Rycina 3. Niepełnosprawność jako fakt społeczny
6. O ekonomii społecznej – raz jeszcze
6.3. Istota ekonomii społecznej i jej podstawowe uwarunkowania
Analizowana przez Richarda Sennetta [przypis 159] „korozja charakteru”, będąca skutkiem przemian, jakim w ostatnich latach podlegała praca, powiązana z korodowaniem
społecznej więzi, wydaje się ważną przyczyną powstania i rozwoju inicjatyw społecznych, które definiujemy za pomocą teoretycznych ram „ekonomii społecznej”. Przyjmując
szerokie rozumienie więzi społecznej jako bytu autonomicznego, istniejącego w skali makro będącej powiązaniem podstawowych rodzajów struktur społecznych, wskazuję na procesy mające wpływ na przemiany, jakim współcześnie podlega praca. Obejmują one złożony splot przejawów:
• ogólnoświatowego życia gospodarczego;
• redefiniowania socjalnych funkcji państw narodowych, które są zogniskowane na aktywizacji obywateli poprzez zróżnicowane oferty zatrudniania oraz
• naszego grupowego i wspólnotowego życia definiowanego jako „ekonomia społeczna”.
Str. 102
W wyniku tych procesów – pisząc w sposób najbardziej syntetyczny – dominującym modelem dla społecznej praktyki stał się model sieciowy oraz wynikające z niego założenia międzysektorowej współpracy – o czym coraz częściej wypowiadamy się
aprobatywnie w odniesieniu do instytucji pomocy społecznej i pracy socjalnej. Pamiętajmy jednak, iż pierwotnie został on wprowadzony w sektorze wolnorynkowym. Jego podmioty od lat 80. zwiększały swoją efektywność poprzez redukcję tak zwanych kosztów
transakcyjnych. W drugiej połowie lat 90. zarządzanie sieciowe znalazło uznanie w oczach decydentów sektora publicznego szukających skutecznych metod ekonomizacji działań, w tym związanych z pracą z człowiekiem. Tradycyjny układ wertykalny instytucji pomocy społecznej stopniowo ulegał uelastycznieniu, a wyobrażenie, iż to rząd wraz podległym mu sektorem publicznym jest producentem szeroko rozumianych dóbr pomocowych, zostało poddane jednoznacznej krytyce i ostatecznie zakwestionowane. Nowy paradygmat zakładał, iż dobra pomocowe muszą być tworzone w ramach międzysektorowej działalności, bowiem problemy społeczne są zjawiskami o złożonej, wieloaspektowej i transgranicznej genezie, a ich rozwiązywanie przekracza możliwości pojedynczych ośrodków. Ten sposób definiowania rzeczywistości społecznej stał się faktem
wywierającym strukturalny nacisk na tkankę społeczną, lokalizując działania pomocowe w obszarze pozainstytucjonalnym. Stopniowo państwo opiekuńcze wycofywało się z
odpowiedzialności pomocowej, w tym również odpowiedzialności za faktyczny wpływ na politykę rynku pracy, delegując je na kształtujące się społeczeństwo opiekuńcze. Pomimo kosztów, jakie ponosimy żyjąc w świecie sprywatyzowanego ryzyka, w którym globalnie tworzone problemy mają znaleźć indywidualne rozwiązania, krystalizacja społeczeństwa opiekuńczego jest procesem tyle nieuchronnym, ile absolutnie koniecznym. Bez względu na nasze preferencje i debaty, przeniesienie odpowiedzialności na obywateli staje się faktem. Klaus Dörner [przypis 160] pisał:
„Chociaż jak dotąd nikt nie potrafi powiedzieć, jak nowy system pomocy miałby wyglądać, można już teraz stwierdzić, że stary system społeczeństwa industrialnego, z jego
centralnymi pryncypiami profesjonalizacji i instytucjonalizacji pomocy traci na znaczeniu.
Eksplozja ogólnospołecznego zapotrzebowania na pomoc jest tak gwałtowna, że liniowy wzrost stopnia profesjonalizacji pomocy nie może już wystarczać – raczej rosnąca część tego zadania musi zostać zwrócona samym obywatelom: obywatele, czy tego chcą, czy nie, muszą się nastawić na to, aby w swoim planie tygodnia, pomiędzy czasem pracy i czasem wolnym rezerwować czas socjalny – dla osób nienależących do rodziny, czyli obcych potrzebujących pomocy, co najmniej z sąsiedztwa, co miało miejsce we wszystkich kulturach aż do początku czasów nam współczesnych. Jest to konieczne nie tylko z
powodów ekonomicznych, tak aby przynajmniej najważniejsze, nieredukowalne obszary profesjonalnej pomocy pozostały w zakresie możliwym do finansowania. O wiele bardziej konieczność ta wynika z narastającej potrzeby integracji.”
Str. 103
Szukajmy czasu socjalnego, bowiem żadne państwo nie udźwignie narastającego zapotrzebowania na pomoc. Profesjonaliści skupieni będą na działaniach proceduralno-administracyjnych, być może margines ich aktywności obejmie superwizowanie naszych obywatelskich, pozainstytucjonalnych starań… Ludzie doświadczeni ubóstwem i
cierpieniem staną się rzecznikami nowych wspólnot. Dla nich, z nimi, a właściwie wobec nich będzie się aktualizował profesjonalny etos. Ale czy tylko? Byłaby to smutna
perspektywa dla rozwijającej się od ponad stu lat pracy socjalnej. Być może znajdziemy swoje miejsce w obszarach wspomnianego opiekuńczego społeczeństwa? Jednak póki co odsłonięcie światowej dominacji polityki neoliberalnej podczas kryzysu w 2008 roku stało się równocześnie odsłonięciem globalnych uwarunkowań dla lokalnych działań
pomocowych i pracy socjalnej. Nowa rzeczywistość kształtowania się dualistycznego układu makroekonomicznego z udziałem Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz Chin budzi uzasadniony niepokój związany ze stopniowym korodowaniem i „zastawieniem” świata europejskich wartości w imię osiągania celów nowej światowej polityki ekonomicznej.
Myślę tutaj przede wszystkim o zagrożeniu takich zasad polityki społecznej, jak: dobro wspólne, solidaryzm, subsydiarność i uczestnictwo. Ich respektowanie wspomaga bowiem tworzenie koniecznej przestrzeni wspólnej dla rozwoju każdego człowieka, umożliwia kierowanie się wolą służby człowiekowi, uwalnia energię samopomocową osób i małych grup społecznych oraz wzmacnia zdolność uczestniczenia i aktywności tych, którzy poszukują pomocy. Niszczenie politycznych zasad odpowiedzialności społecznej jest
tożsame z zanikiem fundamentów pracy socjalnej. David Harvey, dyskutując nad zagadnieniami neoliberalizmu o chińskiej specyfice, pokreślił, iż autorytaryzm,
odwoływanie się do nacjonalizmu oraz odżywanie nut imperializmu sugerują, że Chiny zmierzają w tym samym kierunku co potężna fala neokonserwatyzmu w USA, a to nie wróży dobrze [przypis 161].
Uwzględniając przemiany, jakim podlega globalny świat pracy, uzyskujemy nowe argumenty dla starej prawdy, iż bez względu na poziom dobrostanu danego
społeczeństwa oraz jego społeczno-kulturowy rozwój zawsze pewna grupa osób ze względu na indywidualne cechy socjodemograficzne, zwiększoną ranliwość społeczną, a co z tym się wiąże – mniej korzystne usytuowanie w strukturze społecznej – będzie pozbawiana możliwości pracy.
Str. 104
Ekonomia społeczna adresowana jest właśnie do tej grupy obywateli. Z perspektywy pracy socjalnej jej istotę można opisać jako poszukiwanie alternatywy wobec wszelkich
pasywnych, uzależniających i niszczących społeczną współodpowiedzialność form pomocy społecznej oraz alternatywę dla dominujących rozwiązań wolnorynkowych.
Równocześnie należy jednak pamiętać, iż zamiast myśleć o społeczeństwie obywatelskim
„wyłącznie jako aktywnych aktorach zmiany społecznej, można je konceptualizować także jako pasywne obiekty zmian, ściślej: kryzysu i transformacji państwa opiekuńczego,
którego jest janusowym obliczem” [przypis 162]. Projekt tworzenia trzeciego sektora można analizować jako szczególny przejaw doktryny neoliberalnej, który zakłada rekonstrukcję „relacji pomiędzy zwykłym obywatelem a władzą publiczną, tak by doprowadzić do depolityzacji polityki społecznej” [przypis 163].