• Nie Znaleziono Wyników

Małgorzata Tarasińska: Jak zaczęła się Twoja przygoda z teatrem?

Sebastian Pałka: Moja pasja do teatru zaczęła się od przedstawienia ostatniej sceny ostatnie-go aktu „Balladyny" w VI klasie szkoły podsta-wowej. Wtedy po raz pierwszy pojechałem do Szkoły Teatralnej w Warszawie i wtedy pomy-ślałem, że aktorstwo może być faktycznie moim przyszłym zawodem. Od I klasy liceum uczest-niczyłem w zajęciach teatralnych. W II klasie odbyła się premiera II części „Dziadów". Był to mój pomysł na scenariusz i pierwsza moja praca reżyserska. Zrobiłem scenkę niemą pod muzykę i światło: duchy wychodziły znad poprzecinane-go prześcieradła, odpowiednio prześwietlone, np. Zosia na tle zielonym, Upiór - na czerwo-nym. Potem pracowałem nad „Ślubami panień-skimi", „Niemcami". W i l l klasie miała miejsce premiera „Giaura" i to była w pełni moja samo-dzielna praca. W marcu 1996 roku założyłem Teatr Gimnazjalny. Do czerwca mieliśmy zajęcia zapoznawcze, a od września zaczęliśmy pracę nad „Faustem i Małgorzatą". Mój scenariusz za-wiera! I część dramatu Goeth'ego - miłość Fausta do Małgorzaty i pomieszane z moimi scenami sceny liryczne z II części. Był to scenariusz opra-cowany dla młodych dla młodych aktorów, aby mogli sobie poradzić z dramatem na scenie.

Praca nad „Faustem" trwała trzy i pół miesiąca i zakończyła się uroczystą premierą, na którą zaproszeni byli dyrektor szkoły, nauczyciele, nasi znajomi, radio, telewizja, aktorzy lubelskich tea-trów.

W moim życiu udało mi się także zagrać w fil-mie Jacka Skalskiego „Miasto prywatne". To było zaledwie 5 dni zdjęciowych, ale zobaczyłem, jak wygląda praca w filmie, praca reżysera... Jak nie powinno się robić filmu.

M. T.: Miałeś okazję spróbować swoich sił i w fil-mie i w teatrze. Co Cię bardziej intryguje, po-ciąga?

Sebastian Pałka: Na razie bardziej podoba mi się teatr, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że film pozwala więcej zarobić i bardziej się pokazać.

Teatr jednak daje możliwość przeżywania za każ-dym razem czegoś nowego, poznania głębiej roli, jest ciężką pracą, ale i świetną zabawą. Cza-sami zdarzają się ciekawe sytuacje, jak chociaż-by podczas sceny w „Niemcach", kiedy dzwo-nię po policję, bo w domu jest szpieg, siostra próbuje mnie powstrzymać, napięcie rośnie, wy-kręcam numer a tarcza telefonu wypada i wszy-scy w śmiech. Teatr jest ciekawszy, bardziej du-chowy, aktorski. W filmie patrzysz poza kadr a tam mikrofony, szyny do przesuwania kamery. W tea-trze patrzysz na publiczność, oślepiają Cię świa-tła, z tyłu masz scenografię, wokoło aktorzy, to wszystko tworzy taki klimat, którego film jest całkowicie pozbawiony.

Ponadto teatr daje więcej możliwości poznania siebie.

M. T.: Wracając do Teatru Gimnazjalnego, skąd pomysł, żeby taki teatr powstał?

Sebastian Pałka: Z chęci poznania siebie, zro-bienia czegoś na własną rękę, realizacji włas-nych pomysłów. Najpierw było sprawdzenie, co

Zaskakiwać 165

ja mogę jako aktor wnieść do przedstawienia, potem była reżyseria, a teraz doszła jeszcze więk-sza odpowiedzialność: zebranie i zgranie grupy, samodzielność. Teatr Gimnazjalny nie był pod żadną kuratelą, nie było więc nacisków, przymu-su, robiłem co chciałem. Jeżeli opinie po przed-stawieniu były dobre, to się cieszę, bo oznacza to, że się nam udało.

M. T.: Mało kto w Teatrze Gimnazjalnym miał ja-kieś większe doświadczenie, jeżeli chodzi o aktor-stwo. Jak z nimi współpracowałeś, czego ich chciałeś nauczyć?

Sebastian Pałka: Ci ludzie byli nieskażeni żad-nymi poglądami, wizjami na temat teatru. Sta-rałem się mówić do nich jak do równych sobie mając jednocześnie świadomość, że mam wię-cej i muszę im coś z siebie sprzedać, przede wszystkim, myślę, byłem szczerym, ale nigdy nie chciałem nikogo urazić, powiedzieć mu, że nie podoba mi się pod kątem teatralnym, bo uważałem, że nie mam prawa tego nikomu po-wiedzieć, w sumie też jestem amatorem.Wydaje mi się, że byłem bardzo wymagający, nie po-zwalałem na rozprężenie na próbie, a jeżeli już takie było, to nie mogłem na nich krzyknąć. Raz tylko się zdenerwowałem w ciągu 10 miesięcy pracy: przed samą premierą rzuciłem w kolegę butem. Wszyscy mieli niesamowity ubaw, bo ja byłem zawsze opanowany.

Starałem radzić sobie z nimi zaciekawiając ich.

Na każdych zajęciach starałem się zapropono-wać im coś nowego. Chciałem, żeby wiedzieli, że mogę ich czegoś nauczyć. Byłem szczery, nie ukrywałem, kiedy czegoś nie wiedziałem.

Dopuszczałem ich możliwości interpretacyjne, brałem je pod uwagę. To ich właśnie cieszyło, że ich pomysł został zrealizowany. Nigdy nie uważałem, że wiem wszystko. Praca z nimi była sprawdzianem, na ile na kolejnych zajęciach po-dołam ciężarowi uczenia. Było mi trudno, bo musiałem sam kształtować treść i formę zajęć.

Dawałem im wskazówki, jak grać, jak się poru-szać, gdzie patrzeć, ale one wszystkie rodziły się, kiedy obserwowałem ich na próbach. Sta-rałem się skupić ich uwagę zaskakując pomy-słami, które na bieżąco przychodziły mi do głowy.

M. T.: Co Cię iv teatrze pasjonuje?

Sebastian Pałka: Możliwość ciągłego zaskaki-wania oraz wcielania się w kogoś innego. No bo ja mogę przyjść z siekierą do szkoły, ale ona będzie mi przeszkadzać. Zrobiłem kiedyś taki eksperyment i nie czułem się jak morderca snujący plany o zabiciu pani profesor. Siekiera mi przesz-kadzała, bałem się, że podrze mi kurtkę, upadnie na nogę (raz upadła, bardzo bolało). W życiu to się nie sprawdza, natomiast w teatrze mogę robić to, czego w życiu nigdy bym nie zrobił. W życiu pan Sebastian Pałka jest jeden, a w teatrze mogę być wieloma osobami. Aktorstwo daje możli-wość patrzenia na siebie z innych perspektyw.

Reżyseria zaś jest jeszcze głębsza. Aktor wciela się w jedną postać, natomiast reżyser, choć nie tak dokładnie, ale musi być każdym z bohate-rów. Reżyser decyduje, co w danym wypadku jest najlepsze, ma wizję sztuki jako całości.

Teatr jest niezgłębiony, fascynujący i nie wiem, czy ktoś może w pełni odpowiedzieć, dlaczego go teatr pasjonuje.

M. T.: Czy masz jakieś autorytety?

Sebastian Pałka: Przez całe życie staram się nie mieć idola, nie mieć wzorca, który mógłbym powielać, ponieważ chciałbym stworzyć coś włas-nego, indywidualwłas-nego, niepowtarzalnego. Nie wiem, na ile mi się to uda, bo to jest szalenie trudne. Jest jednak wielu aktorów, których po-dziwiam. Szczególnie cenię sobie upór, silną wolę, siłę przebicia, nieprzeciętność, umiejętność prze-zwyciężania przeciwności losu.

M. T.: Jakie są Twoje plany na przyszłość?

Sebastian Pałka: Przede wszystkim zdaję do szkoły teatralnej, w czerwcu - aktorstwo, we wrześniu - reżyseria. Jeżeli mi się nie uda to pró-buję za rok, i tak do oporu, czyli do 22 roku życia.

Jest jeszcze taki kierunek na UMCS jak Menedżer Kultury, ale to mnie nie zadowala, bo nie chciałbym uczyć do końca życia. A jeżeli nic mi w ogóle nie wyjdzie, to zajmę się geografią, bo to mnie także interesuje. Na razie jednak przygotowuję się do egzaminów do szkoły teatralnej, nie uda mi się -to będę myślał o czymś innym - ale -to za kilka lat.

M. T.: Decyzja o zdawaniu do szkoły teatralnej to był trudny wybór?

1 6 6 r o z m o w a z S e b a s t i a n e m Pałką i K a t a r z y n ą N i e d ź w i e d ź

Sebastian Pałka: O zdawaniu na wydział reży-serii pomyślałem dopiero po „Fauście", bo wcze-śniej w ogóle tego nie zakładałem. 0 wydziale aktorskim zdecydowałem już w VI klasie, od tam-tego czasu to narastało, śmiało o tym mówiłem, wszyscy o tym wiedzą i oczekują bardzo wiele.

Z jednej strony to bardzo buduje, z drugiej na-kłada to na mnie ogromną presję. Zdaję sobie sprawę, że albo będę najlepszy, albo nie będzie mnie wcale.

M. T.: A taka nieskonkretyzowana, trudna pra-ca Cię nie zniechępra-ca?

Sebastian Pałka: Praca nad czymś większym zawsze mnie pochłania, absorbuje, całkowicie

się jej poświęcam, jestem w swoim żywiole. Jed-no wiem na pewJed-no: staram się żyć zaskakują-co, spontanicznie, nieunormowanie, ciekawie.

Nudzą mnie powielane schematy. Moje życie to jest pięcie się po szczeblach; najpierw był Teatr Gimnazjalny, teraz ogromnym krokiem jest szko-ła teatralna, później profesjonalny teatr, a co je-szcze to zobaczę potem. Lubię zmiany i wyzwa-nia. Chciałbym nie widzieć końca tej drabiny, umrzeć w „niespełnieniu" tzn. wiedzieć, że je-szcze tyle mógłbym zrobić, nie zatrzymać się w rozwoju. Nie chcę, patrząc z perspektywy wi-dzieć przegapione szanse. Moja dewiza życio-wa to rzucać się z motyką na słońce.

Marzena Tarasińska: Grasz w Teatrze Gimnazjal-nym, masz już za sobą pierwszą rolę - Małgo-rzatę w przedstawieniu Sebastiana Pałki „Faust i Małgorzata", swój wolny czas poświęcasz kół-kom i warsztatom teatralnym. Skąd to zaintere-sowanie teatrem?

Katarzyna Niedźwiedź: Teatr pasjonuje mnie i ciekawi już od dzieciństwa. Zawsze czułam, że muszę grać. Dlatego, kiedy usłyszałam o elimi-nacjach do Teatru Gimnazjalnego, postanowi-łam spróbować.

M. T.: Myślisz o aktorstwie jako o swoim przy-szłym zawodzie?

Katarzyna Niedźwiedź: Chciałabym zostać ak-torką. Będę próbowała zdawać do szkoły tea-tralnej, bo gdybym tego nie zrobiła, pewnie nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Mam świado-mość, że wielu lepszych ode mnie się nie dosta-ło, ale na pewno spróbuję. Właściwie myślałam o tym od zawsze. Nie widzę dla siebie innego zawodu. A dlaczego ten? To się po prostu wie.

M. T.: Powołanie.

Katarzyna Niedźwiedź: Mam nadzieję, że tak.

M. T.: Kiedy się jednak słucha aktorów to czę-sto nie zachwalają oni swojego zawodu, a

na-wet odradzają wybieranie tej drogi. Nie zniechę-ca Cię to?

Katarzyna Niedźwiedź: Nie. Czasem nudzą mnie próby, setne powtarzanie tego samego tekstu, ale w końcu wychodzi się na scenę. Zdaję so-bie sprawę, że aktorstwo to ciężka, mozolna, pełna wyrzeczeń i trudu praca, ale to mnie nie zniechęca. Chyba żaden zawód nie jest łatwy.

Wiem też, że jestem jeszcze amatorką i wiele muszę ćwiczyć. Na przykład trudno jest mi grać postacie dynamiczne, bo nie potrafię się do koń-ca otworzyć. Mam taką granicę, pracuję nad tym i wierzę, że kiedyś uda mi się ją przekroczyć.

Chciałabym móc grać wszystkie role. Myślę, że to ogromne wyzwanie zagrać kogoś o przeciw-nym niż mój charakterze.

Poza tym z każdym występem wiąże się trema.

Boję się reakcji widowni, tego że zapomnę tekstu, lub że go wyrecytuję na pamięć a nie wczuję się w rolę. Niektórzy twierdzą, że należy zachować dystans wobec granej postaci, ale mi się wyda-je, że trzeba się z nią utożsamić, poznać to co ona czuje i spróbować poczuć to samo. To wszyst-ko stanowi dla mnie wyzwanie, bo teatr jest dla mnie właśnie ogromnym wyzwaniem.