• Nie Znaleziono Wyników

Wstałem od stołu. Byłem rozgoryczony, popatrzyłem na półkę pełną równo pousta-wianych książek. Wziąłem jedną z nich i zacząłem niedbale przewracać kartki, znowu te same słowa ujawniły mi prawdę o moim życiu i zraniły, tylko chyba boleśniej, niż ostat-nim razem:

„On jest wolnym i bezpiecznym obywatelem ziemi, gdyż jest przykuty do łańcucha, który jest dostatecznie długi, by mu dać dostęp do wszystkich miejsc na ziemi, a jednak tylko na tyle długi, że nic go nie może porwać poza granice ziemi. Ale jednocześnie jest wolnym i bezpiecznym obywatelem nieba, gdyż jest przykuty do podobnie odmierzone-go łańcucha niebios..."1

Zamknąłem oczy, nie chciałem więcej czuć się tym - przykutym łańcuchami - czło-wiekiem. Niestety, podświadomie czułem, że to zamykanie oczu to dziecinna zabawa, która nie zmieni faktu, że to właśnie ja jestem bohaterem opowiadania Kafki. Pamiętam dzień, gdy poznałem go osobiście... Jego obraz, jego samotność, jego ograniczenia i cierpie-nie towarzyszyły mi każdego dnia. On cierpie-nie wierzył, że człowiek może być wolny całkowi-cie. Kafka - podobnie jak ja - próbował odciąć się od rzeczywistości, uciec. Wiedziałem, że tak zawsze dzieje się z człowiekiem, który nie potrafi uświadomić sobie własnej wol-ności i zbyt dużą wagę przykłada do swoich niepowodzeń, ograniczeń, niedoskonałości.

Pisząc o wolności - mam na myśli tę wolność prawdziwą, która nie zależy od czynników zewnętrznych i jest w naturalny sposób przydana człowiekowi, po prostu ze względu na swoje człowieczeństwo... Często się zastanawiam: skąd pochodzi ta wolność? Od Boga?

Od szatana? Od natury? Choć jestem tak stary - nigdy nie zostało mi dane odkrycie tej tajemnicy... To prawda, że nie znam jej źródeł, ale wierzę, że jest wyrazem godności i wyjątkowości człowieka. Wolność, o której przyszło mi pisać, nie ma nic wspólnego z wolnością wyboru czy sumienia. Muszę się powtórzyć, ale to wydaje mi się szczególnie ważne. Wolność, ta prawdziwa i nieograniczona, jest czymś naturalnie przydanym czło-wiekowi, czymś, co mieszka w nas od urodzenia. Problem jest w tym, czy człowiek ją w sobie odnajdzie, rozwinie...

Od tego właśnie zależy: czy „jest on wolny całkowicie i na zawsze czy nie jest wolny wcale." Tak, to jest myśl Sarte'a, którego bardzo cenię jako filozofa i człowieka... Zdaję sobie sprawę, że moje opowiadanie często odbiega od tematu, zanurza się w wirze in-nych wspomnień, jest chaotyczne... Myślę jednak, że to ma swój cel i urok, więc nie zamierzam próbować porządkować mojego toku myślenia...

Człowiek jest wolny całkowicie i na zawsze lub.. 99

Nie jestem wolnym człowiekiem, tak jak i Kafka nie był. Dziś zrozumiałem, że Kafka przegrał swoje życie, bo zbyt mocno odizolował się od ludzi. W najbliższych ludziach żyje nasza wolność; w ich gestach, szybkich krokach, nagłych wzruszeniach2. Kafka przegry-wał swoje życie, bo wybierał samotność. Jego walka o samego siebie „mieszkała" w okrop-nym cierpieniu i słabości. Ta porażka ujawniła się w bólu, którego doświadczał przez całe życie. Poczułem wstyd. Dlaczego nagle zacząłem go oskarżać? Czy jego sposób życia i myśli były przyczyną utraty mojej wolności?

Wiem, że wina jest moja i nie chcę się okłamywać. On przynajmniej czegoś dokonał.

Był pomostem. Każda kultura ma swojego upadłego anioła, który tworzy pomost między rzeczywistością ludzkich doznań a sferą metafizyki... On tego dokonał, bo był pisarzem.

Z pasją równą poecie użyczał swoim utworom skrzydeł samotności, a sam spadał coraz niżej na samo dno...

Ktoś mógłby powiedzieć, że to, co piszę to tylko jedna, wielka przenośnia, której brak realności i konkretnych konturów. Trzeba mi to wybaczyć albo zrozumieć ukiyty w tym cel.

Człowiek jest z natury swojej wolny, ale jego dramat polega na tym, że nie uświada-mia sobie tej wolności... Jeżeli jednak człowiek z natury swojej jest wolny - to jak moż-liwe jest, by tę wolność stracił? Sam muszę sobie odpowiedzieć na to pytanie, nie, to nieprawda - ja znam już odpowiedź: jeżeli człowiek dokonuje złych wyborów, czyli zbyt mocno zanurzy się we własne ograniczenia, wtedy zapomina o tym naturalnym darze, jakim jest wolność. To właśnie sprawia, że tak ważna jest nauka autoobserwacji. I choć może zabrzmi to banalnie - należy pomagać tym ludziom, którzy zapomnieli o własnej wolności. Trzeba postępować z nimi bardzo łagodnie, jak z małymi dziećmi... Dzieci muszą się uczyć wszystkiego od podstaw. Ludzie ci powinni robić to samo. Ja też powi-nienem odnaleźć w sobie siły, by tego dokonać. To proces trudny, ale jak powiada mój lekarz - „ma się więcej niż połowę szans na powodzenie".

Czasem w poznaniu i uświadomieniu własnej wolności pomaga nam ideologia. O, już widzę wyraz niechęci na twojej twarzy! Niepotrzebnie jednak, bo ideologia nie zawsze prowadzi do utopii, rozczarowania i poczucia fikcji. Ja wierzę w liberalizm3, ponieważ liberałowie przyznają człowiekowi „całkowitą wolność". W tej ideologii człowiek - jako jednostka indy widualna - jest najważniejszy; człowiek jest zdolny by poznać i

zadecydo-wać, gdzie kryje się jego dobro i szczęście. Liberalizm przyznaje człowiekowi prawo do zdecydowania, jakiego rodzaju wolności potrzebuje, wiedząc zarazem, że jedyną granicą jego swobody jest wolność drugiego człowieka... Według mnie to bardzo mądra i piękna ideologia, która wskazuje na myśl, że to w jakiej mierze jesteśmy wolni - zależy tylko od nas, od siły wewnętrznego pragnienia i niezależności.

Niestety - do dzisiejszego dnia - nie zrobiłem niczego, by odnaleźć w sobie tę śpiącą wolność. Bez oporu akceptowałem zmieniającą się scenerię mojego życia. Obraz po obra-zie, klatka po klatce. Przyglądałem się temu z przerażającą obojętnością - jak znudzony widz w kinie. Moje wnętrze przepełniał ogromny ładunek niezadowolenia i nienasycenia... Dla ludzi, byłem obcy. Lekceważyli oni a może była to tylko moja wyobraźnia -moje gesty, szamotanie... To dziwne, ale im bardziej opisuję swoje doznania i uczucia, tym złośliwiej staję się nieznośnie banalny i pompatyczny... Nie wiem dlaczego. To nie pierwszy raz, gdy chcę się zmienić, próbowałem już kilkakrotnie. Kiedyś pomyślałem, że skoro wolność człowieka jest najczystsza w momencie urodzenia, może, aby ją

odna-100 Katarzyna Grzybowska

leźć - powinienem powrócić do miejsc, gdzie spędziłem dzieciństwo. Wszedłem do nie-wielkiego pokoju, który przez długie lata był moim pokojem dziecinnym. Przymknąłem oczy naiwnie myśląc, że ta chwila ciemności może przywrócić wizerunek pokoju, który znałem jako mały chłopiec. Tak bardzo pragnąłem zobaczyć te same sprzęty: brzydki, ale duży i wygodny tapczan, szafę na ubrania, piękne dębowe biurko będące chlubną pa-miątką rodzinną, wreszcie brązowy, bujany fotel. Jednak to były tylko wspomnienia. Pokój, który miałem przed oczami zaskoczył mnie nieprzyjemną barwą ścian i obcą atmosferą.

Jak widać nie istnieją udane powroty. Zatraciłem już umiejętność utożsamiania się z ma-łym chłopcem, który godzinami siedział przy biurku - czytając stare książki dotyczące metafizyki, filozofii, przyrody... Nie chciałbym potraktować mojego procesu rozwojowe-go w sposób powierzchowny, ale czasem prześladuje mnie myśl, że może ten błąd tkwił właśnie w tym czytaniu... Kiedy czytasz - ograniczasz się i rozwijasz, stajesz się bardzo bogaty i niezależny lub tracisz wolność i „prawo posiadania tylko jednego życia" w swo-im umyśle...

Tak więc wróciłem do swego dzieciństwa, by jeszcze raz zaczerpnąć tej prawdziwej swobody i wolności, której nie można stracić... Najwyżej zapomnieć! Pragnąłem uwierzyć, że ten powrót może coś odmienić, dać mi jakieś wskazówki. Moją pamięć bezlitośnie wypełniały głosy, gesty, szepty, twarze; w rzeczywistości nic konkretnego, nic czułego, nic drogiego. Wciąż tylko ta nużąca perspektywa czasu. I poszedłem...

poszedłem4

Nie spętałem siebie. Poddałem się zupełnie i poszedłem.

Do uciech, które na poły rzeczywiste Na poły w mózgu moim wirowały Poszedłem w noc rozjarzoną.

I piłem wina mocne, jakie piją ci, (...) co nie potrafią odnaleźć wolności.

Ten niesamowity wiersz Kawafisa, genialnego greckiego poety, to część mojego życia.

Kocham wiersze tego poety, choć mówią one często o tym rodzaju miłości, który uważa się powszechnie za wstydliwą chorobę, ograniczającą godność i wolność człowieka. A jego poezja jest zawsze moim natchnieniem - tak pełna dźwięków, greckiego ciepła i miłości, uroku, który oszałamia. To na zasadzie paradoksu: jedyne chwile, które dają mi odczuć, że jestem wolnym człowiekiem - to te z poezją Kawafisa. Aż trudno wyrazić, jak wiele traci ten, kto ich nigdy nie poznał. Jednak można znaleźć w twórczości tego poety kilka wierszy, które pokazują człowieka zamkniętego, odgrodzonego, ubezwłasnowolnionego...

Przeczytaj „Okna" lub „Mury", a zrozumiesz moje cierpienie.

Mury5

Nie myśląc, co mi czynią, bez wstydu i litości Zbudowali wokół mnie mury wysokie, wielkie.

I teraz siedzę tu, i męczę się w beznadziejności, i o niczym innym nie myśli już umysł żarty przez mękę.

Człowiek jest wolny całkowicie i na zawsze lub... 101

Kiedy wznieśli mury, czemuż byłem uległy?

Przecież miałem tam w świecie do zrobienia tak wiele. (...)

Gdy tracimy poczucie wolności - tracimy także poczucie sensu świata, i stajemy się samotni. Ja także byłem i jestem samotny, choć mam wspaniałego przyjaciela: Dalleire -artysta, malarz, prozaik, poeta - słowem człowiek, który w swej dobrotliwej naiwności przekonany był o naszej przyjaźni, mawiał, iż moja obojętność spowodowana jest osa-motnieniem, w które wtopiłem się tak dalece, że stan, w którym obecnie żyję - wydaje mi się słuszny i normalny. Gdy wypowiadał te słowa kilka lat temu - miał rację. Jego serce, choć pełne banalnych uczuć towarzyszącym artystom, posiadało dar wspaniały, mianowicie intuicję. Otóż owa intuicja właściwa prostodusznym Francuzom ukazała mi dno, którego doświadczałem przez ostatnie lata. Nie byłem człowiekiem godnym, więc nie byłem człowiekiem całkowicie wolnym. Teraz wiem i czuję to bardzo wyraźnie, że muszę się z tego wyciągnąć... Nawet wiem jak to zrobić. Należy szukać utraconej wolno-ści przez kontakt z drugim człowiekiem... Kilka tygodni temu byłem w Paryżu... Pogoda była wspaniała, „miasto prawie świeciło" i przeglądało się w lustrze Sekwany... Siedząc w małej kawiarence pod Wieżą Eiffela - zobaczyłem nagle starego człowieka prowadzo-nego przez dwóch policjantów. Mnóstwo gapiów. Ktoś mówił, że to bezdomny wałęsają-cy się po paryskich parkach; jakiś wysoki mężczyzna krzyczał, że to na pewno morderca tej dziewczynki, o której dzisiaj rano w radio... Jakaś starsza kobieta powiedziała, że zna tego starca i że on bardzo długo nie wyjdzie z więzienia... Jeszcze wtedy myślałem, że moje własne więzienia są znacznie cięższe, umysł cię więzi przywiązując do myśli -każdego dnia.

Teraz stoję przy oknie i próbuję uchylić lufcik, by odetchnąć głęboko świeżym powie-trzem. Spoglądam za okno, prowadzę swój wzrok najdalej, by dotknął horyzontu... Przeszka-dzają mi domy, wysokie drzewa, kominy wielkich fabryk... A ja nic, tylko uporczywie szukam tego horyzontu, który jest podobno miarą i linią wolności... Kiedyś jej dotknę dłonią lub myślą.

„Ale jednocześnie jest także wolnym i bezpiecznym obywatelem niebios. Kiedy dąży do ziemi, dławi go obroża nieba, kiedy zaś zdąża do nieba, dusi go obroża ziemi.

A przecież ma wszystkie możliwości i czuje to; nawet wzbrania się przed tym, by wszystko położyć na karb błędu popełnionego przy pierwszym założeniu kajdan."

Franz Kafka

Przypisy:

' Franz Kafka, Rozważania o grzechu, cierpieniu, nadziei i słusznej drodze, [w:] Nowele i miniatury, Gdynia 1991.

2 Kompedium wiedzy o społeczeństwie, państwie i prawie. Red. M. Zmierczak, S. Wronkowska. Warsza-wa-Poznań 1993, s. 189.

5 Ibidem.

4 Kousłaudmos Kafafis, Wybór poezji. Warszawa 1992, s. 50.

5 Koustaudmos Kafafis, Wybór poezji, wątki biograficzne.