• Nie Znaleziono Wyników

Jak wynika z powyższych rozważań, mamy do czynienia z poważnym dylema-tem: test końcowy, oparty na składaniu przez badanego raportu pamięciowego, dostarcza wiedzy o tym, czy badany uległ dezinformacji, czy też jej nie uległ, lecz nic nie mówi na temat tego, dlaczego jej uległ bądź nie uległ. W szczegól-ności test taki nie dostarcza danych dotyczących tego, czy badany zauważył i zapamiętał informację oryginalną oraz dezinformację i czy jest świadomy roz-bieżności między jedną a drugą. Z kolei paradygmat monitorowania źródła do-starcza informacji dotyczących tego, co badany wie na temat źródła, z którego pochodzi dana informacja, lecz nie mówi nic o tym, co ów badany począłby ze swoją wiedzą, gdyby go po prostu zapytano o treść informacji oryginalnej. Poza tym procedura monitorowania źródła odsłania możliwość istnienia rozbieżności

131

między informacją oryginalną a dezinformacją, co nie może pozostać bez wpływu na zachowania osób badanych. By przezwyciężyć ten dylemat, nie-zbędna jest procedura badawcza odmienna od dotąd stosowanych.

Przyjąłem, że procedura taka musi spełniać dwa warunki. Po pierwsze, po-winna ona umożliwiać określenie, czy u osoby badanej wystąpił efekt dezinfor-macji. Oznacza to po prostu tyle, że badani po tym, jak zapoznają się z pewnym materiałem oryginalnym i zostaną wystawieni (w grupie eksperymentalnej) na działanie dezinformacji, muszą odpowiadać na pytania dotyczące materiału oryginalnego. Jeśli zatem na przykład badani obejrzą jakiś film, a następnie przeczytają tekst, w którym kilka szczegółów będzie odmiennych niż na filmie, to badani powinni być pytani o treść filmu, w tym oczywiście o szczegóły kry-tyczne, odmienne na filmie i w tekście. Co więcej, pytanie o materiał oryginalny powinno mieć formę otwartą, a tym samym przypominanie filmu powinno się odbywać poprzez odtwarzanie, a nie rozpoznawanie.

Obecnie większość istniejących form testu końcowego polega na rozpo-znawaniu, a nie odtwarzaniu wspomnień, często przy tym oparte są one na wymuszonym wyborze spośród dwóch możliwości. Procedura taka jednak jest sama w sobie sugestywna, ponieważ zawiera jasną informację, że prawdziwa jest jedna z dwóch wersji. Poza tym jest oczywiste, iż mechanizmy pamięcio-we zaangażowane w rozpoznawanie nie są identyczne z tymi, których wymaga odtwarzanie doświadczenia. Dotyczy to zarówno dzieci (np. Myers, Gramzow, Ornstein, Wagner, Gordon i Baker-Ward, 2003), jak i dorosłych oraz osób w podeszłym wieku (np. Parker, Landau, Whipple i Schwartz, 2004). Oprócz tego, stosowanie w badaniach nad efektem dezinformacji testów opartych na rozpoznawaniu, choć powszechne, musi budzić wątpliwości dotyczące „eko-logiczności” tej procedury – w realnym przesłuchaniu rozpoznawanie tylko w nielicznych sytuacjach odgrywa znaczącą rolę (na przykład podczas proce-dury okazania i identyfikowania podejrzanych). „Sercem” przesłuchania jest odtwarzanie, a błędy pamięciowe, w tym błędy związane z dezinformacją, mogą występować w różnym nasileniu i na mocy różnych mechanizmów w wypadku rozpoznawania oraz odtwarzania. Co więcej, procedura rozpozna-wania, polegająca na wymuszonym wyborze spośród dwóch wariantów, nie dopuszcza odpowiedzi „Nie wiem”, co również zmniejsza jej „ekologiczność”.

Rzeczywisty świadek w sądzie musi mieć możliwość odpowiadania „Nie wiem, nie pamiętam”, jeśli przesłuchanie ma spełniać minimalne wymogi obiektywności. Jeśli wziąć pod uwagę, że wnioski z badań nad efektem dezin-formacji mają mieć pewne odniesienie do praktyki przesłuchań, w których dominuje procedura odtwarzania, to warto taką też procedurę stosować w ba-daniach.

Na korzyść pytań otwartych przemawia również pewna przesłanka technicz-na, a mianowicie fakt, że odtwarzanie znacznie utrudnia zgadywanie i zmniejsza jego rolę. Zgadywanie nastręcza problemów obliczeniowych i utrudnia właś-ciwe oszacowanie skali zjawisk. Najsilniej problem ten występuje w wypadku procedur opartych na wymuszonym wyborze spośród dwóch wersji, tak jak

to zachodzi w teście klasycznym oraz teście zmodyfikowanym. Paradygmat

„Tak/Nie” łagodzi ten problem, ale tylko do pewnego stopnia. Oczywiście, zga-dywanie nie jest wykluczone i zapewne dochodzi do niego nawet w wypadku odtwarzania materiału, ale jego znaczenie jest wtedy niemal pomijalne. Jeśli na przykład badani oglądają film, na którym widać żółty samochód, a w tekście czytają, że samochód ten był czerwony, to pytanie w rodzaju „Czy samochód na filmie był żółty czy czerwony” daje oczywiście badanemu, który nie zauważył ani informacji oryginalnej, ani dezinformacji, 50% szansy na poprawną odpo-wiedź. Pytanie otwarte brzmiałoby „Jakiego koloru był samochód?”. W wy-padku takiego pytania szansa na odgadnięcie poprawnego koloru nadal istnie-je, ale jest pomijalnie niska, nawet jeśli przyjąć, że podstawowych kolorów jest tylko szesnaście.

Po drugie, przyjąłem, że projektowana procedura musi zapewnić wgląd nie tylko w to, czy badani zauważyli i zapamiętali szczegóły filmu, które były celem dezinformacji, lecz także w to, czy zauważyli i zapamiętali dezinformację. Wie-dza o tym, czy badani zapamiętali poprawnie szczegóły krytyczne na filmie oraz szczegóły krytyczne w tekście, pozwala sprawdzić, czy byli oni świadomi roz-bieżności między jednym a drugim.

Jak mogłaby wyglądać taka procedura? Jak stwierdzono powyżej, musimy wiedzieć, co badany odpowiedział, kiedy po ekspozycji dezinformacji zapyta-no go o treść filmu, oraz co w momencie udzielania tej odpowiedzi „napraw-dę” sądził on o treści filmu oraz dezinformacji. Przyjmijmy, że materiał orygi-nalny będzie miał formę filmu, a dezinformacja – tekstu, czytanego po oglądaniu filmu. Badanemu trzeba więc zadać trzy rodzaje pytań: po pierwsze, na temat filmu, po czytaniu przez niego tekstu; po drugie, na temat czytanego tekstu, i po trzecie, na temat filmu, lecz w taki sposób, by zagwarantować, że badany pokieruje się swoją „subiektywnie prawdziwą” wiedzą na temat tego filmu.

Najtrudniejszy do osiągnięcia wydaje się trzeci z wymienionych powyżej elementów. Trudności nastręcza jednak również element drugi, to znaczy pyta-nia dotyczące tekstu zawierającego dezinformację, ponieważ nie wydaje się obojętny moment ich zadania. Zapytanie badanych o tekst zawierający dezin-formację przed testem końcowym, dotyczącym filmu, nie wydaje się sensowne, ponieważ nadmiernie zwracałoby uwagę na czytany tekst.

Biorąc pod uwagę te wymogi i przesłanki, w przeprowadzonych badaniach zastosowałem metodę, opartą na procedurze czteroetapowej, która jest połącze-niem testu efektu dezinformacji i testu monitorowania źródła. Składa się ona z czterech podstawowych etapów: (1) ekspozycja materiału oryginalnego; (2) ekspozycja dezinformacji; (3) test efektu dezinformacji, czyli test pamięci filmu;

oraz (4) poinformowanie badanych o możliwości istnienia niezgodności między informacją oryginalną a dezinformacją i wykonanie procedury opartej na moni-torowaniu typu i treści źródła. Poniżej etapy te zostaną omówione szczegółowo, w tym zwłaszcza kluczowy etap czwarty.

133

Etap pierwszy – ekspozycja materiału oryginalnego

Zaplanowałem, że materiał oryginalny będzie miał formę prezentacji kilkumi-nutowego filmu przedstawiającego przestępstwo (z powodów etycznych i ponie-waż planowałem badać młodzież, niezbyt drastyczne). Zdecydowałem się na film, a nie na serię slajdów, z powodu jego większej naturalności i zbliżenia do rzeczy-wistości. Treść filmu związana jest z przestępstwem, ponieważ badania nad efek-tem dezinformacji w naturalny sposób wiążą się z zeznaniami świadka naocznego, dotyczącymi zwykle przestępstwa, oraz z psychologią sądową. Jestem jak najdal-szy od twierdzenia, że oglądanie filmu przedstawiającego przestępstwo można porównać do oglądania rzeczywistego przestępstwa; raczej celem jest to, aby badania uczynić nieco mniej odległymi od rzeczywistości.

Etap drugi – ekspozycja dezinformacji

Dezinformacja zawarta została w tekście czytanym przez badanych, przed-stawionym im jako streszczenie oglądanego filmu. Fikcyjnym zadaniem bada-nych było domyślenie się cech osoby, która to streszczenie jakoby napisała, takich jak jej płeć, wykształcenie, wiek i spostrzegawczość. Tekst ten, w warun-ku eksperymentalnym, zawierał kilka szczegółów odmiennych niż na filmie, lub też wtrąconych, czyli uzupełniających film o niewidoczne na nim informacje.

W warunku kontrolnym tekst nie zawierał informacji dotyczącej szczegółów krytycznych.

Etap trzeci – test efektu dezinformacji

Test efektu dezinformacji miał formę pytań odnoszących się do oglądanego przez badanych filmu, na które badani odpowiadali pisemnie w odpowiednich miejscach w kwestionariuszu. Pytania dotyczące szczegółów krytycznych były zawsze otwarte i odnosiły się do określonego szczegółu, na przykład: „Ile kub-ków z kawą dostał mężczyzna w kawiarni?”. Pytania buforowe miały formę albo otwartą, albo zamkniętą, na przykład „Czy kawę zabrał z kawiarni mężczy-zna czy kobieta?”.

Po każdym pytaniu badani oceniali subiektywną pewność prawdziwości od-powiedzi na skali wyrażonej w procentach, gdzie 0% oznaczało zupełny brak pewności, czyli zgadywanie, a 100% oznaczało całkowitą pewność prawdziwo-ści odpowiedzi.

Etap czwarty – test pamięci źródła

Odstępy czasowe między prezentacją filmu a ekspozycją dezinformacji oraz ekspozycją dezinformacji i testem efektu dezinformacji były różne w różnych eksperymentach i warunkach eksperymentalnych, natomiast etap czwarty odbywał się zawsze niezwłocznie po etapie trzecim. Rozpoczynał się on od szczegółowej instrukcji, która wyjaśniała badanym, iż możliwe jest, że w czytanym przez nich tekście znajdują się pewne informacje, które są niezgodne z treścią filmu. Następ-nie badanym wyjaśniano, że za chwilę otrzymają te same pytania, na które odpo-wiadali przed chwilą, a ich zadaniem będzie, po pierwsze, zaznaczyć, czy

infor-macja, na podstawie której można by odpowiedzieć na to pytanie, zawarta była: na oglądanym filmie, w czytanym tekście, zarówno na filmie, jak i w tekście, lub ani na filmie, ani w tekście. Wszystkie te cztery możliwe warianty omawiano na przykładach dotyczących oglądanego filmu oraz czytanego tekstu.

Wyjaśniano dalej badanym, iż jeśli uważają, że na temat danego pytania ist-niała jakaś informacja na filmie, to powinni teraz jako odpowiedź wpisać to, co na temat danego pytania wynikałoby, ich zdaniem, z filmu, w odpowiednim miejscu dotyczącym filmu. Jeśli, ich zdaniem, na temat danego pytania istniała jakaś informacja w tekście, to powinni również wpisać odpowiedź wynikającą z tekstu, w miejscu dotyczącym tekstu. Ponownie uświadamiano badanym, że możliwa jest na dane pytanie odpowiedź odmienna, w zależności od tego, czy źródłem informacji jest film, czy tekst.

Rozważmy tę procedurę na przykładzie. Na filmie oglądanym przez bada-nych jest widoczny żółty samochód uderzający w inny samochód. Jedno ze zdań tekstu czytanego przez badanych w grupie eksperymentalnej brzmi: „[...] Za chwilę wybuchło, a wtedy czerwony samochód wrąbał w inny samochód […]”.

Pytanie w teście efektu dezinformacji, dotyczące tego szczegółu krytycznego, brzmi: „Jakiego koloru był samochód, który uderzył w inny samochód w mo-mencie wypadku?”. Pod tym pytaniem znajduje się pusta linia oznaczona krop-kami, w którą badany wpisuje odpowiedź. W etapie czwartym, po wysłuchaniu instrukcji, badany w otrzymanym teście pamięci źródła znajduje to samo pyta-nie: „Jakiego koloru był samochód, który uderzył w inny samochód w momen-cie wypadku?”. Poniżej tego pytania znajdują się dwa pytania: „Było o tym na filmie”, i można zaznaczyć odpowiedź „Tak” lub „Nie”, oraz „Było o tym w tekście?”, i podobnie, można zaznaczyć odpowiedź „Tak” lub „Nie”. Dodat-kowo, przy tych pytaniach znajdują się miejsca, w które badany może wpisać odpowiedź, wynikającą, jego zdaniem, z filmu i z tekstu, ewentualnie zostawić to miejsce puste, jeśli, jego zdaniem, w danym źródle nie było na temat konkret-nego pytania żadnych informacji. Jak więc widać, w procedurze tej sprawdze-nie, czy badany „naprawdę” pamięta dany szczegół krytyczny na filmie lub w tekście odbywa się już po tym, jak udzielił on odpowiedzi w teście efektu dezinformacji.

Zaproponowaną procedurę można zatem nazwać połączeniem testu efektu dezinformacji w wersji z pytaniami otwartymi z paradygmatem monitorowania źródła informacji oraz monitorowaniem treści źródła informacji, ponieważ ba-dani są pytani nie tylko o to, gdzie, ich zdaniem, znajdowała się odpowiednia informacja – w filmie czy w tekście, lecz również o to, jaka była ta informacja (jeśli była w ogóle) na filmie i w tekście. Ten ostatni element nie występuje w typowych tradycyjnych testach monitorowania źródła informacji.

Procedura ta stwarza, między innymi, następujące możliwości:

1. Identyfikacja osób, które uległy efektowi dezinformacji, oraz osób, które mu nie uległy. Możliwość ta może wydawać się banalna, lecz trzeba pamiętać, że najczęściej obecnie stosowany paradygmat, czyli test monitorowania źródła,

135

takiej możliwości bezpośrednio nie stwarza. Jak już kilkakrotnie wspomniano, w teście takim o niewystąpieniu efektu dezinformacji wnioskuje się wtedy, kie-dy badany poprawnie przypisze informację do źródła, na przykład jest świado-my, że tylko o czymś czytał, lecz tego nie widział. Tymczasem jest możliwe, że ten sam badany, gdyby go prostu zapytać o treść filmu, odpowiedziałby zgodnie z dezinformacją. Proponowana procedura stwarza też możliwość oszacowania odsetka osób ulegających i nieulegających dezinformacji niemal z pominięciem efektu zgadywania.

2. W obu grupach osób – tych, które uległy oraz nie uległy dezinformacji, możliwe jest sprawdzenie, czy dana osoba poprawnie pamięta treść filmu oraz treść tekstu zawierającego dezinformację. W szczególności, możliwa jest identy-fikacja, zarówno wśród badanych, którzy ulegli i nie ulegli dezinformacji, osób świadomych i nieświadomych rozbieżności.

3. Identyfikacja efektu wpływu informacji oryginalnej na dezinformację.

Zbliżonymi do tego badaniami są eksperymenty prowadzone w procedurze od-wróconej kolejności (Lindsay i Johnson, 1989b), w której ekspozycja dezinfor-macji poprzedza ekspozycję informacji oryginalnej (por. podrozdział 2.2.2).

W paradygmacie tym jednak bada się zjawisko wpływu pewnej nieprawdziwej informacji na pamięć następującej po niej innej informacji. Natomiast efekt wpływu informacji oryginalnej na pamięć dezinformacji, o którym tu mowa, polega na wpływie prawdziwej informacji (czyli filmu) na pamięć czytanego potem tekstu, który zawiera informacje z tym filmem niezgodne. Stwarza to możliwość wykrycia na przykład tego, że badany oglądający film, na którym widać żółty samochód, i czytający tekst, w którym jest mowa o samochodzie czerwonym, w teście efektu dezinformacji podaje poprawnie, że na filmie samo-chód był żółty (czyli nie ulega efektowi dezinformacji). Natomiast w teście pamięci źródła, zapytany, jaka odpowiedź na pytanie o kolor samochodu wyni-kałaby z filmu, podaje, że żółty, a zapytany, jaka odpowiedź na pytanie o kolor samochodu wynikałaby z tekstu, podaje również, że żółty.

4. Dodatkowo, możliwe jest zidentyfikowanie zjawiska polegającego na tym, że badany jest w stanie poprawnie wskazać źródło informacji, lecz nie jej treść. Na przykład, badany może zadeklarować, że jego zdaniem na temat dane-go pytania informacja była tylko na filmie, lecz nie jest w stanie napisać, jaka to była informacja. Z moich badań wynika jednak, że zdarzało się to tylko spora-dycznie. Osoby zdolne do poprawnego określenia typu źródła były też niemal zawsze w stanie podać treść informacji zawartej w tym źródle.

Jedną z najciekawszych podgrup, których identyfikację umożliwia zapro-ponowana procedura, stanowią osoby, które są świadome rozbieżności między informacją oryginalną a dezinformacją. Osoby takie mogą zachować się dwo-jako: ulec efektowi dezinformacji albo nie. Mówiąc dokładniej, osoby, które w teście pamięci źródła poprawnie podały, jaka była informacja na filmie (na przykład, że samochód na filmie był żółty) oraz w tekście (na przykład, że w tekście było napisane, iż był on czerwony), mogły w przeprowadzonym

chwilę wcześniej teście efektu dezinformacji podać, że na filmie samochód był żółty albo że był czerwony. Tę pierwszą grupę można nazwać „odporną”

– mając świadomość rozbieżności, zdecydowały się oprzeć na własnej pamięci filmu; drugą grupę określić można jako „uległą” – osoby w tej grupie również były świadome rozbieżności, lecz zdecydowały się w teście efektu dezinfor-macji podać odpowiedź zgodną nie z własną pamięcią filmu, a z czytanym tekstem.

Warto też zauważyć, że zaproponowana metoda umożliwia do pewnego stopnia rozstrzyganie o naturze ewentualnych mechanizmów pamięciowych.

Jeśli na przykład, badany w teście efektu dezinformacji odpowie zgodnie z dez-informacją, a w testach pamięci źródła poda, że nie pamięta, jaka odpowiedź wynikała z filmu, lecz wie, że z tekstu wynikała określona odpowiedź, to można u takiej osoby podejrzewać uzupełnienie luki pamięciowej za pomocą dezinfor-macji.

5.4. Porównanie proponowanej procedury z innymi metodami