• Nie Znaleziono Wyników

1.

Transformacje systemowe u nas i w innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej, przywracając ustrojowe warunki wolności gospodarczej i funkcjo­

nowania mechanizmów rynku, kierowały w ostatnich kilkunastu latach uwagę większości ekonomistów na zagadnienia stabilizacji gospodarki, prywatyzacji i restrukturyzacji przedsiębiorstw, na ich zdolności konkurencyjne, na umiejęt­

ności ich działania na rynku otwartym. Sprawy otoczenia przedsiębiorstw na­

świetlane były natomiast - zwłaszcza w publicystyce gospodarczej - głównie pod kątem postulatów redukcji ich obciążeń fiskalnych i niepewności związanych z oczekiwaniami inflacyjnymi, norm regulujących rynek pracy. Problemy polityki makroekonomicznej sprowadzano przeważnie do zagadnień przekształceń włas­

nościowych oraz polityki budżetowej i monetarnej. Lansowane były przy tym hasła „prywatyzacji", „deetatyzacji" i „deregulacji". Problematyka efektywności rysowała się przy takim podejściu głównie, o ile nie wyłącznie, w ujęciu m ikro­

ekonomicznym, jako sprawa efektywności przedsiębiorstw. Podstawowymi stymulatorami jej wzrostu miały być oddziaływania „niewidzialnej ręki rynku", zapewniane przez prywatyzację gospodarki i mechanizm konkurencji. Zbyt sze­

roko i optymistycznie oceniano przy tym, naszym zdaniem, skalę stwarzanych przez nią dobrodziejstw dla polskich przedsiębiorstw.

Podejścia te uważamy za wysoce niewystarczające. W ekonom ii term in

„efektywność" jest pojęciem kluczowym ; określa on rów nocześnie jeden z naj­

ważniejszych kierunków jej dociekań, w nawiązaniu do obowiązującej w gos­

podarce zasady racjonalności, zwłaszcza w jej wersji nazywanej zasadą naj­

większego efektu1, i dotyczy nie tylko przedsiębiorstw. Autorzy popularnego

1 Por.: O. Lange, Ekonomia polityczna, t. 1: Zagadnienia ogólne, Warszawa 1959, s. 148.

40 Bolesław Winiarski

u nas podręcznika am erykańskiego Ekonomia - D.R. Kamerschen, R.B. McKen- zie i C. N ardinelli - mówią, że efektywność to „m aksymalizacja produkcji wy­

nikająca z właściwej alokacji zasobów, przy danych ograniczeniach podaży (kosztów ponoszonych przez producentów) i popytu (preferencji konsum en­

tów) " 2 . W podręczniku P.A. Sam uelsona i W.D. N ordhausa problem efektyw­

ności w iązany jest rów nież z kw estią sposobów wykorzystania ograniczonycb zasobow i w yznaczaną przez nie kraw ędzią możliwości produkcyjnych: „gos­

podarka funkcjonuje efektywnie wtedy, kiedy nie może zwiększyć produkcji jednego dobra, nie zm niejszając produkcji drugiego - kiedy znajduje się na kra­

w ędzi m ożliwości produkcyjnych"3, i jeszcze mocniejsze stwierdzenie: „Efek­

tywność oznacza, że nie m a m arnotraw stw a"4. Dotyczy to także gospodarki na­

rodowej jako całości.

D oceniając znaczenie efektywności funkcjonowania przedsiębiorstw, czyli ra­

cjonalności wykorzystyw ania znajdujących się w ich obrębie zasobów, nie m ożem y pom ijać faktu, że na efektywność gospodarki narodowej istotny wpływ wyw iera także to, co dzieje się z zasobami występującymi poza przed­

siębiorstwami. Nie w szystkie zasoby narodowe są zagospodarowane. W kraju o gospodarce regulowanej przez m echanizm rynkowy rozm iary produktu naro­

dowego kształtow ać się m ogą - i często się kształtują - poniżej krzywej kraw ę­

dzi m ożliwości produkcyjnych. Z sytuacją tą m amy do czynienia wówczas, gdy częsc zasobów narodow ych znajduje się poza sferą przedsiębiorstw i nie jest przez nie absorbowana w prowadzonej działalności; kiedy — m ówiąc inaczej — w gospodarce kraju w ystępuje bezrobocie, kiedy odłogiem leżą zasoby ziemi, gdy istnieją niepracujące fabryki. Pomimo tego, że istniejące przedsiębiorstwa w ykazują dobre wyniki dostarczając satysfakcji właścicielom, wytwarzany pro­

dukt narodow y jest w ów czas m niejszy od tego, który mógłby być w kraju wytwarzany. Przeciętna — nawet wysoka — w yników przedsiębiorstw nie jest w ystarczającym w skaźnikiem efektywności gospodarki w skali m akroeko­

nomicznej, gdy gospodarkę kraju charakteryzuje duża luka produktu naro­

dowego.

Z taką sytuacją m am y do czynienia obecnie w Polsce.

2 .

Pozwolimy sobie na przypom nienie tu kilku znanych pojęć z makroekono­

mii. W m akroekonom icznych opisach gospodarki posługujem y się terminami

„produkt narodow y (względnie krajowy) realny" i „produkt narodowy (krajo- wy) potencjalny . Pojęcie „produkt narodow y potencjalny" wyraża wielkość

2 D.R. Kamerschen, R.B. McKenzie, C. Nardinelli, Ekonomia, Gdańsk 1991, s. 3.

3 P.A. Samuelson, W.D. Nordhaus, Ekonomia, t.l, Warszawa 1997, s. 60.

4 Tamże.

Efektywność makroekonomiczna gospodarki. 41

produkcji finalnej dóbr i usług osiągalną w granicach racjonalnego w ykorzysty­

wania zasobów kraju, jego m ożliwości produkcyjnych, jego fizycznych zdol­

ności wytwórczych5. Te możliwości produkcyjne gospodarki narodowej (Pp') możemy przedstawiać jako pew ną funkcję stojących do dyspozycji narodu za­

sobów naturalnych (N), zasobów kapitału (K) i zasobów pracy, reprezentow a­

nych przez potencjał demograficzny kraju (D)6:

P p '= / (N ,K ,D ).

Rozmiary potencjalnego produktu narodowego (PNBp) ocenia się z reguły jako wielkość niższą od wielkości wyznaczanej przez m ożliwości produkcyjne gospodarki. M aksymalne ich wykorzystanie umożliw ia wpraw dzie osiąganie w danym czasie m aksymalnego produktu narodowego (PNBmax), ale nastę­

puje to i jest uzasadnione w sytuacjach wyjątkowych, na przykład w czasie wojny. Produkt narodowy potencjalny (PNBp) przewyższa jednak zwykle w iel­

kość realnego produktu narodowego (PNB), sytuując się m iędzy poziomami PNBmax i PNB:

PNBmax > PNBp > PNB.

Tę różnicę między wielkościami potencjalnego i realnego produktu narodo­

wego stanowi wspom niana już kategoria - „luka produktu narodow ego"

(Lpnb):

Lpnb = PNBp - PNB;

wyraża ona wartość produktów finalnych i usług, które traci społeczeństwo na skutek niedostatecznego wykorzystywania zasobów kraju.

Naszym zdaniem należy ją uważać za miarę nieefektywności gospodarki na­

rodowej, za wyraz marnotrawstwa narodow ych zasobów.

W charakterze syntetycznego m iernika stopnia wykorzystywania zasobów narodowych przyjmuje się w odpowiednich badaniach stosunek stanu zatrud­

nienia w gospodarce narodowej do wielkości zasobów pracy. Przem aw ia za tym nie tylko statystyczna łatw ość określania wysokości tego miernika, ale - i to przede wszystkim - znaczenie i szczególne właściwości pracy jako czynnika wytwórczego. Pracy w danym czasie niewykonywanej nie m ożna - w odróż­

nieniu od ziemi czy kapitału - odłożyć na później. Jest ona bezow ocnie i bez­

powrotnie tracona. W książce opublikowanej z inicjatywy Komisji Europejskiej w 1996 r., poświęconej problem om zatrudnienia w Europie, stwierdzano

5 Tamże, s. 137.

6 Zob.: Polityka gospodarcza, red. B. Winiarski, Warszawa 2000, s. 82.

42 Bolesław Winiarski

w związku z tym, że „bezrobocie trzeba uznać za trwałe marnotrawienie zaso­

bów stojących do dyspozycji europejskich społeczeństw, za czynnik coraz silniej naruszający równowagę społeczną i w yniszczający społeczne struktury"7.

Do lat siedem dziesiątych m inionego stulecia w większości krajów wzrost gospodarczy, w ysokie w ykorzystanie potencjału produkcyjnego i pełne zatrud­

nienie uważano za podstawowe cele polityki ekonomicznej oraz za sprawdzian efektywności funkcjonowania gospodarki. Później zaczęły rozpowszechniać się we wpływ ow ych kręgach społeczeństw krajów rozwiniętych inne opinie w tej materii. W ysunięcie przez polityków (wspieranych przez niektórych ekonom i­

stów) na pierw sze m iejsce w hierarchii zagrożeń inflacji w miejsce bezrobocia im plikowało zmianę podejścia do ocen efektywności gospodarki i określania pożądanego stopnia wykorzystywania jej zasobów. Zwolennicy doktryny neo­

liberalnej wprowadzili do ekonomii pojęcie „naturalnej stopy bezrobocia".

Nawiązując do koncepcji znanej krzywej Phillipsa przyjęto też pogląd, że gdy bezrobocie spada poniżej progu określanego mianem „naturalnej stopy bezro­

bocia", to w gospodarce zaczyna rosnąć inflacja - a to właśnie ona, uznana za zło największe, powinna być zwalczana wszystkimi siłami. Pojawiły się nawet opinie, że bezrobocie m ożna tłum aczyć nie jako wyraz słabej efektywności gos­

podarki czy rezultat błędów polityki ekonomicznej, lecz jako rodzaj „inwestycji na rzecz dezinflacji".

W ysokość „naturalnej stopy bezrobocia" określana jest w Ameryce i w Euro­

pie Zachodniej od pew nego czasu na około 6% całości zasobu siły roboczej8. Jest to w gruncie rzeczy założenie bardzo umowne, stanowiące wyraz odejścia od koncepcji pełnego zatrudnienia. Pozostaniemy jednak przy nim, gdyż obniżenie do tych 6% bezrobocia w Polsce byłoby teraz już czymś bardzo pożądanym. In­

teresuje nas tu wielkość Lpnb. Wysoki jej poziom oznacza dla społeczeństwa wielkie straty - niższą konsumpcję, akumulację, niższe inwestycje. Obniżenie konsum pcji dotyka zwłaszcza tych, którzy nie znajdują pracy jako źródła swych dochodów. Zajęcie stanow iska w odniesieniu do rozmiarów luki produktu na­

rodowego nie jest więc tylko zagadnieniem poznawczym w dziedzinie rozwa­

żań nad efektyw nością gospodarki. Jest to także wielkie wyzwanie społeczne i w ielki problem polityczny.

Liczba bezrobotnych w Polsce w 1990 r. (stan na koniec grudnia) wynosiła 1,1 m in osób9, obecnie (w pierwszych miesiącach 2005 r.) obejm uje około 3 min osób. Stopa bezrobocia z 6,5% w 1990 r. wzrosła obecnie do blisko 20%. O zna­

cza to, że w gospodarce polskiej przekroczono o 14 punktów poziom uznawa­

nej współcześnie „naturalnej" stopy bezrobocia. Te 14% nadwyżki można uwa­

7 Une Europę plus favorable a Vemploi. Un programme volontariste, red. P. Maillet, W. Kósters, Paris 1996, s. 11. W opracowaniu tej publikacji uczestniczył m.in. autor tego artykułu.

8 Por.: P.A. Samuelson, W.D. Nordhaus, dz. cyt., s. 137.

9 „Rocznik Statystyczny" 2001, s. XL.

Efektywność makroekonomiczna gospodarki. 43

żać też w przybliżeniu za podstawę do określania m iary strat ponoszonych przez polskie społeczeństwo na skutek niepełnego wykorzystywania potencjału gospodarczego kraju. Według danych „Eurostatu" w Polsce w okresie poprze­

dzającym jej wstąpienie do Unii Europejskiej zawodowo czynni stanowili zaled­

wie 50% ludności w wieku produkcyjnym 10.

Pokażmy przykładowo i w przybliżeniu, jak może kształtow ać się skala tych strat. Dokonaliśm y odpowiednich obliczeń dla wielkości z roku 2000. Dochód narodowy brutto Polski ukształtow ał się w ów czas na poziom ie 678,6 mld zł11.

Liczbę pracujących określano w tymże roku na 15,5 m in (w 1990 r. było ich 16,5 min), liczbę bezrobotnych - na 2,7 min osób, stopę bezrobocia - na 15,1%12.

Produkt krajowy brutto, pomniejszony o ujem ne saldo transferów dochodów z zagranicą, w przeliczeniu na 1 pracującego wynosił w ięc około 43,8 tys. zł.

Przy „naturalnej stopie bezrobocia" 6%, liczba bezrobotnych pow inna być w tym roku niższa o około 1,6 m in osób. Przy założeniu, iż każda z nich m ając pracę wytwarzałaby produkt narodowy brutto w wysokości ówczesnej prze­

ciętnej przypadającej na jednego pracującego w polskiej gospodarce, produkt narodowy brutto mógłby w roku 2000 być o około 70 mld zł w yższy od faktycz­

nie osiągniętego. Na tyle mniej więcej m ożna - oczywiście w ogromnym uproszczeniu - ocenić rozm iary luki produktu narodowego i strat poniesionych przez społeczeństwo polskie w roku 2000 na skutek niedostatecznego poziomu wykorzystania narodowych zasobów, czyli niedostatecznej efektyw ności gos­

podarki ujętej w skali makroekonomicznej.

Obecnie, przy stopie bezrobocia blisko 20% i przy wyższym poziom ie PKB i dochodu narodowego w Polsce, rozm iary luki PNB są oczywiście znacznie wyższe. Szacujem y je ostrożnie na ponad 100 mld zł.

3

.

Wysoki (najwyższy w Unii Europejskiej po jej rozszerzeniu w 2004 r.) poziom bezrobocia i rozmiary luki produktu narodowego, czyli niskiej efektywności makroekonomicznej gospodarki, stanow ią - naszym zdaniem - najbardziej alarmujące problemy i wyzwania stojące przed polityką gospodarczą Polski w najbliższych latach. Sposoby rozwiązywania tych problem ów pow inny zaj­

mować czołowe miejsca w strategii rozwoju kraju. Niestety, w w iększości opra­

cowanych jej projektach problem y te nie znajdowały dostatecznie ostrej identy- fikaq'i ani właściwego akcentowania.

Sprawy te nabrały obecnie wielkiej aktualności w związku z przedstaw ie­

niem w styczniu 2005 r. przez w iceprem iera Jerzego Hausnera projektu „N aro­

10 „Eurostat News Release" 29/2004.

11 „Rocznik Statystyczny" 2001, s. 541.

12 Tamże, s. XL.

44 Bolesław Winiarski

dowego Planu Rozwoju na lata 2007—2013" (NPR), tj. na okres odpowiadający budowaniu w Brukseli wieloletniego budżetu Unii Europejskiej.

Projekt ten zasługuje na poważne rozpatrzenie, gdyż jest próbą sformułowa­

nia strategii rozwoju Polski na dłuższy okres, odpowiadający okresowi plano­

wania wspólnej polityki ekonomicznej Unii Europejskiej. Projekt NPR określa przede w szystkim kierunki rozdysponowania w latach 2007-2013 oczekiwa­

nych przez stronę polską w pływów z funduszy Unii Europejskiej, sposoby ich w ykorzystania na realizację różnych przedsięwzięć wym agających - zgodnie z obow iązującą w Unii zasadą — prefinansowania i dofinansowania ze środków krajowych. Łącznie środki pochodzące z Unii i wkład krajowy określono w pro­

jekcie NPR na kwotę 560 mld zł.

W projekcie NPR przedstaw iono także rządowe propozycje dotyczące celów i priorytetów polityki i kierunków jej oddziaływań oraz dalszych reform gospo­

darczych i organizacyjnych. W ymieniono dziesięć „priorytetów strategicz­

nych , którym i m ają być: inwestycje, zatrudnienie, eksport, przedsiębiorczość, innowacje, ochrona rynku, integracja społeczna, wiedza i kompetenq'e, aktyw i­

zacja i m obilność, gospodarow anie przestrzenią. W ramach „priorytetów " usta­

lono trzydzieści kierunków działań, a w ich obrębie - program y „horyzontalne"

i operacyjne. Struktura N PR jest więc złożona. Projekt wskazuje na konieczne reform y strukturalne i organizacyjne w państwie i gospodarce. Dotyczą one m.in. rozszerzenia kom petencji organów samorządowych, pewnego zm niejsze­

nia liczby powiatów, zm ian w systemie podatkowym, a także przekształcania szkół w yższych w spółki13.

O becna wersja N PR obciążona jest niestety poważnymi ułomnościami w sto­

sunku do tego, czego w prakseologicznym rozum ieniu pojęcia „plan" należy od tak nazw anego dokum entu oczekiwać. Sform ułowania dotyczące „prioryte­

tów i „kierunków m ają charakter hasłowy, a sposoby realizowania w ytycza­

nych celów określane są bardzo ogólnie, by nie powiedzieć, że ogólnikowo.

Brak tu ustaleń o podstaw owym znaczeniu w długookresowej strategii polityki gospodarczej.

W tej wersji NPR, z którą m ogliśm y się zapoznać w trakcie pisania tego arty­

kułu, nie znajdujem y konkretnych ustaleń w sprawie sposobów walki z bezro­

bociem i redukowania omówionej wyżej bardzo wysokiej obecnie luki produk­

tu narodow ego14. N ie podjęto tu też innych ważnych dla przyszłości kraju

13 Zastanawiające są znajdujące tu swój wyraz tendencje komercjalizacji publicznych, wcześniej już wyrażone w rządowych projektach przekształcania w spółki szpitali i innych jednostek służby zdrowia — przy odchodzeniu od dotychczasowych sprawdzonych form ich funkcjonowania jako zakładów i jednostek budżetowych.

14 Wątpliwości w tej materii nasuwają tu tezy dotyczące „zwiększania zatrudnialności"

(bardzo to dziwny termin), np.: „Maksymalizacja różnicy między dochodem z pracy a możli­

wym do uzyskania przez osobę bezdomną dochodem z pomocy społecznej". Por.: M. Poppe,

Efektywność makroekonomiczna gospodarki. 45

problemów - zahamowania dalszego regresu dem ograficznego Polski15 i nie­

zbędnych w tym celu działań polityki prorodzinnej; zagadnienia budow nictw a mieszkaniowego ujęto w formie ogólnikowego postulatu. Zauważmy, że dysku­

syjne są ustalenia dotyczące rozbudowy infrastruktury techniczno-ekonom icz­

nej (mało uwagi poświęcono m ożliwościom wykorzystania, m.in. w aspektach tranzytu na kierunkach w schód-zachód i północ-południe, transportu kolejo­

wego), słabo zarysowano problem y koniecznej popraw y sytuacji w infrastruk­

turze społecznej. W iele niepewności wiąże się z rozmiarami oczekiwanych wpływów z budżetu Unii Europejskiej - nie są one jeszcze przesądzone, prace nad tym budżetem są dopiero w toku. Tymczasem projekt N PR właściwie całość proponowanych przedsięwzięć rozwojowych opiera na zasilaniu z unij­

nych funduszy i nadziejach na napływ inwestycji zagranicznych.

4

.

Byłoby dobrze, gdyby projekt N PR na lata 2007-2013 został uznany za sygnał do uruchom ienia szerzej zakrojonych prac koncepcyjnych nad długookresow ą strategią rozwoju kraju. O kreślenie założeń strategii polityki społeczno-ekono­

micznej, służącej zapewnianiu Polsce godnego m iejsca w Unii Europejskiej i na naszym kontynencie, jest w obecnej sytuacji naszego kraju spraw ą ogrom ­ nie ważną.

W strategii tej m uszą się znaleźć wyzwania do podjęcia zdecydow anej walki z bezrobociem, dążenia do pełniejszego w ykorzystania narodow ych zasobów i wzrostu m akroekonomicznej efektywności polskiej gospodarki. N ie m ożna poprzestawać przy tym na wytyczaniu celów i priorytetów - trzeba określić także środki, narzędzia i całą instrum entację realizacji w ytyczanych kierunków rozwoju. Trzeba poszukiwać równocześnie sposobów pokonywania ograniczeń i niełatwych uwarunkow ań dla polityki ekonomicznej, jakie stw arzają obecnie:

ciągle trudna sytuacja budżetowa państwa, dokonane redukcje sektora publicz­

nego, daleko posunięta w Polsce deetatyzacja gospodarki, dualizm polityki m a­

kroekonomicznej (niezależność od rządu, a także i od parlamentu, Rady Polity­

ki Pieniężnej, prowadzącej politykę m onetarną głównie pod kątem stabilizacji cen, a nie stymulowania wzrostu), silna pozycja w bankowości, przemyśle i handlu sektora zagranicznego, którego interesy i strategie nie zawsze są spój­

ne z naszymi interesami narodowymi. Trzeba wreszcie brać pod uwagę ograni­

czenia wyznaczane przez zakres dopuszczalnej interwencji państwa (m.in.

„Narodowy Plan Rozwoju" to program złożony, a jednocześnie mało konkretny. Ostatnia szansa na wielki sukces, „Rzeczpospolita" 2005, z 22-23.01, s. B4.

15 Według aktualnej prognozy demograficznej GUS przy utrzymaniu się obecnych tendenqi ludność Polski zmniejszy się z 38 123 tys. osób w 2005 r. do 37 626 tys. w roku 2015 i do 35 693 tys. w 2030 r. www.stat.gov.pl - 03.02.2005.

46 Bolesław Winiarski

wsparcia dla przedsiębiorstw, osłony rynku krajowego) oraz przez zasady i standardy Unii Europejskiej.

Naszym zdaniem, Polska jako pełnoprawny członek Unii powinna bardzo aktywnie działać na rzecz m odyfikacji tych zasad pod kątem uwzględniania w nich odm ienności warunków i potrzeb rozwojowych w stosunku do krajów członkowskich, na rzecz koniecznej w tych warunkach większej suwerenności i swobody m anewru w zakresie narodowej polityki ekonomicznej.

Dyskusja nad strategią rozwoju, podejm ująca wyzwania redukcji rozmiarów luki produktu narodow ego i wydatnego podniesienia stopnia wykorzystania zasobów kraju, zwłaszcza zasobów pracy, musi objąć wreszcie kwestie o cha­

rakterze generalnym - dotyczące roli państwa w gospodarce. Naszym zdaniem konieczne jest odrzucenie fundam entalizmu doktrynalnych założeń ograni­

czających funkcje organów publicznych w tej materii. Jest w Polsce ogromne pole dla rozwinięcia szerokiego frontu przedsięwzięć publicznych - szczególnie w dziedzinie infrastruktury. N ależałoby przemyśleć przydatność i możliwość w ykorzystania w obecnych warunkach także naszych doświadczeń z lat trzy­

dziestych XX stulecia, kiedy polityką gospodarczą Polski kierow ał Eugeniusz Kwiatkowski.

Waldemar GRZYWACZ

PRZYCZYNEK DO ROZWAŻAŃ