• Nie Znaleziono Wyników

Duchowy charakter przyjaźni

W dokumencie dr hab. Krzysztof Kalka, prof. UKW (Stron 35-38)

Czy Sokrates mógł jeszcze powiedzieć coś więcej o przyjaźni? Czy raczej swoje ustalenia na ten temat zamyka konkluzją omawianego dialogu:

Kiedy oni już odchodzili, powiedziałem jeszcze: Lizysie i Meneksenosie, zabawne się z nas zrobiło towarzystwo: ja stary i was dwóch. Będą mówili ci, co odchodzą, że uważamy się wszyscy za przyjaciół – siebie też razem z wami liczę – a jednak jeszcze nie udało się nam dojść, co to właściwe jest przyjaciel.

Giovanni Reale przypuszcza, że

jednym słowem także przyjaźń zostaje sprowadzona do wymiaru psyché i oparta na areté. Dokładnie w tym kierunku Sokrates wybierał swoje przyjaźnie i chciał, żeby jego naśladowcy byli nie tyle uczniami, co przyjaciółmi. A jeśli się dobrze przypatrzeć, to sztuka miłowania, w której uważał się za szczególnie biegłego, nie była niczym innym, jak jego sposobem „dbania o dusze” (Historia filozofii starożytnej, I, 347.) Wypada nam w tym miejscu skorzystać z rady Jaegera i przyjrzeć się relacji Ksenofonta. Ten zapóźniony uczeń Sokratesa w przytaczanych niby chaotycznie

7 W. Witwicki, Wstep tłumacza, w: Platon, Ion. Charmides. Lizys, Kęty 2002, s. 84.

8 Uczta, 8,10, w: Ksenofont, Pisma sokratyczne, tł. L. Joachimowicz, Warszawa 1967.

rozmowach mistrza, buduje jednak konsekwentnie teorię przyjaźni, rozjaśniając ją, rozszerzając i pogłębiając w każdej kolejnej narracji.

W pierwszej zrelacjonowanej przez Ksenofonta rozmowie na ten temat So-krates mówi o wielkiej wartości przyjaźni i o przyjaciołach nierównej wartości.

Przy czym wartość sprowadza się tu do dóbr i usług (nawet bardzo szlachet-nych), jakie od przyjaciela możemy uzyskać:

Dobry przyjaciel jest skarbem większym od największego bogactwa. Jaki koń, jaki zaprząg jest tak pożyteczny jak szlachetny przyjaciel? Jaki niewolnik jest tak życzli-wy i wierny? Co może być tak pomocne we wszystkim? Dobry przyjaciel jest zawsze gotów pospieszyć z pomocą w każdej potrzebie, zarówno w sprawach domowych, jak i publicznych; gdy trzeba komuś materialnie dopomóc, dokłada z własnych zasobów, gdy ktoś znajduje się w niebezpieczeństwie, spieszy na ratunek, nie szczędząc ani środ-ków, ani trudów. W jednym wypadku wspiera radą, w innym siłą, więc i w szczęściu jest największą radością, i w nieszczęściu najpewniejszą podporą. I niezależnie od tego, co ręce czynią, co widzą oczy, co słyszą uszy, a nogi pozwalają doprowadzić do skutku, żadnej z tych usług pomoc przyjaciela nie ustępuje pierwszeństwa. Nieraz to, czego ktoś sam nie wykonał, nie dopatrzył, nie dosłyszał, czy ostatecznie nie dopro-wadził do skutku, przyjaciel uzupełnił za przyjaciela (Wspomnienia o Sokratesie, ks. 2, IV, 5-7).

Po tym hymnie pochwalnym na cześć przyjaciela Ksenofont relacjonuje roz-mowę, w której Sokrates stawia rozmówcom problematyczne pytania:

Dobrze by było, aby każdy sam zbadał, jaką wartość przedstawia dla swych przyja-ciół, i oto się starał, aby była możliwie największa.

Warto zwrócić uwagę na Sokratesową „metodę wychowawczą”: oto po przedstawieniu zalet przyjaciela swoistym kontrapunktem jest pytanie o naszą wartość dla przyjaciół. Sokrates zatem z pozycji opisu natury przechodzi do wy-magań moralnych. Następnie Ksenofont relacjonuje rozmowę Sokratesa z Krito-bulosem, synem Kritiona, na temat wyboru przyjaciół. Dyskwalifikuje kolejno ludzi niewstrzemięźliwych w piciu, jedzeniu i uciechach zmysłowych, nieodpor-nych fizycznie, rozrzutnieodpor-nych i utracjuszy, ale także pazernieodpor-nych i zachłannieodpor-nych na pieniądze, polityków, dążących do zdobycia władzy, w końcu niewdzięczników.

Pod koniec tego wyliczania Kritobulos pyta:

Ale koniec końców, jakiego przyjaciela będziemy się starali, Sokratesie, sobie pozyskać?

Moim zdaniem – odrzekł Sokrates – takiego, który w przeciwieństwie do wyliczo-nych kandydatów jest wstrzemięźliwy we wszystkich uciechach zmysłowych, życz-liwy ludziom, łatwy do współżycia z innymi, ożywiony ambicją, aby się nie dać wyprzedzić swym dobroczyńcom w świadczeniu dobrodziejstw, takiego jednym sło-wem, który jest pożyteczny dla przyjaciół (Wspomnienia o Sokratesie, ks. 2, VI, 5).

Kolejne pytanie młodego rozmówcy Sokratesa dotyczy sposobów zjednywa-nia sobie szlachetnych przyjaciół; Sokrates nie daje się wciągnąć w rozmowę na temat zaklęć9. Jednakże odradza chwalenie innych, które nie znajduje potwier-dzenia w faktach. Jest to powtarzający się także w Uczcie Platona rys nauki Sokratesa – nic dobrego nie może wyniknąć z pomijania prawdy.

Jak mi się zdaje, chcesz powiedzieć, Sokratesie, że kto chce pozyskać sobie prawego przyjaciela, sam musi wykazać prawość w postępowaniu, zarówno w słowach, jak i w czynach.

Jak wyobrażasz to sobie inaczej? Że ktoś sam będąc podłym człowiekiem, potrafi pozyskać sobie prawego przyjaciela?

Rozmówca Sokratesa ma jednak wątpliwości:

Rozumiem także, że ludzie źli nie mogą żyć ze sobą w przyjaźni. Jakaż przyjaźń może łączyć niewdzięcznych, leniwych, chciwych, wiarołomnych czy niepowścią-gliwych? Jeśli więc idzie o złych, jest dla mnie całkiem jasne, że ze swej natury na-dają się bardziej do tego, aby być sobie wrogami niż przyjaciółmi.

Poza tym, jak sam twierdzisz, ludzie źli nie nadają się także na przyjaciół dla do-brych. To również jest jasne. W jaki bowiem sposób ci, którzy postępują haniebnie, mogą być przyjaciółmi ludzi, którzy takim postępowaniem się brzydzą?

Jeżeli jednak nawet ludzie miłujący cnotę żyją ze sobą w niezgodzie, rywalizują i walczą o naczelne stanowiska w państwie i nienawidzą się wzajemnie, w takim ra-zie między kim a kim w końcu jest jeszcze przyjaźń możliwa i u jakich ludzi można jeszcze znaleźć życzliwość i wiarę?

Sokrates nie uchyla się od odpowiedzi i nawet przyznaje Kritobulosowi, że sprawa jest dość złożona, bo ludzie z jednej strony mają naturalną skłonność do przyjaźni, czego widomym znakiem jest odczuwanie litości, gdy drugiemu dzie-je się krzywda. Ludzie pomagają sobie i okazują sobie wdzięczność za otrzyma-ną pomoc. Z drugiej jednak strony ludzie zabiegają o te same dobra i przyjemno-ści i dlatego skłonni są walczyć o nie z innymi. A zatem:

zarzewie walki tkwi w niezgodzie i gniewie. Żądza bogactw rozpala nieprzyjaźń, a zazdrość prowadzi do nienawiści.

I właśnie w przyjaźni Sokrates dostrzega lekarstwo na niezgodę i waśnie, gdyż:

przyjaźń jednak, przełamując te wszystkie przeszkody, toruje sobie dostęp do ludzi szlachetnych i prawych i jednoczy ich. Pod wpływem cnoty wolą raczej poprzesta-wać na skromnym mieniu niż zdobypoprzesta-wać wszystko w walce. Nawet gdyby sami mieli

9 Sokrates ironizuje Peryklesa, który „wyczarował” swymi zaklęciami miłość w narodzie; jednakże odróżnia od niego Temistoklesa, który „miłość” ludzi uzyskał przez swoje zasługi.

cierpieć głód i pragnienie, ze szczerego serca potrafią się dzielić pokarmem i napojem z innymi.

Trudno zatem nie zgodzić się z Realem, że przyjaźń u Sokratesa wiąże się z duszą, polega na cnocie. Dla samego Sokratesa odnoszenie się z przyjaźnią do uczniów i skłanianie do przyjaznego odnoszenia się do innych było realizowa-niem jego „duszpasterstwa” – dbania o duszę.

W dokumencie dr hab. Krzysztof Kalka, prof. UKW (Stron 35-38)