się u progu czasów nowożytnych podstawą rozwoju procesu cywilnego w Europie. Charakteryzował się on pisemnością postępowania i formalizmem, co przyczyniło się do te-go, że dużą rolę w procesie zaczęły odgrywać prywatne osoby biegłe w prawie, które mogły wyręczać strony w czasie procesu, a więc zastępcy stron. Zastępcy procesowi dzielili się na adwokatów, którzy byli doradcami prawnymi stron i przygotowywali pisma procesowe, oraz prokuratorów, którzy w imieniu stron występowali w sądzie.65

Gdy chodzi o postępowanie w sprawach karnych, widoczne stało się zastępowanie dawnego procesu skargowego postępowaniem nowego typu, które stać się miało w przyszło-ści podstawowym sposobem przyszło-ścigania i sądzenia przestępstw w całej Europie – procesem in-kwizycyjnym. Zapowiedzią tego było postępowanie z doniesienia (per denuntiationem). Do-noszący o przestępstwie nie występował wprawdzie jako strona oskarżająca w procesie, ale ponosił odpowiedzialność karną, jeśli postępowanie rozpoczęte na skutek doniesienia nie po-twierdziło jego zasadności. Jednym z przejawów rozpowszechniania się inkwizycyjnych form wszczynania postępowania sądowego było odrodzenie się u progu czasów nowożytnych in-stytucji rugowników, którzy w dawnym procesie rugowym obowiązani byli pod przysięgą donosić władzom o wiadomych im przestępstwach. Z czasem również w prawie polskim po-stępowanie rugowe rozpowszechniło się, szczególnie w prawie wiejskim, gdzie podstawą jego wszczęcia były zeznania specjalnie wyznaczanych mieszkańców (przysiężników) o po-pełnionych w danej miejscowości przestępstwach.66

63 Ibidem, s. 61-62.

64 Ibidem, s. 62-63.

65 Sójka-Zielińska K., op. cit., s. 201-203.

66

33